|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Społeczeństwo Milcząca większość [2] Autor tekstu: Anna Salman
A co z całą
rzeszą kobiet, które nie zgadzają się na funkcjonowanie w systemie
patriarchalnym, nie mają jednak ani dość siły, aby mu się przeciwstawić,
ani też nie posiadają talentu do samookłamywania? Pozostaje tzw. wewnętrzna
emigracja, typowa dla części opozycji w systemach
totalitarnych. Tak — tu pojawia się ten sam mechanizm psychologiczny wycofania.
Nas nie ma, bo emigrujemy — masowo, choć indywidualnie. Tchórzostwo? Pewnie
tak, ale nie życzę sobie, aby ktokolwiek mi je zarzucał. Bohaterstwo za
wszelką cenę nie jest wpisane w każdy kod genetyczny, nawet tak Wybranego
Narodu, jak nasz. Zresztą ten sposób na życie wybierają też często osoby o orientacji seksualnej innej, niż hetero, a także ateiści w nieprzyjaznym środowisku.
Jednak w przypadku kobiet syndrom wykluczenia dotyczy kilkudziesięciu procent
społeczeństwa. Nie sądzę,
aby ta sytuacja uległa szybkiej zmianie, chociaż pojawiają się już pewne
zwiastuny. Część kobiet, nawet tzw. tradycjonalistek,
zaczyna rozumieć, że droga, którą same podążały prowadzi donikąd i rozszerzają obszar swobód wyboru swoich córek. Ponadto w sukurs przychodzą
… tendencje demograficzne. Ograniczanie, zauważalne już od lat 60-tych,
liczby dzieci do jednego, czy dwójki powoduje, że rodzice w takim samym
stopniu inwestują w wykształcenie dziewczynek — to w nich upatrują teraz
szansy na realizację własnych ambicji. Paradoksalnie to ojcowie, w dodatku nieświadomie,
dokonują rewolucji obyczajowej, wyprowadzając córki w świat i ucząc je
walczyć o swoje. Innymi słowy — w dużo większym stopniu, niż działalność
organizacji feministycznych, czy zmian w prawie, na wzrost pozycji kobiet i nasz
„powrót z emigracji" wpłynie (jak zwykle) wychowanie.
Sądzę, że to ryzyko
dostrzegają również strażnicy tradycji patriarchalnej, usiłując wszelkimi
metodami odzyskać kontrolę reprodukcyjną nad społeczeństwem.
Na koniec chcę
się zmierzyć jeszcze ze stereotypem tzw. słabej płci. Powstał on zapewne,
aby dodatkowo uzasadnić, czemu nie powinniśmy decydować o sprawach istotnych
dla naszego życia — otóż jesteśmy zbyt delikatne i wrażliwe. Tyle, że
… przecież jesteśmy poddawane społecznej presji w dużo większym stopniu,
niż mężczyźni. I jakoś nikt wtedy nie podnosi problemu wrażliwości, czy
krzywdzenia słabszych. Nikt nie faworyzuje kobiet przy przyjmowaniu do pracy,
zwłaszcza na stanowiska, gdzie można zarobić i się nie narobić. Na dźwiganie
paczek po kilkadziesiąt kilogramów w supermarketach jesteśmy wystarczająco
silne, na ciężką, fizyczną pracę w zakładach opieki jesteśmy wystarczająco
silne, na wysłuchiwanie inwektyw w stylu „morderczynie nienarodzonych" ze
strony kleru i pożytecznych idiotek / idiotów na jego usługach, jesteśmy
wystarczająco odporne psychicznie. Tylko podejmowanie decyzji we własnych
sprawach albo w ogóle wypowiadanie „niepoprawnych politycznie" opinii na
tematy społecznie istotne poniża naszą godność, pomijając już możliwość
ośmieszenia się, wskutek oczywistego niedostatku kompetencji, czy wręcz deficytów
intelektualnych.
W zamian otrzymujemy (podobno)
szacunek i uznanie ze strony płci przeciwnej, zwłaszcza polityków i duchowieństwa, w myśl zasady „poniżeni będą wywyższeni" (czy coś w tym stylu) -
oczywiście nie tu i nie teraz, więc takie deklaracje nic nie kosztują.
Tymczasem -
ani teraz nie jesteśmy, ani też nigdy nie byłyśmy na żadnym piedestale, więc
czas najwyższy przestać udawać, że nic się nie dzieje. Dlatego pożądane
jest, aby kobiety, które mają swoje zdanie zaczęły je wypowiadać, nawet
gdyby to miało kogoś zaboleć, choć faktem jest, że najbardziej zaboli tą,
która — cytując klasyka — „zacznie pierwsza", o czym wiele pań miało
okazję się już przekonać. Tak jak pomoc alkoholikowi zaczyna się od uświadomienia
mu, że jest uzależniony, tak pewnie części kobiet przydałoby się zaczynać
dzień od mantry — „jestem człowiekiem". Drugim krokiem będzie świadomość,
że człowiek nie tylko brzmi dumnie, ale w ogóle „brzmi", bo ze wszystkich
istot żywych mamy w najwyższym stopniu wykształconą umiejętność
artykulacji własnych potrzeb i opinii. A dopiero trzecim krokiem będzie działanie,
bo wypowiedź jest działaniem -deklaracja poglądów sprawia, że stajemy się
zauważalne.
Dlatego cieszą mnie wszelkie
wypowiedzi kobiet w przestrzeni publicznej, nawet gdy są skrajnie różne od
moich, pod warunkiem rzecz jasna, że są to własne poglądy, a nie tylko „poświata
księżyca". Mam nadzieję, że będzie ich z czasem więcej i zawsze kibicuję
kobietom, mając świadomość, że za wyjście z szafy płaci się często
bardzo wysoką cenę, o czym przekonało się już chociażby wielu ateistów.
1 2
« Społeczeństwo (Publikacja: 17-10-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9350 |
|