Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.875 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
(..) nie można wyprowadzić wniosków na temat świata danego empirycznie z tezy o istnieniu Boga i na odwrót.
 Społeczeństwo » Socjologia

Czy istnieje potrzeba powrotu do wspólnot? [1]
Autor tekstu:

W wielu rozmowach dotyczących wspólnoty spotkałem się ze stwierdzeniem, że ich powstawanie czy funkcjonowanie jest niemożliwe w dłuższym czasie ze względu na indywidualne interesy jej członków, z powodu konfliktów z nich wynikających. Z całą pewnością te indywidualne interesy są ważne i mogą sprawiać pewne problemy, ale przecież to właśnie rozum umożliwia nam i wręcz każe sięgać dalej, niż sięgają nasze żądze. To właśnie dlatego funkcjonujemy w organizacjach takich jak firmy czy we wspólnotach. Wolność nie musi oznaczać odrzucenia wszelkich ograniczeń. W tym i kolejnym artykule postaram się przedstawić garść informacji i przemyśleń, które coraz bardziej skłaniają mnie do uznania, że wspólnota (oparta na osobistych, realnych relacjach pomiędzy ludźmi) jest człowiekowi niezbędna. Czy wykluczona jest sytuacja, w której w dłuższej perspektywie wspólne dobro (niewielkiej) grupy osób będzie korzystniejsze dla jednostki, niż dążenie do zaspokojenia własnych potrzeb za wszelką cenę?

Jeśli realizacja obranego przez kilka osób celu wymaga współdziałania i będzie trwała w czasie wykształcą się w wyniku tej współpracy pewne zależności, związki, podział obowiązków. Wykształci się więc albo wspólnota, albo organizacja. Tymi dwoma pojęciami posługuję się w niniejszym tekście nie starając się stawiać jeszcze ostrej granicy pomiędzy nimi. Im bardziej sformalizowana, uporządkowana w wyniku regulaminów, przepisów i szeroko rozumianych praw wspólnota, tym bardziej staje się organizacją i odwrotnie — im mniej przepisów, praw tym więcej miejsca pozostaje dla wspólnoty. Podział ten stwarza pewien problem — terminy używane do opisu są zwykle terminami organizacyjnymi, tak przynajmniej są kojarzone. Brak tego podziału daje się zaobserwować także w innych pismach dotyczących poruszanych zagadnień. Być może wkradł się on także na etapie tłumaczeń poszczególnych pojęć, co w niektórych tekstach zdaje się prowadzić do pewnych sprzeczności.

Pierwszym rozwiązaniem tego problemu byłoby wprowadzenie konwencji terminologicznej niezbędnej do właściwego odczytania niniejszego artykułu i uniknięcia nieporozumień. Ma on jednak na celu jedynie na celu wskazanie wagi pewnego zagadnienia oraz perspektywy przyjętej w raczej obserwacjach niż badaniach. Wybrałem więc próbę zdania sprawy z rozmyślań i obserwacji różnych miejsc i okoliczności, w których zjawiska wspólnoty poszukiwałem, w których je dostrzegłem, obserwowałem. Rozwiązanie takie nie pozwoli jednak uniknąć powtórzeń, które mogą umożliwić dostrzeżenie istoty tam, gdzie wkradną się ewentualne braki czy błędy autora. Z tych samych powodów przytaczam także obserwacje innych, choć z pewnością nieobce Czytelnikowi. Wydaje mi się być, mimo wad, lepszym rozwiązaniem zwłaszcza, że we wspólnocie nic nie występuje samodzielnie a wszystkie jej elementy są w relacjach z innymi.

Istnienie wspólnoty zdaje się mieć coś wspólnego z naturalnymi potrzebami człowieka. Potrzeby — czy to towarzyskie, czy związane z brakiem samowystarczalności i potrzebą współpracy, by wymienić tylko te — nie są wyjątkowe i możliwe do zaspokojenia tylko we wspólnocie. W niej będą zaspokajane jak się zdaje inaczej. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dla określonej ludzkiej potrzeby zaprojektować a następnie stworzyć organizację, która tę potrzebę zaspokoi. Z pewnością zalety organizacji miały spory wpływ na wypieranie wspólnot. Może więc wystarczą, aby wspólnoty zastąpić zupełnie i dziś, w dobrze zorganizowanym społeczeństwie nie ma potrzeby powrotu do wspólnot? Wydaje się, że potrzeba wciąż istnieje. Może ona wynikać z faktu, że zadaniem wspólnoty nie jest zaspokojenie potrzeb pojedynczego człowieka (choć to oczywiście się dzieje), ale cel i droga do tego celu oferowana we wspólnocie jest atrakcyjna i pozwala realizować się jej uczestnikom jako osobom, a nie w określonej roli, jak to ma miejsce w organizacji. W organizacji ma miejsce prosta wymiana określonych korzyści — poświęcam czas w zamian za pieniądze, poświęcam pieniądze w zamian za usługę itd. We wspólnocie każdy uczestnik poświęca coś w ramach dążenia do wspólnego celu, dla wspólnego dobra, natomiast dodatkowe korzyści płyną ze współpracy, przyjaźni, wspólnego dążenia do celu.

Wspólnota nie powstaje po to, aby potrzeby społeczne człowieka zaspokajać — zaspokojenie potrzeb jest niezwykle korzystnym efektem ubocznym współpracy, wspólnego podążania w kierunku określonego celu. Organizacja dąży do optymalizacji całego procesu dążenia do celu i w efekcie szereg takich efektów ubocznych może przestać istnieć.

Współpraca pomiędzy ludźmi oparta na wzajemnym zaufaniu, przyjaźni była możliwa zanim zaistniała potrzeba przygotowania formalnych struktur i zasad działania jakiejkolwiek organizacji. Wydaje się więc, że wspólnota jest dla człowieka naturalnym, pierwszym środowiskiem. Jest i musi pozostać tworem praktycznym, w którym każdy uczestnik powinien mieć możliwość zrozumienia panujących zasad jak i ich sensu. Ale nawet ewentualny brak zrozumienia zasad działania wspólnoty nie wyklucza jej powstania — zwiększa jedynie ryzyko popełnienia szeregu błędów.

Elementy organizacyjne we wspólnocie, a więc niezbędne zasady są wynikiem przede wszystkim doświadczenia uczestników wspólnoty, jej tradycji. Nie mogą to być zasady szczegółowe, będące wynikiem pojedynczych przypadków, a raczej ogólne, zabezpieczające istnienie wspólnoty. Nauka tych zasad odbywa się poprzez przykład, przekazanie wypracowanej wiedzy nowym członkom. Ich stabilność wynika z praktycznego stosowania i gwarantem ich stałości jest liczba uczestników wspólnoty, którzy zgodnie z nimi działają. Dodatkowe przepisy stają się niezbędne dopiero wówczas, kiedy wspólnoty rozrastają się tak, że przestają istnieć bezpośrednie więzi pomiędzy jej uczestnikami i rośnie zakres koniecznych do wykonania obowiązków.

Naturalne więzi i tradycyjne, intuicyjnie rozumiane zasady istniejące we wspólnocie i wynikające z przyjętej postawy zastępują przepisy, regulaminy, zasady w organizacji a jednocześnie zaspokajają pewne potrzeby społeczne.

"I ludziom, którzy żyją w przyjaźni, nie trzeba wcale sprawiedliwości, ludzie natomiast, którzy są sprawiedliwi, potrzebują mimo to jeszcze przyjaźni, a najwłaściwszą formą sprawiedliwości jest, jak się zdaje, ustosunkowanie się przyjazne."1

W organizacji wygląda to inaczej. Biurokratyzacja sprawia, że jednostka w niej ma do odegrania jasno określoną rolę i w ramach tej roli może się kształtować, rozwijać, realizować. We wspólnocie kształtuje się jednostka jako całość pracując nad swoją postawą bez względu na to, jakie role ma do odegrania w społeczeństwie czy w samej wspólnocie. W organizacji pracuje nad swoją rolą, podporządkowuje się (lub nie) regulacjom w każdym aspekcie swoich działań.

Ponieważ w każdym przypadku każda wspólnota składać się będzie z innych ludzi, nie będzie możliwe stworzenie uniwersalnych zasad współdziałania tak, aby organizacyjnie stworzyć wspólnotowe warunki czy w jakikolwiek sposób wymusić powstanie wspólnotowych więzi. We wspólnocie zaufanie, wzajemna życzliwość i chęć pomocy zastępuje precyzyjne procedury i w ten sposób pozostawia przestrzeń, wolność i poczucie bezpieczeństwa.

"Nawoływanie do wspólnoty może się niektórym wydać zbędnym sentymentalizmem. Czy współczesne życie naprawdę potrzebuje sentymentalnego ustosunkowywania się do innych ludzi, do środowiska i otaczającego świata? Wydaje się ono wręcz przeszkodą w realizowaniu indywidualnych celów, które wymagają walki z konkurentami do tych samych celów i ruchliwości w przestrzeni. Po co więc te zbędne sentymenty w nowoczesnej sytuacji, która bardziej przypomina pole bitwy niż czas pokoju. Na co one mają być lekarstwem, skoro zdają się być niepotrzebnym balastem? Dla teoretyków wspólnoty społeczeństwo niszczące wspólnotę jest jednak samobójcze. Sentymenty stanowiące istotę wspólnoty są bowiem tym, co kształtuje jednostkę i jej uczucia społeczne będące podstawą istnienia społeczeństwa. Wracamy tu bowiem do pytania o to czy rzeczywistością bardziej podstawową jest jednostka, czy też społeczeństwo. Wspólnotowe widzenie społeczeństwa przyjmuje, że jednostka nie jest rzeczywistością pierwotną, lecz wyłania się w procesie interakcji z innymi"2.

W organizacji, ale coraz częściej także w życiu prywatnym odgrywając sprecyzowane role spotykamy się z drugim człowiekiem, który występuje także w jakiejś roli. Jeśli ograniczymy się w swoim rozwoju wyłącznie do odgrywanych i obserwowanych ról, nasze relacje również ograniczą się do czysto formalnych, a więc bardzo płytkich, wyuczonych i interesownych. Organizacja wymusza niejako prezentowanie się z jak najlepszej strony, ukrywanie naturalnych wad czy niedoskonałości choćby dlatego, że najczęściej funkcjonowanie w niej jest rywalizacją której celem są głównie osobiste korzyści. To te osobiste korzyści staramy się pogodzić z interesem organizacji — poprzez profity płynące z uczestnictwa. I to właśnie one stanowią siłę dośrodkową organizacji. W organizacji rywalizujemy:

"Dwa podstawowe sposoby regulacji takiej rywalizacji stanowią właśnie terytorializm i hierarchiczność. Wspólnym, nieuchronnym elementem tych obu rozwiązań jest to, że choć regulują one w wielkiej mierze złożony mechanizm konkurencji, a co za tym idzie — także agresji, to do ich prawidłowego działania, paradoksalnie, potrzebne jest zdumiewająco wielkie nasilenie aktów tejże przemocy. Agresja jest więc czynnikiem zarówno stabilizującym organizację społeczną, jak i przyczyniającym się do tego, iż znajduje się ono w stanie permanentnie dławionej eksplozji. Jak wiadomo, dławienie nie zawsze okazuje się skuteczne. Czy nie jest więc tak, że ewolucyjna presja selekcyjna, wspomagana wydatnie przez rozwinięte mechanizmy kulturowe, sprawiła, iż ludzkość sama niejako „wkręciła się" w przyspieszającą ciągle spiralę wewnątrzgatunkowej przemocy, na podobieństwo Alicji, która jedynie wtedy, gdy biegła tak szybko jak potrafiła, mogła utrzymać się we względnie stabilnej pozycji? Kwestia ta pozostaje otwarta, domagając się wnikliwych badań interdyscyplinarnych."3

Wspólnota może powstać w każdych, także organizacyjnych warunkach — musi to jednak wiązać się z nawiązaniem bliższej znajomości i jest znacznie utrudnione, jeśli rzeczywiście na co dzień ma miejsce rywalizacja. Działania specjalistów w dziedzinie „zasobów ludzkich", organizowane spotkania integracyjne, wyjazdy, wspólne organizowanie wolnego czasu są sygnałem, że zaistnienie wspólnoty (lub co najmniej wzmocnienie więzi) pomiędzy ludźmi jest wartością, dla której warto ponieść inne, często spore przecież koszty.


1 2 Dalej..
 Zobacz komentarze (108)..   


« Socjologia   (Publikacja: 23-10-2016 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Jaskółka
Ur. 1984, mieszka w Rzeszowie. Stara się zrozumieć rzeczywistość ponieważ tylko zrozumienie umożliwia zastąpienie nieracjonalnych działań lub bezradności przez działania racjonalne. Stąd zainteresowanie m. in. filozofią i polską szkołą cybernetyczną. Swoją wiedzę wykorzystuje w działalności zawodowej (reklama, ochrona wizerunku). Współpracuje z serwisem videosejm.pl

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 2  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Dlaczego Polacy nie chodzą na koncerty?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10051 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365