|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Muzeum kreacjonizmu – świątynia ignorancji? Autor tekstu: Julian Jeliński
Nie przepadałeś w szkole za lekcjami biologii, historii czy geografii?
Zawsze wydawało ci się, że uczyli na nich kompletnych bzdur ? Wolisz proste
rozwiązania od skomplikowanych wyjaśnień? Jeżeli odpowiedziałeś pozytywnie
na większość z tych pytań — muzeum kreacjonizmu to miejsce w sam raz dla
ciebie. Nie tylko trafisz do miejsca, w którym poczujesz się jak w
(ideologicznym) domu, to jeszcze będziesz mógł powiedzieć, że się dużo „nauczyłeś"...
Kreacjonizmu walka z teorią ewolucji
W Stanach Zjednoczonych debata
pomiędzy zwolennikami kreacjonizmu (czasem określającymi się mianem
zwolenników inteligentnego projektu, z ang. inteligent
design, ID — i wszelkie próby udawania, że ID różni się od
kreacjonizmu są z góry skazane na porażkę), a zwolennikami teorii ewolucji
toczy się nieprzerwanie od wielu lat. Nie zmieniają tego kolejne decyzje Sądu
Najwyższego, który po raz
pierwszy w 1968 roku uznał nauczanie wierzeń religijnych jako faktów za
niezgodne z pierwszą poprawką do konstytucji Stanów Zjednoczonych. Cechujące Amerykanów wypaczone rozumienie zasad
demokracji oraz wolności skłania ich do uznawania kwestii nauczania
kreacjonizmu nie za problem nauki i pedagogiki, a wolności osobistej oraz wolności
religijnej (na marginesie: to wypaczenie, zwane także „przywiązaniem do
amerykańskich cnót" stanowi jeden z głównych problemów stojących na
drodze do jakichkolwiek reform w tym np. reformy służby zdrowia).
Badania opinii
publicznej nieustannie wykazują, że ponad połowa Amerykanów nie wierzy w teorię ewolucji [ 1 ].
Te przekonania nie ulegają zmianie od ponad 30 lat, co jest tym bardziej
deprymujące, że wydawałoby się logiczne, iż wraz ze wzrostem ilości faktów
dotyczących ewolucji wzrośnie akceptowalność samej teorii. A jednak tak nie
jest i wydawać się może, że żadne odkrycia naukowe nie zmienią tej
sytuacji [ 2 ]
Co jeszcze bardziej deprymujące, w badaniu opinii publicznej z roku 2005 aż
trzech na czterech Amerykanów powiedziało, że nie przeszkadzałoby im, gdyby
kreacjonizm był nauczany w szkołach publicznych (a zaledwie 62% Amerykanów
nie przeszkadzałoby nauczanie ewolucji) [ 3 ].
By jednak
kreacjonizm przebił się do szkół publicznych, musi uzyskać status teorii
naukowej (w innych przypadkach zmiany wprowadzane przez rady szkolne dość
szybko zostają zaskarżane i wycofane). Nie mając żadnego poparcia w faktach i odkryciach naukowych (zarówno biologicznych, geologicznych, ekologicznych jak i nawet antropologicznych), zwolennicy kreacjonizmu często uciekają się do
wyszukiwania wad i błędów w teorii ewolucji jako dowodu, że to kreacjonizm
lepiej opisuje historię Ziemi (ciekawa to technika, zgodnie z którą dowód
rzekomo deprecjonujący teorię ewolucji jest jednocześnie dowodem na prawdziwość
jakiejkolwiek innej teorii). O tym, jak wygląda historia naszego globu z perspektywy kreacjonistów, można dowiedzieć się w muzeach kreacjonizmu, których w Stanach Zjednoczonych jest już ponad dwadzieścia. Najsłynniejszym z nich
jest, zbudowane za 27 milionów dolarów, Muzeum Stworzenia (Creation
Museum), określane także mianem Muzeum Kreacjonizmu, w Petersburgu, w stanie Kentucky. Od momentu otwarcia w maju 2007 roku placówkę tę odwiedziło
już ponad milion zwiedzających.
Ken Ham i zwierzak z Edenu,
źródło: http://phys.org
Rozpocznijmy zwiedzanie
Muzeum Kreacjonizmu ukazuje nam
historię świata opartą na dosłownym odczytaniu Biblii połączonym z reinterpretacją niektórych faktów naukowych, jak np. istnienie dinozaurów (i — co oczywiste — smoków). I tak, w muzeum znajdują się wystawy poświęcone
zwierzętom zamieszkującym Eden, wielkiej powodzi, która ogarnęła cały świat, i arce Noego, historii wieży Babel, a nawet temu, w jaki sposób powstawał świat w ciągu sześciu dni. Możemy
ponadto znaleźć odpowiedzi na pytania o pochodzenie różnych ras ludzkich i o
to, jaka rasa jest idealna (idealnymi ludźmi byli w końcu Adam i Ewa, więc
nie da się ukryć, że to właśnie biała rasa jest tą najbliższą ideałowi),
skąd wzięła się i kim była żona Kaina, która niespodziewanie pojawia w Biblii, czy smoki i dinozaury to te same stworzenia i wiele, wiele innych. Możemy
poznać odpowiedzi, które uciszą ewolucjonistów z ich „dowodami" czy
„skamielinami". Nawet Lucy znalazła swoje miejsce w muzeum po to, by pokazać,
jak bardzo naukowcy się co do tego „przodka" człowieka mylą. Ekspozycje są
bardzo interesujące, a momentami wręcz imponujące, jak na przykład poruszające
się modele dinozaurów naturalnych rozmiarów, czy też drobiazgowo przygotowany
model arki Noego. Całe muzeum przypomina park rozrywki, przeznaczony raczej do
zabawy niż do nauki. Najlepiej to potwierdza figura małego triceratopsa z siodłem
na grzbiecie, służąca do oswojenia odwiedzających z myślą, że dinozaury i ludzie mogli żyć razem — tak jak w słynnej kreskówce dla dzieci: Flinstonach,
która najwyraźniej staje się równie edukacyjna jak seria Było sobie życie.
Każdy chce dosiąść
triceratopsa...
źródło: wikipedia.org
Przed wejściem do muzeum znajduje
się zagroda ze zwierzętami, które można karmić, głaskać, a jednego nawet dosiąść
(nic dziwnego, że tym zwierzęciem jest wielbłąd). Problem w tym, że Muzeum
Stworzenia to nie park rozrywki, a wszystkie przedstawiane w nim ekspozycje mają
przekonać zwiedzających, że kreacjonistyczna wersja historii świata jest
prawdziwa i powinna być uznana za prawdę naukową [ 4 ].
"Muzeum"
Czy można poważnie traktować
treści, które znajdują się w miejscu, któremu przyświeca oficjalne motto — „W Księdze Rodzaju znajdziesz odpowiedź" (Anwser
is Genesis)? To chyba pytanie retoryczne. W Muzeum Kreacjonizmu nie
znajdziemy faktów, jedynie przeinaczenia, niedomówienia i ogrom argumentacji
opartej na „słowie Bożym" jako gwarancji prawdziwości. Wielu naukowców z ciekawości wybrało się do Kentucky, by ocenić stopień naukowości
ekspozycji i ich oceny nie mogły być bardziej krytyczne. Paleontolog Daniel
Phelbs opisał błędy w rekonstrukcji modeli dinozaurów, w tym nawet tych stojących
przed wejściem do muzeum [ 5 ].
Oczywiście jego opinia, jako eksperta, nie wpłynęła na poprawę wizerunków
dinozaurów. Surowej krytyki całego przedsięwzięcia dokonał także m.in.
biolog ewolucyjny P.Z. Myers [ 6 ], a także przedstawiciele kościoła katolickiego, prezbiteriańskiego i wielu
innych w Stanach Zjednoczonych. Trudno się dziwić tym ocenom, gdy w muzeum
„naucza" się, że pierwsi ludzie byli biali i taki też jest naturalny
kolor skóry człowieka, a rasy wyodrębniły się poprzez mutacje (degeneracje)
genetyczne. Co więcej, zdaniem Muzeum rasy wywodzą się z potomków Noego, w tym „rasa czarna" to potomkowie Chama, na których, zgodnie z treścią
Biblii, została nałożona klątwa, iż będą służącymi służących. Ta
teoria o pochodzeniu ras przez setki lat była stosowana, by usprawiedliwić
niewolnictwo, a w tym miejscu powraca z pretensją do uznania jej za naukową.
Liczba błędów, nieścisłości w muzeum jest tak wielka, że dziennikarz A.
A. Gill w artykule napisanym dla „Vanity Fair" określił je jako zaprzeczające
nie tylko ewolucji, ale także geologii, antropologii, paleontologii, historii,
biologii, astronomii, chemii, teologii oraz dobremu gustowi.
Jakie to szczęście, że raptory
kiedyś były roślinożerne...
Źródło: http://imgur.com/RcNpu
To
jak tam dojadę?
Przedstawiciele
Muzeum Kreacjonizmu lubią chwalić się sporymi liczbami odwiedzających, ciągle
rozwijającą się ofertą skierowaną do całych rodzin oraz kolejnymi, oszołamiającymi
ekspozycjami. Tym, co w roku 2013 ma przyciągać zwiedzających do Kentucky
jest… park linowy. Podobnie było z „małym zoo", wcześniejszą nowością
powstałą nie po to, by zwiększać ilość ekspozycji w muzeum, a by
zabezpieczyć jego rentowność. Ale te zmiany nie powinny dziwić, gdyż byt, z którym mamy do czynienia jest „muzeum" ale w cudzysłowie, co można zauważyć
nawet zanim się przekroczy jego progi.
Nie trzeba być
naukowcem, by rozpoznać i samodzielnie odrzucić większość z kłamstw
promowanych w przybytku Kena Hama. Pytanie jednak, ilu odwiedzających da się
nabrać na to, co zobaczy i (ewentualnie) przeczyta w „muzeum"?
Jeszcze
kilka lat temu wydawać by się mogło, że liczba ta może być całkiem spora.
Ale pojawił się promyk nadziei w postaci… słabnącego zainteresowania
Muzeum Stworzenia [ 7 ].
Słabnącego w takim stopniu, że ani park linowy, ani małe zoo, ani modele
triceratopsów z siodłami nie pomagają, szczególnie gdy ambicje kreacjonistów
są odwrotnie proporcjonalne do ich wiedzy naukowej.
Może ten wizualny przepych ekspozycji zamiast zachęcić do uwierzenia w stworzenie świata pokazał intelektualne ubóstwo kreacjonizmu? Wątpię, ale
miło czasem się łudzić...
Przypisy: « Nauka i religia (Publikacja: 10-09-2013 )
Julian Jeliński Absolwent filozofii i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Współpracuje m.in. z Instytutem Studiów Nad Islamem we Wrocławiu. Interesuje się zagadnieniami filozofii społeczno-politycznej, tożsamości Afroamerykanów, wielokulturowości w amerykańskiej filozofii politycznej, filozofii Cornela Westa oraz kwestią społecznego wymiaru religii na świecie. Tłumacz artykułów Sama Harrisa. Liczba tekstów na portalu: 18 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 32 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: O przygodach Jezusa i Mo | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9264 |
|