|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Na wesoło
Nie pozwól swoim dzieciom oglądać Scooby-Doo! Autor tekstu: Julian Jeliński
W bajkach dla dzieci czai się zło.
Wiemy to nie od dziś. Dzieci, tak podatne na indoktrynację mogą stać się
ofiarami manipulacji przebranej w strój uśmiechniętego i z pozoru przyjaznego
przyjaciela z telewizji. Mogą nawet nie zdawać sobie sprawy jak przesiąkają
wrogą społeczeństwu i rodzinie ideologią i jak z niewinnych istot
przeistaczają się powoli w narzędzia w machinie zła. Poszukiwania zła w kreskówkach i programach powoli budują swoją tradycję. I choć oburzenie rodziców na treści
przekazywane w bajkach dla dzieci, komiksach ma już sporą historię (w Stanach
Zjednoczonych komiksy obarczano na przykład odpowiedzialnością za
demoralizację młodzieży i propagowanie wartości antyamerykańskich), to światowy
rozgłos temu ruchowi przyniosły dopiero działania pastora Jerry’ego
Falwella, który w roku 1999 ujawnił homoseksualną naturę Tinky Winky -
postaci popularnego programu dla dzieci Teletubisie. Falwell argumentował, że
za homoseksualnością Winkiego przemawia jego kolor — jest fioletowy, a to
zdaniem byłego pastora kolor ruchu gay-pride; jego antenka w kształcie trójkąta,
która znowuż jest symbolem ruchu; mówi wysokim, „niemęskim" głosem oraz
nosi „magiczną" torebkę. Twórcy Teletubisiów propagowali w ten sposób
wartości gejowskie, a to miało niszczyć moralność dzieci i w konsekwencji
podstawowe budulce społeczeństwa — rodzinę.
Poszukiwanie
tego typu ukrytych znaczeń, tylko z pozoru może wydać się absurdalne. W końcu
wiele innych kreskówek może przekazywać treści, z których nie zdajemy sobie
sprawy. Gumisie są uzależnione od dziwnego, fioletowego soku (z „gumijagód"),
który daje im „niezwykłą siłę", którego przygotowanie zdaje się
przypominać proces fermentacji owoców. Czy kolor napoju oraz jego działanie
jest tu znaczące? Czy przemycane przez autorów przesłanie nawołuje dzieci do
spożywania alkoholu, jako źródła siły i odwagi? Czy gdy Dzwoneczek obsypuje
Piotrusia Pana „magicznym proszkiem", po którym bohater zaczyna unosić się w powietrzu i latać powinniśmy rozpoznać symboliczne znaczenie tych działań?
Dzieci „posypane" proszkiem „odlatują". Zdaje się to wskazywać
konkretny trop interpretacyjny, ale niezbędne wydają się tu dalsze badania.
Chętni i przygotowani do ich przeprowadzenia są konkretne osoby i instytucje, o których napiszę niżej.
Potrzeba było jednak prawie 10 lat, by przesłanie Falwella i innych
stronników „moralnej większości" (organizacja, której prominentnym działaczem
był Falwell nazywa się właśnie Moralna Większość Ameryki) dotarło do
Polski. Rzecznik Praw Dziecka, Ewa Sowińska zauważyła powagę problemu i nawet zleciła psychologom dokonanie ekspertyzy i wydanie opinii, czy
Teletubisie nie promują „niewłaściwych zachowań". Psycholodzy mogli
jednak nie zrozumieć w pełni zagrożenia, gdyż nie znaleźli niczego
nieodpowiedniego w programie dla dzieci. Wniosek z tego oczywisty — o zabezpieczenie pociech przed złem nie ma co prosić państwa, trzeba o to zadbać
samemu. Albo odnaleźć organizację, która w wyszukiwaniu zagrożeń nas wyręczy.
W Polsce na pewno działa jedna organizacja, która, nawet nie proszona,
chce dbać o dzieci. Jej przedstawiciele nie zgłaszają wniosków o granty i stypendia, ale poświęcają własny czas i pieniądze, by zbadać podwójną
naturę niektórych kreskówek, komiksów, książek dla dzieci i młodzieży,
czy nawet zabawek. I choć ich obserwacje do miana prawdy naukowej nie pretendują,
to bez wątpienia przynoszą odkrywcze wglądy i warte podjęcia tezy. I tak ksiądz
Natanek przedstawił kilka lat temu całkiem sporą listę treści, w których
ukrywać się może zło, bezwiednie przyjmowane przez dzieci i wywierające na
nie negatywny wpływ. Jednym z ważniejszych odkryć księdza Natanka było zwrócenie
uwagi na promowane w książkach i filmach z serii Harry Potter stosowania
magii. Magii, która oczywiście nie działa i nie jest prawdziwa — sama
koncepcja magii i czarów jest absurdalna i może jedynie służyć złu (tu ksiądz
Natanek wspominał o Szatanie, ale rozszerzmy zakres identyfikacji zła).
Jedynie modlitwa może przynieść wymierne efekty. Ale tylko szczera i w
dodatku okraszona odpowiednią wiarą. To w przeciwieństwie do magii jest
prawdziwe i dzieciom nie szkodzi.
Sceptyczne podejście do prób wsparcia rodziców w zadaniu chronienia
dzieci przed złym wydaje się jednak dalej przeważać w polskim społeczeństwie.
Dlatego też organizacja, która wzięła na siebie ciężar poszukiwania źródeł
zła i demoralizacji stara się przełamywać ów opór w każdy możliwy sposób. I tak w Poznaniu, w prowadzonej przez Katolickie Stowarzyszenie Wychowawców
Publicznej Szkole Podstawowej nr 1 (przyznaję, że mam problem ze zrozumieniem
złożenia słów „publicznej" oraz „prowadzonej przez katolickie", ale
to prawdopodobnie skutek zakażenia szkodliwym sceptycyzmem) doszło do wdrożenia
zasad mających chronić dzieci. Dyrektorka szkoły, Monika Więckowska
postanowiła działać, prawdopodobnie widząc, iż same ostrzeżenia nie wywołują u rodziców odpowiednich reakcji i są one dalej narażone na manipulacje ze
strony twórców pozornie tylko niewinnych bajek. Zakazano propagowania i prezentowania czegokolwiek związanego z Monster High, Hello Kitty i kucykami
Pony. Komunikat Pani dyrektor wyjaśniał motywy jej postępowania (pisownia
oryginalna):
W związku z mroczną scenerią i praktykami okultystycznymi,
jakie niosą ze sobą bajki „Monster Hight", „Hello Kitty" oraz seria
„Kucyki Pony", apeluję, by wychowawcy odnotowali w dzienniku lekcyjnym na
czerwono pogadankę z dziećmi/młodzieżą na
w/w temat (satanizm, okultyzm, wampiryzm, magia).
Jednocześnie
informuję, żeby na terenie szkół KSW bezwzględnie zakazać dzieciom/młodzieży
przynoszenia gadżetów z w.w bohaterami bajek (plecaki, piórniki, okładki zeszytów przedmiotowych, woreczki na
kapcie, itp.).
I choć
inicjatywa tych jednostek zdaje się być szczytna, warto zastanowić się, czy
ich poszukiwania zła w przebraniu bajek dla dzieci nie pobłądziły zwiedzone
„wampirami" "magią" „okultyzmem". Prawdziwe zło mogło się ukryć
przed tymi, pełnymi dobrych chęci przedstawicielami owej zatroskanej
organizacji. Mimo czasu, który z pewnością poświęcili, by oglądać
programy dla dzieci (co należy docenić, gdyż dorośli, bezdzietni mężczyźni
rzadko kiedy mają czas oraz sposobność ku temu, by bajki oglądać) umknęło
im prawdziwe zagrożenie. Dlatego też podjąłem się zadania charakterystyki
prawdziwego zła, na które narażone są dzieci w Polsce i na świecie od ponad
40 lat — Scooby-Doo.
Scooby-Doo.
Kreskówka o przygodach czwórki przyjaciół i ich psa (lub piątki przyjaciół):
Freda,
Daphne, Velmy, Kudłatego oraz psa Scooby-Doo wymyślona przez Williama Hannę i Josepha Barberę w roku 1969 tylko pozornie wydaje się opowiadać o rozwiązywaniu
zagadek przez dzielnych (lub nie do końca dzielnych) bohaterów. Najpierw streśćmy
przykładową fabułę tej „bajki": Przyjaciele jeżdżą po świecie i rozwiązują tajemnicze i niewyjaśnione sprawy dotyczące potworów, duchów,
legend, kosmitów, czarodziejów czy czarownic. Każda historia kończy się
zdemaskowaniem potwora i okazuje się, że jest to tylko człowiek mający jakieś
niecne plany (np. chcący ukraść pieniądze, czy też przejąć jakąś
nieruchomość). Dobro zwycięża. Przynajmniej tak może się wydawać...
Scooby-Doo to
jednak znacznie więcej, niż tylko historia o młodych detektywach i ich
gadatliwym psie. Zacznijmy do samej nazwy „ScoobyDoo" — otóż DoobyDoo to
slangowe określenie na marihuanę. To nie przypadek. Piosenkę tytułową dla
serialu stworzył zespół Doobie Brothers, co w dowolnym tłumaczeniu znaczy
"Bracia Palacze (marihuany)". Ponadto postać Kudłatego (Shaggy)
inspirowana była hipisami lat 60. i 70. XX wieku głoszącymi wolną miłość,
dostęp do narkotyków i brak zasad. Kudłaty i Scooby są w dodatku zawsze głodni
egzemplifikując typowy stan po upojeniu marihuaną. Zważywszy na to, że ta dwójka
to ulubione postacie dla większości fanów kreskówki, wydaje się, iż
propagowane przez nich zachowania i symbolika w nich zawarta mogą mieć
negatywny wpływ na dzieci. To jednak nie wszystko. Ukazana w bajce relacja pomiędzy
Daphne i Fredem jest wyraźnie dwuznaczna. Postaci te w każdym odcinku znikają
razem zostawiając resztę grupy. Nigdy nie dowiadujemy się, by ta dwójka była
małżeństwem, sugerowana jednak jest relacja romantyczna. To może sugerować
promowanie rozwiązłość seksualną. Ostatnia z głównych bohaterek kreskówki — Velma z pozoru jest najmądrzejsza w grupie. Jednakże warto zwrócić uwagę
na jej stosunek do mężczyzn — w przeciwieństwie do Daphne nie okazuje
zainteresowania płcią przeciwną, neguje romantyczność oraz ukrywa swoją
seksualność. Bez wątpienia stanowić ma ona archetyp lesbijki, a zważywszy
na rolę nieformalnej przywódczyni grupy nawet promować ten tryb życia.
Wszystkie te
tropy interpretacyjne okazują się jednak całkiem nieistotne i nieszkodliwe,
gdy rozpozna się najważniejszą promowaną w Scooby-Doo wartość, jaką jest sceptycyzm! I nie jest to przemycane symboliczne znaczenie, a propagowany otwarcie światopogląd
racjonalistyczny. Każdy duch, potwór, zombie na końcu odcinka okazuje się być
jedynie kłamcą, oszustem, łotrem w dziwacznym stroju. Wszystkie postaci propagujące wiarę w duchy i świat paranormalny okazują się robić to dla
zysków finansowych, by naciągnąć naiwnych ludzi. Co więcej — osobami
propagującymi wiarę w przesądy i zabobony są dorośli (czasem wszyscy
mieszkańcy miasteczka, czy wsi), a to młodzi ludzie — nazywani przez dorosłych
dzieciakami — odkrywają prawdę i podważają wiarę „dorosłych".
W Scooby-Doo
najcenniejszą wartością okazuje się dążenie do prawdy i zadawanie nawet
niewygodnych pytań. Świat przedstawiony w kreskówce pełen jest dorosłych,
którzy wierzą w zabobony oraz takich, którzy oszukują ludzi przekonując ich
do wiary w te fałszywe stwory. I jedynym sposobem, w jaki dzieci mogą z tym światem
wygrać jest poprzez zadawanie pytań,
oraz — przede wszystkim — myślenie.
Wiara w cokolwiek, tylko na podstawie autorytetu za każdym razem okazuje się
być błędna, a sam autorytet często odkrywa swoje zakłamane oblicze. Nie bez
powodu Carl Sagan, słynny twórca serialu Cosmos oraz propagator nauki
przekonywał, że powinna powstać wersja Scooby-Doo przeznaczona dla dorosłych,
co wpłynęłoby pozytywnie na społeczną akceptację nauki i publiczną świadomość
mechanizmów funkcjonowania mitów. W serialu Scooby-Doo rozum, ciekawość, krytyczne myślenie zawsze zwyciężają nad
strachem. A gdy pojawia się naleganie, by uwierzyć w istnienie jakiegoś
ducha, to jedynie ci, którzy wątpią
okazują się mieć rację. Wiara prowadzi do zbłądzenia, wątpienie zaś do
prawdy. Tymi słowami najkrócej można opisać sens tej bajki.
Obrońcy
moralności i niewinności dzieci powinni teraz zacząć bić na alarm. W porównaniu
do przygód Scooby-Doo i jego bandy, Teletubisie, Hello Kitty i Harry Potter
stają się nagle całkiem nieszkodliwe. Co więcej — zdają się być
sprzymierzeńcem owych obrońców, gdyż może i umacniają wiarę w złe czary i duchy, ale zawsze jest to wiara! Czyż nie jest to lepsze niż podważanie
istnienia świata niematerialnego oraz promowanie sceptycyzmu i racjonalizmu?
Nie mam co do tego wątpliwości.
« Na wesoło (Publikacja: 03-11-2013 )
Julian Jeliński Absolwent filozofii i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Współpracuje m.in. z Instytutem Studiów Nad Islamem we Wrocławiu. Interesuje się zagadnieniami filozofii społeczno-politycznej, tożsamości Afroamerykanów, wielokulturowości w amerykańskiej filozofii politycznej, filozofii Cornela Westa oraz kwestią społecznego wymiaru religii na świecie. Tłumacz artykułów Sama Harrisa. Liczba tekstów na portalu: 18 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 32 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: O przygodach Jezusa i Mo | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9394 |
|