|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Islam » Terroryzm
Droga dżihadu do Europy [1] Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
(bałkańskie
wrota islamizmu)
Nie
może być pokoju ani współegzystencji
między
wiarą islamską a nieislamskimi
wspólnotami i instytucjami politycznymi.
Alija
Izetbegović (pierwszy
Prezydent Bośni)
Jak to się stało, że Bałkany (a zwłaszcza niektóre regiony Bośni i Hercegowiny, Sandżaku — czyli pogranicze Serbii i Montenegro oraz Albania i Kosowo) zamieszkałe przez wyznawców islamu stały się bazą dla działań międzynarodówki
dżihadystów wspomaganej finansowo
przez ultra-konserwatywne kraje arabskie (głównie Arabię Saudyjską)? Czemu
przemiany demokratyczne z końca XX wieku, jakie miały miejsce w całym Bloku Wschodnim
doprowadziły tu do stworzenia nierównowagi politycznej, kulturowej,
religijnej, że możliwe stało się powstanie „czarnych dziur"
(bo tak nazywa się kraje „upadłe" jakimi od lat są
Somalia, Liberia, czy Afganistan, a dziś — Libia czy Irak) tworów
quasi-państwowych takich jak Bośnia czy Kosowo? Z tytułu chaosu i rozkładu
struktur administracyjnych tych tworów i niemożności przeciwdziałania
rozwojowi terroryzmu, przemytu na wielką skalę ludzi, broni, narkotyków itd. rośnie
możliwość infiltrowania (dziś już całkiem jawnego) i importu na teren
Starego Kontynentu ideologii islamistycznej, duchownych szerzących tę ideologię
oraz ludzi związanych z międzynarodówką dżihadystów.
Państwa Zachodu podczas rozpadu Jugosławii z tytułu swych sympatii (i
antypatii), domniemanych utylitarnych (jak się okazuje dziś — pozornych)
korzyści polityczno-gospodarczych, zasad demokratycznych w wersji
postmodernistycznej wspomagając międzynarodówkę
terrorystów — tak jak to czyniły podczas wojny w Afganistanie (tam w imię
walki z komunizmem) — przyczyniły się do przybycia kilku tysięcy mudżahedinów
na Bałkany (z których wielu pozostało jako obywatele Bośni i zajęło się
wprowadzaniem zwyczajów oraz obrzędów typowych dla fundamentalistycznych państw
muzułmańskich) oraz do przeszkolenia i ćwiczenia w wojennym rzemiośle tysięcy muzułmanów urodzonych już w Europie. M.in. dotyczyło to sporej grupy terrorystów -samobójców
uczestniczących w zamachu na Word Trade Center we wrześniu 2001 roku.
Poczynając od wojny w Afganistanie i klęski jaką poniósł tam ZSRR w przestrzeni świata islamskiego
zostało przeszkolonych w rzemiośle wojny partyzanckiej, w technikach
terrorystycznych lecz także przy okazji zarażonych religijnym fundamentalizmem
szerzonym przez mułłów rekrutujących się głownie z terenów pusztuńskiego
pogranicza pakistańskiego i afgańskiego, ponad 150 000 mudżahedinów (w
tym także są liczni ochotnicy z całego świata islamu). Brali oni
czynny udział w afgańskiej wojnie przeciwko ZRRR i stanowili
już w początkach ostatniej dekady XX wieku (czyli w chwili rozpadu
Jugosławii) pokaźną i groźną, na dodatek — bezrobotną, siłę. Oblicza
się że kilka tysięcy tych bojowników przybyło na Bałkany i walczyło w Bośni, potem w Kosowie i Macedonii.
Warto w tym miejscu jest zaprezentować tezę
izraelskiego politologa i filozofa prof. Szlomo Avinierego (jeszcze z okresu „zimnej wojny") wedle której "...Europa
widziana z Azji, nie składa się z dwóch zasadniczo różnych światów: świata
radzieckiego i świata zachodniego. Stanowi jedną rzeczywistość: rzeczywistość
cywilizacji przemysłowej. Społeczeństwa radzieckie i kapitalistyczne są
tylko dwiema odmianami tego samego gatunku — albo dwiema wersjami tego samego
typu społecznego — postępowego społeczeństwa przemysłowego". To
spostrzeżenie Izraelczyka, znawcy problematyki azjatyckiej w przedmiocie spraw
społecznych, religijnych, politycznych itd. (a tym samym i Bliskiego Wschodu)
jest o tyle symptomatyczne co znamienne. Pewne problemy i zagrożenia można było
bowiem przewidzieć w prezentowanym tu kontekście. Flirt i współpraca z fanatykami religijnymi — jak pisze cytowany Shlomo Avinieri -
musiały jak wielokrotnie to było w historii wydać gorzkie owoce. Nawet
koszt upokorzenia komunizmu (który w tym czasie i tak był ideą martwą, a ZSRR — „papierowym tygrysem") nie był wart — w perspektywie czasowej — takiej ceny jaką dziś płaci cywilizowany świat Zachodu.
Takie postawienie problemu jest wybitnie anty-mainstreamowe:
elita polityczna i dziennikarsko-publicystyczna spowodowały jednostronny, ubogi
intelektualnie i wybitnie nieprawdziwy obraz konfliktów na Bałkanach podczas
rozpadu Jugosławii (będącego pokłosiem upadku bipolarnego podziału świata
po 1989 roku). Mechanizmy wokoło konfliktów w Jugosławii nie miały nic z obrazu czarno-białej projekcji prezentowanej czytelnikom w Polsce i na
Zachodzie przez media. Oczywiście, nikt nie zamierzał celowo wspierać
powstania na terenie byłej Jugosławii enklaw dżihadu,
islamizmu czy kolonii rządzonych wg praw szarijatu
rodem z Arabii Saudyjskiej czy Pakistanu, z obrzędowością made In Sudan Hasana at-Turabiego czy zwyczajami z afgańskiego
interioru. Ale efekt bezwarunkowego poparcia udzielonego najbardziej skrajnym
elementom bośniackiego orbis terrarum,
jednoznaczne opowiedzenie się za muzułmańskim państwem w sercu Bałkanów
wydały właśnie takie owoce. Owoce które w wielu gorzkich postaciach będzie
Europa musiała konsumować, z którymi będzie się musiała zmagać, które ją
będą intrygować i absorbować przez dekady (o ile nie przez wieki).
Takie stawianie tez snuje mnóstwo niepopularnych oraz będących passe
sądów (wobec obowiązującego nadal political
corectness paradygmatów na temat wojen bałkańskich w końcu XX wieku),
pokazuje mechanizmy i konotacje sympatii (i antypatii) wobec problemu jugosłowiańskiego
rozpadu. Owe sympatie koncentrowały się na poparciu udzielonego katolickim
republikom — Słowenia i Chorwacja uzyskały je od Niemiec i Watykanu w sposób
jawny i sprzeczny ze wszystkimi rezolucjami międzynarodowych organizacji -
oraz obarczeniu Serbii wszelkimi winami za rozwój sytuacji na Bałkanach
(prawosławna republika, związana emocjonalnie, kulturowo i historycznie z Rosją); w późniejszym terminie per analogiam uznano bośniackich muzułmanów za "ofiary serbskiego nacjonalizmu" co spowodowało ścisłą współpracę
tak nieprawdopodobnych sojuszników jak: Zachód (wraz z aktywnym, nie
tylko wywiadowczo-logistycznym, zaangażowaniem się w konflikty bałkańskie
USA), finansowi krezusi z nad Zatoki Perskiej propagujący islam w wersji
wahhabickiej (czyli skrajnie purytańskiej i wrogiej jakiemukolwiek postępowi)
oraz fanatycy islamistyczni opierający swe idee na teoriach fundamentalizmu
religijno-politycznego (ibn-Tajmijji, Qutba czy Maududiego); to w takich
warunkach mógł działać i być użytecznym jako „sponsor" oraz
koordynator tych działań Osama bin Laden. Dziś znanych jest szereg dowodów
oraz dokumentów (także z raportów wywiadowczych i kontrwywiadowczych)
potwierdzających kilkakrotną obecność bin Ladena w Bośni, Albanii czy
Kosowie.
Znamienną osobą wokół której koncentrowała się ideologia islamizmu w Bośni jawi się bez wątpienia pierwszy prezydent tej republiki Alija
Izetbegović. Sielankowy i mityczny obraz tego polityka prezentowany onegdaj w mediach nie wytrzymuje racjonalnej i obiektywnej prezentacji. Od dekad był on
zaangażowany w szerzenie ideologii tworzącej szowinizm muzułmański w byłej
Jugosławii (w skali świata islamskiego był to znany szermierz idei fanatyzmu
religijnego, ksenofobii i nacjonalizmu). Za
to właśnie — a nie jak przedstawiały media za "walkę z komunizmem" — za szerzenie ksenofobii, nienawiści religijnej,
propagowanie szarijatu jako formy organizacji państwa muzułmańskiego był w Jugosławii skazany przez tamtejszy sąd na karę długoletniego pobytu w więzieniu
(przesiedział ostatecznie tylko kilka lat w odosobnieniu). W swoich założeniach
(tzw. Islamska Deklaracja)
europejskiego państwa muzułmanów, propagował szarijat jako podstawę prawodawstwa i obyczajów, islamizację życia
publicznego, ksenofobię i nacjonalizm. W młodości Izetbegović był aktywnym
członkiem organizacji Młodych Muzułmanów współdziałającej z hitlerowcami
okupującymi Bałkany i chorwackimi ustaszami Ante Pavelićia (których idee były
niesłychanie bliskie Młodym Muzułmanom — oczywiście z perspektywą
katolickiej ortodoksji).
Oto kilka próbek ideowych z Islamskiej
Deklaracji Aliji Izetbegovićia: na pytanie "Co
się stanie z Serbami w Islamskiej Republice Bośni i Hercegowinie
?" Autor odpowiada m.in.:
" p.
1 kary dla Serbów za popełnione przez nich zbrodnie będą orzekane wg
odpowiedzialności zbiorowej:
p.
2 wszyscy Serbowie będą mieli 12. godzinny dzień pracy i ich płace
będą z reguły 30 % niższe niż płace muzułmanów na tych samych
stanowiskach:
p.
3 Serbowie będą mieli pierwszeństwo w czasie zwolnień zbędnych
pracowników:
p. 4 Serbowie nie będą mogli wejść na teren instytucji państwowych
bez specjalnych przepustek:
p.
8 Serbowie będą równi muzułmanom, jeśli z własnej woli przyjmą
wiarę muzułmanów:
p. 9 dobry Serb to żywy i posłuszny Serb albo martwy i nieposłuszny Serb" (Podaję za sarajewskim magazynem VOX z października 1991 — hasło www.google:
Abu al-Malij oraz raport
Y.Bodnansky’ego dla Komisji ds. Terroryzmu Kongresu USA z września 1992).
Laickie skrzydło partii rządzącej od początku państwowości bośniackiej
sprzeciwiające się fundamentalizacji kraju (SDA- Stranka Demokratske) zostało
przez Izetbegovićia wyeliminowane, a jej członkowie ginęli w przeważnie niewyjaśnionych okolicznościach (zrzucano te fakty najczęściej na bośniackich
Serbów) .
Służby specjalne państw zachodnich czynnie współdziałały z dżihadystami,
którzy masowo przybywali do Bośni. To tu, w trakcie
walk, zaczęto obcinać głowy nie-muzułmanom (o tych licznych faktach
nie wspominało się wówczas w mediach), co z kolei spowodowało barbarzyńską
kontrreakcję osamotnionych — formalnie i medialnie — Serbów (zamieszkałych w Bośni i w nowej Jugosławii). Także nie wszyscy Bośniacy (islam bośniacki
był niesłychanie zlaicyzowaną i zeuropeizowaną formą religii Mahometa,
przez lata Jugosławii stając się z jednej strony formą folkloru Sarajewa,
Tuzli czy Zenicy, a z drugiej — przykładem ewolucji jakiej podlega w warunkach wielokulturowej Europy także wiara religijna) godzili się na taki
rozwój sytuacji, na obskuranckie religianctwo i dewocję rodem z konserwatywnych krajów arabskich — przykładem tego są
m.in. dzieje Fikreta Abdićia.
„Wolna" Bośnia będąca w zasadzie mini-Jugosławią powielała te
argumenty, które legły u podstaw rozbicia tego kraju:
jeśli trzy społeczności — Serbowie, Chorwaci i muzułmańscy Bośniacy
nie mogli żyć we wspólnym państwie zwanym Jugosławią, to czemu musieli być
obywatelami — islamskiej Bośni. Ten paradoks był ukrywany i zaciemniany
przez mainstreamowe media. Ów
paradygmat mainstreamu europejskiego — multi-kulti i prawa człowieka (gwałconych rzekomo jedynie przez Serbów) — nie wytrzymuje krytyki i zarzutów o stronniczości, politycznym
zapotrzebowaniu danej chwili, utylitaryzmie polityczno-gospodarczym etc., a także w świetle ujawnianych dziś, po dekadzie od zakończenia wojny o Kosowo
(czyli jak na razie ostatniego konfliktu zbrojnego na Bałkach), dokumentów i faktów.
1 2 Dalej..
« Terroryzm (Publikacja: 24-06-2013 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9059 |
|