Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Don Kichote - o wiatrakach Klasyczne ujecie tej problematyki zaklada zazwyczaj nastepujacy dualizm: przyjmuje się "ja wyobrażone, wymyślone" i "ja realne, egzystencjalne". Bycie sobą z kolei to proces identyfikacji ich obu, stwierdzenie ich zgodności, pokrywania się, niekoniecznie bezkonfliktowasci, bo przeciez kazdy proces zaklada pewien konflikt, gdzie istnieje przestrzen dostosowan i adaptacji. Stwiedzenie jednak pewnych odchylen w tym zwiazku oznacza najczesciej zdrade siebie. U Ricoeura, o ile dobrze zrozumialem, wystepuje ten sam dualizm, z tymze inaczej okreslony poprzez ja idem (ja wyobrazone) ja ipse (ja realne). No i znowu klasycznie: czy to nasze wyobrazone ja jest rzeczywiscie nasze, czy to nie jest raczej konstrukt spoleczny, kulturowy? A zatem czy odnoszenie sie do niego nie jest nieporozumieniem, a moze nawet aktem represji? Czy zatem nie powinnismy badac wpierw autonomii tego ja do ktorego sie odnosimy? Powrocic do pytanie kim jest. A jesli tak to czy tym samym nie powracamy do kocepcji natury? Wówczas to identyfikacja bylaby rzeczywiscie procesem roz-poznawania, to znaczy wskazywania na to co juz jest dane i co uwazamy ze jest nami. Czy jednak istnieje coś takiego? Drugim wyjsciem bylby akt kreacji siebie. Ja tworzy siebie, i tak staje sie soba. Nie ma tu jednak czegos do czego ja sie odnosi, idzie jedynie o to by akt kreacji byl rzeczywiscie nasz. By mozna bylo go nam przypisac i stwierdzic nasza za niego odpowiedzialnosc. No ale czy to przyporzadkowanie nie zaklada znowu jakiego kryterium? Bo jak stwierdzic ze ten akt jest rzeczywiscie "nasz"? Ja naprawde nic nie wiem...
Autor: Don Kichote Dodano: 22-04-2006
Reklama
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama