|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Socjologia
Czy istnieje potrzeba powrotu do wspólnot? [1] Autor tekstu: Piotr Jaskółka
W wielu rozmowach dotyczących wspólnoty
spotkałem się ze stwierdzeniem, że ich powstawanie czy funkcjonowanie jest
niemożliwe w dłuższym czasie ze względu na indywidualne interesy jej członków, z powodu konfliktów z nich wynikających. Z całą pewnością te indywidualne interesy
są ważne i mogą sprawiać pewne problemy, ale przecież to właśnie rozum umożliwia
nam i wręcz każe sięgać dalej, niż sięgają nasze żądze. To właśnie dlatego
funkcjonujemy w organizacjach takich jak firmy czy we wspólnotach. Wolność nie
musi oznaczać odrzucenia wszelkich ograniczeń. W tym i kolejnym artykule
postaram się przedstawić garść informacji i przemyśleń, które coraz bardziej
skłaniają mnie do uznania, że wspólnota (oparta na osobistych, realnych
relacjach pomiędzy ludźmi) jest człowiekowi niezbędna. Czy wykluczona jest
sytuacja, w której w dłuższej perspektywie wspólne dobro (niewielkiej) grupy
osób będzie korzystniejsze dla jednostki, niż dążenie do zaspokojenia własnych
potrzeb za wszelką cenę?
Jeśli realizacja obranego przez kilka osób celu
wymaga współdziałania i będzie trwała w czasie wykształcą się w wyniku tej
współpracy pewne zależności, związki, podział obowiązków. Wykształci się więc
albo wspólnota, albo organizacja. Tymi dwoma pojęciami posługuję
się w niniejszym tekście nie starając się stawiać jeszcze ostrej granicy
pomiędzy nimi. Im bardziej sformalizowana, uporządkowana w wyniku regulaminów,
przepisów i szeroko rozumianych praw wspólnota, tym bardziej staje się
organizacją i odwrotnie — im mniej przepisów, praw tym więcej miejsca pozostaje
dla wspólnoty. Podział ten stwarza pewien problem — terminy używane do opisu są
zwykle terminami organizacyjnymi, tak przynajmniej są kojarzone. Brak tego
podziału daje się zaobserwować także w innych pismach dotyczących poruszanych
zagadnień. Być może wkradł się on także na etapie tłumaczeń poszczególnych
pojęć, co w niektórych tekstach zdaje się prowadzić do pewnych sprzeczności.
Pierwszym rozwiązaniem tego problemu byłoby
wprowadzenie konwencji terminologicznej niezbędnej do właściwego odczytania
niniejszego artykułu i uniknięcia nieporozumień. Ma on jednak na celu jedynie na
celu wskazanie wagi pewnego zagadnienia oraz perspektywy przyjętej w raczej
obserwacjach niż badaniach. Wybrałem więc próbę zdania sprawy z rozmyślań i obserwacji różnych miejsc i okoliczności, w których zjawiska wspólnoty
poszukiwałem, w których je dostrzegłem, obserwowałem. Rozwiązanie takie nie
pozwoli jednak uniknąć powtórzeń, które mogą umożliwić dostrzeżenie istoty tam,
gdzie wkradną się ewentualne braki czy błędy autora. Z tych samych powodów
przytaczam także obserwacje innych, choć z pewnością nieobce Czytelnikowi.
Wydaje mi się być, mimo wad, lepszym rozwiązaniem zwłaszcza, że we wspólnocie
nic nie występuje samodzielnie a wszystkie jej elementy są w relacjach z innymi.
Istnienie wspólnoty zdaje się mieć coś
wspólnego z naturalnymi potrzebami człowieka. Potrzeby — czy to towarzyskie, czy
związane z brakiem samowystarczalności i potrzebą współpracy, by wymienić tylko
te — nie są wyjątkowe i możliwe do zaspokojenia tylko we wspólnocie. W niej będą
zaspokajane jak się zdaje inaczej. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dla
określonej ludzkiej potrzeby zaprojektować a następnie stworzyć organizację,
która tę potrzebę zaspokoi. Z pewnością zalety organizacji miały spory wpływ na
wypieranie wspólnot. Może więc wystarczą, aby wspólnoty zastąpić zupełnie i dziś, w dobrze zorganizowanym społeczeństwie nie ma potrzeby powrotu do wspólnot?
Wydaje się, że potrzeba wciąż istnieje. Może ona wynikać z faktu, że zadaniem
wspólnoty nie jest zaspokojenie potrzeb pojedynczego człowieka (choć to
oczywiście się dzieje), ale cel i droga do tego celu oferowana we wspólnocie
jest atrakcyjna i pozwala realizować się jej uczestnikom jako osobom, a nie w określonej roli, jak to ma miejsce w organizacji. W organizacji ma miejsce
prosta wymiana określonych korzyści — poświęcam czas w zamian za pieniądze,
poświęcam pieniądze w zamian za usługę itd. We wspólnocie każdy uczestnik
poświęca coś w ramach dążenia do wspólnego celu, dla wspólnego dobra, natomiast
dodatkowe korzyści płyną ze współpracy, przyjaźni, wspólnego dążenia do celu.
Wspólnota nie powstaje po to, aby potrzeby
społeczne człowieka zaspokajać — zaspokojenie potrzeb jest niezwykle korzystnym
efektem ubocznym współpracy, wspólnego podążania w kierunku określonego celu.
Organizacja dąży do optymalizacji całego procesu dążenia do celu i w efekcie
szereg takich efektów ubocznych może przestać istnieć.
Współpraca pomiędzy ludźmi oparta na wzajemnym
zaufaniu, przyjaźni była możliwa zanim zaistniała potrzeba przygotowania
formalnych struktur i zasad działania jakiejkolwiek organizacji. Wydaje się
więc, że wspólnota jest dla człowieka naturalnym, pierwszym środowiskiem. Jest i musi pozostać tworem praktycznym, w którym każdy uczestnik powinien mieć
możliwość zrozumienia panujących zasad jak i ich sensu. Ale nawet ewentualny
brak zrozumienia zasad działania wspólnoty nie wyklucza jej powstania — zwiększa
jedynie ryzyko popełnienia szeregu błędów.
Elementy organizacyjne we wspólnocie, a więc
niezbędne zasady są wynikiem przede wszystkim doświadczenia uczestników
wspólnoty, jej tradycji. Nie mogą to być zasady szczegółowe, będące wynikiem
pojedynczych przypadków, a raczej ogólne, zabezpieczające istnienie wspólnoty.
Nauka tych zasad odbywa się poprzez przykład, przekazanie wypracowanej wiedzy
nowym członkom. Ich stabilność wynika z praktycznego stosowania i gwarantem ich
stałości jest liczba uczestników wspólnoty, którzy zgodnie z nimi działają.
Dodatkowe przepisy stają się niezbędne dopiero wówczas, kiedy wspólnoty
rozrastają się tak, że przestają istnieć bezpośrednie więzi pomiędzy jej
uczestnikami i rośnie zakres koniecznych do wykonania obowiązków.
Naturalne więzi i tradycyjne, intuicyjnie
rozumiane zasady istniejące we wspólnocie i wynikające z przyjętej postawy
zastępują przepisy, regulaminy, zasady w organizacji a jednocześnie zaspokajają
pewne potrzeby społeczne.
"I ludziom, którzy żyją w przyjaźni, nie
trzeba wcale sprawiedliwości, ludzie natomiast, którzy są sprawiedliwi,
potrzebują mimo to jeszcze przyjaźni, a najwłaściwszą formą sprawiedliwości
jest, jak się zdaje, ustosunkowanie się przyjazne."
W organizacji
wygląda to inaczej. Biurokratyzacja sprawia, że jednostka w niej ma do odegrania
jasno określoną rolę i w ramach tej roli może się kształtować, rozwijać,
realizować. We wspólnocie kształtuje się jednostka jako całość pracując nad
swoją postawą bez względu na to, jakie role ma do odegrania w społeczeństwie czy w samej wspólnocie. W organizacji pracuje nad swoją rolą, podporządkowuje się
(lub nie) regulacjom w każdym aspekcie swoich działań.
Ponieważ w każdym przypadku każda wspólnota
składać się będzie z innych ludzi, nie będzie możliwe stworzenie uniwersalnych
zasad współdziałania tak, aby organizacyjnie stworzyć wspólnotowe warunki czy w jakikolwiek sposób wymusić powstanie wspólnotowych więzi. We wspólnocie
zaufanie, wzajemna życzliwość i chęć pomocy zastępuje precyzyjne procedury i w
ten sposób pozostawia przestrzeń, wolność i poczucie bezpieczeństwa.
"Nawoływanie do wspólnoty może się niektórym
wydać zbędnym sentymentalizmem. Czy współczesne życie naprawdę potrzebuje
sentymentalnego ustosunkowywania się do innych ludzi, do środowiska i otaczającego świata? Wydaje się ono wręcz przeszkodą w realizowaniu
indywidualnych celów, które wymagają walki z konkurentami do tych samych celów i ruchliwości w przestrzeni. Po co więc te zbędne sentymenty w nowoczesnej
sytuacji, która bardziej przypomina pole bitwy niż czas pokoju. Na co one mają
być lekarstwem, skoro zdają się być niepotrzebnym balastem? Dla teoretyków
wspólnoty społeczeństwo niszczące wspólnotę jest jednak samobójcze. Sentymenty
stanowiące istotę wspólnoty są bowiem tym, co kształtuje jednostkę i jej uczucia
społeczne będące podstawą istnienia społeczeństwa. Wracamy tu bowiem do pytania o to czy rzeczywistością bardziej podstawową jest jednostka, czy też
społeczeństwo. Wspólnotowe widzenie społeczeństwa przyjmuje, że jednostka nie
jest rzeczywistością pierwotną, lecz wyłania się w procesie interakcji z innymi".
W organizacji,
ale coraz częściej także w życiu prywatnym odgrywając sprecyzowane role
spotykamy się z drugim człowiekiem, który występuje także w jakiejś roli. Jeśli
ograniczymy się w swoim rozwoju wyłącznie do odgrywanych i obserwowanych ról,
nasze relacje również ograniczą się do czysto formalnych, a więc bardzo
płytkich, wyuczonych i interesownych. Organizacja wymusza niejako prezentowanie
się z jak najlepszej strony, ukrywanie naturalnych wad czy niedoskonałości
choćby dlatego, że najczęściej funkcjonowanie w niej jest rywalizacją której
celem są głównie osobiste korzyści. To te osobiste korzyści staramy się pogodzić z interesem organizacji — poprzez profity płynące z uczestnictwa. I to właśnie
one stanowią siłę dośrodkową organizacji. W organizacji rywalizujemy:
"Dwa podstawowe sposoby regulacji takiej
rywalizacji stanowią właśnie terytorializm i hierarchiczność. Wspólnym,
nieuchronnym elementem tych obu rozwiązań jest to, że choć regulują one w wielkiej mierze złożony mechanizm konkurencji, a co za tym idzie — także
agresji, to do ich prawidłowego działania, paradoksalnie, potrzebne jest
zdumiewająco wielkie nasilenie aktów tejże przemocy. Agresja jest więc
czynnikiem zarówno stabilizującym organizację społeczną, jak i przyczyniającym
się do tego, iż znajduje się ono w stanie permanentnie dławionej eksplozji. Jak
wiadomo, dławienie nie zawsze okazuje się skuteczne. Czy nie jest więc tak, że
ewolucyjna presja selekcyjna, wspomagana wydatnie przez rozwinięte mechanizmy
kulturowe, sprawiła, iż ludzkość sama niejako „wkręciła się" w przyspieszającą
ciągle spiralę wewnątrzgatunkowej przemocy, na podobieństwo Alicji, która
jedynie wtedy, gdy biegła tak szybko jak potrafiła, mogła utrzymać się we
względnie stabilnej pozycji? Kwestia ta pozostaje otwarta, domagając się
wnikliwych badań interdyscyplinarnych."
Wspólnota może
powstać w każdych, także organizacyjnych warunkach — musi to jednak wiązać się z nawiązaniem bliższej znajomości i jest znacznie utrudnione, jeśli rzeczywiście
na co dzień ma miejsce rywalizacja. Działania specjalistów w dziedzinie „zasobów
ludzkich", organizowane spotkania integracyjne, wyjazdy, wspólne organizowanie
wolnego czasu są sygnałem, że zaistnienie wspólnoty (lub co najmniej wzmocnienie
więzi) pomiędzy ludźmi jest wartością, dla której warto ponieść inne, często
spore przecież koszty.
1 2 Dalej..
« Socjologia (Publikacja: 23-10-2016 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10051 |
|