|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Ekologia i ekozofia
Wyjście poza krąg spraw jedynie ludzkich [1] Autor tekstu: Małgorzata B. Jakubiak
Największym błędem wszelkich systemów etycznych było to,
iż uważały one za świętą zasadę zajmowanie się
jedynie stosunkami międzyludzkimi
Albert Schweitzer
1
Bezpośrednie korzyści zawsze bardziej interesowały ludzi niż odległe w czasie rezultaty ich działania. Jest przy tym sprawą oczywistą, że ludzie nie mogą
być jedynie piewcami natury i biernymi jej obserwatorami, gdyż muszą ją przetwarzać, aby żyć. Przetwarzanie to — biorąc pod uwagę najwcześniejsze etapy,
kiedy to w blasku wykrzesanego z trudem ognia pierwotny człowiek preparował skóry zwierzęce na odzienie i legowisko, mięso, by mieć pożywienie, a kości, by
zrobić z nich prymitywne narzędzia — było wcześniejsze od jakiegokolwiek światopoglądu.
Fakt korzystania z zasobów środowiska naturalnego jest zatem konieczny i w swojej genezie niezależny od jakiejkolwiek doktryny światopoglądowej. Ale
obecnie korzystanie to może mieć różny charakter i może odbywać się w różnym stopniu i na różne sposoby.
A tak jakoś dzieje się, że im bardziej przekracza się jakąś miarę konieczności, tym bardziej szuka się wytłumaczenia swoich zachowań. Toteż ludzie, jakże
często, realizując już nie tylko potrzeby, ale także i swoje zachcianki, odczuwają niekiedy chęć uzasadnienia — najchętniej jakąś wyższą racją — słuszności
tego co robią; potrzeba taka jest tym silniejsza im bardziej beztroskie i szkodliwe wobec innych są ich działania. Wówczas tworzone są jakieś teorie
dostosowane do istniejącej już lub zamierzonej praktyki, albo wykorzystywane uznane autorytety, by znaleźć usprawiedliwienie dla własnych skłonności,
chęci, niedbalstwa. I w taki oto sposób światopogląd, według którego wszystko co żyje i rośnie na naszej planecie ma wartość jedynie jako tworzywo dla
człowieka sprzyja niewątpliwie umocnieniu postaw egoistycznych i daje oparcie działaniom destrukcyjnym wobec świata pozaludzkiego.
Pogląd przeciwny, zgodnie z którym cała przyroda wokół człowieka nie została stworzona jedynie dla jego korzyści i przyjemności nie wyklucza wcale faktu,
że gatunek ludzki wyróżnia się pod wieloma względami — przede wszystkim siłą i zasięgiem oddziaływania na całe swoje i nie tylko swoje środowisko. I
bynajmniej nie zawsze są to tylko oddziaływania, które stwarzają człowiekowi podstawy do dumy.
2
Taki stan rzeczy budzi troskę nie tylko niektórych uczonych, ale i wszystkich ludzi potrafiących dostrzec, że istnienie człowieka jest zarazem
współistnieniem w szerokim, przyrodniczym sensie słowa. Coraz częściej na szczęście bywa wyrażany pogląd, że z przewagi człowieka powinno wynikać więcej
obowiązków niż przywilejów. Problemy natury owych więzi z ptakami czy dziką zwierzyną, z drzewami i rybami stają się problemami etycznymi — zajmującymi się
stosunkiem do każdego z osobna zwierzęcia, ale także i ekologicznymi — zajmującymi się niszczeniem życia na ziemi na większą skalę.
Istotnym jest jednak to, aby etyczne postępowanie wobec zwierząt, czy w ogóle wobec świata przyrody, aby nie wyrażało się to jedynie w pojedynczych aktach
pomocy, często charytatywnej, nierzadko traktowanych ironicznie przez pozostałych ludzi, zaprzątniętych „ważniejszymi", ludzkimi sprawami, swoimi sprawami;
i aby działania ekologów nie musiały być akcjami walki o konkretny gatunek czy o daną połać ziemi — ale by stało się to obowiązującą i akceptowana normą.
Lecz nasi uczeni i filozofowie jak dotąd nie potrafią jakoś wyjaśnić tej etyki szerokim masom społeczeństwa. A moim zdaniem — pisze przyrodnik Marston
Bates — jest to jedno z najbardziej istotnych zadań współczesnej filozofii, którego, niestety, filozofowie unikają, marnotrawiąc czas w swoich gajach
Akademosa. (Marston Bates. „Człowiek i jego środowisko", Warszawa, 1967). Podobny zarzut stawiał filozofom, a dokładniej etykom Albert Schweitzer, lekarz,
ale także filozof-etyk, twórca „etyki szacunku dla życia", którego słowa stanowią motto tego artykułu.
Nie ma reguły bez wyjątku, a więc i wśród uczonych są i byli tacy, którzy propagowali etykę obejmującą swymi wskazaniami wszelkie żywe istoty, nie tylko
ludzi. Należał do nich np. Aldo Leopold (1887 — 1948). Jako jeden z założycieli Towarzystwa ochrony przyrody zajęty był bardzo konkretnymi działaniami i
jego zasługą jest stworzenie pierwszego w Ameryce, dokładniej w Nowym Meksyku, u źródeł rzeki Gila, rezerwatu dzikiej przyrody. Ale był też autorem wielu
sformułowań zawierających normy etyczne, wskazujących na ważność dalszych pozytywnych działań na rzecz ochrony zwierząt, drzew, wód i ziemi — i tego co na
niej żyje. Nie trzeba jednak dalej szukać po odległych krańcach ziemi. Filozofem, który w swej etyce uwzględniał nie tylko relacje zachodzące pomiędzy
ludźmi, ale także stosunek ludzi do innych istot, które nazywał „współtowarzyszami istnienia" był Tadeusz Kotarbiński. Ideały moralne propagowane w etyce
T. Kotarbińskiego — spolegliwe opiekuństwo, życzliwość, aktywna pomoc w potrzebie — dotyczą wszystkich bliźnich, a bliźnim jest w pojęciu Tadeusza
Kotarbińskiego każda żywa istota doznająca. Egzystencja ludzka jest zarazem koegzystencją i to nie tylko w ramach społeczeństwa ludzkiego, ale i w
szerszych kategoriach współistnienia w zespole przyrodniczym, w zespole wszystkich istot żywych.
3
W naszej kulturze europejskiej mocno utrwaliła się tradycja światopoglądowa stawiająca człowieka poza i ponad przyrodą. Zdominowała ona nie tylko
przekonania popularne, czyli przekonania przeciętnego człowieka przyjmującego bez zastanawiania się wiele poglądów jako oczywiste. Zdaje się ją potwierdzać
także przyjęty podział nauk; bowiem humanistyka i przyrodoznawstwo umiejscowiły się na dwóch przeciwległych biegunach. Z czasem doprowadziło to nawet do
konfliktu humanistyki i przyrodoznawstwa, a potem także techniki. Konsekwencji tego jest wiele, ale na codzień widać to chociażby w jakimś, często nie do
końca uświadomionym przekonaniu, że człowiek kulturalny powinien mieć jakieś pojęcie o literaturze, teatrze, o gospodarce i polityce, ale kompletna
ignorancja w sprawach przyrodniczych, dotycząca nawet najbliższego środowiska nikogo nie szokuje.
Już niektórzy humaniści Odrodzenia, w swym zainteresowaniu człowiekiem i ludzką twórczością, jakoś, nawet nieopatrznie może, budują mur między światem
człowieka a światem przyrody. Niewątpliwą ich zasługą było dostrzeżenie możliwości twórczych i zdolności człowieka. W religijny teocentryzm zaczął się
wkradać antropocentryzm. Aczkolwiek nie negowano istnienia Boga, ale zaczęto postrzegać człowieka już nie jako istotę — w porównaniu z doskonałością boską
— marną, nędzną — lecz jako istotę wartościową, zdolną, twórczą. Ale wspaniałość człowieka często uwypuklano zestawiając ją z marnością świata zwierzęcego
i roślinnego. I tak umacniało się rozpoczęte wcześniej wyobcowanie gatunku ludzkiego spośród reszty przyrody. Warto przypomnieć jeszcze raz słowa upojenia
jakimi opisywany jest w okresie Odrodzenia człowiek i słowa pogardy dla całej reszty istot kłębiących się na planecie Ziemia. Gianozzo Manetti (1396 -
1459) napisał: Cóż powiemy o subtelnym i przenikliwym umyśle człowieka będącego istotą tak piękną i kształtną? Jest on czymś tak potężnym, że wszystko co
powstało na świecie po pierwszym i jeszcze nie dostatecznie wykończonym stworzeniu świata wydaje się być przez nas wynalezione, uczynione i wykończone
dzięki niezwykłej, twórczej potędze umysłu ludzkiego. Nasze bowiem, to znaczy ludzkie, bo uczynione przez człowieka, są te wszystkie dzieła, które widzimy,
wszystkie domy, wszystkie osiedla i miasta (...), nasze obrazy, nasze sztuki, nasze nauki, nasza jest mądrość (...) nasze wynalazki (...), wszystkie
rodzaje rozmaitych języków (...), nasze narzędzia i machiny, dzieło tak bardzo cudowne i niewiarygodnie pomyślane („Filozofia włoskiego Odrodzenia", PWN
1967, s. 110). W duchu takiego entuzjazmu pisana jest większość dzieł tego nurtu i tego okresu. Ale jednocześnie, na zasadzie kontrastu, mądrość i
wspaniałość człowieka najlepiej prezentuje się w tych dziełach, na tle głupoty i marności świata zwierzęcego i roślinnego. To co ludzkie jest zatem
wzniosłe i wspaniałe, to co zwierzęce — „niskie i liche". O naturze człowieka świadczy jego rozum i zdolność do rozwoju, natura rośliny jest zaś „tępa i
bez czucia", zaś o naturze zwierzęcia — „zwierzęce i zmysłowe potrzeby". Człowiek pragnie, kocha, rozumuje, zwierzęta zaś zadowalają się zrodzeniem
potomstwa i znalezieniem pastwiska. Dowodem potęgi i „boskości" człowieka jest fakt, iż człowiek zwycięża zwierzęta, ubiera się w ich skóry, odżywia ich
mięsem, uzbraja ich bronią, a ich siły i prac używa jako własnych. W taki sposób ujmował relację między człowiekiem a przyrodą nie tylko Gianozzo Manetti,
ale i Tomaso Campanella, Giovanni Pico della Mirandola i wielu innych filozofów, humanistów Odrodzenia.
Wraz z rozwojem techniki i wielu umiejętności z niego wynikających przyroda często jest traktowana jedynie jako teren uprzedmiotowionej działalności
gospodarczej. Wzbogacenie światopoglądu biblijnego humanistycznymi akcentami (filozofowie renesansowi nie byli ateistami i nie negowali "boskiego aktu
stworzenia, zmieniali tylko wizerunek i wartość człowieka) nie wiele zmieniło, albo i nic, w sposobie traktowania przez człowieka szeroko pojętej przyrody
..
Pomimo, że badania przyrodników są źródłem nowych odkryć o życiu różnych gatunków zwierząt, coraz więcej wiadomo o ich obyczajach, organizacji życia
społecznego, o ich psychice, więziach rodzinnych, grupowych i w ogóle emocjonalnych, humaniści — w szerokim i popularnym znaczeniu tego słowa — nader
często trzymają się uparcie dawnych stereotypów. Wygodny, banalny i nieprawdziwy schemat świata przeważa w przekonaniach nadal, obraz świata w którym
pojęcia „rozum" i „instynkt", „uczucia ludzkie" i „zwierzęca natura bez czucia i tępa" stają się symbolami dzielącymi świat ludzki od świata zwierzęcego,
wobec którego nie obowiązują żadne względy etyczne, uczuciowe — oprócz doraźnej z niego korzyści. Twierdzenia takie, powtarzane automatycznie, bez
weryfikacji, bez zwątpienia nawet w to, czy aby jest tak napewno stanowią mocna bazę, dla funkcjonowania systemu wartości, w którym nie ma miejsca na
egzekwowanie nawet podstawowych praw istot pozaludzkich. Wielu, uważających się za humanistów, nawet spośród reprezentujących nurt świecki, zdaje się wlec
za sobą obraz świata zgodny z religijną koncepcją i ustaloną raz na zawsze hierarchią bytów — Bóg, człowiek, przyroda, z tym, że „boskość Boga" zostaje
zastąpiona „boskością człowieka". Najczęściej różnice między humanistami o orientacji ateistycznej a teistycznej dotyczą w głównej mierze pozycji człowieka
wobec faktu istnienia bądź nieistnienia istot wyższych. Ale wobec świata przyrody człowiek zawsze czuje się istotą wyższą, przy czym rzadko temu towarzyszy
poczucie wzmożonej odpowiedzialności za te istoty, za te formy życia, które podlegają wpływom panowania gatunku ludzkiego na ziemi.
1 2 Dalej..
« Ekologia i ekozofia (Publikacja: 08-06-2016 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10012 |
|