Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.737 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Anatol France - Kościół a Rzeczpospolita
Artur Patek, Jan Rydel, Janusz J. Węc (red.) - Najnowsza Historia Świata tom 4 1995-2007
Julio VALDEÓN BARUQUE, Manuel TUŃÓN DE LARA, Antonio DOMINGUEZ ORTIZ - Historia Hiszpanii

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Ani w życiu prywatnym, ani w moich pracach nigdy nie ukrywałem, że jestem zdeklarowanym niewierzącym".
 Filozofia » Historia filozofii » Filozofia współczesna

Zagadki Ludwiga Wittgensteina [1]
Autor tekstu:

Przedstawimy w tych rozważaniach różne problemy związane z działaniami na polu filozoficznym Ludwiga Wittgensteina. Był filozofem, którego dokonania nie są oceniane jednoznacznie. W omówieniach jego dorobku pojawiają się pewne zagadki, które czekają na wyjaśnienia.

Zagadka pierwsza

W różnego typu omówieniach dorobku wspomnianego na wstępie filozofa pojawia się ocena — opinia, że był największym, najbardziej znaczącym filozofem XX wieku. Jednak niezwykle rzadko wraz z taką opinią pojawia się jej uzasadnienie. Ci, którzy omawiają jego dokonania, realizują dosyć dziwne stanowisko wobec swoich czytelników: macie przyjąć na wiarę fakt, że był największym filozofem XX wieku. Dlaczego ? To nieważne! Ilość takich omówień dorobku Wittgensteina jest zaskakująco duża.

Czy twierdzenie o wyjątkowej roli w filozofii XX wieku omawianego tu filozofa jest słuszne? Pierwszym krokiem, który ma to potwierdzić, jest ocena „Traktatu logiczno-filozoficznego" [1], jako najwybitniejszego dzieła filozofii XX wieku. Ale w związku z tym pojawia się pytanie będące kolejną częścią zagadki: dlaczego właśnie to dzieło zostało tak wysoko ocenione? I znowu bardzo trudno natrafić na uzasadnienie takiej pozytywnej oceny. Nie do końca bowiem wiemy, jakimi kryteriami kierują się ci, którzy wysuwają taką opinię… Można jednak pokusić o przedstawienie argumentacji, która by popierała taką ocenę. Wspomniany „Traktat" jest swoistym podsumowaniem wysiłków Fregego i Russela w tworzeniu zasad logiki matematycznej mającej także znaczenie w analizach filozoficznego języka. Wnioski z niego wypływające inspirowały filozofów działających w Kole Wiedeńskim. W ten sposób Wittgenstein odegrał ważną rolę w filozofii pierwszej połowy XX wieku.

Jego kolejne, nie opublikowane za jego życia "Dociekania filozoficzne"[2] odegrały znaczącą rolę w filozofii drugiej połowy XX wieku. Zainspirowały Richarda Rorty’ego do tworzenia zwrotu lingwistycznego. Wpłynęły na zainteresowanie językiem codziennym i stworzenie aktów mowy przez Austina, Searla i ich kontynuatorów. Określiły kluczowy zakres filozoficznych działań Willarda Van Ormana Quine’a i Deridy.

Widzimy więc, że znaczenie i oddźwięk filozoficznych działań Wittgensteina było znaczne, co potwierdza i uzasadnia jego ważną, a może nawet kluczową rolę w filozofii XX wieku. Jest zagadką, dlaczego tego typu uzasadnienia i wyjaśnienia jego roli są przedstawiane tak rzadko.



Zagadka druga

Inną zagadką, która możemy obserwować w różnych omówieniach twórczości filozoficznej Wittgensteina jest sprawa gier językowych. Przedstawiliśmy wcześniej w rozważaniach „Ludwig Wittgenstein gry językowe", jak można wykorzystać różne twierdzenia tego filozofa do stworzenia pewnej hipotetycznej ich teorii. W aneksie do swojej książki Marta Wołos [3] zebrała wszystkie opublikowane w Polsce wypowiedzi Wittgensteina, w których użył on terminu: gry językowe.

Wśród tych wypowiedzi kilkakrotnie napotykamy na twierdzenia, że sam filozof nie potrafi przedstawić ich definicji. To prawdziwa zagadka. Skoro posługiwał się dosyć często wspomnianym terminem, jak mógł nie znać jego znaczenia?

Bardzo znamienna jest w tej sprawie opinia Michaela Dummeta, znaczącego filozofa brytyjskiego działającego na przełomie XX i XXI wieku. W swojej książce „Natura i przyszłość filozofii" [4] wielokrotnie odwołuje on do różnych poglądów i wypowiedzi Wittgensteina, ale nigdzie nie nawiązuje do jego gier językowych. Dla niego ich teoria nie istnieje, nie zasługuje na jakąkolwiek polemikę. Głos i opinia Dummeta nie jest odosobniona.

Kiedy termin — gry językowe — pojawił się w wypowiedziach Wittgensteina? Najwcześniej w nie opublikowanym za jego życia „Brązowym zeszycie". Twierdził w wykładach w nim spisanych, że: „Systemy komunikacyjne [chodzi o wypowiedzi między pracownikami na budowie związane z dostarczaniem odpowiednich materiałów]...będziemy określać jako gry językowe. Są one w mniejszym lub większym stopniu pokrewne temu, co nazywamy grami w zwykłym języku. Za pomocą takich właśnie gier uczą się swojego pierwszego języka dzieci, a opisywane tutaj gry posiadają nawet ów właściwy sobie charakter rozrywki." [5]

We wspomnianych wcześniej „Dociekaniach filozoficznych" , ten filozof przedstawił najbardziej obszerne przykłady wypowiedzi, które nazwał grami językowymi. Były to częściowo takie, które my także uznalibyśmy za gry /zabawy :

Pierwszy zestaw

"- wymyślić historyjkę; i czytać ją;

  • odgrywać coś jak w teatrze;

  • śpiewać w korowodzie tanecznym;

  • odgadywać zagadki;

  • powiedzieć dowcip;

  • opowiadać."

Ale obok nich pojawiły się inne;

Drugi zestaw

"- rozkazywać i działać wedle rozkazu;

— opisywać przedmiot z wyglądu albo według pomiarów;

— sporządzać przedmiot wedle opisu (rysunku);

— zdawać sprawę z zajścia;

— snuć domysły na temat zajścia;

— wysunąć hipotezę i sprawdzać ją;

— przedstawiać wyniki eksperymentu za pomocą tabel i wykresów;

— rozwiązywać zwykłe zadania rachunkowe;

— przekładać z jednego języka na inny;

  • prosić;

  • dziękować;

  • przeklinać;

  • witać;

  • modlić się" [6]

W drugim zestawie trudno byłoby się dopatrzeć przykładów, które można by określić jako pokrewne do gier w zwykłym języku.

Powstaje tu problem porównania różnych językowych działań, które wspólnie w Wittgensteinem określilibyśmy jako gry / zabawy z innymi, które grami językowymi nazwał sam Wittgenstein, które jednak ani grami ani zabawami byśmy nie nazwali. Jak rozwiązać ten problem? Przecież ten filozof, jak już zauważyliśmy wcześniej, nie sformułował nigdzie jakiejś pełniejszej definicji językowych gier. Ale przedstawione wyżej zestawienie zachęca do podjęcia choćby próby takiego zdefiniowania. Z opowieści współpracowników Wittgensteina wynika, że wpadł on na pomysł gier językowych, oglądając jakieś zawody sportowe. Zauważył, że takimi grami rządzą określone reguły. Ta myśl pojawia się w jego rozważaniach "O pewności: " Naprawdę chcę powiedzieć, że gra językowa jest możliwa tylko wtedy, gdy na czymś polega (nie powiedziałem, gdy można na czym czymś polegać. " [7]

Fakt realizacji reguł sportowej gry skłonił go do przekonania, że wypowiedzi językowe są także realizacją pewnych reguł realizowanych przy pomocy języka. I wypowiedzi zarówno pierwszego, jak i drugiego przykładowego zestawu są przykładami realizacji różnych reguł. W pierwszym zestawie przypominają one gry i zabawy, a w drugim nie. Używanie tego terminu wskazuje, że zgodnie z jego obserwacją muszą na czymś polegać. Lepiej poznamy jej wartość, gdy natrafimy na takie wypowiedzi językowe, które w opinii omawianego filozofa nie są grami językowymi. Są to działania polegające tylko na nazywaniu.

„Nazywanie i opisywanie nie leżą w jednej płaszczyźnie. Nazywanie jest przygotowywanie opisu. Nazywanie nie stanowi jeszcze żadnego ruchu w grze językowej — tak samo ustawienie figury szachowej nie jest jeszcze ruchem szachowym." [8]

Przedstawimy teraz pewną hipotetyczną sytuację związaną ze wspomnianą wyżej grą w szachy. Wyobraźmy sobie obserwatora poczynań dwóch szachistów, który w nigdy w szachy nie grał i nie zna reguł tej gry. W pierwszym etapie obserwuje przebieg dziesięciu gier. Czy zdołałby się bez słownych objaśnień zorientować, na czym wspomniana gra polega? To raczej wątpliwe. Załóżmy następnie, że w drugim etapie obserwowałby 100 kolejnych gier. Można przypuścić, że może w takim wypadku zacząć się orientować w niektórych ważniejszych zasadach i regułach tej gry. Czy pozna je lepiej, gdy zobaczy w trzecim etapie 1000 takich gier? A jaki stopień znajomości tej gry osiągnie, gdy na czwartym etapie obejrzy takich gier 10 000? Zapewne znaczny.

Przejdźmy teraz do sytuacji małego dziecka, które zdobywa umiejętność posługiwania się językiem. Zastanawiali się nad tym liczni językoznawcy na czele z Noamem Chomskim. Zagadką dla nich był fakt posługiwania się przez małe dziecko nie tyle usłyszanymi u dorosłych słowami, lecz pewną wiedzą o zasadach języka, która pozwala dzieciom następnie na konstruowanie poprawnych językowo wypowiedzi, z użyciem zasłyszanych słów. Przedstawione wcześniej omówienie zdobywania przez obserwatora wiedzy o szachach jest jedną z możliwych hipotez, która może zbliżyć nas do rozwikłania wspomniany wyżej problemu.

Małe dziecko obserwuje i słucha używanie przez dorosłych w ich obecności języka. Następnie traktuje sam ten fakt jako grę lub co jeszcze bliższe jest jego mentalności — zabawę, w którą grają dorośli i której reguły byłoby dobrze poznać. Zauważył to Wittgenstein w cytowanym wcześniej fragmencie „Brązowego zeszytu". I po usłyszeniu 100, 1000, czy 10000 dorosłych wypowiedzi, w miarę rozwoju swojego mózgu, zaczyna się orientować, jakie istnieją reguły ich użycia. Podobnie jak równie łatwo uczy się reguł zabaw, w które bawi się z innymi dziećmi.

Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że zdobywana umiejętność posługiwania się językiem przez małe dzieci odbywa się w okresie, którego dziecko po osiągnięciu 7-mego roku życia nie pamięta. Nie może więc opisać, jak taką językową sprawność osiągnęło. Jest to jedna z większych tajemnic, którą nasz mózg przed naszą świadomością starannie ukrywa.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (1)..   


« Filozofia współczesna   (Publikacja: 22-05-2015 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Olgierd Żmudzki
Magister filologii polskiej. Pracował w przeszłości w Bielsku-Białej, m.in. w Beskidzkim Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym, jako redaktor, a w byłym FSM-ie, jako kierownik rozgłośni zakładowej. Od 20-tu lat był pracownikiem Działu Zbiorów Specjalnych Książnicy Beskidzkiej (poprzednia nazwa: Wojewódzka Biblioteka Publiczna). W tym czasie prowadził działalność publicystyczną, w kraju m.in. z miesięcznikiem "Opcja na prawo". Za granicą, w Kanadzie, współpracował z "Gazetą", największym prywatnym dziennikiem polonijnym wychodzącym w Toronto (opublikowano tam ok. 200 jego artykułów). Na łamach tego pisma przedstawiono ponadto w odcinkach jego książkę pt. "Uniseks - tabu XXI wieku" - poruszającą problemy kryzysu współczesnej rodziny i różnych odmian feminizmu. Obok działalności pisarskiej jest także fotografikiem. Obecnie na emeryturze.

 Liczba tekstów na portalu: 18  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Tajniki kognitywistyki językowej
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9853 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365