Tematy różnorodne » Na wesoło
Wszystko dla pana Autor tekstu: Bartłomiej Gajek
Pewnego dnia poszedłem na
spacer. Zauważyłem człowieka, który stał przed wysokim budynkiem z wieżami i biczował się. — Cóż pan wyprawia? — zapytałem ze zdziwieniem. — Biczuję się dla pana! — odpowiedział.
— Dla mnie? — No co pan! Pan jest tylko człowiekiem, nie godnym człowiekiem. Nie
biczowałbym się dla pana. — Dlaczego powiedział pan, że nie jestem godnym człowiekiem, skoro
mnie pan nie zna?
— Pan pana zna. Niech się pan nie martwi. On zna wszystkich, wszystkich
występki, grzechy, słabości i zaniedbania.
— O kim pan mówi? Czyżby o tym panu, który pojawił się ponad dwa
tysiące lat temu na naszej planecie, nauczał i umarł?
— Widzę, że pan go zna. To dobrze, jest pan wierzący.
— Nic takiego nie powiedziałem.
— Nie wierzy pan w pana? — człowiek stojący przede mną przestał się
biczować. — To nie do pomyślenia! Jak tak pan może! On pana kocha! Jest
pana panem!
— Nikt nie jest moim panem. Jedynie sam sobie mogę nim być. Czy te rany
się zagoją? — zapytałem, wyrażając poniekąd troskę.
— No co pan! Nie pozwolę na to! Muszą być otwarte, gdyż cierpienie
doprowadza mnie bliżej pana.
— Nie sądzę. Stoi pan nadal w tym samym miejscu, co parę minut temu.
Nie przybliża się pan do mnie.
— Nie mówię o panu, tylko do pana.
— Przepraszam, mówi pan do mnie? — do naszej dwójki dołączył
kolejny przechodzień, który również wybrał się na spacer. Starszy mężczyzna w garniturze.
— Nie, do pana. Mojego pana! — odpowiedział samookaleczający się człowiek.
— Jest pan niewolnikiem? — zapytałem.
— Na pewno jest. Nie słyszał pan? — zwrócił się do mnie starszy człowiek.
— Zgadzam się. Dlaczego nie jest pan razem ze swoim panem? On na pana
czeka. Jeśli można wiedzieć, gdzie się teraz znajduje? — zadałem pytanie
niewolnikowi.
— Jeśli chce pan wiedzieć, proszę bardzo. Tutaj.
— Pan jest jego panem? — zagaiłem do starszego człowieka.
— Nie. Co to znaczy tutaj, proszę pana? — starszy człowiek uśmiechając
się zapytał krwawiącego mężczyzny .
-Tutaj, wszędzie! Mój pan i władca jest w każdym zakamarku.
-Zawsze się chowa przed
innymi? — Dlaczego pan tak sądzi?
— Nie widzę go. Skoro jest gdzieś w pobliżu, to znaczy, że boi się
pokazać.
— Nie trzeba go widzieć, żeby wiedzieć, że jest.
— Jest pan idealistą czy masochistą? — zapytał starszy człowiek.
— Jest niewolnikiem, nie ma co pytać. — wtrąciłem.
— Racja. Czy zadzwonić na pogotowie? — starszy człowiek zaczął wyciągać
telefon komórkowy. — Nie ma potrzeby! Lekarze nie pomogą. Mój pan jest lekarzem. Lekarzem
dusz, proszę panów.
— Psycholog zapewne. — stwierdziłem.
— Dokładnie. Będzie pan tutaj stał i biczował się cały czas? — Nie. Będę się biczował dopóki mój pan mnie nie zawoła do siebie.
— I nie wie pan, kiedy to będzie?
— Oczywiście, że nie wiem. Nikt nie wie kiedy jest jego czas.
-Dziwny ten pana pan. Powinien trafić do więzienia za znęcanie się
nad swoimi ludźmi. — Nie ma więzienia dla niego, proszę pana! — z oburzeniem stwierdził
niewolnik.
— Zawsze znajdzie się odpowiedni zakład. Zaostrzony rygor — to jest
to.
Z budynku z wieżami wyszedł pewien człowiek w czarnym stroju. Podszedł
do naszej trójki z wielkim uśmiechem na twarzy.
— Witam panów. Proszę pana, pan wzywa — zwrócił się do mężczyzny z krwawiącymi plecami. — Z chęcią proszę pana pójdę do swojego pana.
Mówiąc to, ubrał podkoszulek na zakrwawione ciało i jak gdyby nigdy
nic, udał się z mężczyzną w czerni do budowli.
« Na wesoło (Publikacja: 11-05-2013 Ostatnia zmiana: 12-05-2013)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8955 |