|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo
Co wyróżnia potwora [1] Autor tekstu: Marcin Łętowski
Za podstawowy
wyznacznik horroru jako gatunku literackiego i filmowego można uznać chęć
spowodowania u odbiorcy reakcji wystraszenia się czy obrzydzenia tym, co widzi
na ekranie lub wyobraża sobie czytając powieść grozy. Takie reakcje powinny
być w miarę częste, a im bliżej końca dzieła trwać dłużej. Oczywiście
nie wezmą się one znikąd. Żeby modelowy widz (skupię się na filmach) się
przestraszył musi mieć jakiś ku temu powód, widzieć coś w aktualnie wyświetlanym
kadrze czy ujęciu, co go do tego „zachęci" i spowoduje, że zasłoni oczy,
krzyknie, może podskoczy w fotelu, a przynajmniej zostanie wyrwany z przyjemnego stanu odrętwienia towarzyszącego oglądaniu dzieła filmowego.
Jednym z takich kluczowych, choć niekoniecznie muszących się zawsze pojawić,
elementów odpowiedzialnych za „straszenie" jest obecność potwora. Istotę
taką przedstawia się jako wrogą, groźną i przerażającą. Atakuje ona i zabija ludzi, czasem terroryzuje i niszczy całe miasta. Budzi lęk ale też
wstręt i obrzydzenie. W poniższym artykule postaram się skupić na tym, co
tak właściwie prezentuje potworne istoty (w szerokim tego słowa znaczeniu, a więc nie tylko olbrzymie byty z monster
movies w rodzaju Godzilli) jako przerażające i wstrętne. Skupię się na
wybranych przeze mnie dziełach, które z różnych powodów sobie cenię i szczególnie zapadły mi w pamięć i służą jako modelowe przykłady niektórych
kwestii, które poruszę. Punktem wyjścia będzie dla mnie interesująca książka
Noëla Carrolla zatytułowana Filozofia horroru. [ 1 ]
Polecam ją nie tylko fanom szeroko pojętej twórczości grozy. Carroll zauważa, że potwór może
powodować różne reakcje w zależności od tego w jakim świecie, w jakim
gatunku twórczości się pojawia. Smok z baśni czy fantasy, chociaż zły i niebezpieczny, ziejący ogniem i porywający dziewice nie budzi takiego lęku
jak kreatura z filmu grozy. Podobnie w gatunku science fiction, przedstawiciel
cywilizacji pozaziemskiej powiedzmy z uniwersum Star
Trek choćby był nawet wrogo nastawiony do Ziemian to jednak nie wywołuje
podobnego przerażenia czy wstrętu jak w horrorze. W takich gatunkach istoty te
to naturalne elementy świata przedstawionego. Ich istnienie nikogo nie
zaskakuje. Natomiast postaciom z horroru potwór jawi się od razu jako coś
nienaturalnego, obcego, zaburzającego zastany porządek, zakłócającego senne
życie na przedmieściach czy beztroską zabawę na kalifornijskiej plaży.
Potwory nie pasują do „normalnej" czy może raczej uznawanej za taką
rzeczywistości. Carroll podsumowuje w skrócie, że w horrorach potwór jest
niezwykłym stworem w zwykłym świecie, w baśni i fantasy jest zwykłym
stworem w niezwykłym świecie. [ 2 ]
Bohater horroru odczuwa lęk
przed potworem. Można powiedzieć, że tak samo boi się ktoś z filmu akcji
czy thrillera ścigany przez groźnego mordercę i kryjący się przed nim.
Jednak postać z horroru boi się na trochę innych zasadach -
nie tylko dlatego, że stwór jest groźny i chce ją rozszarpać na kawałki,
pociąć, pożreć, wypić z niego wszystką krew czy uczynić cokolwiek innego
ale też dlatego, że jest „nienaturalny", nieczysty. Potwór budzi przerażenie
jako istota zła, niebezpieczna, groźna, z którą nie da się, a przynajmniej
nie powinno nawiązywać się porozumienia i okazywać jej sympatii. Nie ma z nim żadnych negocjacji. Oprócz tego powoduje wstręt i odrazę swoim wyglądem i zachowaniem. Tak samo jak ludzie z fikcyjnego świata na stwora powinni
reagować widzowie. Również się go będą bać i odczuwać wobec niego wstręt.
Różnicą jest to, że nie uciekają z kina i nie chowają się pod fotelami, bo
chociaż wciąga ich filmowa fikcja to jednak świadomi są, że przed nimi
znajduje się ekran, a nie okno, a na nim wyświetlane są ruchome obrazy
rzutowane przez projektor i nic tu nie dzieje się „naprawdę". Oczywiście,
czasem widz zdaje się jakby zapomnieć, że ogląda wymyśloną przez kogoś
fikcję, ale przecież wrażenie rzeczywistości generowane przez kino nigdy nie
jest aż tak silne by można się było bez reszty zatopić w oglądanej opowieści.
Musimy też pamiętać, że coś, co budziło przerażenie powiedzmy w latach pięćdziesiątych
ubiegłego stulecia, dziś może co najwyżej budzić uśmiech. Metody straszenia
zmieniały się.
Autor Filozofii horroru wprowadził pojęcie „art-grozy". Art-groza
według niego to stan emocjonalny, w którym niezwykłe pobudzenie organizmu
zostaje wywołane myślą o potworze poprzez opowiadanie albo obraz, przy czym w myśli tej potwór jawi się jako groźny i nieczysty. Wzorem dla reakcji
odbiorczych są reakcje postaci fikcyjnych występujących w danym utworze.
[ 3 ]
Idealna instrukcja takiej reakcji została zaprezentowana w słynnym, klasycznym
King Kongu (1933, reż. Merian C.
Cooper i Ernest B. Schoedsack). Bohaterowie tego filmu płyną na zagubioną,
tajemniczą wyspę w poszukiwaniu otoczonej boskim kultem pradawnej gigantycznej
małpy zwanej Kongiem. Podczas rejsu Carl Denham, będący reżyserem filmowym
przeprowadza zdjęcia próbne z Anną Darrow bezrobotną aktorką, która ma być
gwiazdą planowanego przez niego filmu o Kongu. Udziela jej przy tym instrukcji,
które można uznać nie tylko za wzór tego jak ma się zachować aktorka
fikcyjnego „filmu w filmie" ale także widownia filmu Coopera i Schoedsacka.
Bohaterka ma krzyczeć ze strachu, płakać, mdleć, chować twarz w ramionach.
Wszystko to w końcu czyni kiedy zostaje przez Konga porwana. Nawet jeśli będziemy
próbować interpretować tytułowego olbrzymiego goryla jako reprezentującego
stereotyp męskiej „dzikiej", „pierwotnej" i „agresywnej" dominacji
przeciwstawionej kobiecej bierności, delikatności i pragnieniu bycia chronioną i ratowaną to i tak mamy widzieć w nim jedynie obiekt prymitywnego krwawego
kultu, pragnący coraz to nowych niewinnych ofiar. Tak jak Ann Darrow mamy się
go bać. Tak więc film tutaj daje nam widzom wskazówkę jak mamy reagować na
obecność potwora na ekranie.
Carroll wylicza
charakterystyczne cechy różnego rodzaju stworów z horrorów. [ 4 ]
Zatem, powstają one często poprzez zespolenie, złączenie dwóch lub więcej
niepasujących do siebie, a nawet pozostających ze sobą w sprzeczności cech w postać zwartego czasoprzestrzennie potwora. Życie łączy się ze śmiercią
(wampiry, żywe trupy, potwór Frankensteina). Człowiek powoli przeobraża się w owada (Mucha z 1958r. w reżyserii
Kurta Neumanna i remake tego filmu z 1986r. Davida Cronenberga). Ludzkie ciało
łączy się z maszyną (Tetsuo: człowiek z żelaza z 1989r. wyreżyserowany przez Shin'ya Tsukamoto, także potwór
Frankensteina będący po części też uruchomionym za pomocą wyładowań
atmosferycznych automatem). Zespolić się też może w jedno demon z dzieckiem.
Istota nadprzyrodzona z naturalną. Najsłynniejsze przykłady to chłopiec -
Antychryst w Omenie (1976, Richard
Donner) i opętana dziewczynka z Egzorcysty
(1973, William Friedkin). Widzimy w nich pewną całość złożoną z człowieka i demona: nie w pełni osobę ludzką i nie w całości demoniczną ale właśnie
zespolenie tych dwóch jakości.
Może też pojawić się
zespolenie w sensie psychologicznym. W Psychozie
Alfreda Hitchcocka z 1960r. Norman Bates choć fizycznie zwykły mężczyzna to
psychologicznie nor-man, ani mężczyzna
ani kobieta, syn i matka, żywy i umarły, byt pośredni, nijaki. Ta mająca źródło w jego psychice nieokreśloność świadczy o jego potworności. [ 5 ]
Również ponury, wyjęty żywcem z gotyckiej powieści dom Batesa każe
dostrzegać w nim potworną istotę. Pod koniec filmu widzimy Batesa jako
potwora przejawiającego cechy zespolenia również w sensie fizycznym: gdy
siedzi w celi przez moment jego twarz staje się czaszką jego matki.
Zespolenie występuje w horrorze
Istota z innego świata (1951,
Christian Nyby i Howard Hawks), w którym grupa badaczy konfrontuje się z przybyłą z kosmosu inteligentną dwunożną rośliną a oprócz tego w Potworze z Czarnej Laguny (1954, Jack Arnold) z tytułowym stworem
tak samo chodzącym na dwóch nogach i posiadającym skrzela jak ryba. Do tej
kategorii pasują również nawiedzone, a więc w pewnym sensie ożywione domy
lub hotele z Nawiedzonego domu (1963,
Robert Wise) czy z Lśnienia (1980,
Stanley Kubrick) tak jakby stanowiły jedną całość z zamieszkującymi w nich
zjawami, wrażeniami wzrokowymi i słuchowymi.
Inny sposób na tworzenie
potwora to rozszczepienie. Tym razem jeden byt dzieli się w różny sposób
przestrzennie lub temporalnie na dwa lub więcej niezależnych. Człowiek
zamienia się cyklicznie w wilka, Doktor Jekyll w bestialskiego Mr. Hyde’a. Każda z tych postaci istnieje podczas nieistnienia, uśpienia drugiej — tylko w określonym
czasie, a przecież składają się z tego samego ciała. Ktoś posiada gdzieś
mrocznego sobowtóra — Doppelgangera.
Żyjący swym własnym życiem cień, portret, odbicie w lustrze reprezentujące
jakieś mroczne, wyparte i tłumione strony osobowości bohatera — to przykłady
rozszczepienia przestrzennego. W przypadku rozszczepienia czasowego o potworności
na przykład Mr. Hyde’a nie tylko świadczy fakt, że jest on mordercą czy
prawie zwierzęciem ale właśnie to, że dzieli to samo ciało z powszechnie
szanowanym Doktorem Jekyllem. Z kolei mroczny sobowtór nabiera cech potwornych
gdyż jest złączony pewną więzią ze swym oryginałem, nie jest nim a jednocześnie jest.
Następna często się pojawiająca
właściwość potworów to ich powiększenie. Może być ono fizyczne czyli
wszelkie gigantyczne małpy, pająki, rekiny, krokodyle, węże i inne kreatury.
Natomiast powiększenie w sensie psychologicznym dotyczyłoby tego, że chociaż
rekin ze Szczęk (1975, Steven
Spielberg) czy krokodyl z Zabójcy (2007,
Greg McLean) to przedstawiciele fauny jakich wiele, to są w tych filmach
tak pokazane, że odnosi się wrażenie, iż posiadają niemalże ludzki spryt i inteligencję. Nawet jeśli potwór wygląda „naturalnie" to jego zachowanie i moce wydają się być nadnaturalne — powiększone. Klasycznym i wzorcowym
„ludzkim" przykładem jest Michael Myers z Halloween
(1978, John Carpenter).
Inna cecha, zmasowanie jak sama
nazwa wskazuje, dotyczy tego, że często jest też pokazana olbrzymia liczba
wszelkiej maści stworów czego doskonałym przykładem są filmy o zombiech czy
też różnego rodzaju insektach, karaluchach, szczurach, piraniach. Musi być
ich nieprzebrane mnóstwo, tak żeby odnosiło się wrażenie, że ich potworność
wynika z samego ich umasowienia, a nie tylko wyglądu.
Bardzo interesująca jest przerażająca
metonimia. Przejawia się w tym, że sam potwór nie musi koniecznie wywoływać
grozy swą prezencją ale „potworności" mu dodają towarzyszące mu
nietoperze, szczury i wszelkiego rodzaju wlokące się za nim czy pełzające po
nim robactwo. Może to też być jakieś ponure zarosłe pajęczynami zamczysko,
które zamieszkuje.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] N. Carroll Filozofia horroru albo
paradoksy uczuć, Gdańsk 2004 « Filmy i filmoznawstwo (Publikacja: 06-03-2013 )
Marcin ŁętowskiUr. 1978. Absolwent socjologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się m.in. socjologią kultury popularnej oraz mediów, psychoanalizą, muzyką. Mieszka w Gruszczynie k. Poznania. Liczba tekstów na portalu: 17 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Filmowi podglądacze | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8799 |
|