Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.451.711 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Kosmogonie, jakimi zabawiają się ludzie wykształceni, są niezmiernie złożone. Zrozumienie nawet ich zarysu wymaga ogromnej wiedzy oraz określonych nawyków myślowych. (..) Kosmogonia zawartia w Księdze Rodzaju jest wszakże tak prosta, że pojmie ją każdy kmiot. (..) Ignorantowi oferuje nieodpartą sensowność nonsensu.
Komentarze do strony O szczęściu (updating)

Dodaj swój komentarz…
MareKaczmarek
Szczęście jest pojęciem względnym a  życzenia świateczne czy z innej okazji dawno stały się być małosensowne i oklepane.
Mentalności polaków już raczej nie zmienimy ,także ich ochoty do picia do upadłego.Mówi się w nawiasie że wszyscy polacy to katolicy a tak naprawdę co część z nich wynośi z tych świąt ja myślę że  tylko pijaństwo i sporo wypadków i nieszczęść,jest więrzący i z takiej też rodziny pochodzę ale u mnie picie alkoholi na święta jest bardzo niewielkie jedynie jakieś dobre wino i to jest wszystko.Sam jestem osobą niepijącą i przez to czasem dyskryminowaną zwłaszcza powiem przysłowiowo -na jakiejś imprezie u ciotki- 7 wody po kisielu u której każda impreza jest zakrapiana  litrami trunków a goście wychodzą kompletnie pijani.Dawno przestały być dla mnie obiektem do chwalenia czy radości tego typu sytuacje,ale obserwuje na ulicach czyw  rozmowach z ludzmi że to co dla mnie byłoby powodem do wstydu dla nich zakrapianie do upadłego świąt i rodzinnych uroczystości jest powodem do dumy-dziwny jest ten świat a napewno dziwna mentalność polaków
Autor: MareKaczmarek  Dodano: 17-03-2009
Reklama
Urbi
Licytacja polega również na utwierdzaniu innych w wartości przedmiotu lub w wartości swoich przekonań co do wartości przedmiotu lub idei (czytaj własnego szczęścia z daleka od boga). Czytając artykuł aż się prosi powiedzieć, że autorka w głębi duszy jest bardziej agnostykiem niż osobą niewierzącą (podobnie jak ja). Czy warto jest roztrząsać kwestie pseudowiary Polaków, którzy nijak nie odróżniają wiary od tradycji a gubiąc się w tym sięgają po "dopalacze". Nie można roztrząsać wszystkiego wokół wiary, bo życie bardziej kręci się wokół życia niż wokół wiary w sensie religijnym. Chyba że chodzi o wiarę w sensie ogólnym. Można wierzyć w mydelniczkę i jeśli ta wiara pozwala komuś żyć to co jest w tym złego nawet jeśli wypija się przy okazji "flaszkę". Prawdziwie czysta wiara istnieje jedynie u nawróconych... oni nie potrzebują żadnych dopalaczy (nie mam na myśli jedynie ogólnie rozumianych używek). U pozostałych ludzi kwestia dogmatycznej religijnej wiary jest czymś co wypełnia jedynie jakiś fragment ich egzystencji. Ale jeśli dobrze im z tym jak i autorce więc o czym mowa? ;) Wg. mnie ani życie bez wiary ani w wierze a jedynie dla drugiej istoty stanowi szczęście...
Autor: Urbi Dodano: 09-01-2009
ołd - miło się czytało
"Nie zgadzam się natomiast na porównywanie szczęścia osoby wierzącej ze szczęściem osoby niewierzącej, bo są to tak dwa różne rodzaje szczęść"

ja też się nie zgadzam ale poziom endorfin możnaby zmierzyć i wcale nie zdziwiłbym się, gdyby wierzący przeważali.
Autor: ołd Dodano: 08-01-2009
Adrian - :)))
świetny artykuł, pozdrawiam gorąco wszystkich myślących :)))
Autor: Adrian Dodano: 07-01-2009
boska   2 na 2
Wiara a w szczególności chrześcijańska nie jest receptą na bycie szczęśliwym. Według niej ciągle od odnowa trzeba dokonywać skomplikowanych wyborów między tym co się pragnienie a tym co nakazuje wiara. Rolą kobiety w życiu ma być małżeństwo i rodzenie dzieci bez względu na to czy dana kobieta nadaje się do bycia matką czy nie. Czy kobiety zmuszone do macierzyństwa mogą dać w przyszłości szczęśliwe dzieciństwo swoim dzieciom? Ludzie tkwią w nieudanych związkach małżeńskich, bo co Bóg połączył człowiek nie może rozłaczyć. Czy receptą na szczęście nie powinno być bycie sobą i życie według własnego uznania, pod warunkiem, że to nie jest szkodliwym dla innych?
Autor: boska  Dodano: 07-01-2009
kobieta - glebiej o szczesciu
Wlasciwie swieta mozna by poswiecic refleksji nad wlasnym zyciem i sposobach jego dalszej kreacji. Taka mala analiza wskazujaca kierunek w przyszlosc. Kiedy jest sie nieustannie zajetym, mysli sie o wszystkim, tylko nie o sobie. Mimo wszystko zycie jest wspaniale. Swiadoma wlasnego istnienia jestem wdzieczna rodzicom, ze wyprowadzili mnie z nicosci, ze zyje i moge miec zyczenia. No wlasnie, tak to czuje po przeczytaniu Pani artykulu. Dziekuje za zyczenia i zycze rowniez Wszystkiego Najlepszego na caly Rok 2009.

Ps. Przyjrzalam sie fotografii i pomyslalam, ze jestesmy kobietami mlodzienczo - dojrzalymi, co znaczy uksztaltowanymi do Goracej Milosci, takiej bedacej trescia zycia - "Kobieta do milosci". Uwaga faceci: czy macie jakies zyczenia na nowy rok? (To byl maly zart na NR)

Pozdrawiam i czekam na nowe teksty.
Autor: kobieta  Dodano: 07-01-2009
Wojtek - /updating/przesłanych życzeń
Elu a jednak się spełniają,przynajmniej mam czytającym, czego Tobie i sobie życzyłem.Są pobożne życzenia i są szczere.
Autor: Wojtek Dodano: 06-01-2009
Grzegorz - jak dla mnie warto żyć :)  -1 na 1
"Właściwie powód,żeby położyć kres takiej egzystencji". Podobnie jak autorka uważam,że nie ma ku temu powodu. Można nazwać to przekorą, racjonalizacją... niemniej-jak dla mnie-warto żyć(!).Niezależnie od istnienia,czy nie istnienia Boga(choćby to rozgrywało się jedynie w moim umyśle)-subiektywnie oceniam to jako nieistotny problem(Bóg). Tak czy inaczej moje życie nie uległo zmianie, bo kocham jak kochałem, cieszę się kiedy czuję radość, smucę kiedy jest mi smutno,tak było i tak jest. Na niebo (cokolwiek to znaczy) nie liczyłem,będąc tzw. wierzącym(byłem bezinteresowny)i teraz też nie liczę(już z innych powodów).Nie jestem i nie byłem wdzięczny za dar życia,o który nie prosiłem,bo mnie wtedy jeszcze nie było. Reasumując skoro nie miałem żadnego wpływu na to,że znalazłem się na tym świecie,nie mając też żadnego wpływu,że z niego kiedyś odejdę(co do istoty),postanawiam żyć. Dlatego(!), że mam (mniejszy?; większy?;jakiś tam)wpływ na czas między tymi pkt - czyli moje życie. Dlatego warto żyć, przynajmniej ma to wartość dla mnie. A cel życia? Moim zdaniem, życie nie ma celu, realizujemy (tylko? aż?) naszą naturę-podobnie jak np.proces spalania(ogień).
Autor: Grzegorz Dodano: 06-01-2009
Andrzej Koraszewski - a On?   2 na 2
Idziemy kiedyś z panem Bogiem przez pole i tak z ciekawości zapytałem go czy jest szczęśliwy. Skrzywił się trochę i zdałem sobie sprawę, że pytanie było głupie, a on mówi: "Jakby tobie tak robota nie wyszła, też byłbyś sfrustrowany". Próbując jakoś naprawić niezręczną sytuację powiedziałem, że przynajmniej oni są szczęśliwi. Wzruszył ramionami, zagapił się na wodę. Gdybym wierzył, że jest, troszkę byłoby mi go żal.
Autor: Andrzej Koraszewski Dodano: 06-01-2009
MaP - updating... stopki!
... a najobecniej - w Krakowie!
No i zdjęcie odpowiada wreszcie prawdzie materialnej - co nic, oczywiście, nie ujmuje fotografowanemu oryginałowi! :-)
Autor: MaP Dodano: 06-01-2009

Pokazuj komentarze od pierwszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365