|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Politologia
Polska lewica fantomowa [2] Autor tekstu: Anna Salman
Każdy krok w stronę poprawy jakości życia obywateli, niezależnie przez kogo wykonany, jest dobry, dlatego należy skupić się na wywieraniu nacisku na
rządzących, aby realizowali postulaty lewicowe. Tak, jak bezzasadne jest określanie partii parlamentarnych, jako lewicowych, jeśli tylko wprowadzają do
swoich programów postulaty lewicowe, nie podejmując nawet próby ich realizacji, tak samo irracjonalne jest odbieranie im praw do realizacji tychże
postulatów, o ile faktycznie chcą to zrobić. Tym bardziej, gdy krytycy sami starają się odciąć od ewentualnych „oskarżeń" o lewicowe sympatie (lub wręcz
określając lewicą wszystko, co kojarzy się negatywnie), przy tym często przypisując sobie poglądy liberalne lub nawet socjaldemokratyczne, zapewne uznając
je za postępowe. Tu jednak należy się pewne wyjaśnienie — pojęcia liberalizm, czy socjalizm były synonimami postępu jeszcze jakieś kilkadziesiąt lat temu.
Potem uznanie wolności jednostki do samodecydowania oraz jej prawa do korzystania ze wspólnie wypracowanego majątku stało się w naszym kręgu kulturowym
zasadą. Oczywiście zakres owych wolności jest stopniowo poszerzany, natomiast inwestycja w kapitał społeczny może mieć różny charakter i zakres, jednak
sama zasada nie jest podważana, czyli pojęcia te stały się programowo prawicowe.
Dlaczego w takim razie tak wiele osób i środowisk w Polsce podkreśla swój liberalizm, skoro taki światopogląd nie jest żadną awangardą intelektualną, a
polska praktyka wobec wielu państw (nie tylko z obszaru UE) jest raczej anachroniczna? Dzieje się tak, ponieważ dzięki wytrwałej pracy środowisk
konserwatywnych doszło u nas do potężnego regresu w zakresie praw obywatelskich. Pozwala to różnej maści „intelektualistom" podnosić tematy wolności i
jakości życia, dawno już przerobione w krajach bardziej rozwiniętych. Popierając coś, co zostało wielokrotnie już opisane, a nawet działa (gdzie indziej) w
praktyce, można uniknąć ryzyka narażania się na ostrą krytykę, czy wręcz śmieszność, z jaką spotykają się utopiści. Innymi słowy — jest to postawa
asekuranctwa myślowego, a przy tym kolejny przykład ignorancji tzw. środowisk intelektualnych.
Pozostaje pytanie, czy w Polsce jest elektorat lewicowy. Zapewne wiele osób ochoczo potwierdziłoby, że tak i że stanowi on największą grupę, głównie wśród
tych, którzy do wyborów nie chodzą. Po namyśle muszę stwierdzić, że elektorat lewicowy mamy w ilościach śladowych i z reguły nie są to ci, którzy nie
głosują wcale lub głosują na SLD, już raczej głosujący na RP/TR. Bezsensowne są natomiast określenia „centrolewica / centroprawica", bo owszem można być z
jednej strony, z drugiej albo w środku, ale bycie zarówno z którejś strony, jak i w środku, to prawie jak bycie „za a nawet przeciw".
Tak naprawdę zresztą poglądy „środka", czy też „centrowe" nie istnieją — to jedynie deklaracje osób, które nie mają sprecyzowanych światopoglądów albo też,
będąc konserwatywnymi w sferze obyczajów i praw obywatelskich, oczekują wsparcia socjalnego ze strony państwa (czyli pozostałych podatników). Zresztą gdzie
owe „centrowe" poglądy miałyby się sytuować? Wbrew pozorom pojęcia lewica — prawica nie są symetryczne, ponieważ, jak wyjaśniałam, prawica to obszar
polityki „zawodowej", a lewica — rozproszone, często niejednorodne środowiska pozaparlamentarne. Oczywiście poglądy nie determinują w 100% wyborów
politycznych, inaczej elektorat szeroko pojętej lewicy przestawałby popierać polityków zaraz po wprowadzeniu ich do parlamentu. Większość ludzi ma jasno
określoną hierarchię potrzeb i wybiera z programów to, co dla nich stanowi priorytet. Obecnie jest nim standard życia i perspektywy, zwłaszcza długofalowe
poczucie bezpieczeństwa socjalnego. Czyli to, co definiowane jest, jako poglądy lewicowe (bo mają charakter socjalny), to często po prostu postawa
roszczeniowa, która wbrew powszechnym przekonaniom ma źródła feudalne, a nie PRL-owskie. Wywodzi się bowiem z wielowiekowych doświadczeń społeczeństwa
zamkniętego — stanowego, utrwalającego poczucie braku wpływu na własne życie (wyuczona bezradność) oraz obserwacji bezzasadnych przywilejów, jakie nadal
przyznają sobie elity. Taka postawa prowadzi do coraz powszechniejszej negacji, przeważnie jednak niezbyt konstruktywnej.
Z drugiej strony elita polityczna zazwyczaj chętnie wchodzi w rolę pana feudalnego, rozdając uznaniowo i bezrefleksyjnie pieniądze z budżetu. Przy tym z
reguły w obliczu kryzysu społecznego owo rozdawnictwo nasila się, jako forma zgaszenia potencjalnego buntu. Za tą uległość wobec jednych grup społecznych,
płacą inne, o mniejszej możliwości nacisku politycznego. W efekcie realizowana jest główna zasada feudalizmu — skrajnego wyzysku z jednej strony i
jałmużnictwa z drugiej. Priorytetem dla lewicy jest (w Polsce dopiero — powinno być) nie dopuszczać do wykreowania obszarów wykluczenia, w tym
ekonomicznego, aby nie marnotrawić kapitału społecznego oraz uruchomić indywidualną inicjatywę obywatelską, poprzez tworzenie społeczeństwa równych szans i
zwiększanie jego udziału w rządzeniu. Zachowania prawicy w odniesieniu do postulatów socjalnych mogą wyglądać podobnie, jednak nie są nastawione na
wsparcie kapitału społecznego, lecz realizację własnych, doraźnych interesów. Dlatego w dłuższej perspektywie rządy konserwatywne są bardziej kosztowne,
ponieważ wydatki z budżetu nie mają charakteru inwestycji, co wymaga zmian systemowych, a jedynie doraźnego „wyciszania" poszczególnych grup protestu.
Również zaspokajanie społecznej potrzeby wyższego rzędu, jaką jest ideowość, ma w przypadku prawicy charakter silnie konserwatywny i dogmatyczny. Prawica
nie jest w stanie wytworzyć własnych idei, gdyż jej celem nie jest zmiana, a jedynie utrzymanie władzy, dlatego tak chętnie korzysta z religii oraz innych
ideologii. W ten sposób oferować może złudzenie perspektywy poprawy bytu (w obecnym, lub przyszłym życiu), a zarazem zapewnić sobie legitymację do
działania. Nie bez przyczyny dla skuteczności buntów społecznych w XVI w. konieczne było złamanie monopolu głównej doktryny politycznej, poprzez jej
desakralizację. Wówczas zastosowano inną wykładnię teologiczną tej samej religii, dwieście lat później można już było posłużyć się ideologiami laickimi,
dziś odchodzi się od ideologii, jako narzędzia, które zazwyczaj przekształca idee w ich własne karykatury. Zadaniem lewicy jest wykazywanie nonsensu, a
często okrucieństwa płynącego z dogmatyzmu, co pomogłoby zapoczątkować odchodzenie od niekorzystnego schematu, utrzymywanego siłą inercji.
Niestety, mając konserwatywne społeczeństwo, elity polityczne skażone myśleniem feudalnym i nie dysponując silnym zapleczem intelektualnym, jesteśmy
skazani na rządy stricte prawicowe, bez śladu nawet lewicowej orientacji. Nadzieja w tym, że środowiska lewicowe, co prawda w ilościach śladowych, ale już
się zaczęły gdzieniegdzie pojawiać. Rzecz jasna nie zaskoczą ani Polaków, ani tym bardziej świata ideami całkiem świeżymi, będą to raczej hasła odtwórcze.
Jednak nie upatruję w tym wielkiej tragedii, ostatecznie rozwój społeczny to w dużej mierze wdrażanie rozwiązań, które sprawdziły się gdzie indziej. Skoro
jako naród nie mamy potencjału na tworzenie i rozpowszechnianie własnych idei, zaczerpnijmy je skądinąd. W niczym nie uchybia ludzkiej inteligencji
naśladowanie dobrych wzorów, pod warunkiem, że są faktycznie dobre, czyli pasują do naszych uwarunkowań kulturowych, są w miarę aktualne (po co przerabiać
ostatnie dwóchsetlecie) oraz, gdy ta odtwórcza działalność jest na przyzwoitym poziomie. Kopiowanie pozwala również zaoszczędzić czas, którego naprawdę
mamy za mało, aby czekać na powszechną iluminację, Mesjasza, czy inny przejaw łaski bożej. I tak nadrabiamy w niektórych dziedzinach kilkadziesiąt lat, a w
innych nawet kilkaset, więc sprężmy się na tyle, aby znów nie obudzić się w owym słynnym ciemnogrodzie, opisanym przez Potockiego.
Wracając do kwestii podstawowej — dlaczego polska lewica jest ostatnio na ustach wszystkich, zarówno przeciwników, jak i zwolenników (coraz więcej coming
outów światopoglądowych), skoro nie może tak powszechnie zaprzątać uwagi coś, co nie istnieje, wyjąwszy sezonowe ciekawostki typu: potwór z Loch Ness, czy
umiejętności wokalne Mandaryny.
Może daje o sobie znać nasza skłonność do mitologizacji „dawnych dobrych czasów", które bezpowrotnie przemijają? Mało jest jednak w naszej historii
trwałych i znaczących przejawów tego, co lewicą, czyli inicjatywą postępu społecznego można by nazwać — Reformacja zagościła przez chwilę (aczkolwiek od
tamtej pory piszemy po polsku), Insurekcja Kościuszkowska przegrała (choć do jej postulatów odwoływano się w trakcie Rabacji galicyjskiej), socjaliści po I
w. św. stworzyli projekt reformy rolnej (który w kilka lat później zarzucono), po II w. św. udostępniono powszechnie bezpłatną edukację oraz służbę
zdrowia, a także przyznano prawa pracownicze (z tego wszystkiego teraz się wycofujemy), feministki wywalczyły w roku 1956 możliwość legalnej aborcji (od
lat dziewięćdziesiątych to prawo jest ograniczane i są zakusy na jego całkowitą eliminację). To tylko niektóre przykłady na to, że idea postępu społecznego
na naszych ziemiach zazwyczaj ma charakter efemerydalny i jest to raczej przepis na porażkę.
Wynika z tego, że owa tęsknota za lewicą nie jest pochodną retrospekcji, lecz zbiorowej iluzji. Widocznie mit jest tak silnie wpisany w polską
rzeczywistość, że nawet amputacja iluzji daje efekt bólów fantomowych. Przy tym, czując własną bezsilność, szukamy kogoś, kto by nas wziął w obronę. Stąd
takie ciążenie, z jednej strony ku dyktaturze, która „zrobi porządek", z drugiej fantazjowanie o lewicy, równie mitycznej i równie hojnej, jak Św. Mikołaj.
Może jednak czas już przestać obrażać się na rzeczywistość i karmić złudzeniami, skoro, jako OBYWATELE WOLNEGO, DEMOKRATYCZNEGO PAŃSTWA sami sobie
stworzyliśmy takie realia. To nasza milcząca aprobata dla każdego, nawet najbardziej niekorzystnego społecznie, politycznego projektu oraz strach przed
zmianą sposobu myślenia sprawiają, że żałujemy teraz czegoś, co się nigdy nie zdarzyło.
Jedynym lekarstwem na bóle fantomowe po nieistniejącej lewicy jest szokowa autoterapia pod hasłem „głupotą jest wciąż robić to samo i oczekiwać różnych
efektów". Pielęgnując sceptycyzm wobec rzeczywistości i odnajdując odwagę do działania wbrew utartym schematom, można więcej osiągnąć, niż fantazjując o
wirtualnym bycie — powszechnie ponoć znienawidzonym, a zarazem tak pożądanym. Lewica to idee, a nie fantasmagorie, więc przytrafia się jedynie
społeczeństwom dojrzałym emocjonalnie.
1 2
« Politologia (Publikacja: 14-07-2015 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9867 |
|