W tym artykule NIE MA tezy o związku między wiarą w absolutne wartości a
przemocą, proszę czytać uważniej. Oto cytat z artykułu: "Autorka daleka jest
od bezwzględnego posądzania religii monoteistycznych, jak judaizm, islam i
chrześcijaństwo o szczególna krwiożerczość". Chodziło tylko o wskazanie
pewnego niebezpieczeństwa, którego wszyscy, bez względu na wyznanie,
powinniśmy starać się unikać.

Trudno wierzyć w coś i nie uznawać za jedynie słuszne. Nie oznacza
to braku szacunku dla inności drugiego człowieka, bo każdy człowiek ma
swoją człowieczą godność. Próba udowodnienia w tym artykule, że
z wiary w absolutne wartości wynika przemoc jest dla mnie śmieszna, bo
tylko śmiechem można reagować na głupotę. Tylko wiara w absolutne
wartości(dobro, miłość, prawda) dają gwarancję rozwoju naszej
cywilizacji. W przeciwnym razie będziemy sobie obniżać poprzeczkę aż
cofniemy się do jaskiń. Człowiek musi sobie stawiać wysokie cele i choć
pewnie nigdy ich nie osiągnie da mu to szansę rozwoju i gwarancję, że
choć trochę się do nich zbliży. To tak jak w sporcie - każdy sportowiec
chce zajmować pierwsze miejsce - wysoko umieszcza poprzeczkę -
wtede ma szansę rzeczywiście zwyciężać, jeżeli poprzeczkę umieści
nisko i tylko będzie liczył na szczęście, że może uda mu się zwyciężyć
nigdy nie zajmie pierwszego miejsca.

Religia, jak kazda ideologia, jest wtórna w stosunku do materialnej bazy bytowej danej grupy(nieboszczyk Marsk nie był taki całkiem do niczego). Jeśli stara, bogata i obrosła rozmaitymi schizmami, zwsze znajdzie się w niej coś, co da podbudoe poczynanim grupy, czy to krwiożerczym, czy pacyfistycznym. Nigdy nie będzie powodem, zawsze usprawiedliwieniem.