Tematy różnorodne » Na wesoło
Klauzulka sumionka Autor tekstu: Marcin Kruk
Koleżanka
anglistka się popłakała, ale pani dyrektor była absolutnie stanowcza, w żadnym
przypadku nie wolno na lekcjach mówić o Halloween, ani tym bardziej zachęcać
dzieci do zabawy z dyniami i takimi rzeczami. Koleżanka pochlipując pyta: I jak ja dzieciom wytłumaczę, że krowa jest debilką?
Zajrzałem
do Internetu, lekka przewaga bogobojnych.
Sławomir Adamiec, radny z Radomia,
sprzeciwia się organizacji w szkołach imprez halloweenowych. Jego zdaniem
zwyczaj jest „pogański i satanistyczny". Chce od prezydenta listy
imprez, które będzie analizować.
Nie wymyślił sobie radny
Admiec tego sam. Portal wiara.pl informuje: „Biskup potępił świętowanie
Halloween", a dalej wytłuszczonym drukiem: „Święto
Wszystkich Świętych nie może w żaden sposób być zastąpione przez
Halloween".
To
jakiś włoski biskup.
„Wyborcza" donosi,
że "Księża w parafiach dostali plakaty z kurii, z których wierni znów dowiadują się, że
nie powinni obchodzić święta duchów".
Internauta pisze:
„Jestem
zaniepokojony popularyzacją Halloween w Polsce, szczególnie, że "uczy się"
obchodzenia tego „święta" już najmłodsze dzieci w przedszkolach i szkołach."
Dyrektorzy niektórych szkół
biorą sprawy w swoje ręce:
Zamiast
duchów, czarownic i szkieletów do Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Rudzie Śląskiej ostatniego października zawitają święci. Zamiast amerykańskiego
Halloween odbędzie się „Holywin — święci zwyciężają".
Są i inni dyrektorzy:
Na języku angielskim realizuję lekcje
kulturowe o tematyce Halloween, ujmuję je zresztą w planach dydaktycznych,
podobnie jak zajęcia o Świętach Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy czy Dniu Św.
Patryka. Uczniowie uczą się o korzeniach Halloween, z wypiekami na twarzy słuchają
legendy o Stingy Jacku, a słówka zupełnie same wchodzą im do głowy, włącznie z celtycką nazwą Samhain. Internet aż kipi od fantastycznych materiałów o tej tematyce, naprawdę można wybierać i przebierać w filmach, piosenkach czy
grach, które dodatkowo uatrakcyjnią zajęcia. [ 1 ]
Z okazji Halloween zrobiliśmy konkurs
na „Najbardziej oryginalną dynię". Uczniowie wykazali się
niesamowitą pomysłowością wydrążając i zdobiąc klasowe dynie.
25.10 odbyła się zabawa halloweenowa, na której wszyscy się świetnie
bawili. Młodsi uczniowie poprzebierali się i „straszyli" swoim
wyglądem. Zaś starsi wzięli udział w konkursie charakterystycznym dla
tego święta o nazwie „Apple bobbing", w trakcie którego
należy złowić ustami jabłko pływające w misce z wodą. [ 2 ]
Polska
znów podzielona, tym razem dynią.
W „Tygodniku Powszechnym" poważny
artykuł publicystyczny: "Jestem katolikiem, więc nie". Czyli szantaż „na wiarę".
Błażej Strzelczyk pisze:
„Jestem katolikiem,
nie obchodzę Halloween" — do takich stron i wydarzeń na Facebooku jestem
zapraszany od dobrych kilku tygodni. Podobne strony mnożą się w ciągu roku
tak często, jak często w głowach części katolików rodzi się potrzeba
protestu. Pierwsze trzy słowa zawsze pozostają bez zmian. Dalszą część łatwo
dorobić w zależności od obiektu protestu.
Katolickie
sumienie jest wykute w glinie, co myślących katolików wydaje się trochę
martwić, bo biskupi walą w tę glinę młotami ze wszystkich stron.
Strzelczyk
pisze dalej:
… możemy w ciągu roku spodziewać się zaproszenia na
stronę „Jestem katolikiem, nie daję na WOŚP", "Jestem
katolikiem, nie obchodzę amerykańskich walentynek". Po decyzji biskupów o możliwości zabawy w piątek jak grzyby po deszczu wyrastały strony
„Jestem katolikiem, nie tańczę w piątek". Znalazłem nawet w internecie stronę "Jestem katolikiem, nie kupuję w IKEA".
Autora wyraźnie
diabli biorą, pisze, że jest to nieustanny szantaż, że ta fraza „Jeśli
jesteś katolikiem to…" działa na niego jak płachta na byka i ma ochotę
zrobić coś na przekór.
Artykuł jest opatrzony fotografią. Autor jest młody, ale nie jest
już uczniem i nie ma nastu lat.
Dzieciaki w gimnazjum urządziły sobie Halloween nie pytając nikogo o zgodę. Pilnowałem
podsłuchując, bo podsłuchiwanie teraz modne, dawniej nikt nikogo nie podsłuchiwał,
nikt nikogo nie śledził, a ludzie byli piękni i szlachetni.
W
czarnej pelerynie i w masce widziałem i słyszałem rzeczy nie przeznaczone dla
moich uszu. Niby nic groźnego, ale dlaczego te gówniarze tak strasznie
przeklinają. Za moich czasów… Oczywiście bez trudu rozpoznałem głos
przebranego potwora. Było to półdiable damskie, zgrabnie skrojone na miarę
naszych czasów. Lejąc colę do jakiejś strasznej czary stworzenie mówiło:
„Jeszcze
to i owo, póki my żyjemy, a potem dupa zimna."
Cynizm,
nihilizm i satanizm — pomyślałem, zdejmując maskę i kierując kroki ku
grupce rodziców. Pani farmaceutka mówiła o swojej „kaluzulce sumionka", czyli o materiałach przekazywanych drogą
pisemną i ustną i zaczynających się od słów: „Jeśli jesteś katoliczką i farmaceutką…" .
Pomyślałem,
że naród podzielony dynią zaczyna mieć dość, ale nie można wykluczyć, że
dorastające dzieci artykułują swoje opinie bardziej dosadnie.
Czort
wie, co dziś bardziej dzieli Polaków, dynia czy brzoza? I jak rozmawiać z dziećmi,
żeby przypadkiem nie miały wrażenia, że dorośli się
kłócą.
Przypisy: « Na wesoło (Publikacja: 01-11-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9387 |