|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Lewa dłoń boga [1] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Czyli:
błądzić (mylić się) jest rzeczą ludzką.
Motto: "Błąd
nie jest niczym dziwnym. To pierwszy etap
wszelkiego
poznania".
E.A.Ch. Alain
"Ścieżki
prowadzące człowieka do wiedzy
są równie cudowne jak sama wiedza".
Johannes
Kepler
Kiedy
poznaje się historię wielu odkryć naukowych, nietrudno odnieść wrażenie, iż
jest to w dużym stopniu historia błądzenia
myśli ludzkiej. Błądzenie umysłu, poszukującego niemalże po omacku prawdy
o naszym świecie i o nas samych, zmagającego się z uwarunkowaniami
narzuconymi przez naszą ułomną naturę, jak i kulturę w której żyjemy. I tak na dobrą sprawę nie do końca wiadomo, co bardziej przeszkadza nam podczas
tej drogi w dochodzeniu do prawdy: biologiczne ograniczenia naszego umysłu i percepcji, czy raczej nasze nabyte (przeważnie już w dzieciństwie, przez
proces indoktrynacji) wzorce kulturowe, narzucające nam sztywne stereotypy myślowe.
Jakie są tego efekty, najlepiej pokazują poniższe przykłady, wybrane z długiej
listy im podobnych.
W doskonałej książce Myślę
więc się mylę, Jean Pierre Lentin pisze miedzy innymi tak: „Arystoteles
stanowi pierwowzór wszechstronnego geniusza naukowego /../ Był to
bezsprzecznie wielki myśliciel i tytan pracy, który zebrał imponującą sumę
wiedzy". Nie ustrzegł się jednak wpadek (w książce autor wymienia ich
siedem). Dalej tak pisze: "Teorie Arystotelesa, zarówno prawdziwe, jak i fałszywe, z braku wiarygodnej konkurencji będą panować przez 15 stuleci.
Zawdzięczamy
mu przede wszystkim uparte trzymanie się geocentrycznej teorii kosmosu, z nieruchomą Ziemią w środku wszechświata i obracającymi się wokół niej
gwiazdami. Pozostawił też potomnym w spadku inny /../ dogmat: orbity planet są
idealnym kołem, gdyż jest to jedyna figura geometryczna dająca się pogodzić z boskim i doskonałym charakterem ruchu ciał niebieskich. Dzisiaj wiemy, że
planety poruszają się po elipsie, a nie po obwodzie koła. Jak pisze Artur
Koestler: „W historii myśli trudno znaleźć błąd pokutujący równie
uporczywie jak to nieszczęsne koło, które było przekleństwem astronomii
przez dwa tysiące lat" (nawiasem mówiąc pierwsza kobieta filozof -
Hypatia przypłaciła ten błąd życiem, rozszarpana przez rozwścieczony tłum
chrześcijan).
Inne
błędy Arystotelesa: "Dla niego siedzibą rozumu jest serce, a mózg,
najzimniejszy organ, służy po prostu do chłodzenia ciała rozgrzewanego stale
wewnętrznym ogniem wydobywającym się z żołądka. /../ Arystotelesowska
dynamika (fizyka ruchu) w dużym skrócie przedstawia się następujące: wszystko ma
swoje przyrodzone miejsce w kosmosie. Kamień spada dlatego, że jego miejsce
jest na dole; płomień unosi się, gdyż jego miejsce jest na górze. /../ nie
wierzył też w istnienie próżni.
W
XIII w. na Sorbonie, w Oksfordzie, Norymberdze, Bazylei wszystkie te mylne
prawdy urastają do rangi dogmatów. Tak oto ledwie nauka zdążyła okrzepnąć, a już wytworzyła własną
truciznę — bezwzględnie obowiązujący błąd".
Dalej
J.P.Lentin pisze: "Wreszcie po roku 1200, czyli europejskim i arabskim średniowieczu,
nauka wypływa znów na szerokie wody. Ale staje u źródła błędów, jakiego
świat jeszcze nie znał. Jest nim dogmat.
Błąd uświęcony, powszechnie obowiązujący i nie podlegający dyskusji.
/../ Dogmaty biblijne: w boskiej księdze rozsiane są zdania o istotnym
znaczeniu, mówiące o miejscu Ziemi i gwiazd, o wieku naszego globu i jego
historii. Nie wolno ich traktować beztrosko. Około 1600 roku zaczyna się
wielka rozprawa z błędami antyku i Biblii. /../ Walka z dogmatem jest zatem
walką nieustającą, na śmierć i życie".
„W
1654 r. irlandzki biskup James Ussher wydaje pracę /../ w której określa datę
powstania świata: 26 października 4004 roku przed Chrystusem, godz. 9 rano.
Nie wszyscy się z tym zgadzają. Polski astronom Jan Heweliusz upiera się przy
24 października 3963 roku przed naszą erą i godz. 18. Kepler mówi o 27 października
4977 roku. /../ Jean-Baptiste Robinet widzi w skamienielinach "niepowodzenia
Stwórcy, który nie zdołał tchnąć w nie życia". Jeszcze inni mówią, że
to „podróbki" szatana, próbującego stworzyć życie tak, jak uczynił to
Bóg. /../ Kiedy Buffon w 1771 r. określa wiek Ziemi na 75 000 lat,
doktorzy Sorbony usiłują wtrącić go do Bastylii. Drugie wydanie swojej książki
uzupełnia więc grzecznym ukłonem w stronę Pisma Św., którego prawd — jak
twierdzi — nie zamierza podważać, jednakże nadal trwa przy swoim".
Nawet
sam Kopernik nie ustrzegł się błędów. W krótkim tekście, który nie został
ogłoszony drukiem, pisze on na wstępie: „Nasi poprzednicy zakładali
istnienie dużej liczby sfer niebieskich ze szczególnego powodu: chcieli wyjaśnić
obserwowany ruch planet zasadą regularności. Uważali bowiem za niedorzeczne,
aby ciała niebieskie nie poruszały się zawsze z jednostajną prędkością po
idealnym kole". To założenie jest dla Kopernika punktem wyjścia. Tymczasem
jest ono błędne. Dziś wiemy, że planety nie poruszają się po kole, tylko
po elipsie, a ich prędkość nie jest stała, lecz zmienia się w zależności
od ich oddalenia od Słońca. Na tych dwu błędnych zasadach odziedziczonych po
Platonie i Arystotelesie, Kopernik oprze cały swój system. /../
W końcu uznał, że Słońce leży w centrum wszechświata, a to z następującego
powodu: „Słońce leży w centrum wszystkiego. Któż bowiem wewnątrz tej
wspaniałej świątyni umieściłby lichtarz w innym i lepszym miejscu niż to, z którego może on oświetlać wszystko naraz? I zaprawdę nie bez racji niektórzy
nazwali je Źrenicą Świata, inni jego Duszą, jeszcze inni Zarządcą.
Trysmegistos nazywa je Widzialnym Bogiem, Elektra Sofoklesa — Wszechwidzącym.
Istotne jest tak, że Słońce spoczywając jakoby na królewskim tronie, rządzi
rodziną otaczających je planet." /../ System Kopernika jest słuszny w ogólnych
zarysach, natomiast mocno kuleje w szczegółach".
Albo taki Johannes Kepler, który z jednej strony głosił teorię
Kopernika jak Ewangelię i tak pisał o niej: „Uznałem ją za prawdziwą w głębi
duszy i zastanawiam się nad jej pięknością z oszałamiającą rozkoszą".
Lecz jednocześnie uznawał, że Słońce jest obrazem Matki Boskiej, gwiazdy
przejawami Syna Bożego, a eter udzielający napędu planetom — emanacją
Ducha Świętego. Sam przyznaje zresztą: „Prawda Natury, którą odsuwałem
od siebie i odrzucałem, wróciła po kryjomu tylnymi drzwiami, w przebraniu, żeby
można było ją przyjąć /../ ach, jakim byłem głupcem!" /../ On sam
jednak nigdy nie będzie świadom wagi swoich trzech praw /../ Dopiero Isaac
Newton, prawie sto lat później uwieczni je i oprze na nich swoją teorie
powszechnego ciążenia. Keplera bardziej podniecały dwunastoboki i kosmiczne
tercje".
Albo
taki Galileo Galilei zwany Galileuszem /../ Mało kto zgromadził na swoim
koncie tyle gaf, pomyłek, niezręczności, fałszywych argumentów i pobożnych
kłamstw w obronie prawdy, która w końcu i tak obroniła się sama. /../ nigdy
słusznej sprawy nie broniono za pomocą tylu fatalnych argumentów. /../
Galileusz nie był astronomem. /../ Galileusz nie wynalazł teleskopu. /../
Galileusz nie powiedział nigdy: „A jednak się kręci" /../ Galileusz nigdy
nie siedział w lochu ani nie musiał znosić tortur. /../ Galileusz nigdy nie
zrzucał ciężarów z wieży w Pizie. /../ Wreszcie, wbrew temu co głosi mit,
Galileusz wcale nie był bohaterem i męczennikiem walczącym o naukową prawdę z zaślepieniem i totalną władzą kleru. /../
Niezależnie
od tego, czy broni słusznej sprawy, czy jakiejś bzdury, Galileusz jest
przewrotny, szyderczy i arogancki, a ton jego polemik ostry lub wręcz obraźliwy".
Zjawisko przypływów i odpływów, Kepler tłumaczył przyciąganiem Księżyca.
„W swoim czasie Galileusz odrzucił tę teorię jako "astrologiczny przesąd":
przyciąganie na odległość wydawało mu się „właściwością magiczną".
/../ W czasie pierwszego przesłuchania Galileusz „twierdzi, że potraktował
system Kopernika jako jedną z hipotez i w końcu uznał ją za mało przekonującą".
/../ Podczas drugiego przesłuchania „proponuje przedłużyć przesłuchanie o dzień czy dwa, aby mógł obalić argumenty przemawiające za Kopernikiem!"
/../ Podczas ostatniej rozprawy "Galileusz oświadcza pod przysięgą, że nie
miał zamiaru bronić Kopernika. Odczytuje formułę wyrzeczenia się poglądów i składa pod nią podpis. /../
W
ciągu następnych 50 lat kopernikański model świata zostaje uznany przez
wszystkich uczonych. Watykan przyznaje się w końcu do błędu w 1757 r.
Fizyczny dowód na obrotowy ruch Ziemi uzyskano w 1851 r. dzięki wahadłu
Foucaulta, ale sprawa była oczywista już od dawna".
Albo
taki Krzysztof Kolumb: "Miał źle wyliczony obwód Ziemi. Grecy określili go w IV w. przed Chrystusem i Arystoteles oraz astronomowie z jego szkoły podają
dobrą liczbę: 40 000 km. Ale Ptolemeusz, który pięć wieków później
uchodził za najwyższy autorytet w dziedzinie astronomii i geografii, zrobił
rachunki od nowa i otrzymał inny wynik, obniżony: 33 000 km. Kolumb posłużył
się błędną liczbą podaną przez Ptolemeusza, a do tego jeszcze pomylił się,
przeliczając ją na ówczesne mile morskie /../ Ostatecznie obwód Ziemi
oszacował na 30 000 km.
Na
domiar złego kompletnie po amatorsku — bo opierając się na przekazie
biblijnym — wyznaczył później
wielkość Azji. Według proroctwa Ezdrasza Bóg chciał, żeby morze zajmowało
nie więcej niż 1/7 powierzchni Ziemi. Idąc tą wskazówką, Kolumb uznał
kontynent azjatycki za dwukrotnie większy, niż jest faktycznie. I w ten sposób
doszedł do groteskowych wniosków. Odległość z Europy do Azji miała wynosić
4 400 km, podczas gdy naprawdę wynosi 19 600 km! Dystans nie do pokonania
dla ówczesnych żeglarzy. /../
Tak więc pomyłka dodała Kolumbowi ducha, przypadek przesądził o reszcie. W odległości 6 000 km czy też 33 dni żeglugi od wybrzeża
portugalskiego wyłonił się kontynent, jakiego nikt się nie spodziewał. I tu
przez błąd Kolumba sprawy przybrały niezwykły obrót. /../ W 1493 r. podczas
drugiej podróży, ciągle niczego nie rozumiał. Płynąc wzdłuż brzegów
Kuby i nie widząc jej końca, był przekonany, iż jest w Chinach. /../ Podczas
trzeciej wyprawy, w 1498 r. /../po
raz pierwszy zdarzyło mu się pomyśleć, że przybija do nieznanego
kontynentu. Nawet zdawało mu się, że wie do jakiego; sądził, że trafił do
Raju Ziemskiego, długo poszukiwanego u źródeł Nilu, w którym Bóg posadził
„drzewo życia".
A
oto co admirał zanotował w swoim dzienniku: „Ziemia wcale nie jest okrągła,
tak jak ją opisano, ma raczej formę gruszki albo piłki w jednym miejscu
wybrzuszonej — jak pierś kobieca. Jestem przekonany, że to tutaj jest raj na
Ziemi". /../ Błąd Kolumba, bynajmniej nie bezpośrednio, ale właściwie w przewrotny sposób doprowadził do odkrycia".
1 2 3 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 28-10-2013 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9379 |
|