|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Państwo i polityka Państwowe, czyli niczyje Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Dzisiejszy system płac w Polsce jest mieszanką koczowniczego
kapitalizmu z pozostałościami biurokratycznego socjalizmu. Trudno logicznie
uzasadnić, dlaczego w jednej branży zarabia się więcej, w innej mniej. „Winny
temu jest nie kapitalizm, lecz jego brak. Jeśli przyjmiemy, że właściwe dla
kapitalizmu jest kształtowanie dochodów przez rynek, to warto sobie uzmysłowić,
że w Polsce dochody nie więcej niż 15% społeczeństwa kreowane są przez ten mechanizm" [ 1 ].
Przy całym szacunku dla trudu górników płaci się im nie za wyniki ekonomiczne,
ale za miejsce wykonywania pracy. To samo dałoby się powiedzieć o całym
przemyśle ciężkim, gdzie wynagrodzenia "mają w znacznej mierze charakter
administracyjno-uznaniowy i są proporcjonalne do siły załóg oraz dojść i układów
dyrekcji" [ 2 ].
Natomiast sektor prywatny, nie skrępowany żadnymi normatywami, z rzadka uzwiązkowiony, płaci tyle, ile uważa, że trzeba i warto.
Tymczasem większość ludzi wobec pracodawcy uznaje jedynie
stosunek roszczeniowy. Zresztą nie ma się co dziwić: nauczeni pasożytowania
na majątku wspólnym, państwowym, społecznym, nie mogą się pogodzić z brutalną
rzeczywistością. Pasożytowanie na państwowym — czyli jak się myślało w PRL-u:
niczyim — tak nauczona jest wielka część Polaków. Pracownicy sfery budżetowej,
emeryci, pracownicy przedsiębiorstw państwowych uważają, że państwo ma im dawać
bez względu na to, co oni sami dali mu albo dają z siebie. "Państwo ma być
dajne" (Jacek Kuroń). Nie myślą tak, jak podatnik — żeby ograniczyć państwo i płacić mu jak najniższe podatki. Myślą logiką biorcy — rozszerzyć państwo,
tak żeby im wszystko dało. Skąd weźmie — to jego sprawa.
Tu występuje bardzo niebezpieczna zbieżność postaw i oczekiwań
nomenklaturowych kapitalistów oraz wielkiej grupy gospodarczo zupełnie biernych
sierot po PRL-u. Jedni i drudzy są wyznawcami idei państwa dajnego. "Jedni
czczą państwo jawnodajne — chcą z niego doić nie wypracowane pensje, zasiłki,
zapomogi. Drudzy hołubią państwo skrytodajne — pod stołem rozdające kontyngenty,
koncesje, przydziały i lewe kontrakty. Jedni chcą, żeby to państwo utrzymywało
ich nierentowne zakłady, deficytowe miejsca pracy, sprzedawaną poniżej ceny
produkcji energię i darmowe albo dotowane usługi społeczne. Drudzy domagają
się ochrony swoich biznesów przed wolną konkurencją" (Jacek Kuroń). Ale w gruncie rzeczy walczą o to samo. Nadmiar państwa, które nie zawsze jest najlepszym
regulatorem przepływu pieniądza.
Weźmy np. komisję trójstronną, która miała zracjonalizować
wzrost płac (wcześniej rolę tę pełnił powszechnie znienawidzony popiwek). Wprawdzie
negocjacje nie tworzą pieniędzy, co najwyżej je dzielą — trudno jednak powstrzymać
się od uwagi, że mechanizm negocjowania płac rząd-związki zawodowe-pracodawcy
szwankuje szczególnie tam, gdzie rząd jest jednocześnie pracodawcą (głównie
służba zdrowia, edukacja). Często było tak, że negocjacje wyglądały następująco:
związki mówią swoje, rząd swoje, wszyscy się rozchodzą a po paru dniach „impasu
negocjacyjnego" pracownicy z różnych części Polski okupują Warszawę (przy większej
wspaniałomyślności tylko ul. Wiejską).
Przypisy: [ 1 ] Michał Zieliński, „Jaki kapitalizm, takie dochody", Rzeczpospolita — Moje pieniądze, 2 października 1998 « Państwo i polityka (Publikacja: 06-07-2002 Ostatnia zmiana: 16-06-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1000 |
|