|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Na wesoło
Duchowe ingrediencje kościelnych medykamentów Autor tekstu: Stanisław Pietrzyk
Jakiś czas temu wyraziłem tu swoje zdziwienie i zaskoczenie informacją medialną o ukazaniu się
cudownego specyfiku misericordina i dopiero po czasie zdobyłem się na głębszą refleksję nad tym medicamentum i jego składnikami. Przy okazji
zapoznałem się z treścią zeszytów siostry Faustyny, co uświadomiło mi, że
mam troszkę masochistyczne inklinacje, więc chyba też coś ze mną nie w porządku.
Mam zwyczaj, podyktowany chroniczną nieufnością, analizowania składu
specyfików, którymi mam się raczyć. Zwyczajnie chcę wiedzieć, jakich skutków
mogę się ewentualnie spodziewać.
I choć nie mam zamiaru korzystać z „dobrodziejstw" kościelnych
terapii, postanowiłem przyjrzeć się bliżej ingrediencji misericordiny
przy czym traktuję sprawę tak niepoważnie, jak ona na to zasługuje, a także z nieukrywaną ironią i bez odrobiny
szacunku.
Ten duchowy lek składa się w równych częściach z Corona
Divinae Misericordiae (Koronka do Miłosierdzia Bożego)i Imago Iesu Misericordis (obraz Jezusa Miłosiernego). Oba te cudowne składniki
są autorstwa świętej siostry Faustyny, co z pewnością je uświęca i podnosi ich wartość również terapeutyczną. Warto wspomnieć, jak owa święta
„wynalazła" te składniki i co sprawia,
że mają tak cudowne właściwości.
Faustyna Kowalska a właściwie Helena Kowalska przyszła na świat 25
sierpnia 1905 roku i już w wieku 7 lat poczuła powołanie do życia
zakonnego, a dwa lata później przystąpiła do I komunii świętej. Edukację
rozpoczęła w wieku lat 11 w szkole podstawowej, do której uczęszczała aż 3
lata a dokładnie zakończyła przygodę z nauką po trzeciej klasie tej szkoły.
Ale po co późniejszej świętej nauka, skoro została powołana do wyższych
celów? Po co, skoro jak pisze
Paweł w I liście do Koryntian Mądrość
bowiem tego świata jest głupstwem u Boga ? (jest więcej twierdzeń tego
typu w Biblii, pomniejszających wartość poznawczą rozumu ludzkiego). Te 3
klasy szkoły powszechnej wystarczyły jednak, aby Faustyna posiadła narzędzia
potrzebne do skonstruowania Dzienniczka,
arcydzieła literatury mistycznej, jak je przedstawiają źródła katolickie.
Całe dzieło powstawało między 1934 a 1938 rokiem i składa się z 6 zeszytów, w których podobno brak jakichkolwiek skreśleń i korekt, co świadczyć
jedynie może o wyjątkowym kunszcie pisarskim (to można ocenić czytając dzieło)
lub faktycznym wpływie redaktorskim samego Jezusa, z którym była w ciągłym
kontakcie i w wyjątkowej zażyłości, a pisarstwem zajęła się na wyraźne
jego polecenie (namawiał ją też do tego ks. Michał Sopoćko, jeden z jej
spowiedników). Przynajmniej tak wynika z zawartości zeszytów.
Analizując nawet pobieżnie i jako laik w kwestiach zdrowia psychicznego
treści Dzienniczka można dojść do wniosku, że święta miała
zdecydowanie bardziej poważne problemy z psychiką, niż z płucami. Te wywołane
gruźlicą wyniszczały sukcesywnie ciało zakonnicy i ostatecznie doprowadziły
do przedwczesnej śmierci (zmarła mając 33 lata). Te psychiczne natomiast, choć
zakwitły Dzienniczkiem, koronką i wizerunkiem Jezusa, były dość typowe dla osób z zaburzeniami afektywnymi.
Tak zdiagnozował stan psychiczny siostry Faustyny naukowiec z KUL, prof. dr
hab. Jerzy Strojnowski po analizie
jej tekstów i rozmowach z osobami, które ją znały. Z diagnozą tą nie
zgodziła się Henryka Machej, psycholog kliniczny pracujący z chorymi na
cyklofrenię. Jednak z uwagi na fakt promowania przez nią psychoterapii
chrześcijańskiej jej opinia jest równie wątpliwa jak inne, wystawiane z pozycji katolickiej. Pamiętać należy,
że jako kandydatka na błogosławioną i świętą siostra Faustyna nie mogłaby
mieć problemów natury psychicznej.
Jednak wcale nie trzeba być specjalistą w zakresie psychiatrii by
stwierdzić, że ktoś, kto rozmawia z duchami, kogo nawiedza bóg i święci,
nawet święta, która nigdy nie istniała (Barbara, którą ze względu na wątpliwą
historyczność usunięto z grona świętych kościoła katolickiego podczas
reformy katolickiej liturgii w 1969 roku), kto jest przekonany o swojej świętości i o misji zbawiania świata ma niemały bałagan w głowie, by użyć tylko
takiego eufemistycznego określenia. Twierdzenia typu domem
moim jest niebo, czy dziś
powiedział mi Pan albo przytaczanie słów wypowiadanych przez boga w objawieniu Daję ci cząstkę w Odkupieniu
rodzaju ludzkiego mogą wskazywać na poważne problemy ze zdrowiem
psychicznym. Kiedy Jezus
przemawia do niej: Córko Moja, mów światu
całemu o niepojętym miłosierdziu Moim ona mówi: znam
całą moc miłosierdzia Twego, choć przecież jest to miłosierdzie
„niepojęte".
Twierdziła też, że otrzymała od Boga dary charyzmatyczne w tym zdolność
bilokacji, czytania w ludzkich duszach czy zdolności profetyczne. Miała też
stygmaty ukryte, różniące się od zwykłych tym, że ich nie widać, choć w istocie są. To takie stygmaty duchowe, które można ujrzeć jedynie oczami głębokiej,
przenikającej wszystko wiary. W takim wypadku zawsze można powiedzieć
niedowiarkom, że nie widzą, bo mają zbyt mało wiary.
W innym miejscu święta pisze: Kiedy
raz poszłam na świat do spowiedzi, trafiłam, że mój spowiednik odprawiał
Mszę św. Po chwili ujrzałam Dziecię Jezus na ołtarzu, które pieszczotliwie i z radością wyciągało rączęta do niego, jednak ów kapłan po chwili wziął
to piękne Dziecię w ręce i połamał i żywcem je zjadł (Dz.
312.). Widzenie to jest zgodne z doktryną katolicką, według której
hostia nie jest symbolem, ale prawdziwym ciałem Chrystusa. Kapłan bowiem na ołtarzu
przy pomocy kościelnego „hokus-pokus" przemienia (transsubstancjacja) opłatek w żywego Jezusa.
Jest to więc nie tylko teofagia, ale i antropofagia, bowiem Jezus miał
dwoistą naturę (unia hipostatyczna).
W jednym z prywatnych objawień Jezus podyktował siostrze Faustynie treść
modlitwy, znanej jako Koronka do Miłosierdzia Bożego. Powiedział jej przy okazji, że miłosierdzie
jest największym atrybutem boga.
W kolejnej wizji, z 1931
roku, Jezus kazał jej namalować obraz Miłosierdzia Bożego z podpisem „Jezu
ufam Tobie". Kilka lat po tym, (w
1934 r.), spowiednik siostry Faustyny ks. Michał Sopoćko zamówił obraz u Eugeniusza Kazimirowskiego, który namalował go według wskazówek świętej.
Na marginesie tego warto zaznaczyć, że polecenie to jest sprzeczne z drugim przykazaniem, co wskazuje na to, że Jezus złamał przez to prawo
religijnych Żydów (Tora), choć przecież twierdził: Nie
sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo (Mt 5, 17). No ale jako bóg mógł
zmieniać własne prawo.
Modlitwa dla Faustyny Kowalskiej stanowiła jeden z najistotniejszych
elementów wiary. Była też przekonana o jej wyjątkowej mocy sprawczej.
A czym jest modlitwa, oprócz tego oczywiście, że jest czynnością
kultową obecną we wszystkich
religiach? To zależy od formy i intencji modlitwy. Czym innym jest modlitwa
ekspiacyjna, pokutna czy przebłagalna, a czym innym modlitwa prośby. Ta ciągle
budzi kontrowersje i poważne wątpliwości, czego dowodem są wielowiekowe próby
wyjaśnienia zasadności takich modlitw w aspekcie zarówno
teologiczno-filozoficznym jak i, a może przede wszystkim, w psychologicznym. Bez
wiary w Bożą życzliwość modlitwa traci sens prośby, tym bardziej, że nie
ma możliwości zmiany Bożego postanowienia. W tym teologicznym
stwierdzeniu, zawartym w naukach św. Tomasza z Akwinu, jawi się wyraźna
sprzeczność, która pozbawia sensu modlitwę prośby czy jakąkolwiek modlitwę
błagalną. Więcej: prawdziwa wiara w bożą doskonałość wyklucza modlitwę,
gdyż ta jest zaprzeczeniem wiary w boską doskonałość. Jest kwestionowaniem
mądrości boga i próbą zmiany jego odwiecznych planów. Modlitwa rodzi
konflikt dwóch aspektów a właściwie dwóch różnych rodzajów wiary: wiary w niezawodną skuteczność modlitwy i wiary w nieskończoną mądrość bożą.
Jeśli chodzi o odpowiedź teologów katolickich na pytanie o skuteczność
takiej modlitwy, to brzmi ona: Modlitwa
jest skuteczna o tyle, o ile prośba w niej zawarta nie sprzeciwia się naszemu
dobru, którym jest wieczne zbawienie. Ta odpowiedź jest jednak tylko
„formą ucieczki przed trudnościami związanymi z tym pytaniem" (o. Tomasz
Alvarez, karmelita bosy z Burgos).
Oczywiście takich dylematów nie mają ludzie głęboko wierzący, gdyż
wiara daje im pewność, nawet kiedy pełna jest absurdów.
Człowiek wierzący bowiem powtarza formułki modlitewne nie analizując
ich treści.
Modlitwa, czyli warunek skuteczności misericordiny
może więc w przypadku ludzi głęboko wierzących posiadać moc sprawczą,
choć jak dotąd żadne badania nie potwierdziły jednoznacznie skuteczności
modlitwy.
Zapyta ktoś: co może obchodzić ateistę religia i wartość czy
skuteczność modlitwy i dlaczego się tymi zagadnieniami zajmuje? Otóż jeśli
próbuje się zrównać rangę religii z nauką, jeśli wierzenia w przestrzeni
publicznej mają równorzędny a często wyższy status niż rozum a ci, którzy
piastując stanowiska publiczne mieszają sacrum
z profanum choć powinni wyraźnie to rozgraniczać, zwracanie
na to uwagi celem uporządkowania
tych kwestii jest nie tylko uprawnione, ale i konieczne. Tym bardziej, że sacrum
wciska się wszędzie i często jest narzucane również i przez tych, którzy
powinni stać na straży autonomii państwa i kościoła a także — a może przede wszystkim — ich rozdziału.
Dodatkowym powodem zainteresowania tym specyfikiem jest możliwość
poznania jego skuteczności. Biorąc pod uwagę istnienie armii wierzących w cuda oraz fakt promowania tego „leku" przez boskiego namiestnika należałoby
się spodziewać jeśli nie spektakularnych uzdrowień, to przynajmniej zauważalnych
rezultatów, które z pewnością powinny być odnotowane i nagłośnione.
Może to być kolejnym „testem" skuteczności modlitwy i siły wiary.
Wiadomym jest, że wielu beznadziejnie chorych szuka ratunku w metodach
niekonwencjonalnych i zdarza się zatrzymanie
lub cofnięcie procesów chorobowych niewytłumaczalne z punktu widzenia
medycyny konwencjonalnej. Niewytłumaczalne nie dlatego, że jest zjawiskiem
natury
metafizycznej lecz dlatego, że jak do tej pory nie do końca zostały wyjaśnione
przez naukę mechanizmy wewnętrzne samonaprawy
organizmów żywych.
« Na wesoło (Publikacja: 09-12-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9485 |
|