|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo
Kościół odnowiony wizerunkowo [1] Autor tekstu: Anna Salman
Od kilku dni
nasz kraj żyje wyborem nowego papieża — głowy państwa Watykan. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, gdyż jest to jedno z państw, z którymi
Polska utrzymuje bardzo ścisłe kontakty. Zdecydowanie ściślejsze, niż
np. z USA, a przecież tamtejsza kampania prezydencka była również długo i szeroko komentowana. Jednak o ile komentarze dotyczące innych państw skupiają
się na aspektach politycznych i gospodarczych, w odniesieniu do Watykanu mamy
do czynienia z licytacją w zakresie politycznej poprawności, rozumianej, jako
ostentacja religijność. Pewnie dlatego media umożliwiają odbiorcom
zapoznanie się z opiniami aktualnych księży i zakonników, byłych księży i zakonników oraz niedoszłych księży i zakonników. Można wręcz odnieść
wrażenie, że społeczeństwo polskie w znacznym stopniu składa się z duchowieństwa rzymskokatolickiego co, uwzględniając deklarowaną w tej grupie
wstrzemięźliwość seksualną, tłumaczyłoby w jakimś stopniu niski przyrost
naturalny. Oprócz, tradycyjnej przy takich
okazjach troski, aby przekaz zawierał jak najmniej treści, media wykazują również
dbałość o formę, stąd dominuje kościelny żargon, stwarzający pozór głębi i refleksyjności, aczkolwiek dla osoby postronnej cokolwiek abstrakcyjny.
Nie mogąc
uciec przed zalewem pustosłowia, zaczęłam wreszcie analizować ów przekaz
pod kątem uzyskania, czy raczej wyłuskania informacji, które mogłyby rzucić
światło na charakter ewentualnych zmian w KRK, które rzutują przecież również
na politykę wewnętrzną państw, w których przeważają katolicy. Ponieważ
nie wpojono mi przekonania o nadprzyrodzonej genezie KRK, potraktowałam tę
instytucję, jako jeden z bytów politycznych. O tyle jednak nietypowy, że mimo
wielu zawirowań historycznych, potrafił zawsze wrócić na scenę i to
bynajmniej nie jako statysta. Wydaje się wręcz, że przejściowe problemy
skutkują politycznym wzmocnieniem Kościoła. Nic w tym dziwnego, ostatecznie
organizacja ta przez ponad 1,5 tysiąca lat wypracowała
własne metody i, wbrew opiniom przeciwników, jest znacznie bardziej elastyczna
od większości formacji politycznych. To, że oprawa pozostaje niezmienna
stanowi plus, gdyż podkreśla trwałość KRK, dzięki czemu postrzegany jest,
nawet przez swoich przeciwników, jako strażnik tradycji.
Nie dajmy się jednak zwieść
pozorom — Kościół nie jest bynajmniej skostniały i archaiczny, a w
zakresie marketingu wizerunkowego jest wręcz w awangardzie, o czym świadczą
chociażby zmiany dokonywane w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Jeżeli
jest coś, czemu rzeczywiście warto poświęcić chwilę refleksji, to właśnie
sposób uprawiania polityki — nad wyraz skuteczny i zawsze odpowiadający
aktualnym trendom społecznym.
Państwo kościelne
wyłoniło się ponownie jako byt polityczny (aczkolwiek nie do końca
samodzielny), po kilkudziesięciu latach nieistnienia, w bardzo ograniczonej
formie terytorialnej. Jednak w ciągu zaledwie kilku dekad zdołało osiągnąć
taką niezależność materialną i polityczną, o jakiej wiele państw może
tylko pomarzyć. Już kilkanaście lat po wojnie, gdy przez kraje Zachodu
przetaczała się fala ruchów kontestujących dotychczasowy porządek, Kościół
ujawnił swoje reformatorskie zacięcie, prezentując się, jako twór na wskroś
nowoczesny — zdolny do autorefleksji i wychodzący naprzeciw społecznym
oczekiwaniom.
Po krótkim
okresie, gdy utrwalił się już wizerunek nowego, posoborowego, otwartego na
dialog społeczny Kościoła, nastąpił radykalny zwrot w stronę
konserwatyzmu, tuszowany medialnym show oraz deklaracjami utrzymania wcześniejszego — reformatorskiego kierunku.
Nie bez powodu głową Kościoła
wybrano byłego aktora, człowieka młodego (jak na watykańskie standardy),
wysportowanego i energicznego. Uosabiał wręcz amerykański styl życia, którego
zwieńczeniem była niebywała wprost kariera polityczna. Ponadto pochodził z kraju, którego system polityczny był
już wystarczająco skompromitowany i pojawiały się symptomy jego rozpadu.
Jednak to sobie duchowieństwo KRK przypisuje główne zasługi w obaleniu
komunizmu i „demokratyzacji" Europy Wschodniej. Tymczasem przytaczana tak często
kwestia „Oby Duch Święty odmienił oblicze tej ziemi" w takim samym
stopniu przyczyniła się do upadku komunizmu, jak wypowiedź pewnej aktorki w kilka miesięcy po pierwszych, częściowo wolnych wyborach.
Jednym z największych osiągnięć
JPII, oprócz dalszej poprawy wizerunku Kościoła, było wzmocnienie znaczenia
Opus Dei, której członkowie w coraz większym stopniu przenikali do zarządów
korporacji, w tym instytucji finansowych. To była reakcja na zmiany, jakie
zachodziły na przełomie lat 70-tych i 80-tych ubiegłego stulecia, a których
skutki obserwujemy dziś w postaci globalnego kryzysu. Dzięki umiejętności
przewidywania KRK przechodzi przez ów kryzys suchą stopą i nawet roszczenia
finansowe związane ze skandalami obyczajowymi nie doprowadzą tej szacownej
organizacji do bankructwa.
Pontyfikat
BXVI miał stanowić odpowiedź intelektualną Kościoła na sceptycyzm ze
strony środowisk naukowych oraz pomóc w przetrwaniu silnej fali krytyki społecznej
wobec ujawnianych afer finansowych, skandali obyczajowych oraz zjawisk przestępczych w łonie organizacji. I to drugie zadanie BXVI wypełnił zaskakująco dobrze,
bo przedmiotowe patologie nie zachwiały „tronem Piotrowym" mimo ich skali i medialnego rozgłosu.
Obecnie
wybrano papieża „ z ludu"- jeździ metrem, sam sobie gotował i robił
zakupy, a strój kardynalski miał przerobiony po poprzedniku. Zapewne w miarę
sił będzie odbywał pielgrzymki, aby jego skromność i prostotę mieli okazję
ujrzeć także ci, którzy (bynajmniej nie z wyboru) nie mają telewizora,
Internetu, a może nawet prądu.
Jak można się domyślać
podczas tego pontyfikatu wzmocniona zostanie pozycja zakonów, zwłaszcza
prowadzących działalność charytatywną. Będą one zapewne równie skuteczne
jak niedoszła święta, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla (cóż — jedynie
papież posiada atrybut nieomylności). Jednocześnie wyciszany będzie rozgłos
wokół Opus Dei, gdyż na fali obecnej niechęci do instytucji finansowych, mógłby
stanowić skazę wizerunkową. Wbrew pozorom jednak wzrośnie właśnie
znaczenie tej organizacji oraz podobnych — przynoszących konkretne dochody i umacniających wpływy polityczne KRK. W obliczu postępującej laicyzacji
najbogatszych społeczeństw oraz stopniowego wymuszania na politykach
ograniczania finansowania działalności religijnej z podatków, właśnie
organizacje świeckie powstające w obrębie Kościoła staną się w ciągu
kilkudziesięciu najbliższych lat głównym źródłem jego dochodu.
Z kolei pozorne otwarcie się na
biednych wzmocni znacznie siłę Kościoła w statystykach i zostanie pozytywnie
odebrane w świecie. Biedni w krajach demokratycznych są atrakcyjną grupą dla
polityków, bo z powodu liczebności stanowią znaczącą grupę wyborczą /
grupę nacisku. Dlatego postulaty liberalizacji w sferze obyczajowej (czyli
kontrola przyrostu naturalnego) spotkają się z jeszcze większym (o ile to możliwe)
oporem, niż za dwóch poprzednich papieży.
Bieda to jednak nie tylko kapitał
polityczny — sama działalność charytatywna to jedno z najbardziej
dochodowych przedsięwzięć, o czym mamy okazję coraz częściej się
dowiadywać z doniesień medialnych. Można się domyślać, że KRK podejmie
wszelkie działania, aby stać się głównym
udziałowcem tego rynku. Koszta własne są w rzeczywistości znikome z uwagi na względność potrzeb — zapewnienie minimum egzystencji nędzarzowi
to kwota zupełnie nieistotna z punktu widzenia członka klasy średniej.
„Otwarcie
na biednych" to również szansa na przejęcie obszaru edukacji i wychowania,
czyli możliwość powszechnej indoktrynacji w zamian za zapewnienie wykształcenia w bardzo podstawowym zakresie. Efekty tej edukacji można łatwo przewidzieć,
wiedząc że obecny papież jest jezuitą — ostatecznie szkolnictwo w Polsce
przedrozbiorowej było w większości w rękach jezuitów. Z historii
najnowszej, doskonałym przykładem osiągnięć wychowawczo — edukacyjnych
KRK jest Irlandia. Należy również pamiętać, że współcześnie niewiele
jest państw, które nie finansują edukacji z budżetu. Dlatego inicjatywy Kościoła w tym zakresie należy traktować, jako dostrzeżenie kolejnego, znaczącego źródła
dochodu.
Jednak najważniejsza pozostaje polityka wizerunkowa. Koncentrując się
na problematyce biedy i wykluczenia Kościół jeszcze raz udowodnił, jak
trafnie potrafi odczytywać nastroje społeczne. Nagłośniona ostatnio
problematyka obyczajowa schodzi na drugi plan w obliczu kryzysu. Rzekomy spór o antykoncepcję / in vitro / prawo do aborcji jest absolutnie marginalny — zamożne
(i z reguły zlaicyzowane) społeczeństwa i tak nie liczą się z opinią
duchownych, a sytuacja biednych pozostanie taka sama, bez względu na wynik tego
sporu. Przy tym promowanie prostoty i wstrzemięźliwości uosabianej przez obecnego papieża umożliwi wyciszenie
skandali obyczajowych, jakie miały (i wciąż mają) miejsce w samym Kościele.
Za winnych tej sytuacji opinia publiczna uzna poprzedników Franciszka, a ofiary
ograniczą roszczenia finansowe, żeby w obliczu deklarowanej przez Kościół
walki ze światowym ubóstwem nie wyjść na ludzi pozbawionych elementarnego
poczucia przyzwoitości.
I tak Kościół odzyska pozycję
niekwestionowanego autorytetu w kwestiach obyczajowych oraz lidera w walce o sprawiedliwość społeczną. Ten wizerunek umożliwi jeszcze silniejsze włączenie
się w politykę globalną i utrwalenie wpływów na kolejne lata. Pozostaje pytanie, które regiony świata
są obecnie w obszarze zainteresowania Watykanu.
Pomimo starań o jak najmniej zrozumiały i nadęty ideologicznie
przekaz, mediom udało się jednak przemycić informację o przewidywanych
kierunkach geograficznych ekspansji Kościoła. W zasadzie informacja ta nie
jest zaskoczeniem, wynika z prawidłowej kalkulacji potencjalnych korzyści.
Afryka prawdopodobnie nie znajdzie się w głównym obszarze
zainteresowań KRK, gdyż tam musiałoby dojść do otwartej konfrontacji z islamem, a na taką krucjatę nie ma on wystarczających sił i środków.
Otwarcie na Chiny jest czymś oczywistym z uwagi na potencjał
demograficzny i gospodarczy oraz rosnącą liczbę osób bardzo zamożnych.
Jednak barierą może okazać się to, co dotychczas stanowi o sile KRK -
scentralizowana struktura. Takiej bariery nie mają kościoły protestanckie, które
skutecznie ewangelizują Chińczyków już od kilkunastu lat. Wspólnoty
wyznaniowe lojalne wobec lokalnej władzy mogą
być nawet pozytywnie postrzegane, m.in. jako bezpiecznik dla ewentualnych
konfliktów społecznych. Wspólnota wchodząca w skład szerszej struktury
politycznej, będącej poza zasięgiem władz lokalnych, wzbudza oczywiste
podejrzenia. Stąd KRK prawdopodobnie z czasem będzie musiał sobie odpuścić
zakusy na pozyskanie w Chinach szerokiego rynku, zadowalając się znikomą
liczbą wyznawców i, jak dotychczas,aureolą
męczeństwa.
1 2 Dalej..
« Watykan i papiestwo (Publikacja: 23-03-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8849 |
|