Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.551 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jeśli chodzi o religię dzisiaj, to jest to zakichane oszustwo. (...) Religia to same bzdury. (...) Wszystkie biblie są tworem człowieka".
 Państwo i polityka » Politologia

Znaczenie ordynacji wyborczej dla funkcjonowania państwa i budowy społeczeństwa [1]
Autor tekstu: Czesław Oleksy i Jerzy Przystawa

Wystąpienie na konwersatorium Fundacji IUS ET LEX — Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego — 7 maja 2004

  1. Ordynacja wyborcza w założeniach ustrojowych III RP

Według Lijphart'a, głównego ideologa tzw. systemu proporcjonalnego (proportional representation — PR), proporcjonalność wyborów parlamentarnych jest głównym celem systemu wyborczego i stanowi najważniejsze kryterium oceny jego jakości [ 1 ] [1]. Takie też jest, generalnie, stanowisko konstytucjonalistów polskich, a przynajmniej tak jest formułowane w uniwersyteckich podręcznikach prawa konstytucyjnego. Buczkowski [2]: „System proporcjonalny stanowi rozwiązanie stosunkowo nowe, a główną jego zaletą ma być sprawiedliwość… Stosuje go wiele państw posocjalistycznych upatrując w nim jeden z elementów zasady wolności wyborów… Zadaniem wyborów parlamentu powinno być "policzenie sił": ustalenie rzeczywistego zakresu poparcia społecznego dla poszczególnych ugrupowań, stanowiącego niezbędną legitymację do określonego udziału w sprawowaniu władzy. Taki zaś adekwatny rachunek sił zapewnić może tylko ordynacja proporcjonalna". Sprawiedliwość systemu proporcjonalnego, jako przeciwstawienie niesprawiedliwości systemu większościowego, na pierwszym miejscu stawia Garlicki [3]: „System proporcjonalny pojawił się jako reakcja na niesprawiedliwości wynikające ze stosowania systemu większościowego". System ten zapewnia „znacznie szerszą reprezentatywność parlamentu". Zdaniem Garlickiego nawet istnienie tzw. listy krajowej jest korzystne ponieważ „pozwala na wyrównanie niektórych niesprawiedliwości w podziale mandatów". Banaszak [4]: „Cechą ich wszystkich (systemów proporcjonalnych — dopisek nasz) jest dążenie do zapewnienia podziału mandatów wyborczych pomiędzy poszczególne ugrupowania, komitety wyborcze itp., które wystawiły listy wyborcze, proporcjonalnie do liczby głosów oddanych na nie w wyborach. Uzasadnia się to tym, że skoro lud rządzi wybierając większością głosów przedstawicieli, to ich poglądy powinny odzwierciedlać rozkład opinii wśród wyborców". Zdaniem Gebethnera [5] najlepiej idei proporcjonalności służy metoda Sainte-Lague: „Z całą pewnością metodę Sainte-Lague w określonych warunkach … można uznać za bardziej sprawiedliwą arytmetycznie w porównaniu ze skutkami stosowania metody d'Hondta. Tak więc metoda Sainte-Lague lepiej służy realizacji idei reprezentacji proporcjonalnej".

Jak się więc wydaje, wśród adwokatów systemu proporcjonalnego panuje powszechna zgoda, że celem wyborów jest zapewnienie, żeby wybrany parlament był jak najbardziej reprezentatywny dla rozkładu preferencji społecznych, a podział mandatów sprawiedliwy. Jak pisze Buczkowski [2]: „Wszelka reprezentacja powinna być z natury swej wiernym zwierciadłem, w którym znajdzie dokładne odbicie nie tylko większość, lecz także mniejszość ciała wyborczego, wraz z różnymi składnikami je tworzącymi". [6]. Realizację tych idei ma zapewnić proporcjonalność wyborów, która, z kolei, jest często traktowana jako synonim tych cnót systemu wyborczego.

Anglicy mówią: The proof of the pudding is in the eating o jakości budyniu nie decyduje ani przepis jego przyrządzenia, ani jakość użytych składników, ani kwalifikacje kucharza. O jakości budyniu decyduje jego smak. Parlamentaryzm polski przedstawia unikalne doświadczenie w zakresie stosowania systemu proporcjonalnego, ponieważ w ciągu 10 lat, tj. od roku 1991 do 2001 zastosowano aż trzy różne jego warianty w wyborach do Sejmu. To polskie doświadczenie pozwala na ocenę systemu proporcjonalnego i wyciągnięcie wniosków odnośnie zgodności jego dogmatycznych założeń z ich praktyczną realizacją. Wykażemy poniżej, że obie te główne cechy systemu wyborów proporcjonalnych okazały się mitami, utworzone w wyniku takich wyborów sejmy, nie można uznać za reprezentatywne dla rozkładu społecznych preferencji, a podział mandatów trudno uznać za odpowiadający powszechnemu odczuciu sprawiedliwości.

2. Mit reprezentatywności

2.1 Niestabilność polskiej sceny parlamentarnej

Jeśli założyć, że którykolwiek z sejmów wyłonionych w wyniku wyborów roku 1991, 1993, 1997 czy 2001, był, zaraz po ogłoszeniu wyników, zwierciadłem odbijającym rozkład preferencji społecznych, to wypada również uznać, że to zwierciadło, za każdym razem, zaraz po wyborach ulegało rozbiciu, pękało, a obraz przez nie przedstawiany miał się nijak do tych preferencji, jakie ujawnili wyborcy w akcie głosowania. Pod tym względem rekordowym okazał się być Sejm I Kadencji [7]. W wyniku wyborów 1991 do Sejmu weszli przedstawiciele 27 list wyborczych, jednakże przy końcu zaledwie dwuletniej kadencji statystyki wymieniają już 40 różnych ugrupowań, których członkowie zasiadali w ławach sejmowych. Przez całe dwa lata byliśmy świadkami nieustających przegrupowań i zmiany partyjnych barw, tworzenia coraz to nowych klubów partyjnych i przechodzenia z partii do partii. Według danych zawartych w książce Bosackiego [7] posłowie ponad 270 razy zmieniali barwy klubowe, niektórzy rekordziści nawet po 3 — 4 razy! Wprowadzenie instytucji progów zaporowych w roku 1993 tylko nieznacznie ograniczyło ten proceder. Wystarczy porównać skład Sejmu IV Kadencji na początku tej kadencji z jego składem po dwu i pół roku. Jesienią 2001 do Sejmu weszli przedstawiciele 6 list partyjnych plus 2 posłów z listy Mniejszości Niemieckiej. 1 Maja 2004 w Sejmie zasiadają przedstawiciele 15 klubów partyjnych plus 18 posłów tzw. niezrzeszonych. Jest to więc liczba nieodbiegająca daleko od liczby 40, jaką zanotowaliśmy w Sejmie I Kadencji.

Te dane statystyczne całkowicie falsyfikują tezę o „reprezentatywności" parlamentu wyłonionego w wyniku wyborów proporcjonalnych i tezę o „sprawiedliwości" takich wyborów. Jeśli te dane statystyczne o czymś przekonują, to raczej o słuszności wypowiedzi wicemarszałka Sejmu IV Kadencji, Donalda Tuska, podczas debaty nad ordynacją wyborczą w trakcie 66 posiedzenia Sejmu, w dniu 9 stycznia 2003 [8]: „Jeśli Polacy dzisiaj tak nisko cenią własne przedstawicielstwo, także naszą Izbę, to nie tylko ze względu na jakość pracy, ale także z tego pierwotnego powodu, jakim jest poczucie niepełnego uczestnictwa, często fałszywego, zafałszowanego uczestnictwa obywateli w akcie wyborczym. Polacy od lat mają przekonanie i to przekonanie narasta że dzień, w którym wybierają swoich parlamentarzystów, jest tak naprawdę dniem wielkiego oszustwa polskiego wyborcy przez aparaty partyjne". Jest przecież rzeczą oczywistą, że posłowie tych partyjek i klubów, powstających po wyborach, w trakcie kadencji, mieliby znikomą szansę uzyskania mandatów, gdyby zdecydowali się startować w wyborach uczciwie, z otwartą przyłbicą, pod szyldami tych ugrupowań. Wyborcy, którzy oddali na nich głosy, kiedy prowadzili kampanię wyborczą pod zupełnie innymi szyldami, mają słuszne prawo czuć się oszukanymi i zawiedzionymi. Takie przejścia w trakcie kadencji z partii do partii czy zakładanie innych partii ilustrują raczej główny zarzut Karla Poppera, jaki stawia on proporcjonalnemu systemowi wyborów: „system reprezentacji proporcjonalnej odziera posła z osobistej odpowiedzialności" [9].

2.2. Reprezentatywność Sejmu w świetle wyborów samorządowych 2002

Innej ilustracji tej zafałszowanej reprezentatywności wyborów parlamentarnych w Polsce dostarczają wyniki wyborów samorządowych, jakie odbyły się październiku 2002, a więc dokładnie w rok po wyborach do Sejmu IV Kadencji. W wyborach tych wybierano bezpośrednio, a więc, de facto, w jednomandatowych okręgach wyborczych, 2478 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Wyniki przedstawiają następujące tabelki [11]:

1882 mandaty, a więc ponad 75%, przypadło kandydatom nie występującym pod szyldem jakiejkolwiek z partii zasiadającej w Sejmie IV Kadencji, a zatem wszystkie te partie razem wziąwszy, rozdzieliły między swoich kandydatów zaledwie niecałe ¼ mandatów burmistrzowskich. Cokolwiek myśleć o reprezentatywności takich wyborów, to nie podobna zaprzeczyć, że wyborcy, w swojej masie, odrzucili szyldy partyjne i dali kredyt zaufania kandydatom „bezpartyjnym". Jeśli Sejm wybrany w wyborach proporcjonalnych ma odzwierciedlać wszystkie, nawet zdecydowanie mniejszościowe preferencje, to gdzie znajduje się odzwierciedlenie preferencji tych 75% głosujących w wyborach samorządowych? Albowiem ten wynik bynajmniej nie jest przypadkowy. Prowadzone od lat, przez różne ośrodki, badania opinii publicznej, systematycznie wykazują, że Polacy nie chcą głosować na partie polityczne, lecz opowiadają się zdecydowanie za głosowaniem na konkretne osoby i procent osób ujawniających taki pogląd zgadza się mniej więcej z procentem wyborców, którzy w wyborach samorządowych 2001 oddali swoje głosy na kandydatów niezwiązanych z partiami politycznymi.

Gdyby w stosunku do tych faktów wysunąć zarzut, że to nie ma nic wspólnego z systemem wyborczym, który „wszędzie na świecie" dobrze funkcjonuje, a jest to tylko jakaś specyficzna polska anomalia, to warto przyjrzeć się rozwojowi parlamentaryzmu włoskiego.

2.3. Reprezentatywność w świetle ewolucji systemu włoskiego

Polityczna scena włoska, do roku 1993, była przysłowiową pod względem niestabilności rządów w tym kraju. Ukuto nawet określenie governo balneare — rząd sezonu kąpielowego, bo od roku 1948, to jest od czasu powstania I Republiki Włoskiej, na scenie pojawiło się 51 gabinetów rządowych, a więc średni czas trwania jednego rządu włoskiego wynosił ok. 10 miesięcy. W przeciwieństwie do gabinetów rządowych podobnej niestabilności nie wykazywał skład parlamentu włoskiego, gdzie przez wiele lat trwał dość stabilny układ partyjny, w którym ok. 1/3 mandatów zbierali zarówno chrześcijańscy demokraci, jak i komuniści. Załączona tabela podaje wyniki wyborów w roku 1987 w porównaniu z wynikami z roku 1992 [12].

Jak widzimy scena parlamentarna w roku 1987 i w 1992 specjalnie się od siebie nie różnią, ani co do ilości występujących partii politycznych, ani co do ich proporcjonalnego udziału w parlamencie.


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (11)..   


 Przypisy:
[ 1 ] "There is wellnigh universal agreement that electoral proportionality is a major goal of electoral systems and a major criterion by which they should be judged. For many PR supporters ,proportionality is a goal in and of itself — virtually synonymous with electoral justice..." (zob.[1] str. 140)

« Politologia   (Publikacja: 11-05-2015 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9848 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365