Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.045.492 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 28 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Tomasz Hildebrandt - Druga Polska
Stanisław Lem - Dzienniki gwiazdowe
Umberto Eco - Cmentarz w Pradze
Anatol France - Bogowie pragną krwi
Dorota Terakowska - Samotność Bogów

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"To co się bez dowodu podaje, to bez dowodu można odrzucić"
« Ludzie, cytaty  
Tadeusz Sendzimir - Kopernik metalurgii [1]
Autor tekstu:

Do sukcesu przez Polskę

Wyszedł przed innych tak daleko, że jeszcze dzisiaj wciąż mało kto dostrzega pełny wymiar, potęgę umysłu i wyobraźni inżynierskiej Tadeusza Sendzimira. Dotychczas przedstawiając go pisywano raczej o tym, że od żelaza oddalił rdzę a metale uczynił sobie posłusznymi. — Posłusznymi jak zwykłe mączne ciasto w pracowitych dłoniach pani domu, własnoręcznie wałkującej najcieńsze placki.

Dawni współpracownicy Tadeusza przypominali, że jako wynalazca zaczynał w Chinach. Reporterzy różnych gazet podkreślali, że zbił w Ameryce wielki majątek, zachwycali się długo utrzymywaną sprawnością fizyczną i tak dalej, jak to w kolorowych gazetach. A przecież najbardziej fascynujące w Tadeuszu Sendzimirze było coś innego. Ponad niewątpliwym sukcesem technicznym i merkantylnym imponował w jego życiu szczególny splot cech charakteru. Był osobą pod tym względem niezwykłą. Obrazem powiązań talentu, silnej woli i szczerego, dyskretnie eksponowanego patriotyzmu. I jeszcze czegoś; wielkiej życzliwości wobec ludzi. A więc właśnie tych cech, które zawsze wyróżniały Kresowiaków. To wszystko, nie będąc jeszcze wynalazcą, jako młodzieniec wyniósł w świat z rodzinnego miasta Lwowa.

Z tymi cechami charakteru szczęśliwie podołał wielkim wyzwaniom gdy musiał wyjechać na Wschód, aby przez Azję dotrzeć do Ameryki Północnej, stąd do Zachodniej Europy i do Polski. Po to, by po zatoczeniu kręgu wokół globu ziemskiego wrócić do Ojczyzny i w małej miejscowości pod Katowicami przerwać pasmo niepowodzeń a wkroczyć w bramy prawdziwego sukcesu. A potem, za sprawą pionierskich dokonań śląskich już jakby z marszu, miał przekształcać europejską, amerykańską i japońską metalurgię. Nie wiele czasu minęło a jego nazwisko trafiło na stronice encyklopedii.

Tę właśnie datę osiągnięcia w kraju w 1935 roku pełnego sukcesu wynalazczego Tadeusza Sendzimira w jednej ze śląskich fabryk warto uczynić słupem granicznym dzielącym jego biografię inżynierską na dwie fazy. Pierwszą — upartego, sukcesem uwieńczonego poszukiwania rozwiązań technicznych. I drugą — fazę wielokierunkowego rozwoju, zbierania plonów, powszechnego pożytkowania rewolucyjnych metod metalurgicznych.

Pół wieku wspinaczki

Urodził się w 1894 a zmarł w 1989 roku. Jeszcze za życia Tadeusza największe autorytety w dziedzinie metalurgii, o jego dorobku wypowiedziały się jednoznacznie. Nazwisko Sendzimira oraz jego walcarki i systemy galwanizacji trzeba stawiać w jednym rzędzie z dorobkiem takich gigantów metalurgii jak na przykład Bessemer. Był nie tylko twórcą rewelacyjnych swego czasu bessemerowskich pieców do wytopu stali. Stał się także symbolem epoki w dziejach metalurgii. Takie porównanie Tadeusza Sendzimira to nie tylko opinia naukowców czy dziennikarzy prasy technicznej. Jest to już jednostka porównawcza. Od półwiecza nowoczesność przemysłu stali nierdzewnych eksperci mierzą liczbą zainstalowanych „sendzimirów". Państwo, w którym hutnictwo nie zdobyło się na stosowanie tych urządzeń, nie liczy się w najlepszym metalurgicznym towarzystwie.

Najwyższe honory czynili Tadeuszowi Sendzimirowi wielcy tego świata od prezydenta Mościckiego poczynając, na królu Szwecji kończąc. Zgromadził kolekcję orderów, doktoratów honoris cause i innych zaszczytów. Jego zbiór pamiątek był wszakże niepełny. W tym bogactwie świadectw uznania do końca życia musiał jednak obyć się bez przedmiotów, których kupić nie można. Człowiek pełen satysfakcji z sukcesu inżynierskiego nie miał tego, z czego cieszy się szary obywatel. Wskutek wojen stracił wiele cennych dokumentów. Nie miał możliwości spojrzenia na zwykłe, stare czarno-białe fotografie czy na jakąkolwiek inną z pamiątek rodzinnych. Te lwowskie rabowano mu wielokrotnie. Ginęły z mieszkań pod nieobecność właściciela plądrowanych jednakowo gorliwie najpierw przez bolszewików, później przez hitlerowców. Bólu odczuwanego na tym tle, nigdy nie dawał jednak po sobie poznać.

Charakter hartował jeszcze jako młodzieniec. Tłumił w sobie uczucie rozpaczy w trakcie ucieczki ze Lwowa przed realnym niebezpieczeństwem przygniecenia okropnościami I wojny światowej. Pod koniec życia miał okazję odwiedzić rodzinny Lwów, po II wojnie światowej miasto — z obłędnego kaprysu Stalina — nie polskie lecz sowieckie. Zaprowadzono Tadeusza do kamienicy znanej od dzieciństwa. Mieszkanie Sędzimirów bolszewicy oczywiście przydzielili komuś zupełnie obcemu. Lokator zgodził się i wpuścił na krótką wizytę sentymentalną. Na ścianie mieszkania Tadeusz dostrzegł zachowany obrazek namalowany przez matkę, Wandę z d. Jaskłowską. Spojrzał, rozpoznał autorstwo, ale nic nie powiedział. Nie poprosił o zwrot tej pamiątki.

Jako młodzieniec Tadeusz Sędzimir zdradzał skłonności samotnika. Od przyjaciół nie stronił. Często jednak lubił zostawać sam na sam tylko ze swoimi myślami. W dorosłym wieku, zarówno w biurze, w hali fabrycznej jak i na salonach postrzegano go inaczej. — Każdy widział dorosłego mężczyznę otwartego wobec ludzi, eleganckiego, wysportowanego, o szlachetnych rysach twarzy, niesłychanie skupionego na temacie rozmowy. Zarazem odnosiło się wrażenie, że jednak tych chwil na samotne rozmyślania bardzo potrzebuje.

Będąc inżynierem-indywidualistą musiał zachowywać absolutną samodzielność. Sam na sam z sobą było jednym z podstawowych warunków sprawnego procesu twórczego. Dzięki temu wyprzedzał innych. Jeden z byłych współpracowników, wpływowy biznesmen amerykański, chłodno mówił o nim: „z Sendzimirem ten jest kłopot zasadniczy, że on nie daje się doścignąć, bo w tym swoim samotnym, twórczym zamyśleniu stale daleko wyprzedza nas technicznymi koncepcjami".

Dorobek wynalazczy i konstruktorski inżyniera T.Sendzimira obejmuje, w wielkim skrócie: pierwszą na świecie linię ocynkowywania blach. Potem pierwszą na świecie maszynę redukującą gruby płat żelaza w blachę cieńszą niż papier — tu trzeba jeszcze wtrącić: redukującą pomiędzy jedną parą walców, pomiędzy tymi samymi dwoma walcami. Następnie, pierwsze na świecie walcowanie ciągłe blach zespawanych niczym obręcz. Dalej, pierwszą tzw. gorącą walcarkę planetarną. Publikację pełnego spisu dokonań zostawmy inżynierom i prasie naukowo-technicznej. Dodałbym tylko, że miał 74 patenty uzyskane w Ameryce i krajach najlepiej ekonomicznie rozwiniętych.

Od chińskich śrub do tytanowych plastrów miodu

Zastosowania produktów sendzimirowskich są nader powszechne. Wiele metalowych elementów z blach jego metodą ocynkowanych składa się na auto, telewizor czy odkurzacz. W każdym domu używa się różnych transformatorków i silniczków z korpusami wykonanymi ze stali krzemowej walcowanej na sendzimirze.

Wychowanek szkół lwowskich wiele wniósł do postępów techniki wojskowej. W czasie drugiej wojny światowej zaczął produkować blachy bardzo cienkie, ale wysokosprawne elektromagnetycznie. Wojsku otworzył tym samym drogę do zbudowania pierwszych radarów lotniczych. Obniżenie przez Sendzimira wagi transformatora radaru umożliwiło montaż urządzenia na pokładzie samolotu. Są i nowsze przykłady. — Dwa typy amerykańskich bombowców naddźwiękowych B70A i B70B mają poszycie ze specjalnych materiałów typu „plaster miodu". Nie można by ich stworzyć nie posiadając ultra cienkich, walcowanych na sendzimirze blach nierdzewnych.

Zanim do tego wszystkiego doszło, pół wieku wcześniej przełomowe wydarzenia miały spełnić się na Śląsku. Tu Tadeusz Sędzimir zbudował i wypróbowywał pierwszą oryginalną walcarkę i linię do ocynkowywania blach żelaznych. Gdy je zaczęto stosować na skalę produkcyjną, wyrób bardzo szybko znalazł nabywców. Na dobry początek, jedne z wytworzonych w Kostuchnie i Nowym Bytomiu rolek blachy ocynkowanej zużyto w 1935 r. na pokrycie dachów nad krakowskimi Sukiennicami. Prasa odnotowała, że po zakończeniu robót, pierwszy recenzent, jakiś nasz nadwiślański majster dekarski powiedział „nigdy dotychczas nie miałem do czynienia z materiałem pokryciowym tak dobrym i łatwym w obróbce". Wkrótce powtórzyli te słowa dekarze w Zurychu. Tam trafiły pierwsze blachy wyeksportowane. Taki był początek podboju światowego rynku blach i innych wyrobów metalurgicznych. Dzisiaj jakość sendzimirowską uważa się na świecie za standard tak oczywisty, że nie wymagający specjalnego eksponowania. Amerykanie chyba w ogóle do dziś nie przypuszczają, że takie były początki.

Oceniano niedawno, że w skali światowej, rocznie na „sendzimirach" produkuje się 90 proc, to znaczy co najmniej 600 mln ton wyrobów metalurgicznych. To nam ukazuje skalę osiągnięć założonej przez naszego rodaka a prowadzonej dziś przez syna, Michała firmy T.Sendzimir Inc. Mieści się ona w Waterbury, jakieś 100 km na północny wschód od Nowego Jorku. T.Sendzimir Inc. ma szereg spółek we Francji, Japonii i Szwajcarii.



Następca Tadeusza, syn Michał Sendzimir jest inżynierem. Miejsce urodzenia: Szanghaj. Wysoki, sympatyczny pan. Odpowiada za rozwój firmy sendzimir.com. Żyje skromnie. Dochody firmy tradycyjnie przeznacza się najpierw na badania naukowo-techniczne oraz częściowo — na cele publiczne. W USA Tadeusz Sendzimir wydatnie wspierał Fundację Kościuszkowską, polonijne instytucje kulturalne, fundował stypendia dla zdolnych Polaków z Ojczyzny. Podobnie postępuje teraz / Michał Sendzimir. Dodatkowo, w miejscu swojego zamieszkania Woodbury wspiera także lokalne amerykańskie przedsięwzięcia takie jak orkiestra symfoniczna, szpital czy oddział organizacji charytatywnej Armia Zbawienia.

Galicyjskie korzenie rodu

Jak już wiemy, Tadeusz urodził się we Lwowie. Ojciec był tam wyższym urzędnikiem administracji austriackiej krainy „Galicji i Lodomerii". Wanda z d. Jaskłowska była matką nieco nietypową, zdradzała talenty artystyczne i preferowała ten rodzaj aktywności. Najchętniej, zamiast cały czas poświęcić potomstwu, malowała obrazy. Syn musiał ją jednak bardzo kochać skoro jednej z córek nadał później imię Vanda.

Sędzimirowie mieszkali na ul. Św. Teresy 12, dość blisko unickiej katedry św. Jerzego. Młody Tadeusz uczył się dobrze. Kolegów, miał wielu. Niektórzy z nich stali się później osobistościami bardzo znanymi jak na przykład bywalec domu Józef Beck, który w wolnej Rzeczypospolitej doszedł do stanowiska ministra spraw zagranicznych.

Przyjaciele Tadeusza z lat młodości potwierdzają, że chociaż nie stroniący od towarzystwa, bardziej niż inni cenił samotne rozmyślania, spacery po parku i pełną skupienia lekturę. Kochał dzieła wielkich romantyków ale też pociągała go literatura techniczna. Znosił do domu coraz to nowe książki o maszynach i niezliczone katalogi z cenami wyrobów technicznych. Często przewagę zdobywał Sędzimir — humanista. Wtedy bardzo dobrze bawił się podejmując próby deklamatorskie i wyśpiewując piosenki. Bywało, że te jego zamiłowania wywoływały konsternację otoczenia. Od czasu do czasu domownicy konstatowali że podczas porannej toalety do ulubionych zajęć tego pełnego fantazji młodzieńca należą głośne recytacje wierszy Norwida. Zaraz potem przechodził do innych zabaw. W najmniej spodziewanych miejscach domu zdarzało mu się też urządzać szkolniackie eksperymenty chemiczne. Podczas jednego z nich o mało co nie podpalił podobno matczynej sofy.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (1)..   


« Ludzie, cytaty   (Publikacja: 22-07-2017 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jan Forowicz
Ur. 1939 we Lwowie
 Strona www autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10134 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365