|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka
Performans – terminologiczne niedopowiedzenie w dobie wspólnotowej integra Autor tekstu: Wojciech Michalski
Performans (będę
konsekwentnie używał polskiej odmiany tego słowa) jest jednym z najbardziej
kontrowersyjnych i wieloznacznych zjawisk we współczesnej humanistyce. Wywołuje,
tym samym, wyraźne podziały — zarówno u ekspertów, jak i laików. Mimo słusznych
(czy aby na pewno?) roszczeń do uczynienia z niego dyscypliny akademickiej, bez
względu na przyjętą definicję, jego największa siła leży w subiektywnym
oddziaływaniu na odbiorcę. Czy w takim razie naprawdę potrzebuje
obiektywizacji? W analizie filmu można się powołać na jakość scenariusza,
grę aktorską, zdjęcia, montaż, sposób kadrowania. W muzyce oparcie
znajdziemy w zapisie nutowym, sprawności harmonii, przebiegów melodycznych,
budowania napięcia czy w płynności wykonawczej. A jak spojrzeć na performans?
Myślę, że wypadałoby go rozpatrzyć w nieco innym ujęciu. Żyjemy w świecie
biernego odbioru, pochłaniania dóbr audiowizualnych — często bez większej
refleksji. Nawet muzyka, w nietzscheańskim dualizmie przynależna żywiołowi
dionizyjskiemu, coraz częściej jest percypowana po apollińsku. Performans zaś
udowadnia, że żywioł dionizyjski wciąż w nas żyje i, co lepsze, ma się
bardzo dobrze. Postaram się to pokazać na przykładzie Mariny Abramović,
artystki, która za cel nadrzędny stawia sobie interakcję z publicznością.
Rozpocznę jednak od terminologicznych nieścisłości, płynących z lektury
największych teoretyków performansu. Spróbuję też zarysować ramy, w których
zjawisko mieści się dla mnie.
Performans można
rozpatrywać na bardzo wielu płaszczyznach. Wiąże się to zarówno z mnogością
sytuacji, w których się pojawia (świadome występy uwikłane w jakiś
kontekst, performatywy językowe, zachowania, mające przedstawić nas w lepszym
świetle etc.), jak i z jego rozwojem w różnych sferach humanistycznych.
Marvin Carlson w książce pt. Performans prezentuje zjawisko w perspektywie takich dziedzin, jak antropologia, etnografia, socjologia,
psychologia, lingwistyka [ 1 ]. Nie jest również, rzecz jasna,
możliwa ucieczka od teatrologii, z którą, w aspekcie nomenklatury i statusu,
główny bohater rozważań toczy największe boje.
Z zasygnalizowanej powyżej mnogości
definicji, najbliższą (z racji jej uniwersalności) wydała mi się ta
profesora Zbigniewa Raszewskiego. Paradoksalnie dotyczy ona widowiska (sic!),
przedstawionego jako rdzeń i protoplasta teatru. Raszewski określa widowisko
jako stan, w którym jedna osoba lub grupa osób przygląda się innej osobie
lub grupie osób w warunkach sztucznych, wytworzonych przez sytuację.
Charakterystyczna jest chwilowość zjawiska, nie musi też zachodzić
dobrowolność. Ważne jest tylko to, co swym zachowaniem ,,odgrywa" druga
strona, to, czym przyciąga uwagę i jaki ,,pokaz umiejętności" prezentuje.
[ 2 ] Godny uwagi
jest też fakt, że cechy tak rozumianego ,,widowiska" mają bardzo dużo wspólnego z performansem. W oparciu o kategorie narzucone przez profesora, poprzez
komparatystyczne i dialektyczne ujęcie, spróbuję zdefiniować trzy
najbardziej charakterystyczne (według mnie) cechy performansu. Po pierwsze, w miejsce konieczności sztucznych warunków widowiska, performans wprowadza brak
zapotrzebowania na specjalnie wydzielone miejsce. Jego wielką siłą jest to,
że odbywa się absolutnie wszędzie, i zawsze na wielu płaszczyznach. Po
drugie, ,,odbiorcy" są bardziej zaangażowani od biernych widzów, współtworząc
występ przez aktywny udział. Po trzecie tematyka jest zazwyczaj dużo bardziej
przyziemna i realna, kontrastując z teatralnym operowaniem fikcją. Bez względu
na indywidualną specyfikę, korespondencja: widowisko — teatr — performans,
dowodzi silnej interdyscyplinarności i wzajemnych konotacji pomiędzy tymi
dyscyplinami.
Wszystkie rzeczywiste
miejsca, stany, sytuacje są związane z, mniej lub bardziej zaawansowaną,
inicjatywą performerską. Ale nie tylko. Jak wspomina Richard Schechner, również
komunikacja wirtualna (choćby poprzez Internet) cechuje się jej ogromnym natężeniem.
[ 3 ]
Nieco dalej stwierdza, że dzięki coraz potężniejszym środkom pozyskiwania i rozpowszechniania informacji Coraz częściej obieramy świat nie jako księgę,
lecz jako performans, w którym uczestniczymy. [ 4 ]
Klamrę dla problematyki związanej z cyberprzestrzenią stanowi refleksja Thomasa Henry’ego Jenkinsa. Zwraca on
uwagę na to, że odbiorcy przekazów medialnych, poprzez możliwość
komentowania, zakładania własnych stron z recenzjami lub prowadzenia blogów,
sami stają się twórcami, a bierny odbiór zanika. [ 5 ]
Doskonałej puenty
dla powyższych rozważań dostarcza Erving Goffman i jego koncepcja rzeczywistości
rozumianej jako teatr życia codziennego. Poukładane i kompleksowe zwrócenie
uwagi na nieustanne występy, umiejscowione w rzeczywistości społecznej, to
doskonała baza dla teoretyków performansu. Po lekturze można dojść do
konstatacji, że grając (co na swój sposób wiąże się z udawaniem kogoś
innego), mamy na celu wyeksponowanie własnej osoby w samoświadomym kontekście.
Z takim postawieniem
sprawy nie do końca zgadza się Richard Schechner, którego Carlson określa
jako guru refleksji nad performansem, [ 6 ]
wspominając o istnieniu dystansu, który ,,performer" ma do tego, co robi
(podobnie jak aktor do odgrywanej na scenie postaci). Określa ten stan jako
zachowane zachowanie. [ 7 ]
Spór połowicznie rozwiązuje Richard Baumann, stwierdzając, że w obu
przypadkach wykonawca roli dysponuje silnym poczuciem podwójności i zawsze
występ jest przeznaczony dla kogoś. [ 8 ]
W kontekście
zaznaczonych powyżej trudności terminologicznych (które, swoją drogą, są
tylko wierzchołkiem góry lodowej w sporze teatrologów ze zwolennikami
unaukowienia performatyki), doskonale odnajdują się przedstawiciele sztuki
konceptualnej, a ściślej body-artu, który z niej wyewoluował. Charakteryzuje
się on tym, że jako artystyczną materię traktuje się tu ciało samego
artysty. [ 9 ]
Carlson jako pioniera tego nurtu wymienia Yvesa Kleina (w pełnym koncertowym stroju dyrygował zespołem muzyków, grających
jedną nutę, podczas gdy trzy nagie kobiety powlekały się wzajemnie farbą i ocierały o wielkie arkusze papieru [ 10 ]).
Miało to miejsce w roku 1960. Tuż
po nim pojawili się: Włoch Piero Manzoni, brytyjski duet Gilbert i Georgie, i Austriak Hermann Nitsch. Maszyna ruszyła.
Chciałbym wziąć
jednak pod lupę kogoś innego, a mianowicie postać Mariny Abramović — artystki, która od 1973 roku (jej pierwszy poważny występ — Rhythm
10) absorbuje swą osobą różnorodne audytoria, powodując zniesmaczenie
lub podziw. W tym dualizmie stoję zdecydowanie po stronie jej entuzjastów. Dzięki
doskonałemu dokumentowi Marina Abramović: The Artist Is Present [ 11 ] z 2012 roku jej twórczość
została, choć odrobinę, odkryta dla szerszej publiczności.
Serbska artystka jest
interdyscyplinarna i w wyważony sposób zestawia ,,użycia ciała" z wywieraniem psychologicznego wpływu na widownię podczas happeningów. Porusza
się po wielu zróżnicowanych polach. Momentami inteligentnie, czasem zabawnie
lub sadomasochistycznie, zawsze prowokacyjnie. Uderza w niej bezpośredniość i szczerość, które płyną z performatywnego zaangażowania. Jest ona doskonałym
przykładem na dualizm (ja — ja), o którym wspomina Jerzy Grotowski.
[ 12 ]
Gdy patrzy się na nią, przypomina się też inna konkluzja, zawarta w Performerze:
Między człowiekiem wewnętrznym a zewnętrznym jest ta sama nieskończona różnica
jaka jest pomiędzy niebem a ziemią. [ 13 ]
Abramović, jak sama
wspomina w wywiadzie z przytoczonego filmu, nie znosi pytania, dlaczego to, co
robi, jest sztuką. Stwierdza też, że performans nie jest ukonstytuowany,
tylko ruchomy i dzięki temu nie jest niczym ograniczona. W innej rozmowie (z
Jeffreyem Brownem w telewizji PBS) artystka definiuje performans i jego odrębność w zestawieniu z teatrem następująco : Theatre
is not real. Knife is not the knife, blood is not the blood. But in
performance everything is real. W tej samej rozmowie stwierdza, że wiązanie performansu ze sztuką jest związane z kontekstem, w którym ujmowane są działania. Chleb pieczony w piekarni to
zwyczajny produkt, przygotowywany w ramach występu — performans.
Przybliżę teraz dwa
najciekawsze, według mnie, projekty artystki i postaram się wyeksponować
nacisk, jaki w jej występach związany jest z aktywizacją publiczności.
Rhythm 0
(1974) : Abramović stała obok stołu, na którym umieściła wcześniej 72
przedmioty. Była to mieszanka obiektów neutralnych (np. winogrona i szminka) i niebezpiecznych (m.in. nóż i pistolet). Następnie… oddała się całkowicie w ręce widzów, przeobrażając w przedmiot samą siebie. Performans skończył
się, gdy, po około sześciu godzinach, publiczność stała się zbyt
agresywna. Wcześniej uczestnicy zdążyli pokaleczyć artystkę, a jeden z nich
przyłożył jej nawet naładowany pistolet do głowy.
The
Artist Is Present (2010) : Wyczerpujący
fizycznie ,,maraton", w którym Abramović brała nieustanny udział przez
trzy miesiące (sześć dni w tygodniu, siedem godzin dziennie). Artystka
siedziała w tym czasie na krześle w wydzielonym, w nowojorskim Museum of
Modern Art, kwadracie. Nie mogła się ruszać. Naprzeciwko niej stało drugie
krzesło. Ochotnicy, których pojawiły się tysiące, siadali pojedynczo
naprzeciwko niej, a wtedy ona podnosiła wzrok i patrzyła im głęboko w oczy,
do czasu, aż dana osoba wstanie i zastąpi ją kolejna. Można było
zaobserwować ogromny wpływ, jaki wywierała na ,,niemych interlokutorów".
Jedni płakali, inni (bezskutecznie) próbowali wygrać pojedynek na spojrzenia,
jeszcze inni znajdowali wzrokowe porozumienie (m.in. słynna islandzka
wokalistka — Bjork). Kolejka do performerki była ogromna, ludzie koczowali całą
noc, licząc, że kolejnego dnia uda im się spojrzeć w jej oczy, a sam
body-art otrzymał, tym samym, ogromny zastrzyk marketingowego zainteresowania,
gdyż sprawą szybko zaciekawiły się najważniejsze amerykańskie media.
Ten, jakże mały,
wycinek jej biografii pokazuje, że w happeningu drzemie ogromna aktywizacyjna
siła i potencjał. W dzisiejszych sformalizowanych i zabieganych czasach,
spontaniczność i swoisty powrót do natury, o którym wspomina wielokrotnie
sama Abramović, wydaje się być doskonałym lekarstwem na audiowizualny
przesyt i ludzkie zblazowanie. Skrajne emocje uczestników, które ujawniają się w performowaniu, prowokują we mnie refleksję, że, wspomniany we wstępie, żywioł
dionizyjski jeszcze w człowieku nie umarł.
Wracając zaś do
teorii performansu, bez względu na pojedyncze sukcesy, silnie hermetyczny,
zerojedynkowy spór w każdym kolejnym, małym aspekcie tej dziedziny, dobitnie
uświadamia, jak ciężko będzie teatrologom i zwolennikom performansu osiągnąć
konsensus. Nie jest to zbyt optymistyczna konstatacja, ale z racji tego, że środowisko
dopiero się dociera, próbuje umiejscowić własne racje w, zdawałoby się,
zagospodarowanej już teoretycznej przestrzeni, można mieć nadzieję na
stopniowy progres.
Ciekawe jest też to,
jak bardzo nasili się performowanie rzeczywistości wirtualnej. W gry
komputerowe grają, póki co, ci, którzy chcą. Coraz popularniejsze są jednak
interaktywne filmy (jak na razie dominuje tu serwis youtube), które pozwalają
widzowi, poprzez kliknięcie, wybrać, w którą stronę ma potoczyć się
akcja. (np. Save Jack, będące interaktywnym rozszerzeniem kultowego w pewnych
kręgach krótkometrażu The Horribly Slow Murderer with the Extremely
Inefficient Weapon [ 14 ]
Richarda Gale’a). Wciąganie w performans odbiorców z biernych do tej pory
przestrzeni unaocznia, że proces wciąż jest w toku i zatacza coraz szersze kręgi.
Pozostaje się cieszyć, że żyjemy w tak ciekawych czasach i mamy możliwość
obserwowania go od podszewki.
BIBLIOGRAFIA
:
1.Carlson M., Performans,
Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2007.
2.Schechner R., Performatyka,
Ośrodek Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego i Poszukiwań
Teatralno-Kulturowych, Wrocław 2006.
3.Grotowski J., Performer,
w: Teksty z lat 1965-1969, red.
J.Degler, Wiedza o kulturze, Wrocław
1990.
Źródła
internetowe :
1.http://www.filmweb.pl/film/Marina+Abramovi%C4%87%3A+artystka+obecna-2012-644408,
16.12.2012.
2. https://www.youtube.com/watch?v=VenEVnc3vqg,
16.12.2012.
Przypisy: [ 1 ] Carlson M., Performans,
Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2007. [ 2 ] M.Carlson, op. cit. , str. 12. [ 3 ] R.Schechner, Performatyka,
Ośrodek Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego i Poszukiwań
Teatralno-Kulturowych, Wrocław 2006, str. 19. [ 5 ] R.Schechner, op. cit. ,str.
304. [ 6 ] M.Carlson, op. cit., , str. 44. [ 9 ] Ibidem, , str. 168. [ 10 ] M.Carlson, op.cit., str. 168. [ 12 ] J.Grotowski, Performer, w: Teksty z lat 1965-1969. Wybór, red. J. Degler, Wrocław 1990, str. 216. « Sztuka (Publikacja: 08-03-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8806 |
|