|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Bo demonstrować trzeba umieć.... Autor tekstu: Oskar Wiśniewski
Dzisiejszy krakowski Marsz w Obronie
Wolnych Mediów uświadomił mi, że nadal (tak samo mocno i niezmiennie)
potrafię się dziwić sprzecznościom, w których trwają
ludzie, nazywający się „prawdziwymi Polakami", a których chyba
autentycznie nie dostrzegają. Zaczęło się niewinnie: wiedziony dziwnymi
okrzykami rozbrzmiewającymi za oknem, opuściłem przyjemnie chłodne
mieszkanie, aby zobaczyć i posłuchać o co chodzi tym razem. Lewica? Prawica?
Zieloni? Cykliści? Kto jest tak bardzo zdeterminowany, że idzie w południe, w trzydziestostopniowym upale i krzyczy na całe gardło? Pierwsza, naiwna myśl:
na pewno nie są to „prawdziwi Polacy". No bo jak to tak, w niedzielę? Czy
nie jest to dla nich przykazany dzień odpoczynku i oddawania się religijnym
uniesieniom? Przebycie kilkudziesięciu metrów zatłoczonym chodnikiem, wzdłuż
sznura stojących samochodów i meleksów (co zaskakujące- nie słyszałem ze
strony kierowców ani jednego- kulturalnego bądź nie- protestu!), uświadomiło
mi, jak bardzo sie myliłem. Przez ulicę, która doświadczyła już
wielu osobliwych zdarzeń, takich jak np. perygrancja obrazu, (któremu
towarzyszyły setki modlących się do niego ludzi), przedstawiającego syna
istoty, która, zdaje się, zabraniała modlić się do swoich i swojego syna
(bo to tak jakby jedno) przedstawień, tym razem przetaczał się czerwono-biało-żółty
tłum. W momencie, w którym zdałem sobie sprawę z faktu, że moja dalsza
wędrówka jest niemożliwa (bo pochód), skandowali oni: „Precz z cenzurą!".
Okrzyki nie pozwalały jednak ustalić, kto jest cenzurowany i za co. Najpierw
rzuciły mi się w oczy transparenty z Maryją i Jezusem — może to właśnie
im ktoś knebluje usta? Ale szybko zostałem wyprowadzony z błędu: Jezus
jest Królem, a Maryją Królową Polski, a to chyba niemożliwe, żeby władcy
byli przez kogoś cenzurowani (no chyba, że są figurantami). Z czerwieni i bieli polskich flag wyłowiłem czerwień i biel TV Trwam. Ach, więc to oni.
Ale chwileczkę, coś mi się z tymi flagami nie zgadza: demonstrujący
chyba na serio myślą, że Polska już nie jest Polską, bo jaki byłby inny
powód używania przez pięćdziesiąt procent z nich flagi państwowej z godłem,
która jest zastrzeżona np. dla polskich przedstawicielstw dyplomatycznych za
granicą?
Zastanawiając się, czy kraj, którego
rzekomo już nie ma, mógłby mieć przedstawicielstwa dyplomatyczne, obserwuję
uczestników pochodu. Padają mocne hasła, typowe dla tego środowiska: że rząd
to mafia, totalitaryzm, że wywiozą Tuska i spółkę na taczkach. Więc to
takiej miłości bliźniego uczą w kościołach. Rozumiem tych starszych (bo w przeważającej części to właśni starsi biorą udział w pochodzie) ludzi,
rząd mógł ich zawieść setki razy. Ale co mają do jakiegokolwiek rządu ośmio-,
czy dziesięciolatki? Ten obrzydliwy proceder o którym pisał Dawkins:, mówienie o „dzieciach chrześcijańskich", „dzieciach muzułmańskich" czy
jakichkolwiek innych dzieciach i przypisywanie im swoich poglądów okazuje się
być żywym i praktykowanym tutaj, w centrum Europy.
Pochód robi się zielono- żółty.
Zielone flagi z falangą są niesione przez łysawych chorążych, w nieśmiertelnych
spodniach na szelkach i brązowych koszulach. No tak, przecież oni są tacy
polscy. Jak się ma jednak wszechobecność flagi obcego państwa — Watykanu- do
postulatów ponownego zdobycia niepodległości przez nasz kraj? Kolejna rzecz,
której nie potrafię pojąć — dochodzę do wniosku, że nie mam aż takich
zdolności intelektualnych, aby wziąć udziału w marszu, pomimo nawoływań:
„Chodźcie z nami!". Właściwie to ja nie
chcę z wami nigdzie iść.
Autentycznie podziwiam determinację tych
ludzi, współczując zarazem nieumiejętności krytycznego spojrzenia na formę i oprawę ich protestu. Poziom ich ślepoty na własną śmieszność jest
kolosalny. Każdy ma prawo demonstrować, oni też — tego nikt im nie zamierza
odbierać. Powinni jednak zastanowić się, czy gdyby rzeczywiście istniała
cenzura, to ich demonstracja wyglądałaby tak, jak wygląda: właściwie
piknikowa atmosfera, jakieś docinki ludzi z ulicy, jakieś hasła
krzyczane z okien. Nie przypomina to ani Istambułu, ani Ankary, gdzie
rzeczywiście walczą o wolność słowa. No, ale to pewnie nie było
transmitowane w Telewizji Trwam...
Wystarczy. Nie mam upodobań do katowania
się oglądaniem tego typu przedstawień. Wracam do domu, nadal mając złudzenie,
że żyję w wolnym kraju. Nie przekonaliście mnie.
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 16-06-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9036 |
|