Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.371 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Im więcej zainwestowałeś w swoją religię, tym mocniej jesteś motywowany do ochraniania tej inwestycji.
« Tematy różnorodne  
Jaś w krainie atomów [1]
Autor tekstu:

Na wakacjach Jaś mieszkał u wujka, w pięknym domu z czerwonej cegły. Za domem rozciągał się wielki ogród. Jaś uwielbiał bawić się w tym ogrodzie. Wszystko tam było ogromne i wspaniałe. Kiedyś, gdy Jaś miał cztery latka, gonił motyla i dotarł do końca ogrodu. Był tam wysoki płot z metalowej siatki, a przy ziemi widniała dziura. Jaś wychylił głowę przez na zewnątrz, ale nie odważył się wyjść poza ogród. Zobaczył w oddali, za siną mgiełką, coś długiego i niebieskiego. Pobiegł szybko do domu, wbiegł do pokoju i krzyknął:
 - Mamo, mamo, a za ogrodem jest coś wielkiego i niebieskiego!
 - To jest rzeka — uśmiechnęła się mama.
 - A co to jest rzeka? — spytał Jaś.
 - To takie jakby jezioro, ale woda w nim płynie w jedną stronę. Pamiętasz, jak byliśmy na plaży nad jeziorem dwa dni temu?
 - A jak ma na imię ta rzeka? — Jaś wiedział, że wszystkie ważne rzeczy mają imiona. Kot miał na imię Mruczek, a pies — Azor. Wszyscy ludzie też mieli imiona, nawet brat mamy, wujek Henryk.
 - Wisła — powiedziała mama i wzięła do ręki grubą książkę. — Byłeś przy płocie na końcu ogrodu, prawda?
 - Tak — Jaś zrobił niepewną minkę, bo obawiał się, że coś przeskrobał.
 - Pamiętaj, synku, nigdy nie wychodź poza ogrodzenie.
 - Dobrze, mamusiu — powiedział Jaś i wybiegł z pokoju bawić się dalej. Był grzecznym dzieckiem.

Podczas ostatnich wakacji Jaś miał sześć lat i mamusia powiedziała, że niedługo pójdzie do szkoły. Było parne sierpniowe popołudnie. Dwuletnia siostra Ania spała w wózku pod jabłonią. Jaś się nudził, chodził z patykiem w ręku po ogrodzie i stukał nim o ziemię. Doszedł do miejsca, z którego widać było rzekę. Uderzył patykiem o ziemię, ale patyk nie odbił się, tylko zapadł w dziurę.
„Ciekawe, co jest w tej dziurze" — pomyślał Jaś, przykucnął i zaczął wiercić w niej patykiem.
 - Natychmiast przestań! — usłyszał stłumiony głos.
 - Kto to? — zaskoczony Jaś zerwał się na równe nogi. Rozejrzał się, ale nikogo nie zauważył.
 - To przecież ja, nikt inny! — odparł poirytowany głos.
 - Każdy może tak powiedzieć — rezolutnie stwierdził Jaś. — Masz jakieś imię?
 - Jestem Franciszek — odrzekł głos z godnością.

Jaś stwierdził, że głos dochodzi gdzieś z dołu. Przykucnął i zobaczył różowy nos oraz wąsy wystające z otworu.
 - Pokaż się cały — poprosił. Z nory wygramolił się biały królik, otrzepał futerko i poprawił melonik na głowie.
 - Zadowolony? — zapytał. Chłopiec wytrzeszczył oczy.
 - Gadający królik! Nie wierzę! Takie zwierzę nie istnieje!
 - Możesz sobie nie wierzyć — królik wyglądał na urażonego. — Ale właśnie stoję tu przed tobą i mówię do ciebie, prawda?
 - Prawda — przytaknął machinalnie Jaś i przetarł oczy piąstkami. — Coś takiego! - wykrzyknął.
 - Może wreszcie przestaniesz się dziwić i zaakceptujesz fakty, dobrze? — królik Franciszek oglądał sobie pazurki na przedniej łapce. Przysiadł na tylnych łapach, w drugiej przedniej łapce trzymał elegancką laseczkę i opierał się nią o ziemię.
 - No, coś podobnego, ja nie mogę — mamrotał Jaś przyglądając się uważnie królikowi. — A co to są fakty?
 - To jest to, co widzisz, słyszysz, dotykasz i czujesz.
 - Mogę cię dotknąć? — szybko zapytał Jaś.
 - Nie uwierzę, zanim nie dotknę, co? — mruknął królik z przekąsem. — No dobrze, ale ostrożnie!
Jaś delikatnie pogładził królicze futerko. Było miękkie i bardziej puszyste, niż futerko Mruczka.
 - Już? Uwierzyłeś? — królik poruszył się niespokojnie.
 - Nie muszę wierzyć, jak zobaczyłem — odparł Jaś.
 - Oho, bystry z ciebie chłopak — uśmiechnął się Franciszek. — Jak chcesz, mogę pokazać ci coś naprawdę ciekawego.
 - A co jest ciekawszego, niż mówiący królik w kapeluszu? — zdziwił się Jaś.
 - Zastanawiałeś się kiedyś, z czego zbudowany jest cały świat? — królik spojrzał na chłopca filuternie.
 - To on jest z czegoś zbudowany? — Jaś podrapał się w głowę. — Nie wiedziałem… A kto go zbudował?
 - Nikt, po prostu tak się mówi. Kiedyś ludziom wydawało się, że wszystko zrobił ktoś i tak zaczęli mówić. Jak dziecko, które myśli, że kiedy człowiek zbudował dom i zegarek, to kamień i drzewo też ktoś zbudował. Od dawna już wiemy, że to nieprawda. Drzewa i kamienie powstały same. A może inaczej — chcesz zobaczyć, z czego składa się wszystko na świecie? — królik wyraźnie się rozgadał.
 - Taak! — zawołał Jaś i dostał wypieków na policzkach. — Bardzo!
 - Chodź ze mną — odparł królik i zaczął wciskać się do norki.
 - Ale ja się nie zmieszczę! — Jaś wygiął usta w podkówkę.
 - Nie bój się — powiedział Franciszek, odwrócił się i puścił do chłopca oko. — To nie jest taka zwykła norka. Jak już wejdę, pochyl się i spróbuj się wcisnąć.

Jaś nie był przekonany, ale gdy królik schował się w norze, nachylił się i zbliżył głowę do krawędzi. Otwór okazał się całkiem duży, głowa zmieściła się swobodnie. Jaś spróbował wsunąć ramiona i udało mu się bez trudu. Wczołgał się do nory, chwilę szedł na czworakach, aż zauważył, że jama bardzo się powiększyła. Wstał i rozejrzał się. Królicza norka przypominała teraz jaskinię. Obok niego, na tylnych łapach stał królik Franciszek. Był tak wysoki, jak chłopiec.
 - O, ale urosłeś — stwierdził Jaś.
 - Tak będzie łatwiej się rozmawiało, nieprawdaż? A jak ty właściwie masz na imię? — spytał królik.
 - Jaś — przedstawił się chłopiec i z powagą uścisnął króliczą łapkę. Widniał na niej niezwykły, bardzo skomplikowany i świecący zegarek.
 - To jest urządzenie zmniejszające — Franciszek zauważył pytający wzrok Jasia. - Dzięki niemu pokażę ci wszystko. Możemy zaczynać?
 - Tak, proszę — powiedział Jaś.
Królik nacisnął coś na swoim zegarku, a ten rozwinął się, jak szybko rozkwitający kwiat. Wyskoczyły z niego jakieś tarcze, pokrętła i przyciski. W powietrzu wyświetlił się półprzezroczysty ekran. Królik z wielką wprawą manipulował przyciskami i kręcił gałkami, aż zawołał:
 - Gotowe! Od tej pory każdy krok w głąb mojej norki zmniejszy nas dwukrotnie. Przygotuj się na pierwszy krok. Pamiętaj, robimy wyłącznie po jednym kroku naraz!
 - Dobrze — Jasiowi z wrażenia spociły się dłonie.
 - Uwaga! Teraz! — krzyknął królik.
Chłopiec i zwierzę zrobili jeden krok naprzód. Ściany jaskini rozsunęły się gwałtownie, sufit uleciał w górę. Ziarna piasku pod stopami powiększyły się i piasek wyglądał teraz jak bardzo gruby żwir.
 - Teraz! — krzyknął ponownie Franciszek. Ściany i sufit oddaliły się jeszcze bardziej.
 - Teraz! Teraz! Teraz! — komenderował królik.
Piasek pod ich stopami powiększył się do rozmiarów kamieni.
 - Musimy bardzo uważać — powiedział królik. — Zaraz piasek przemieni się w wielkie kamienie. Będziemy musieli przeskoczyć z kamienia na kamień. Później będzie już łatwiej. Chwyć mnie za rękę. Zrozumiałeś?
 - Tak — chłopiec zacisnął dłoń na króliczej łapce.
 - Teraz! Teraz! Skacz! — zawołał Franciszek i pociągnął Jasia za sobą.

Wylądowali na wielkim głazie z płaskim szczytem. Jak okiem sięgnąć, rozciągało się morze podobnych głazów. Sufit króliczej nory był tak wysoko, że przypominał niebo. Nagle zauważyli wielkiego stwora który składał się jakby z trzech spłaszczonych kul porośniętych włosami. Stwór pędził ku nim na sześciu nogach. Z przodu miał drgające czułki, siatkowate oczy i wielkie żuwaczki. Był większy od słonia i poruszał się szybko. Grunt drgał wyraźnie w rytm jego kroków.
 - To mrówka! Cztery kroki do przodu, raz, dwa, trzy, cztery! — zawołał królik.
Mrówka powiększyła się tak bardzo, że była wielka, jak góra. Jej odwłok przepłynął nad nimi jak kosmata chmura. Głaz, na którym stali zatrząsł się gwałtownie, gdy noga mrówki stanęła na sąsiednim kamieniu. Na jej stopach widniały kolce, które zaczepiały o nierówności gruntu. Mrówka zrobiła kilka kroków i znikła im z oczu.
 - Ale się wystraszyłem — przyznał się Jaś. — Ta mrówka była taka wielka! Wyglądała jak potwór!
 - Nic nam nie groziło — uspokoił go królik. — Zawsze możemy zrobić kilka kroków i zmniejszyć się tak, że znikniemy napastnikowi z oczu. Ale teraz nie będzie już żadnych napastników, jesteśmy za mali.

Ziarnko piasku na którym teraz stali przypominało spory pagórek. Jego powierzchnia pokryta była regularnym, powtarzającym się wzorem. Gdzieniegdzie leżały walcowate, półprzezroczyste twory, w ich środku coś się poruszało. W ich centrum widać było ciemniejsze zgrubienie. Na oczach Jasia jeden walec nagle zwęził się w połowie i rozpadł na dwa mniejsze walce.
 - To bakterie — powiedział Franciszek. — Ta rzecz w środku nazywa się nukleoidem i są w nim wszystkie informacje, jak ma rosnąc i działać bakteria.
 - A dlaczego ta bakteria się rozpadła? — dociekał Jaś.
 - Po prostu się rozmnożyła — rzekł królik. — Bakterie rozmnażają się przez podział. Twoje komórki też tak się rozmnażają i dlatego rośniesz.
 - To ja mam komórki? — zdziwił się Jaś. — Rodzice mają komórki. Kilka razy rozmawiałem przez komórkę z kolegą.
 - Miliony milionów — zapewnił go Franciszek. — Ale nie takich do rozmawiania. Z nich składa się twoje ciało. Chodźmy dalej, mam ci pokazać, z czego wszystko jest zbudowane.

Szli dalej. W powietrzu unosiły się gigantyczne skały. Były to pyłki kurzu i pojedyncze bakterie. W miarę, jak szli, na powierzchni ziarna piasku wyrosły wielkie góry, które ciągnęły się po horyzont. Weszli w dolinę między szczytami. Jej zbocza rozsuwały się gwałtownie na boki z każdym kolejnym krokiem. Drobne nierówności gruntu ponownie zamieniły się w góry i wąwozy. Weszli do jednego z nich i znów jego ściany rozsuwały się gwałtownie z każdym krokiem, jak na początku podróży ściany jaskini. Sufit nory był tak wysoko, że nie było go widać zza błękitnej mgiełki.

Po jakimś czasie Jaś zauważył, że grunt, po którym stąpają staje się ziarnisty, ale nie przypomina już piasku. Ziarna były połączone ze sobą i tworzyły regularny wzór. Po kilku krokach ziarna urosły i zamieniły się w wielkie bąble. Stanęli na na jednym takim bąblu drgającej masy. Bąbel pulsował, zmieniał kształt, coś w nim wirowało z oszałamiającą prędkością. Jego powierzchnia była niewyraźna, trudno było powiedzieć, gdzie bąbel się zaczyna. Wyglądał, jakby otaczała go mgła gęstniejąca ku środkowi.
 - Dotarliśmy na miejsce — oświadczył nagle Franciszek. — To, co teraz widzisz, to atomy. Z nich zbudowane są wszystkie przedmioty, które możesz zobaczyć na co dzień. Także komórki w twoim ciele.

Królik rozsiadł się wygodnie na atomie, rozwinął swój zegarek i coś w nim przestawił. Wirowanie wewnątrz bąbli zwolniło gwałtownie.
 - Spowolniłem trochę czas — powiedział. — Przyjrzyj się wszystkiemu dokładnie.


1 2 Dalej..
 Zobacz komentarze (15)..   


« Tematy różnorodne   (Publikacja: 11-10-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Ryszard Bałczyński
Z wykształcenia filozof, pracuje jako: grafik komputerowy. Działacz społeczny (Stowarzyszenie Przeciwko Przemocy i Dyskryminacji w Rodzinie "Żyć po ludzku"). Mieszka i działa w Olsztynie. Na forum "Racjonalisty" posługuje się pseudonimem Dawid Humaniak. 

 Liczba tekstów na portalu: 6  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Jak straszny potwór piękną krainę pustoszył
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9333 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365