Nie tak
dawno wzbudziłem prawdziwe oburzenie paru osób wplatając w dyskusję na
Racjonaliście zagadnienie męskości urojonego boga. Oto jeden ze współczesnych
ewangelizatorów, jacy często odwiedzają nas na tym forum, użył argumentu z ekumenizmu. Zwrócono mu uwagę na to, że wyznawanych bogów i bogiń jest całkiem
sporo, skąd zatem jego wybór Jezusa. Ewangelizator stwierdził, że wszyscy
przecież wierzą w jednego boga. Ja jednak nie dałem za wygraną i zwróciłem
mu uwagę na to, że powinien raczej napisać, że „wszyscy wierzą w bogów",
bowiem wykluczył w ten sposób politeistów, prezentując w ten sposób dość
kulawy ekumenizm. A w liczbie mnogiej mieszczą się zarówno
politeistyczni, jak i monoteistyczni bogowie… Niestety, okazało się, że u erystycznie zanurzonego w fałszywym ekumenizmie ewangelizatora liczba
pojedyncza stanowiła mur nie do przeskoczenia. Jego zdaniem musiał być jeden
bóg, a w domyśle najpewniej Chrystus, jak to zwykle bywa, nawet u osób z wykształceniem wyższym. Ba! Nawet u niektórych „religioznawców"...
Ja
jednak nadal nie dawałem za wygraną i zauważyłem, że skoro już kierować
się logiką takiego rozmiłowanego w liczbach pojedynczych ekumenizmu, warto
napisać „wszyscy ludzie wierzą w jednego boga, albo w jedną boginię".
Ale tu i sama liczba pojedyncza okazała się nazbyt szerokim zbiorem. Bogini
zdecydowanie odpadała zdaniem naszego ekumenisty ewangelizatora (bo przecież w domyśle Jezus nie mógł być panią, o tych intencjach ewangelizatora każdy
inteligentny czytelnik wiedział). Spytałem jednak o przyczynę, nadal bawiąc
się w grę, że niby chodzi o coś szerszego niż „jedynie prawdziwy"
Chrystus/Jahwe. Odpowiedź brzmiała: „bo bóg musi być ojcem".
Oczywiście równie rozsądna w takim niezbyt rozsądnym kontekście odpowiedź
typu: „bo bogini musi być matką" nie przyszła (i z pewnością nie
chciała przyjść) do głowy ewangelizatora.
Cóż
mogłem napisać na takie „rozważania" osoby o „otwartym umyśle"?
Płeć, to że ktoś może być matką albo ojcem, jest związana z ewolucją życia. Są koty i kotki, psy i suki, mężczyźni i kobiety. W przypadku
bogów wymyślanych przez ludzi na ich podobieństwo są oczywiście bogowie i boginie. Hinduscy politeiści, podobnie jak wcześniej politeiści znad basenu
Morza Śródziemnego nie ukrywają tego faktu, czcząc w najlepsze narządy
rodne swoich bóstw — zarówno męski penis zwany u nich lingamem, jak i żeńską
waginę zwaną u nich yoni. W bardzo popularnych kultach związanych z bogiem
Sziwą i boginią Parwati jednym z głównych miejsc składania ofiary jest
symboliczne przedstawienie lingamu Sziwy opartego na joni (pisownia polska)
Parwati. Jest to symbol odwiecznego stosunku seksualnego tej pary bóstw,
który to akt, zdaniem wyznawców zapewnia trwanie świata. Hinduiści bardzo często
składają tzw. ofiarę płynną, abiszek (pozwoliłem sobie spolszczyć). Wtedy
na lingam wylewane są stopione masło, woda, olejek różany, mleko etc. Po spłynięciu
tych substancji po lingamie, zbierają się one w tworzącej podstawę joni i specjalnym kanalikiem spływają do naczyń, z których piją wierni. Jest to
swoisty rodzaj święconki, co nie dziwne, gdyż wielkanocna święconka jest
reliktem obrzędów politeistycznych, polegających na święceniu pokarmu.
Kamienne instalacje do ofiary płynnej są całkiem wiekowe niekiedy, niektóre
mają nawet tysiące lat. Substancja, która stanowi produkt docelowy, jest całkiem
smaczna — stanowi rodzaj słodkiego jogurtu zmieszanego z innymi formami mleka.
W przypadku bogów monoteistycznych, zwłaszcza zaś tych związanych z tzw.
religiami mojżeszowymi, sprawa jest jednak znacznie bardziej dziwaczna.
Przekonałem się o tym, schodząc w dyskusji z pseudoekumenicznym
ewangelizatorem do tematu lingamu Jahwe. Wtedy, o dziwo, pojawił się głos
oburzenia ze strony obserwującego całą dyskusję ateisty. Oburzyła go moja
wulgarność. Zdecydowanie nie był to celny strzał, bowiem przecież to nie ja
upieram się przy płci męskiej boga Jahwe! Dostrzegając całkowicie pewne
nieistnienie Jahwe, jak i też Sziwy, nie postuluję oczywiście istnienia ich płci.
Tym niemniej zaciekawiło mnie zagadnienie posiadania płci przez kilku bogów
monoteistycznych, którzy nie mają żadnych boskich partnerek. Chyba, że
uznamy, iż w katolicyzmie rozwiązano ten problem czyniąc boginią Matkę Boską,
ale tak póki co się nie stało, a ja nie mam najmniejszego zamiaru obrażać
katolików zniekształcając ich teologię. Ta jaka jest stanowi już
dostatecznie barwny materiał do moich pogadanek. Choć spotykam się z opiniami
protestantów uważających jednak, że Matka Boska jest w katolicyzmie boginią, o czym wspomniałem, aby z kolei nie obrażać protestantów, których ojciec założyciel,
Marcin Luter, jest dla mnie również ogromnie cenną inspiracją w bezbożnych
pogadankach.
Nie chcę
zatem wypowiadać się w sprawie poradzenia sobie z płcią boga u katolików.
Jakkolwiek by nie było, u wszystkich innych monoteistycznych bogów wyrastających z tradycji mojżeszowej problem nadal pozostaje. Niekiedy wierzące feministki
próbują coś z tym zrobić, ale z tego co wiem, ich starania nie są obecne w głównych wydaniach Biblii. Problem płci boga często stanowi tabu również
dla ateistów. Dlatego na ten temat zrobiłem kolejną bezbożną pogadankę, do
której obejrzenia zapraszam:
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.