Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.359 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Słyszę czasami, że Polska ma do zaoferowania Zachodowi jakieś wartości moralne. Osobiście, jako mieszkaniec Zachodu, nie skorzystam. Jako przybysz z owej Polski czuję się trochę zażenowany. Na Zachodzie jest nie tylko więcej żywności i więcej dobrych towarów technicznych, więcej jest również miłości bliźniego."
« Społeczeństwo  
Czym jest wspólnota? [2]
Autor tekstu:

Clark próbuje dokonać klasyfikacji tych sentymentów, uczuć, które według różnych autorów tworzą istotę wspólnoty. Według niego ci, którzy mówią o wspólnocie, wskazują na dwa rodzaje sentymentów: solidarność i poczucie istotności (significance). Ten drugi rodzaj sentymentu niektórzy określali jako „poczucie roli", „poczucie miejsca", „zakorzenienie", poczucie, że ma się rolę do odegrania lub jakąś funkcję do spełnienia we wzajemnej wymianie społecznej. Wspólnota bazuje bowiem na dwóch rodzajach potrzeb: potrzebie przynależności i potrzebie samorealizacji".

„Wieloznaczne i niejasne, zdaniem przeciwników, pojęcie "wspólnoty" daje się zdaniem komunitarystów zdefiniować całkiem precyzyjnie, jeśli wskazać następujące cechy definicyjne: 1. „istnienie sieci afektywnych relacji w obrębie grupy jednostek"; 2o występowanie „identyfikacji ze wspólnymi wartościami, normami i znaczeniami, a także ze wspólną historią i tożsamością", czyli po prostu kulturą; 3o „wysoki poziom responsywności", czyli wrażliwości na potrzeby wszystkich członków i podgrup"

„Jednocześnie Jan Paweł II podkreślając, że wszelki społeczny ład "winien urzeczywistniać się w ramach solidarności i wolności, bez poświęcania pod jakimkolwiek pozorem jednej czy drugiej", dostrzega, że idea doskonałej wspólnoty zawiera w sobie dwa powiązane ze sobą, ale jednak odrębne porządki. Idei solidarności nie sposób zamknąć w formule jakiejkolwiek instytucji, ponieważ duch miłości, której jedną z postaci jest solidarność, „wieje kędy chce" i nie może być realizowany pod naciskiem czy przymusem. Dlatego wszelkie takie próby, które usiłują narzucić i wymusić postawę „solidarności" — jak choćby model „państwa socjalnego" — w gruncie rzeczy stanowią jej karykaturę i zaprzeczenie. W przeciwieństwie do tego, wolność wręcz domaga się odpowiedniej instytucjonalizacji i jasno określonych granic. Jeśli naszą wolność regulują w ramach państwa trwałe i sprawiedliwe zasady, umacnia się sfera elementarnego zaufania niezbędnego do tego, by podejmować wspólnie solidarne przedsięwzięcia."

Mam nadzieję, że Czytelnik dostrzeże mnogość nowych szlaków, które tak postawiona definicja otwiera. Ich pełna eksploracja, pozbawiona potencjalnych błędów, które tu mogę popełnić, pozostanie na długo jeszcze sprawą otwartą. To właśnie do niej zachęcić chciałbym każdego, kto zapozna się z tym artykułem.

Niewątpliwym zadaniem każdej wspólnoty jest stworzenie przestrzeni dla indywidualnego człowieka, dla osoby. Spotkać się tu musi wiele porządków. We wspólnotach spotkają się różne światopoglądy, zetrą różne zdania. Stanie się to każdorazowo w innych okolicznościach, warunkach. A zatem każdy z nas musi mieć prawo szukać w niej tego, co mu potrzebne. Sama wspólnota również ma prawo do zdefiniowania własnych absolutów, które poza nią nie muszą być uznawane za właściwe, choć w samej wspólnocie takie właśnie być mogą. Miarą wspólnotowej wszechrzeczy są jej uczestnicy, natomiast miarą wartości konkretnej wspólnoty jest pojedynczy człowiek. Ewolucja wspólnot w organizacje to proces, który utrudnia dostrzeżenie wspólnotowego jądra, jeśli ono w ogóle się zachowało w tworach, które możemy obserwować obecnie. Być może oddaliliśmy się od wspólnot tak bardzo, że nie da się ich już zaobserwować pospolicie. Z jednej strony chciałbym więc zobaczyć ideał, do którego warto dążyć. Z drugiej odkryć to, co rzeczywiście jest możliwe dla człowieka.

Spoglądając na wspólnotę poprzez funkcje, które ona pełni wobec człowieka i które wyraźnie możemy zaobserwować, opiszemy konkretny przypadek i staniemy przed ogromną pokusą organizacyjnego usprawnienia. Pokusa tego rodzaju pojawia się zawsze, a taka eugenika najczęściej niszczy wspólnotę. Jeśli punktem wyjścia będą bardziej lub mniej uświadomione potrzeby człowieka, ta sama pokusa każde nam usprawnić wspólnotę w tym konkretnym aspekcie, lub oferować człowiekowi rozwiązania szyte na jego miarę. Tymczasem wspólnota, jeśli w niej uczestniczymy zwykle pozwala nam na lepsze zbadanie samego siebie, wskazuje potrzeby z których wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy. Jest ona raczej formą, w której niedoskonałe jednostki wpływają na siebie i kształtują się wzajemnie. Co więcej działania, które służą dążeniu do wspólnotowego celu są zwykle także narzędziami do pracy nad sobą. Występuje tutaj szereg bardziej i mniej widocznych zależności pomiędzy różnymi elementami. Wspólnota to pewien ekosystem — ingerencja człowieka w mechanizmy jej działania zawsze wiąże się z ryzykiem niemożliwych do przewidzenia konsekwencji. Bo nawet, jeśli tu i teraz jakieś rozwiązanie organizacyjne wydaje się konieczne, to jutro ta sama wspólnota już się nieco zmieni, zmienią się nieco ludzie, którzy ją tworzą, dołączą nowi, zmienią się warunki zewnętrzne. Żaden sztywny przepis czy zasada, poza tymi najbardziej ogólnymi, których znaczenie i wagę i tak określa dopiero postawa uczestników wspólnoty nie zda tutaj egzaminu. Dlatego uczestnictwo we wspólnocie jest tak wspaniałą przygodą. Oto jest skala wyzwania przed którym tutaj staję i próbuję opisać.

Chciałbym zaprosić Czytelnika do przyglądnięcia się temu, co z przedstawionej definicji może wynikać. Dzięki zaproponowanej perspektywie nie musimy się opierać na innych podziałach pozwalając, aby ewentualny podział wyłonił się w toku dalszych rozważań.

Intencją moją jest przedstawienie kluczowych dla zaistnienia wspólnoty czynników w taki sposób, w takim zakresie i na takim poziomie ogólności, aby ułatwić posługiwanie się pojęciem wspólnoty w codziennym życiu. Definicja wspólnoty musi być prosta, musi mieć formę możliwą do stosowania, użyteczną, praktyczną — tak, by stanowiła podstawę podejmowania ewentualnych osobistych decyzji. Warunki, w jakich istnieje możliwe są do obserwowania przez każdego z nas, bo te są właściwe, które są właściwe dla człowieka. Jeśli istnieje człowiek obok drugiego człowieka, może zaistnieć też wspólnota.

O wspólnocie trzeba rozmawiać. W przypadku wspólnoty, jak chyba nigdzie indziej od właściwego rozumienia pojęcia, umiejętność oceny tego co w rzeczywistości jest, a co tylko podaje się za wspólnotę i która wspólnota może być właściwa dla danej jednostki zależeć będzie to, jakie wspólnoty będą powstawać, do jakich będziemy dołączać a gdzie zdemaskujemy nieuczciwe stawianie spraw. Taki będziemy mieć na to wpływ, takie wspólnoty będziemy tworzyć, jakimi sami je rozumiemy. Jestem przekonany, że pojęcie „wspólnota" ma co najmniej taką samą wagę, jak pojęcie „organizacja" — obie te formy stanowią pewien sposób uporządkowania ludzkiej działalności, obie mają inne zalety i wady. Tymczasem jeśli chodzi o organizacje, nie ma najmniejszego problemu z ich zlokalizowaniem, opisem. Istnieją w świadomości ludzkiej znacznie wyraźniej. Ale to przecież właśnie wspólnota, jeśli więzi w niej będą pielęgnowane, ma szansę znaleźć się znacznie bliżej ideału jedności.

Coraz dokładniejsze, szczegółowe próby opisania, zmierzenia i uporządkowania zjawiska wspólnoty powodują, że coraz mniej dostrzegalne staje się to, co dla samego zjawiska wydaje się być najistotniejsze. Indywidualne postawy jej uczestników, ich poglądy, uczucia, które wzajemnie żywią, harmonia, którą razem tworzą. Pozbawiony tego opis nigdy nie odda w pełni tego, czym ona rzeczywiście jest i będzie tym samym, co czyni ze wspólnoty organizację — próbą porządkowania, systematyzacji. To dlatego być może podstawowe zasady funkcjonowania wspólnoty muszą zapewniać wolność jednostce tworząc przestrzeń w której ona sama się rozwinie i odkryje. Dlatego też, w oparciu o te same zasady jedna grupa ludzi może stworzyć prawdziwą wspólnotę, a innej może się to nie udać. Przestrzeni tej często brakuje organizacjom, dlatego nie można postawić między organizacją a wspólnotą znaku równości. Same też organizacje pozostawiły mniej miejsca wspólnotom.

Z całą pewnością więc już teraz mogę stwierdzić, że aby w pełni zrozumieć wspólnotę nie wystarczy ani ta, ani nawet żadna inna definicja. Wszelkie opisy, definicje mogą służyć jako narzędzie do wstępnej oceny, do dalszych, bardziej zaawansowanych badań, do przygotowania warunków korzystnych dla jej zaistnienia. Należy je uzupełnić o dodatkową, własną treść — a być może odrzeć z treści niepotrzebnej. Ocenić zupełnie subiektywnie. Ocenić postawę uczestników wspólnoty. Wreszcie uzupełnić samą wspólnotę o siebie. W tym przypadku opis nie zastąpi osobistego doświadczenia. Żaden opis nie będzie w stanie oddać jej prawdziwej głębi w pełnym wymiarze. Pełen należnego szacunku dla wspólnot, proszę Czytelnika aby o tym pamiętał i pozostawiam Mu ich odkrycie i doświadczenie, przedstawiając własny punkt widzenia na niektóre tylko aspekty zjawiska. I chociaż na początku zwykle uczestnictwo we wspólnocie wymaga wysiłku i ogranicza „ja", to dzięki zaangażowaniu „my" możemy zdecydowanie więcej, niż te osobne „ja".

Zestawienie zaproponowanej definicji z różnymi tworami możliwymi do zaobserwowania obecnie być może pozwoliłoby nieco je uporządkować. W niektórych miejscach doprowadzi także — bo przecież musi — do podobnych wniosków, a czasem do wniosków oczywistych. Wydaje się to naturalne przy próbie przyjrzenia się zagadnieniu od jego absolutnych podstaw. I do tego zachęcam!


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (59)..   


« Społeczeństwo   (Publikacja: 25-11-2016 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Jaskółka
Ur. 1984, mieszka w Rzeszowie. Stara się zrozumieć rzeczywistość ponieważ tylko zrozumienie umożliwia zastąpienie nieracjonalnych działań lub bezradności przez działania racjonalne. Stąd zainteresowanie m. in. filozofią i polską szkołą cybernetyczną. Swoją wiedzę wykorzystuje w działalności zawodowej (reklama, ochrona wizerunku). Współpracuje z serwisem videosejm.pl

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 2  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Dlaczego Polacy nie chodzą na koncerty?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10064 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365