Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Paprocki - Cóż 0 na 2 Świetny artykuł, ale mam z nim pewien problem. Jest tu mowa o dopasowywaniu rzeczywistości do własnej myśli, co określone jest jako postawa w gruncie rzeczy irracjonalna. Kiedy jednak przeczytałbym ten art mojemu ojcu, powiedziałby mi, że ja właśnie tak robię- dopasowywuję realia do myśli, ponieważ np. manifestuję swój ateizm. Przyznaję się do niego otwarcie. Gdy trwa dyskusja i wkracza się na tematy związane z religią, ja oczywiście wypowiadam się na temat z punktu widzenia ateisty. Rzadko zgadzam się na uczestnictwo w mszach, bo po prostu nie chcę się z Kościołem utożsamiać. Ojciec nazywa to postawą irracjonalną i skrajnym idealizmem.
Autor: Paprocki Dodano: 18-08-2009
Reklama
Paprocki - Cóż 2 1 na 1 . Jeśli by wziąść opinie niektórych członków mojej rodziny- o tym, że jako ateista nigdy nie znajdę sobie małżonki, że będę miał nieprzyjemności w pracy, że niepotrzebnie odsłaniam się ze swoimi poglądami, a powinienem grzecznie chodzić do Kościoła, żeby "wstydu nie robić", to rzeczywiście można dojść do wniosku, że pokazowy katolicyzm jest dla nich jak pewna oczywistość; moralny obowiązek, albo konieczny warunek, aby zostać uznanym za normalnego człowieka.
Autor: Paprocki Dodano: 18-08-2009
Paprocki - Cóż 3 2 na 2 Dla mnie takie traktowanie ludzi z odmiennym światopoglądem jest uczynieniem z Polski sekty, z małą ulgą, że można być np ateistą, ale trza chodzić do kościoła. Czyli można wyznawać wegetarianizm, ale w towarzystwie żeby nie było wstydu, należy tą wieprzowinkę wpierdzielić, lub przynajmniej udawać przeżuwanie. W sytuacji, gdy ludzie myślą w ten sposób, i gdy sądzą, że ich ewentualne odstępstwo od wiary byłoby brakiem szacunku dla wierzących przodków, realia są absurdalne, ale jak najbardziej... realne, prawda? Ja jestem w nim jak ktoś, kto próbuje dopasować to do swoich wyobrażeń. Czyli jestem irracjonalistą i skrajnym idelistą, czy kimś konsekwentnym w poglądach, non-komformistą (co jest raczej zaletą), człowiekiem, który umie uszanować czyjąś wiarę, ale nie wstydzącym się w najmniejszym stopniu tego, że sam nie wierzy?
Autor: Paprocki Dodano: 18-08-2009
Łukasz Lewkowicz - do Pana Paprockiego 2 na 2 Twój ojciec jak i mój nie użyje empirii do obalenia Twojej czy mojej ateistycznej postawy, użyje "argumentu" tradycji, większości, tzw. świętego spokoju. Kiedy moja ciotka dowiedziała się, że dokonałem aktu apostazji, jej argumenty za religią były nie do podważenia: babcia w grobie się przewraca, że w głowie mi się poprzewracało, że odcinam się od rodzinnych korzeni, że nadal jestem katolikiem... Można by zapytać się czy ma na to jakieś dowody. Od rodziny nie uciekłem, w głowie mi się poprzewracało, ale w pozytywnym sensie. Skierowałem swój rozum na normalną drogę, bo sumienie mimo indoktrynacji religijnej gryzło mnie przez kilkanaście lat, gdy uczestniczyłem w irracjonalnych obrzędach. Mam takie wrażenie, że to ja czuję się normalny, bo rozumiem zniewolenie religijne w którym żyją moi rodzice i społeczeństwo, a oni nie są w stanie zrozumieć mnie, bo w tym przypadku nie używają rozumu tylko emocji i uczuć, przez co nie są na chłodo ocenić siebie jak mojej "odmienności". Emipiria nie ma siły przebicia w stosunku do ludzi mocno skażonych religią, bo oni dowody naukowe traktują jak coś irracjonalnego. W swoich wierzeniach czują się dobrze, gdyby użyli racjonalności naukowej musieliby wyrzec się swojego "poukładanego" życia, a to byłoby bolesne.
Łukasz Lewkowicz - c.d. 2 na 2 Poza tym ja nie naginam rzeczywistości do swoich przekonań, to rzeczywistość raczej nagina mnie bym poddał się określenomu porządkowi jaki panuje w danym społeczeństwie. Czy to jest moralne, etyczne lub kłóci się z racjonalizmem, to nieistotne. Najważniejsze jest, by ogół czuł się bezpicznie. Osoby definiujące rzeczywistość przez pryzmat swoich wierzeń, w obszarach nauki, które dotykają ich religii, widzą potencjalne niebezpieczeństwo, stąd ich również irracjonalne zachowania wobec ludzi o odmiennych poglądach, wierzeniach czy racjonalnych postawach wobec życia. Kiedy moja mama zapytała mnie po co się obnoszę z moją apostazją, ja odpowiedziałem: a dlaczego Ty obnosić się ze swoją religią chodząc co tydzień do kościoła. Nie padła żadna odpowiedź. W kwestiach wiary moich rodziców cechuje brak refleksji, bo gdy pytam, czy żeby wierzyć w Boga trzeba chodzić do kościoła, również milczą. Używam jeszcze jednego fałszywego argumentu wobec ludzi wierzących, po to by mogli po części zrozumieć moją postawę. Mówię im, że gdybym wierzył w byt nadprzyrodzony, to nie miałbym żadnych powodów, by ktoś między mną a nim pośredniczył. Żaden Bóg nie dał patentu "duchownym" na to jak należy wierzyć i co ma być przedmiotem/podmiotem wiary.
tamara be jot - Habermas Ostrożnie z Habermasem. Nie jest aż tak radykalny, aby pozbywać się wszelkiej abstrakcji, to P. wie. A mamy tak: krytyczne zdanie jest uznawane za "relatywizację tematu"!! Słyszę to już stale. Pal diabli, jeśli pada ono w kościele czy z kościoła. Jest gorzej: pada ono w przestrzeni świeckiej (nawet o złej książce nie wolno mi się wypowiedzieć krytycznie, bo zadekretowano ją jako arcydzieło). W przestrzeni świeckiej mamy hodowlę homo sacer, bez możliwości wściśnięcia szpilki przez rozum krytyczny. Mamy "dominujący język" i żądanie asymilacji do niego bez prawa krytycznego sprzeciwu (np. wojna jako "misja pokojowa", skrobanka jako "holokaust", "społeczność międzynarodowa", itede). Habermas: "Nie wolno nam redukować prawdziwości do racjonalnej akceptowalności", gdyż prowadzi to do prania mózgu i propagandy" ("nasza przemoc, dobrze uzasadniona, jest prawdą"). "Język dominujący" jednak nie opisuje rzetelnie świata, jakby chciał Habermas. Mówi Pan, że naziści kierowali się rozumem. Nie sądzę, aby wiele myśleli, gdy "tylko wykonywali rozkazy". Czarno widzę sytuację rozumu krytycznego w sytuacji hodowli homo sacer w przestrzeni świeckiej.
Autor: tamara be jot Dodano: 20-08-2009
Marcin Punpur - ad tamara be jot Tamara, nie do konca rozumiem co z tym Habermasem. Wspomniany wzmiankowo i w sposob malo kontrowersyjny, wiec nawolywanie do ostroznosci dziwaczne. Dalej, ja nie twierdze, ze nazisci byli ucielesnieniem racjonalności, rekonstruuje jedynie popularny argument o racjonalnosci samych obozow, w dodatku tylko po to by go osmieszyc. Teraz homo scaer, chodzi o rozumienie potoczne jako po prostu "czlowieka swietego", czy moze w interpretacji G. Agambena jako jednostki wykluczonej, bez ochronnych praw obywatelskich? Co do jednego pełna zgoda: relatywizacja rozumu to zjawisko tyle powszechne co szkodliwe. Niewiele ma ono oczywiscie wspólnego z krytycznym myśleniem, gdyż rozumu używa się tu w sposób wtórny i instrumentalny. Co mnie zawsze irytowało to maniera niektorych osob dzielenia sie wlasnymi pogladami tylko po to by pokazac ze je sie ma, przy jednoczesnym braku woli by je krytycznie przebadać.
Autor: Marcin Punpur Dodano: 20-08-2009
tamara be jot - Nie nawołuję Gdzie tam. Agamben oczywiście (dodajmy , że zabicie oznacza również zabicie mowy). Przecież się rozumiemy. Habermas mówi o wyizolowanych warunkach dla krytycznego rozumu. Nasuwa się taka myśl, jeśli H. spospolicimy, przystrzyżemy do życia: dla rozumu krytycznego komuna w Rosji miała dwa wyizolowane miejsca: łagry i potem (łaskawie, lata 70) campusy (niech tam profesorowie dowolnie ględzą sobie, skoro lubią, a jeśli zbyt polubią, to wyjmiemy i do łagru); w nazizmie druga opcja (nawet jako czasowa) nie wchodziła w grę. H. mówi o dominującym języku jako reżimie, i mamy to. Ale wiesz, ja nie mam poglądów, więc chyba czasem rzeczywiście dziwaczę. W tej chwili, aby uniknąć dalszego dziwaczenia, kończę , ponieważ od kilku tygodni nie jadłam mięsa i nagle poczuwszy żądzę mięsa, zjadłam kurzą pierś, i czuję się jak wypasiona kura. Straszny stan!
Autor: tamara be jot Dodano: 20-08-2009
miszpat 1 na 1 Ewolucja trwa nadal, nadal jestesmy czescia otaczajacej nas rzeczywistosci, przyrody. Czy to ze posiedlismy zdolnosc rozumowania na drodze ciaglych przemian naszego gatunku rzeczywiscie wyklucza nas z szeregu "zwierzat"(?), nie sadze. Swiat biezy w strone ktora pozostaje tajemnica. Zas nasz rozum moze jest po prostu jak ogon pawia. Jak on rownie piekny jak i "uzyteczny".
Autonomic - Uczucia racjonalistyczne Czy można mieć uczucia racjonalistyczne? Skoro racjonalista ma poczucie wartości rozumowych i chce ich jakoś bronić to czy powinien pozwalać na obrażanie swych wartości. Czy racjonalizm nie powinien być chroniony prawem? W jakich sytuacjach czujemy że racjonalizm jest obrażany i kiedy go chronimy przed obrażającymi go ,,bandytami''? Abym mógł być lepszym racjonalistą zapraszam do dyskursu.
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama