Tematy różnorodne » Na wesoło
Urzędy naruszają autonomię Kościoła. Czas to zmienić! Autor tekstu: Robert Prochowicz
Poza
jednym chlubnym wyjątkiem (Ustawa o Ochronie Danych Osobowych) szereg polskich
aktów prawnych nie uwzględnia konstytucyjnej autonomii kościołów; są to
m.in. Prawo Farmaceutyczne, Prawo Budowlane, Ustawa o Państwowej Inspekcji
Sanitarnej. Należy jak najszybciej znowelizować te ustawy aby urzędnicy państwowi
nie przeszkadzali związkom wyznaniowym w pełnieniu ich pożytecznej misji.
Kilka krótkich poprawek o treści „nie dotyczy kościołów" uzdrowi
tą chorą sytuację i pozwoli życiu religijnemu w Polsce kwitnąć. W
czerwcu 2012 roku Ruch Palikota (z inicjatywy posła Roberta Biedronia) złożył w Sejmie projekt [ 1 ] zmiany Ustawy o Ochronie Danych Osobowych. Nowela
przewiduje poddanie zbiorów danych Kościołów i związków wyznaniowych
kontroli Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, gdyż księgi
parafialne wyłączone są spod kognicji GIODO od samego początku istnienia
Ustawy (są pewne wątpliwości czy są wyłączone w każdym przypadku). Po
wielu miesiącach projekt trafił w końcu (07-02-2013) pod obrady Sejmowej
Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Komisja zaopiniowała ten projekt
negatywnie jako niezgodny z Konstytucją (swoją drogą polecam lekturę
sprawozdania z tego krótkiego posiedzenia Komisji — można się przekonać jak
powstaje polskie prawo [ 2 ]).
Taka, a nie inna, decyzja Komisji została w dużej mierze spowodowana negatywną
opinią Biura Analiz Sejmowych (BAS), w której można przeczytać [ 3 ], iż: "Poselski
projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie danych osobowych jest sprzeczny z Konstytucją RP i jego wejście w życie spowoduje niezgodność nowelizowanej
ustawy o ochronie danych osobowych z art. 25 ust. 3 Konstytucji [ 4 ]. Nie będzie
ona bowiem uwzględniać w pełni zasady poszanowania autonomii Kościołów i związków wyznaniowych, oraz niezależności od państwa w ich zakresie".
Autonomia
oraz wzajemna niezależność państwa i kościoła… Cóż to w praktyce może
oznaczać? Otóż w praktyce wszystko zależy od przepisów uszczegóławiających w innych aktach prawnych. Przyjrzyjmy się tej sytuacji na podstawie cieszącego
się największą popularnością w Polsce Kościoła rzymskokatolickiego.
W
przypadku prawa o ochronie danych osobowych z powodu dwóch liter w Ustawie
(„i 3" w Art. 43 ust.2) inspektorzy GIODO nie mają prawa wstępu do
kancelarii parafialnych w celu przeprowadzenia kontroli. GIODO nie może też
wydawać proboszczom (jako osobom zarządzającym zbiorem danych osobowych)
decyzji administracyjnych nawet w przypadku uzasadnionych podejrzeń, że wrażliwe
dane osobowe obywateli są w danej parafii przechowywane i przetwarzane w sposób
nierzetelny i niezgodny z prawem. Podobnym poziomem tajności cieszą się
archiwa Wywiadu Wojskowego. W ten oto sposób realizujemy konstytucyjny zapis o autonomii oraz wzajemnej niezależności państwa i Kościoła. Wzajemna niezależność
oznacza, że urzędnikom państwowym wara od Kościoła i sposobów jakimi pasie
on swoje owieczki.
Gdy
się nad tym głębiej zastanowiłem to doszedłem do wniosku, że powinniśmy iść
dalej w tym kierunku i nowelizować także inne ustawy regulujące działalność
urzędów i inspekcji państwowych. Dlaczego tylko działalność Inspektora
Ochrony Danych Osobowych ma być ograniczona w imię tej podstawowej
konstytucyjnej zasady autonomii Kościoła? A co z innymi inspekcjami i urzędami?
Czy mamy pozwalać im naruszać niezależność Kościoła?
Weźmy
taką Inspekcję Farmaceutyczną, która kontroluje apteki, działy farmacji
szpitalnej i placówki obrotu poza aptecznego [ 5 ]. Inspekcja ta m.in. sprawdza
jakość leków recepturowych, kontroluje warunki przechowywania produktów
leczniczych, wydaje pozwolenie na przechowywanie niektórych leków (np.
psychotropowych). Otóż Kościół katolicki w Polsce prowadzi 33 szpitale, 244
ambulatoria i 267 domów opieki (dane za rok 2004 za Wikipedia [ 6 ]). Instytucje
te w większości posiadają placówki obrotu poza aptecznego podlegające na
dzień dzisiejszy kontroli Inspekcji Farmaceutycznej. Misją Kościoła jest
przekazywanie wiary i miłosierdzia [ 7 ]. Wpisuje się w to opieka nad biednymi i chorymi. Dlaczego więc jakiś urzędnik ma się w tą misję „wtryniać" i decydować o tym, czy i jakie leki można przechowywać w należących do Kościoła
szpitalach? Jeśli siostra zakonna uzna, że potrzebuje zrobić sobie w szafce
zapas lexotanu, xanaxu czy poczciwej morfiny (na potrzeby pacjentów rzecz
jasna) to jest to decyzja podyktowana misją autonomicznego Kościoła. W imię
tej autonomiczności należy jak najszybciej wyłączyć placówki zdrowia należące
do Kościoła spod kognicji Inspekcji Farmaceutycznej. Parafrazując autora
wspomnianej analizy BAS: "władcza ingerencja państwa w działalność
punktów aptecznych w szpitalach należących do Kościoła stanowi więc w praktyce pośrednią ingerencję w ich autonomię".
Albo
taka Państwowa Inspekcja Sanitarna, której jednym z wielu zadań jest kontrola
„warunków produkcji, transportu, przechowywania i sprzedaży żywności
oraz warunków żywienia zbiorowego" [ 8 ]. Stołówki i jadłodajnie dla
ubogich prowadzone przez Kościół podlegają kontroli PIS. Także produkty spożywcze
wprowadzane do obrotu przez podmioty związane z Kościołem podlegają
kontroli. Jako przykład tego typu produktów może posłużyć wino Monsigniore i wódka Prałacka księdza Jankowskiego [ 9 ] oraz wyroby zakonu benedyktynów
(należąca do zakonu firma Benedicite) powstające wg naturalnej receptury
[ 10 ].
Te ostanie były zresztą kontrolowane przez Sanepid [ 11 ] i okazało się, że
ani mnisi sami ich nie produkują, ani nie powstają zgodnie z tradycyjnymi
metodami (tylko w fabrykach), ani opisy składu tych produktów nie były
rzetelne. Te kontrole nosiły jawne oznaki nękania i ograniczania autonomii Kościoła.
Pierwsze, ostre wyniki kontroli zostały na szczęście szybko przez inspektorów
zmienione. Należy docenić taką reakcje PIS — inspektorzy najwyraźniej
zrozumieli, iż niezależność Kościoła jest dużo ważniejsza niż zadania,
które stoją przez Inspekcją Sanitarną. Za to należy inspektorów pochwalić.
Poza tym Kościół jest instytucją „zaufania publicznego" i dlatego
możemy być pewni, iż produkty spożywcze produkowane przez podmioty z Kościołem
związane są smaczne, zdrowe, bezpieczne i pozytywnie działają nie tylko na
ciało ale i duszę konsumentów. Aby nie naruszać niezależności kościołów w ich słusznej działalności należy dążyć do ich wyłączenia spod
kognicji Inspekcji Sanitarnej. Nie zdarzą się wtedy tak bulwersujące
wydarzenia jak w 2009 roku w Lublinie. Sanepid przeprowadził wtedy kontrolę w Schronisku Bractwa Miłosierdzia i wydał decyzję o zamknięciu tamtejszej jadłodajni z powodu przeterminowanych produktów, brudu i braku czynnych lodówek
[ 12 ].
Tego typu ingerencja organów państwa w statutową działalność dobroczynną
Kościoła jest oburzająca i nie powinna się była wydarzyć.
Można
także znaleźć wiele przykładów nękania Kościoła przez nadzór budowlany. W celu pełnienia swej misji związki wyznaniowe mogą wznosić świątynie,
pomniki i inne obiekty kultu. Organy państwa nie powinny im w tym przeszkadzać, a jednak można znaleźć wiele przykładów mieszania się inspektorów
budowlanych do spraw związanych z budowlami sakralnymi.
— W 2013 roku inspektor nadzoru budowlanego uwziął się na proboszcza sępoleńskiej
parafii za to, że ten bez zezwolenia przestawił murek przy kościelnym
parkingu [ 13 ].
— W 2012 roku wstrzymano remont zabytkowego kościoła w Gródku, gdyż
pracownikowi Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków nie spodobał się rodzaj
gontu jaki miano położyć na remontowanym dachu [ 14 ]. Absurdem jest aby z takiego powodu wstrzymywać remont i okres zamknięcia Kościoła a przez to
uniemożliwiać wiernym sprawowanie kultu religijnego.
— W 2011 roku inspektor budowlany nałożył 5 tys. zł grzywny na proboszcza
parafii w Stalowej Woli za niewykonanie decyzji o rozbiórce drewnianego krzyża
[ 15 ]. Faktem jest, że krzyż był samowolą budowlaną, ale na litość boską,
przecież to krzyż! Symbol i obiekt kultu religijnego o tak wielkim znaczeniu
dla Polaków! Postawienie krzyża nie powinno wymagać żadnych zezwoleń, a gdy
już stoi żaden urzędnik nie powinien mieć prawa podnieść na niego ręki.
-
Szczytem perfidii wykazali się inspektorzy i urzędnicy ze Świebodzina robiąc
problemy twórcom słynnego pomnika Chrystusa Króla. Szukając dziury w całym
wskazali na brak ujęcia w projekcie pomnika badań geologicznych i posadowienia
obiektu, brak uzgodnień z właścicielem sieci energetycznej, która przechodzi
przez działkę, a także brak w projekcie informacji o instalacji odgromowej.
Przyczepili się też do tego, że 33-metrowy, „największy Chrystus na świecie"
wznoszony był jako mała architektura ogrodowa (bez pozwolenia na budowę) na
gruncie rolnym gdzie w ogóle niemożliwa była legalna budowa. Tutaj na szczęście
sami mieszkańcy stanęli w obronie autonomii Kościoła i zadbali o to aby
inspektor budowlany stracił szybę w aucie i otrzymywał regularne pogróżki
przez telefon [ 16 ]. Niezależność Kościoła we wznoszeniu obiektów kultu
religijnego i jego konstytucyjne prawa zostały przez świebodzińskiego
inspektora złamane. Przyczepienie się do braku na pomniku piorunochronu nosi
wręcz znamiona szykan! Tłumaczenie się kwestiami bezpieczeństwa pielgrzymów
jest tylko mydleniem oczu. Po pierwsze, gdyby proboszcz odpowiedzialny za
wzniesienie pomnika tylko chciał, mógłby zapewne dostarczyć zaświadczenie z samego Watykanu, że pioruny w ten pomnik uderzać nie będą i jest to
potwierdzone „na samej górze". Po drugie konstytucyjny rozdział między
Państwem a kościołami i związkami wyznaniowymi uzasadnia niedopuszczalność
ingerencji organów władzy publicznej w kwestie wewnętrznych relacji danego kościoła z jego wyznawcami, także w sprawie niniejszej.
Po
publikacji książki Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim kościele
[ 17 ] rozgorzeje zapewne dyskusja na temat molestowania dzieci przez księży.
Prasa będzie prześcigać się w podawaniu informacji o księżach ściganych i skazanych za tego typu czyny. Można by się jednak zastanowić czy ściganie
księży za pedofilię także nie jest naruszeniem wewnętrznych relacji pomiędzy
kościołem, a wiernymi. Gdy ksiądz proboszcz molestuje seksualnie ministranta
to dzieje się to przecież pomiędzy dwoma wyznawcami tej samej religii, często w budynku należącym do Kościoła, a ministrant dobrowolnie do tego budynku
przyszedł. Coraz więcej faktów wskazuje, iż jest to wieloletnia praktyka
wewnątrz tej religii — może nie jest to jeszcze część kultu religijnego ale
zaczyna być utożsamiana z tradycją. Czy policja i prokuratura powinny wchodzić w tą wewnętrzną relację ze swoimi przepisami? Przecież Kościół ma swój
Kodeks Prawa Kanonicznego i swój Sąd. Jeśli taki Sąd Kościelny uzna, że
proboszcz jednak przekroczył pewne granice (tzn. dał się złapać) to może
mu wymierzyć dotkliwą karę np. w postaci usunięcia ze stanu kapłańskiego.
Autonomia kościoła polega "na prawie do samodzielnego zawiadywania swoimi
sprawami bez możliwości ingerencji w tę sferę innych podmiotów".
Trzeba poważnie zastanowić się czy nie odebrać policji i prokuraturze prawa
do interwencji w kościołach i związkach wyznaniowych.
Podsumowując,
chciałbym prosić szanownych czytelników aby w komentarzach do tekstu
wskazywali inne przykłady naruszanie autonomii kościołów przez polskie urzędy i instytucje państwowe. Namawiam przy tym wszystkich aby nie pozostawali bierni
tylko informowali swoich posłów o konieczności wprowadzenia zmian w polskim
prawie tak, aby kościoły mogły się wreszcie cieszyć w Polsce pełną
niezależnością, która należy im się jak psu zupa.
P.S. W dzisiejszych dziwnych czasach nigdy za wiele ostrożności, dlatego tych, którzy
się nie zorientowali informuję, że artykuł ten ma charakter prześmiewczy.
Zanim hordy racjonalistów staną z pochodniami pod moim oknem podpowiadam, że
stawiając (po „montypajtonowsku") sprawę na głowie chciałem skrytykować
sytuację, w której kościoły są pobłażliwie traktowane przez urzędników
państwowych, a w jednym przypadku (GIODO) wręcz są prawnie wyjęte spod
kontroli urzędu. Państwo nie powinno się mieszać w sprawy organizacji kultu
religijnego — zgoda, ale są przecież granice ich wolności. Autonomia kościołów
nie może mieć wyższej rangi niż sprawy bezpieczeństwa publicznego, zdrowia
obywateli czy wreszcie praw i wolności obywatelskich. A w przypadku ochrony
danych osobowych tak właśnie jest.
P.P.S.
Dziękuję Marcinowi za uwagi do tekstu.
Przypisy: « Na wesoło (Publikacja: 21-02-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8763 |