|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo
Refleksje po konklawe [2] Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
Szczytem serwilizmu i taniej sensacji była jakość transmisji
realizowanej przez program I publicznej TVP i prowadzącego ją redaktora Piotra
Kraśko. Treść — żenująca, komentarze — uniżone, serwilizm -
nadprzyrodzony; wszytko wydawać się mogło fenomenalne, wspaniałe i nieziemskie. Odnosiło się wrażenie, że oto Duch Święty jest obecny na pl.
św. Piotra w Rzymie. Emfaza, oczarowanie, emocjonalność sięgająca zenitu.
To wydarzenie — konklawe i wybór nowego papieża — są w Polsce, przez media i dziennikarzy tam zatrudnionych, przeceniane. Ma wagę symboliczną (choć jej
nie wolno wyolbrzymiać), ma wagę polityczną, ma wagę kulturową, ale nie to
decyduje o rozwoju i kierunkach postępu świata.
Zainteresowanie tym wyborem można traktować jedynie z płaszczyzny
takiej jaką zakreśla David Yallop w swym bestsellerze pt. W
imieniu Boga ?: "... Duchowny zwierzchnik niemal 1/5 ludności
świata dysponuje jednak niesłychaną
władzą".
Choć jest to władza — we współczesnym świecie — słabnąca i wyraźnie zwiotczała.
Bezrefleksyjność polskich mediów potwierdza w całej rozciągłości
także komentarz Katarzyny Kolendy-Zaleskiej (Gazeta
Wyborcza z dn. 19.03.2013). Czy zawsze w przeszłości Pani Kolenda-Zaleska stosowała
zasadę, którą umieściła w tytule swego komentarza (najpierw fakty, potem osąd)? Czy apel o wyciszanie operowania historią z Kościoła argentyńskiego z lat
1976-83 jest szczery i wynika z humanitaryzmu czy powoduje nim uniżoność
purytańskiego katolika wobec zwierzchniej władzy Rzymu? Osobie aspirującej
do miana czołowego, polskiego komentatora sceny publicznej współczesnego świata
(i to z pozycji mentora) taka labilność na
prawdę nie przystoi. Jest też zaprzeczeniem rzetelności i obiektywizmu
dziennikarskiej profesji.
To są przykłady manipulacji, nieszczerości czy pospolitej hipokryzji,
tak charakterystycznej dla polskiego katolicyzmu, dla polskiej wiary religijnej
pozbawionej zupełnie krytycyzmu, samodzielnego myślenia i jakiejkolwiek
refleksji. Antyklerykalizm polski jest nie tyle anty-instytucjonalny, o teologii
czy jakiejkolwiek myśli subiektywnej nie wspominając, co anty-kapłański.
Kieruje nim przed wszystkim polska zawiść i niechęć do „Innego" — tu;
do „czarnych", do księży, ale postrzeganych mitycznie, bezosobowo. Już w kontaktach bezpośrednich wierny nie ma swego zdania, jest „na kolanach"
przed proboszczem, o biskupie nie mówiąc. Przytoczone tu przykłady polskich
dziennikarzy są tego najlepszym dowodem.
Zdarzają się co prawda chlubne wyjątki, ale potwierdzają tylko regułę:
redaktor Adam Szostkiewicz w swych komentarzach po konklawe oraz w audycji
Tomasza Lisa (program TVP 2 z dn. 18.03.2013) dał przykład wyważenia i obiektywizmu, mimo swego teistycznego światopoglądu.
Ta bezrefleksyjność przejawia się też w podawaniu polskiemu odbiorcy
strzępów informacji, niekoherentnych ze sobą i nie dających oglądu całości
sytuacji. Tabloidyzacja — zwłaszcza w tej watykańsko-religijnej materii — sięgnęła w Polsce zenitu. Takie
symbole, nie mające wiele wspólnego z tworzeniem doktryny, czy nowego wizerunku
kurii rzymskiej, jak pelerynka, kolor butów papieskich itd. są typową
ideologią z gatunku "ciemny lud to kupi".
Odnośnie przeszłości, trudnej, skomplikowanej i często tragicznej Kościołów i duchownych w Ameryce Południowej — w kontekście ostatniego półwiecza dziejów
tego kontynentu — a tym samym pojawiających się sprzecznych często ze sobą
informacji na temat postawy kardynała J.M.Bergoglio podczas rządów junty wojskowej w Argentynie (1976-83) należy podkreślić, że najlepiej ową sytuację tłumaczą
słowa niezwykle zasłużonego (i szanowanego przez obserwatorów i komentatorów
różnych proweniencji) kardynała Franza Koeniga (z roku 1964):
Kościół
będzie egzystował w każdej formie społeczeństwa, nawet z każdą z tych form
będzie współpracował, ale tylko do pewnego stopnia. Nie jest naczelnym
zadaniem Kościoła powodować zmiany stosunków
społecznych. Ale nie jest również jego zadaniem przeciwstawiać się takim
zmianom. Kościół powstał w absolutnym cesarstwie antycznym. Rozprzestrzenił
się i przyjął w państwach germańskiego feudalizmu. Żył i działał w republikach miejskich kończącego się średniowiecza i początków ery
nowożytnej, szukał swego miejsca w absolutystycznych państwach książąt
XVII i XVIII wieku, walczył o swą przestrzeń życiową w liberalizmie. Żyje
do dziś z demokracją i w demokracjach. Ale tak samo żyje on — musi tak samo
żyć — w krajach komunizmu. Kościołowi w środowisku kapitalistycznym nie
pozostaje nic innego jak żyć w formach obowiązujących w tym czasie i środowisku.
Kościół w feudalizmie żył na sposób feudalny, w wieku masowego społeczeństw
przemysłowego żyje w formach, które będą dla owych wieków odpowiednie.
Ni mniej ni więcej oznacza to, że to sytuacja społeczna, kulturowa,
polityczna, kształtują Kościół — nie na odwrót. Jako wspólnotę i instytucję ziemską, doczesną, wytworzoną przez stosunki społeczno-polityczne i kontekst historyczny z nich wynikający, z jej wszystkimi przypadłościami i przywarami. Biurokracją, inercją strukturalno-hierarchiczną, pychą, wyniosłością
instytucjonalną, hipokryzją (nie mówiąc już o tych wypaczeniach, które
wynikają z faktu, iż jest to w zasadzie korporacja bezżennych mężczyzn
generująca z tego tytułu określone ich zachowania i sprzyjająca określonym
wypaczeniom — vide; przestępstwom — o których obecnie się nagminnie mówi i pisze).
Warto właśnie o tym dyskutować w kontekście nadprzyrodzoności i transcendencji, które to elementy co rusz się podnosi podczas polskich rozmów o istocie Kościoła. I to zarówno ze strony osób duchownych jak i świeckich,
m.in. topowych dziennikarzy i publicystów. To jest ważniejsze niźli buty czy
pelerynka papieska.
Znamienną sentencją w kontekście postawy Bergoglio w latach 1976-83
niech będzie fakt ujawniony z rozmowie z Agnieszką Zakrzewicz (Krytyka
Polityczna) przez Julio Alganaraza (dziennikarz argentyński, watykanista i działacz społeczny):
Odwiedziłem
kiedyś zakon jezuitów w Rzymie i podczas luźnej rozmowy z przełożonym
zapytałem ilu mają kardynałów. Wymienił wielu, dodając jednak, iż jezuici
są zakonnikami i nie ubiegają się o honory, to papież nominuje. Powiedziałem
wtedy, że my, Argentyńczycy, mamy kardynała Bergoglio który jest jezuitą i zapytałem, czy często gości w ich klasztorze. Przełożony zakonu popatrzył
na mnie lodowatym wzrokiem i odparł tylko, że kardynał Bergoglio nigdy nie
chodzi tymi korytarzami. To mówi wszystko.
Taka reakcja rzeczonego zakonnika mogła być spowodowana nie tylko
doniesieniami o dwuznacznej roli prowincjała Bergoglio w kontekście sprawy
zakonników Yorio i Jalisca (to ich miał zadenuncjować ówczesny prowincjał
jezuitów w Argentynie w czasach rządów generałów), ale także być
związaną z pacyfikacją
Towarzystwa Jezusowego jakiej dokonał Jan Paweł II po odesłaniu o. Pedro
Arrupe na emeryturę i nominacji na generała powolnego sobie o. Petera-Hansa
Kolvenbacha. Wewnętrzna opozycja wśród jezuitów w owym czasie przeciwko
polityce Karola Wojtyły była nader silną, a zwolennicy papieża z Polski — otoczeni infamią przez długi czas. Prawdopodobne jest to,
że Bergoglio zaliczał się właśnie do tej grupy (od Jana Pawła II otrzymał
przecież w 2001 roku kapelusz kardynalski).
Niewiele można się wiec spodziewać po nowym papieżu.
To klon mentalny swoich dwóch poprzedników (jak zresztą zdecydowana większość
kolegium kardynalskiego) . Symboliczne gesty i strzępy słów można kompilować w zależności od tego z jakiej pozycji opiniujący wyraża swe stanowisku i od
zapotrzebowania medialnego. Wątpić należy aby zmienił diametralnie strukturę i sposób funkcjonowania kurii rzymskiej. Papieże są śmiertelni, a słabe
zdrowie i wiek nie sprzyjają zbytniemu pośpiechowi reformatorskiemu i czynienia sobie przeciwników. Jak zauważył niegdyś kardynał Jean Villot (ważna
persona w czasie pontyfikatów Pawła VI, Jana Pawła I i Jana Pawła II w Watykanie, m.in. kamerling kurialny) : "Kiedy
papież umiera, wybieramy następnego".
1 2
« Watykan i papiestwo (Publikacja: 25-03-2013 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8855 |
|