|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Ambasadorzy dialogu kultur Autor tekstu: Witold Stanisław Michałowski
Świadomość udziału w dorobku cywilizacyjnym
mieszkańców naszej planety udokumentowanego osiągnięciami, wynalazkami,
patentami jest dla każdego narodu sprawą ważną. Dla narodu,
który w wiek XX wkraczał bez własnego
państwa, uniwersytetów, instytucji, bezlitośnie ciemiężony i wynaradawiany
przez zaborców, jest to świadomość jego
normalności, sił witalnych, prawa do życia i samodzielnego bytu państwowego.
Nie są zbyt odległe czasy, gdy usiłowano zetrzeć
nas z powierzchni Ziemi. Najeźdźcy ze wschodu i z zachodu niszczyli dorobek
materialny i kulturalny wielu pokoleń,
rabowali zgromadzone przez ich elity dzieła sztuki, eksterminowali najbardziej
światłych, wykształconych, twórczych. Katolickie kościoły zamieniano w stajnie
lub muzea ateizmu. Wymazywano z historii ślady dokonań ludzi, którzy czuli,
myśleli i mówili po polsku. Straty ponieśliśmy ogromne. Odrabiamy je do dziś. I niestety, nie odrobiliśmy ich jeszcze.
To, że przegrywamy w wyścigu cywilizacyjnym, to,
że luka technologiczna, jaka dzieli nas od przodujących krajów świata,
powiększała się nieustannie, i że dzieła rąk i myśli technicznej polskich
robotników i inżynierów długo nie
wytrzymywały konkurencji z produktami wytworzonymi w Singapurze, Hongkongu i Korei Południowej, było stanem przejściowym. Następne pokolenia w wieku
informatyki i przetwarzania danych, muszą mieć równe szanse.
"Według statystyk Światowej Organizacji Własności Intelektualnej na prawie 200 państw Polska zajmuje 15. miejsce według liczby zgłoszeń wynalazków do ochrony, a miejsce 18. pod względem liczby uzyskanych praw wyłącznych. Według wskaźnika GERD (Gross Domestic Expenditure on Research and Development), który mówi, ile zgłoszeń wynalazków i udzielonych patentów przynosi każdy milion nakładów na badania i rozwój, Polska zajmuje 3. miejsce w świecie, po Singapurze i Korei Południowej, ze współczynnikiem 3,1 uzyskanych patentów."
Prezes Urzędu Patentowego dr Alicja Adamczak
W nowym podziale
pracy, systemach motywacji i bodźców, szczególną rolę odgrywa sfera nadbudowy,
kształtowana przez literaturę, tradycję i przekaz historyczny. Pozwala nam
być dumnymi z osiągnięć tych rodaków,
którzy tworzyli cywilizacyjny dorobek wielu narodów. Budowali mosty w Kanadzie,
koleje na Syberii, stocznie w Nowej Zelandii, kopalnie w Chile, fortyfikacje w Stanach Zjednoczonych, zapory wodne w Szwajcarii. Zakładali muzea w Mandżurii,
balet w Brazylii i politechnikę w Peru. Nieśli chwałę polskiego imienia w czasie, gdy nie istniała Polska. Należy ich zachować w pamięci szczególnej. Nie
pozwolić, aby zostali strąceni do otchłani zapomnienia lub zostali uznani za
Amerykanów, Brazylijczyków, Rosjan czy Niemców, o bezlitośnie poprzekręcanych
nazwiskach.
Utrwalenie w świadomości narodowej przekonania, że jesteśmy
spadkobiercami tradycji, jaką stworzyli ci najwartościowsi, najwybitniejsi i najpracowitsi z naszej nacji, będzie nie tylko hołdem im oddanym, ale będzie
przede wszystkim niezwykle cennym serum, drogocenną szczepionką dla tej,
przeważającej niestety ciągle większości byłych obywateli PRL, którzy uważają,
że jedyne wyroby, jakie jesteśmy w stanie wyprodukować na poziomie światowym,
to… wódka, szynka i wózki meleksy, na
polach golfowych.
Jeżeli chcemy zmienić ten stan rzeczy — a zmienić go musimy, bo zmiana taka, wcześniej czy później stanie się
kategorycznym warunkiem istnienia w gronie nadążających za postępem cywilizacji narodów — to odpowiednią
szczepionkę należy zacząć podawać już dziś, Inaczej, następne roczniki
absolwentów rożnego rodzaju i rangi wyższych uczelni będą startowały w samodzielne życie zawodowe z kompleksem ogólnej niemożności, ubóstwa, zacofania,
nienadążania i apatii. Z takimi Somosierry się nie zdobywa.
Płyta pamiątkowa poświęcona Kazimierzowi Stanisławowi Gzowskiemu herbu Junosza w Niagara Falls
Z kart podręczników historii — jako wzory
osobowe godne najwyższego szacunku i uwielbienia — wyzierają postaci
romantycznych bałagułów, przegranych bojowników o słuszną sprawę, tragicznych
nosicieli rozlicznych klęsk. O tych, którzy swoim
życiem dawali świadectwo, że było inaczej, słyszano bardzo niewiele. Nazwisko
Gzowskiego, Strzeleckiego, Zglenickiego, Bohdanowicza, Szulca i Sas-Monasterskiego znane są
jedynie nielicznym. Jeszcze nie tak dawno w kraju rodzinnym obdarzano ich
epitetami renegatów, karierowiczów, groszorobów. O Polskę, o Wolność, o Niepodległość walczyło się przecież tylko na koniu z szablą w ręku lub na
barykadzie. Na ogół nieszczęśliwie.
Mity zwykle tworzą ci, którzy sami nie walczyli,
nie umierali na polu bitwy i nie gnili na katordze. Romantyka pracy organicznej,
intelektualnego wysiłku, nowatorskich koncepcji, wielkich naukowych odkryć jest
im zupełnie obca.
Przygody, jakie były udziałem Indiany Jonesa
bledną przy suchej relacji zawartej w dziennikach inżyniera Grochowskiego
penetrującego ruiny miast Dżingis Chana w Bardze, Zarychty kartującego górny
bieg Urubamby płynącej u stóp Machu Piechu, Ossendowskiego przemierzającego
pustacie Mongolii i Kraju Urianchajskiego, Lepeckiego szukającego miejsca dla
osadnictwa żydowskiego na Madagaskarze i w Birobidżanie, Tempskiego
organizującego pospolite ruszenie na Nowej Zelandii, Strzeleckiego odkrywającego
złoto w Australii, obu Malinowskich, Gzowskiego budującego most nad Niagarą i wielu, wielu im podobnych. Ludzi czynu, znakomitych fachowców i żarliwych
patriotów. Ludzi, którzy rozszerzali naszą wiedzę o świecie i świata o nas,
dzięki którym imię Polaka było w krajach, gdzie pracowali, synonimem rzetelności
zawodowej, uczciwości, inteligencji.
To byli
prawdziwi ambasadorowie dialogu kultur
Kazimierz Gzowski i Mikołaj Szulc na kontynencie
północnoamerykańskim pozostawili po sobie trwałe dokonania i dobre imię. Obaj
byli żołnierzami Powstania Listopadowego, posiadaczami amerykańskich patentów,
pierwszych, jakie zgłosili Polacy, i obaj zapisali się trwale w dziejach Kanady.
Jeden, jako wybitny budowniczy dróg, mostów i kolei żelaznych, założyciel i mecenas wielu różnych organizacji, businessman i honorowy adiutant królowej
Wiktorii… Drugiego, uzdolnionego chemika i poetę za próbę wyzwolenia
brytyjskiej kolonii, jaką była w XIX wieku Kanada, powieszono na dziedzińcu
Fortu Henry.
Syberia, ciągle jeszcze będąca rosyjską kolonią,
jest naszą drugą Ojczyzną. Na budowie kolejowej magistrali przecinającej ja z Moskwy do Władywostoku pracowało przeszło tysiąc inżynierów i techników
noszących polskie nazwiska.
I o nich też chyba warto pamięć zachować.
« Felietony i eseje (Publikacja: 15-09-2013 )
Witold Stanisław MichałowskiPisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 49 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9277 |
|