|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Kiedy „Najwyższy Czas” mija się z prawdą Autor tekstu: Piotr Napierała
Polska jest
krajem w którym oponenci polityczno-ideowi w ogóle ze sobą nie rozmawiają, poprzestając na obelgach. Niestety dotyczy to często też „mojej"
strony sporu, to znaczy strony zwykłego społecznego i ekonomicznego
liberalizmu, której sprzyjam, a której przedstawiciele zamiast zbijać
argumenty wolnorynkowych konserwatystów i nacjonalistów np. z „Najwyższego
Czasu", poprzestają na mało oryginalnych stwierdzeniach, że to pismo
„faszystowskie" itp. Takie słowa jednak mają równe niewiele wspólnego z polemiką polityczną jak oskarżenia projektu UE przez Korwina-Mikke o bolszewizm. Dlatego postanowiłem pokazać w jakich dokładnie sprawach
„NCz" się myli, lub chce się mylić. Przy czym, czy mamy tu do czynienia z świadomą propagandą, czy po prostu pomyłką jest obojętne, liczy się
przecież tylko prawda. 1. „NCz"
źle definiuje własny profil ideologiczny. Nie jest to „pismo
konserwatywno-liberalne", lecz konserwatywno-nacjonalistyczne. Wolny rynek i państwo-minimum to postulaty ekonomiczne nie przesądzające o tym czy ktoś
jest liberałem czy nie. Poparcie dla wolnego rynku jest oczywiste po upadku
ZSRR niemal dla każdego. Nieustanne rozróżnianie na łamach pisma między złym
liberalizmem francuskim jako etatystycznym i dobrym brytyjskim -
minimalistycznym jest nieporozumieniem pochodzącym najprawdopodobniej od
amerykańskich neokonserwatystów, którzy pielęgnują to uproszczenie.
Tymczasem np. państwo socjalne wprowadzili na pocz. XX wieku właśnie
brytyjscy liberałowie, podczas gdy francuscy byli do końca przeciw niemu.
Liberalizm nie musi oznaczać państwa-minimum. Wielu liberałów było i jest
za silnym i dużym państwem, które może chronić obywateli i ich indywidualne wolności przed zakusami: większości, tradycji, religii,
plemienności itd. Powtarzanie na łamach „NCz", że np. liberalizm w USA to
tylko inna nazwa na socjaldemokrację, jest błędem wynikającym z uznawania za
liberalizm tylko nurtu państwa minimum. Tak samo jest z oskarżeniami np.
Szwecji o socjalizm. To prawda, że państwo w tym kraju jest mocno obecne, a socjał rozwinięty, ale prawdą jest też
to, że kraj ten ma bardzo przejrzysty system ekonomiczny ułatwiający działalność
wolnemu rynkowi i przedsiębiorcom. W zachwytach nad Szwecją jednoczą się z tego powodu brytyjscy wolnorynkowi konserwatyści i francuscy socjaldemokraci.
Typowy dla „NCz" konserwatyzm w sprawach obyczajowych całkowicie wyklucza
możliwość nazwania p. Mikkego i jego kolegów liberałami. Już pierwsi
teoretycy liberalizmu jak Locke czy Adam Smith nigdy nie rozdzielali liberalizmu
obyczajowego czyli postulatu istnienia sfery prywatnej i ekonomicznego
leseferyzmu. Na łamach „NCz" pisuje wielu narodowców, z wyraźną tendencją
wzrostową, a ich artykuły nie mają
nic wspólnego ani z liberalizmem, ani nawet z konserwatyzmem, chyba, że wyrażają
wole współpracy z tym drugim.
2.
Socjał,
wbrew temu co pisze „NCz", nie musi oznaczać triumfu lewicy. Socjał w wielu krajach nie był wprowadzany przez lewicę, lecz właśnie przeciw niej.
Konserwatyści Bismarcka zrobili to w Niemczech końca XIX wieku, a liberałowie w UK i USA w latach 20. XX wieku, właśnie w odpowiedzi na socjalistyczne zagrożenie.
3.
„NCz"
nie ma racji gdy przedstawia projekt UE jako socjalistyczny czy wręcz
neo-radziecki. UE wymyślili politycy prawicowi, a ściślej chadeccy w latach
50. Jako przeciwwagę ekonomiczno-polityczną dla USA i ZSRR. Ideologia UE to
mieszanka liberalnych haseł ONZ, Wilsona, Roosevelta i idei praw człowieka,
socjału, którego zwolennikami najsilniejszymi byli chadecy (o chrześcijańsko-demokratycznej
prawicy pisze się w „NCz" tylko to, że są to nieudani konserwatyści,
podczas gdy oni po prostu zajęli miejsce konserwatystów, po tym jak partie
konserwatywne w Europie splamiły się sojuszami z Hitlerem (partia von Papena) i Mussolinim i nadal reprezentują w całej rozciągłości konserwatyzm
obyczajowy).
4.
Nie
ma racji „NCz" sprowadzając każda lewicę do wzorców radzieckich. W wielu
krajach socjalizm ma tradycje dużo starsze niż leninizm, a nawet niż
marksizm, np. nadreński socjalizm Lessepsa, albo francuski konserwatywny
obyczajowo socjalizm Proudhona. Są różne lewice europejskie, które zupełnie
nie pasują do tego, co reprezentował ZSRR. Świadczą o tym wzajemne niechęci
rozmaitych lewic do siebie wzajem, np. niemożność współpracy Blaira
(„trzecia droga" — socjalliberalizm) z francuskim tradycyjnie
socjaldemokratycznym obozem Royal i Hollande’a. Ideologia ZSRR od lat 50. już
nie wpływała na europejskie ruchy lewicowe intelektualnie poza komunistycznymi
skansenami, a maoizm — ten zlepek agraryzmu i socjalizmu (Mao wojował z komunistami w Chinach!) — podobał się tylko grupce bezkompromisowych
intelektualistów typu Sartre’a. Nie jest bolszewikiem liberalny obyczajowo
Zapatero. Uwielbiana przez redakcję „NCz" Thatcher była znana z rozróżnień
między dobrymi a złymi socjalistami. Ceniła np. Mitteranda za patriotyzm, gdy
brytyjskich socjalistów z Labour Party uważała za bezkrytycznych pachołków
Moskwy. Jednak Blair późniejszej „trzecio-drogowej" Labour Party to już
po części jej uczeń, co sama chętnie przyznawała. Nie jest bolszewikiem
Barroso, który przewodniczy portugalskim konserwatystom — mimo swej
fascynacji maoizmem w latach szczenięcych. Nie jest nim zwolennik „trzeciej
drogi" tj. wolnego rynku z hojnym socjałem dla tych którym się nie powiodło — Blair czy Clinton. Po upadku ZSRR świat przesunął się na prawo i nawet
socjaldemokraci niemal wyginęli nie mówiąc już o komunistach. Liberałowie i socjaliberałowie popierają jak jeden mąż wolny rynek, a socjał traktują
jako prewencję przed buntem głodnych i sfrustrowanych, których zawsze trochę
będzie. Czy nie lepsze to niż dickensowskie Whitechapel? Nie lepiej się
podzielić niż zostać obrabowanym? Socjał jest „kradzieżą" tylko dla
egoisty, który nie chce nic dać społeczeństwu, chociaż w nim żyje i korzysta z tego co publiczne (policja, autobusy, poczta itd.). Oczywiście jest
pewna granica, kiedy socjał potrafi być zbyt hojny i zniechęcać do pracy,
ale to piętnuje nie tylko „NCz"...
5. „NCz"
myli się świadomie lub nie, gdy pisze o Kościele Katolickim jako obrońcy
wolnego rynku. Historia KK jest długa i kilku jezuitów z XV i XVI wieku
popierających wolny rynek, których tak chętnie cytują katoliccy
wolnorynkowi,
jak ulubieniec „NCz" Thomas Woods, musiało się zdarzyć, tak samo jak było
sporo przedstawicieli tzw. „katolickiego oświecenia" w XVIII w.. Ale
trzeba też pamiętać o socjalistycznych koncepcjach Franciszka z Asyżu,
Campanelli, kwietystów, rozmaitych eremitów i morza mnichów, no i o całej
historii kościoła walczącego o utrzymanie feudalizmu ramię w ramię z wieloma monarchami. Ta suma jest mało liberalna. Tak samo jak suma poglądów
protestanckich; obok kapitalistycznych, ale bardzo nieliberalnych społecznie
kalwinistów, mamy np. względnie tolerancyjnych ale protosocjalistycznych jeśli
chodzi o ekonomię anabaptystów, luteran trzymających zwykle z feudałami,
ekumenistów o lewicowych lub feudalnych, a więc nieliberalnych poglądach
ekonomicznych itd.
6.
Myli
się „NCz" w sprawie Chin. Radosław Pyffel — główny autor pism na ten
temat. Wprawdzie Pyffel jest autorem wielu cennych informacji o tym państwie,
lecz np. nie ma racji gdy przedstawia zachodnią krytykę kulejącej ekologii w tym kraju jako przejaw upadku i ignorancji Zachodu, który zamiast budować
fabryki przejmuje się ptaszkami i kwiatkami. Chiny zaniedbały swą przyrodę
do tego stopnia, że często brakuje tam wody pitnej, a w miastach panuje smog. I o to chodzi krytykom tego państwa. Chiny zaczynają ratować swoją ekologię
obecnie we własnym dobrze pojętym interesie. Nienawiść do UE redaktorów „NCz"
jest tak wielka, że zupełnie tracą głowę niemal dla każdego
autokratyzmu, z wyjątkiem Rosji — na to nie pozwalają redakcyjni
narodowcy...
7. „NCz"
kultywuje uprzedzenia wobec gejów, i traktuje ich ruch jako wymierzony w tradycje rodzinne i państwowe. Powtarza nieprawdziwe informacje o wysokiej
korelacji homoseksualizmu z pedofilią. Faktycznie taka korelacja istnieje jest
jednak b. słaba. Niektórzy interpretują ją tak, że geje żyjąc w środowisku,
które często nie akceptuje ich orientacji mogą być np. o 1/6 częściej
psychicznie skrzywieni z poczucia frustracji. Tego oczywiście jednak w „NCz"
nie przeczytamy — zepsułoby to obraz „złego" geja.
8.
„NCz"
myli się też kiedy przedstawia Izrael jako państwo, w którym panuje jakiś
wyjątkowy nieład (artykuły Katawa Zara — Żyda uratowanego w czasie wojny
przez Kościół, stąd jego katolickie i polskie sympatie). Tymczasem jest to
zwykła rozkrzyczana demokracja z wszystkimi tego konsekwencjami. Prawdopodobnie
jest to obliczone na zniechęcenie do utożsamiania tzw. „Ziemi świętej" (żadna
ziemie nie powinna być uważana za taką, bo to wręcz perwersyjny pomysł) z Izraelem.
9. „NCz"
myli się gdy przedstawia liberum veto i szlacheckie rządy jako jakiś
liberalizm, zapominając o niewolnictwie chłopów, jak również, gdy krytykuje
etatyzm Józefa II, który w odniesieniu do Galicji był jedynie krokiem do
przodu, bo gorzej już być w Polsce południowej nie mogło.
To są te najczęściej
pojawiające się tematy. Nie ma jednak gazety czy księgi, która pisze wyłącznie
brednie, bo to niemożliwe. W „NCz" zdarzają się informacje prawdziwe i ciekawe interpretacje; np. odnośnie polskiego nieuleczalnego romantyzmu czy
bezmyślności kultu powstań, braku polskiej Realpolitik na scenie międzynarodowej,
dostrzegania powrotu Japonii do światowej gry (tym bardziej, że rządzi nią
obecnie konserwatysta Abe Shinzo), podkreślania zalet wolnego rynku itd.
Niestety trzeźwe zdania sąsiadują tam często z bardzo tandetnym zaciemniającym
obraz konserwatywnym sentymentalizmem z typowym dlań idealizowaniem ponad miarę
kościoła, szlachty itd.
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 15-10-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9344 |
|