|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
A w Kościele bez zmian Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
"Wykonywanie władzy politycznej,
czy to we wspólnocie jako takiej, czy to w instytucjach reprezentujących
państwo winno się zawsze odbywać w granicach porządku moralnego dla dobra
wspólnego. Wówczas obywatele zobowiązani są w sumieniu do posłuszeństwa władzy" — taki akapit znajdujemy w Konstytucji duszpasterskiej >Gaudium et spes<,
naczelnego dokumentu Vaticanum II. Jest to dobitny sygnał postępowania
dla polityków, zwłaszcza tych mieniących się chrześcijańskimi czy kierujących
się nauką Kościoła katolickiego. Zwłaszcza tak admirowany przez te środowiska
etyczno-moralny wymiar encyklik i innych dokumentów Jana Pawła II nie pozostawia w tej mierze żadnych złudzeń.
Zdumienie i niesmak jaki pozostawiają w całej Europie skandale na tle seksualnym i obyczajowym w jakie zaplątał się
premier Włoch Silvio Berlusconi (polityk prawicowy, chadeckiej proweniencji,
mocno przykościelny) stoją w jaskrawej sprzeczności z deklarowanymi przez niego
wartościami, nauką katolicką (Berlusconi jest gorliwym i praktykującym wiernym
Kościoła katolickiego), a także z tradycyjną religijnością i obrzędowością
panującymi w Italii. Faktem jest, że hipokryzja, manifestacyjność wiary
religijnej tamtejszego „ludu bożego", tabuny świętych i ich kult w różnych
częściach Włoch, liczne kościoły i przybytki kojarzone z katolicyzmem, wreszcie — siedziba papieża rzymskiego na włoskiej ziemi, sąsiadujące z — kulturowo i cywilizacyjnie uwarunkowaną — czcią i uznaniem społecznym dla postawy macho i związanego z nią seksizmem, od wieków są immanentną częścią włoskiej
obyczajowości, podwójnej moralności, ba — nawet tradycji. Jednak ostatnio
ujawniane coraz to szerzej ekscesy Berlusconiego nie są dobrą promocją
demokracji, wolności czy związków moralności z życiem publicznym. Zwłaszcza w kontekście deklarowanych i wyznawanych wartości oraz podpierania się autorytetem
Kościoła katolickiego (jest to potwierdzenie po raz kolejny niebezpiecznych
związków polityki i religii, w każdym, wymiarze i w każdej sytuacji).
Jeden z ojców założycieli Stanów
Zjednoczonych Ameryki Północnej, James Madison, przestrzegał przed takimi
związkami zdecydowanie. Sekta religijna może łatwo (poprzez takie związki)
przerodzić się w polityczną frakcję, zaś frakcja polityczna zbyt ściśle
kojarzona z religią szkodzi moralności oraz spycha religię w stronę sekciarstwa.
Niesłychane zdziwienie musi więc budzić komentarz słynnego katolickiego
publicysty i admiratora K.Wojtyły, autora licznych wywiadów z polskim papieżem,
Vittorio Messoriego na ten temat. "Lepszy jest polityk-dziwkarz, który
stanowi dobre prawo, niźli szlachetny katolik promujący ustawy sprzeczne z nauczaniem Kościoła" — stwierdził był ów występujący do tej pory z pozycji
moralisty i strażnika wartości żurnalista i działacz katolicki. Swe utrzymujące
się poparcie dla rządu i postawy Berlusconiego tłumaczy tym, że rząd
najbogatszego obywatela Italii blokuje ustawy o związkach partnerskich,
przeciwdziała szerzeniu się propagandy gejowsko-lesbijskiej, strzeże
rygorystycznie przepisów o in vitro, nie pozwala ruszyć kościelnych
przywilejów podatkowych itd.
"Jest rzeczą konieczną, by każdy katolik
świecki miał zawsze żywą świadomość tego, że jest członkiem Kościoła czyli osobą,
której dla dobra wszystkich powierzone zostało oryginalne, niezastąpione, ściśle
zadanie" pisał Jan Paweł II w Posynodalnej Adhortacji Apostolskiej
>Christifideles laici<. Praktyka głoszonych zasad i ich realizacji w życiu
codziennym — jak to zakłada nauka Jana Pawła II — jak widać po raz kolejny
zawiodła, okazując się pustą i retoryczną symulakrą.
Papież Aleksander VII (1655-67) miał
powiedzieć broniąc istoty istnienia trybunałów inkwizycyjnych: "Zły katolik
jest zawsze lepszy od dobrego heretyka". Przytoczone uzasadnienie
Messoriego oddaje nie zmieniające się clou tego papieskiego
schlagwortu sprzed ponad 350 lat. Jak widać jest on (sens przytoczonej
wypowiedzi papieża Aleksandra) ciągle żywy, oddając mentalność i sposób widzenia
dzisiejszego świata przez katolicki „lud boży". O duchowieństwie nie
wspominając......
Erich M.Remarque napisał w swojej słynnej
powieści „Na Zachodzie bez zmian", że tragedią pokolenia mężczyzn z okresu I wojny światowej było to, iż pierwszym i jedynym zawodem jaki posiedli było
robienie trupów. Opisał też beznamiętność, niezmienność (a przy tym: tragizm,
bez nadzieję, opresję sytuacji i strach) pozycyjnej wojny w okopach. Nic się przez tygodnie, miesiące, często lata nie zmieniało……
W kontekście zachowań Berlusconiego i jego „bunga-bunga", wymiaru nauki katolickiej Jana Pawła II, głosu Messoriego
oraz wyrazu książki Ramarque’a można jedynie konkludować, iż w Kościele (jak
na Zachodzie) nadal bez zmian. A te tak egzaltowane, nagłaśniane,
bombastyczno-emfatycznie reklamowane otwarcie katolicyzmu na człowieka
współczesnego jest kolejnym humbukiem. Tak jak na wojnie opisywanej przez
Remarque’a produkuje się jedynie „trupy", lecz tu — mentalne, umysłowe,
intelektualne; moralne karły.
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 18-02-2011 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 935 |
|