|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Ludzie, cytaty Tadeusz Sendzimir - Kopernik metalurgii [1] Autor tekstu: Jan Forowicz
Do sukcesu przez Polskę
Wyszedł przed innych tak daleko, że jeszcze dzisiaj wciąż
mało kto dostrzega pełny wymiar, potęgę umysłu i wyobraźni inżynierskiej
Tadeusza Sendzimira. Dotychczas przedstawiając go pisywano raczej o tym, że
od żelaza oddalił rdzę a metale uczynił sobie posłusznymi. — Posłusznymi jak
zwykłe mączne ciasto w pracowitych dłoniach pani domu, własnoręcznie wałkującej
najcieńsze placki. Dawni współpracownicy Tadeusza przypominali, że jako
wynalazca zaczynał w Chinach. Reporterzy różnych gazet podkreślali, że zbił w Ameryce wielki majątek, zachwycali się długo utrzymywaną sprawnością fizyczną i tak dalej, jak to w kolorowych gazetach. A przecież najbardziej fascynujące w Tadeuszu Sendzimirze było coś innego. Ponad niewątpliwym sukcesem technicznym i merkantylnym imponował w jego życiu szczególny splot cech charakteru. Był osobą
pod tym względem niezwykłą. Obrazem powiązań talentu, silnej woli i szczerego,
dyskretnie eksponowanego patriotyzmu. I jeszcze czegoś; wielkiej życzliwości
wobec ludzi. A więc właśnie tych cech, które zawsze wyróżniały Kresowiaków. To
wszystko, nie będąc jeszcze wynalazcą, jako młodzieniec wyniósł w świat z rodzinnego miasta Lwowa.
Z tymi cechami charakteru szczęśliwie podołał wielkim
wyzwaniom gdy musiał wyjechać na Wschód, aby przez Azję dotrzeć do Ameryki
Północnej, stąd do Zachodniej Europy i do Polski. Po to, by po zatoczeniu kręgu
wokół globu ziemskiego wrócić do Ojczyzny i w małej miejscowości pod Katowicami
przerwać pasmo niepowodzeń a wkroczyć w bramy prawdziwego sukcesu. A potem, za
sprawą pionierskich dokonań śląskich już jakby z marszu, miał przekształcać
europejską, amerykańską i japońską metalurgię. Nie wiele czasu minęło a jego
nazwisko trafiło na stronice encyklopedii.
Tę właśnie datę osiągnięcia w kraju w 1935 roku pełnego
sukcesu wynalazczego Tadeusza Sendzimira w jednej ze śląskich fabryk warto
uczynić słupem granicznym dzielącym jego biografię inżynierską na dwie fazy.
Pierwszą — upartego, sukcesem uwieńczonego poszukiwania rozwiązań technicznych. I drugą — fazę wielokierunkowego rozwoju, zbierania plonów, powszechnego
pożytkowania rewolucyjnych metod metalurgicznych.
Pół wieku wspinaczki
Urodził się w 1894 a zmarł w 1989 roku. Jeszcze za życia
Tadeusza największe autorytety w dziedzinie metalurgii, o jego dorobku
wypowiedziały się jednoznacznie. Nazwisko Sendzimira oraz jego walcarki i systemy galwanizacji trzeba stawiać w jednym rzędzie z dorobkiem takich gigantów
metalurgii jak na przykład Bessemer. Był nie tylko twórcą rewelacyjnych swego
czasu bessemerowskich pieców do wytopu stali. Stał się także symbolem epoki w dziejach metalurgii. Takie porównanie Tadeusza Sendzimira to nie tylko opinia
naukowców czy dziennikarzy prasy technicznej. Jest to już jednostka porównawcza.
Od półwiecza nowoczesność przemysłu stali nierdzewnych eksperci mierzą liczbą
zainstalowanych „sendzimirów". Państwo, w którym hutnictwo nie zdobyło się na
stosowanie tych urządzeń, nie liczy się w najlepszym metalurgicznym
towarzystwie.
Najwyższe honory czynili Tadeuszowi Sendzimirowi wielcy tego
świata od prezydenta Mościckiego poczynając, na królu Szwecji kończąc.
Zgromadził kolekcję orderów, doktoratów honoris cause i innych zaszczytów. Jego
zbiór pamiątek był wszakże niepełny. W tym bogactwie świadectw uznania do końca
życia musiał jednak obyć się bez przedmiotów, których kupić nie można. Człowiek
pełen satysfakcji z sukcesu inżynierskiego nie miał tego, z czego cieszy się
szary obywatel. Wskutek wojen stracił wiele cennych dokumentów. Nie miał
możliwości spojrzenia na zwykłe, stare czarno-białe fotografie czy na
jakąkolwiek inną z pamiątek rodzinnych. Te lwowskie rabowano mu wielokrotnie.
Ginęły z mieszkań pod nieobecność właściciela plądrowanych jednakowo gorliwie
najpierw przez bolszewików, później przez hitlerowców. Bólu odczuwanego na tym
tle, nigdy nie dawał jednak po sobie poznać.
Charakter hartował jeszcze jako młodzieniec. Tłumił w sobie
uczucie rozpaczy w trakcie ucieczki ze Lwowa przed realnym niebezpieczeństwem
przygniecenia okropnościami I wojny światowej. Pod koniec życia miał okazję
odwiedzić rodzinny Lwów, po II wojnie światowej miasto — z obłędnego kaprysu
Stalina — nie polskie lecz sowieckie. Zaprowadzono Tadeusza do kamienicy znanej
od dzieciństwa. Mieszkanie Sędzimirów bolszewicy oczywiście przydzielili komuś
zupełnie obcemu. Lokator zgodził się i wpuścił na krótką wizytę sentymentalną.
Na ścianie mieszkania Tadeusz dostrzegł zachowany obrazek namalowany przez
matkę, Wandę z d. Jaskłowską. Spojrzał, rozpoznał autorstwo, ale nic nie
powiedział. Nie poprosił o zwrot tej pamiątki.
Jako młodzieniec Tadeusz Sędzimir zdradzał skłonności
samotnika. Od przyjaciół nie stronił. Często jednak lubił zostawać sam na sam
tylko ze swoimi myślami. W dorosłym wieku, zarówno w biurze, w hali fabrycznej
jak i na salonach postrzegano go inaczej. — Każdy widział dorosłego mężczyznę
otwartego wobec ludzi, eleganckiego, wysportowanego, o szlachetnych rysach
twarzy, niesłychanie skupionego na temacie rozmowy. Zarazem odnosiło się
wrażenie, że jednak tych chwil na samotne rozmyślania bardzo potrzebuje.
Będąc inżynierem-indywidualistą musiał zachowywać absolutną
samodzielność. Sam na sam z sobą było jednym z podstawowych warunków sprawnego
procesu twórczego. Dzięki temu wyprzedzał innych. Jeden z byłych współpracowników,
wpływowy biznesmen amerykański, chłodno mówił o nim: „z Sendzimirem ten jest
kłopot zasadniczy, że on nie daje się doścignąć, bo w tym swoim samotnym,
twórczym zamyśleniu stale daleko wyprzedza nas technicznymi koncepcjami".
Dorobek wynalazczy i konstruktorski inżyniera T.Sendzimira
obejmuje, w wielkim skrócie: pierwszą na świecie linię ocynkowywania blach.
Potem pierwszą na świecie maszynę redukującą gruby płat żelaza w blachę cieńszą
niż papier — tu trzeba jeszcze wtrącić: redukującą pomiędzy jedną parą walców,
pomiędzy tymi samymi dwoma walcami. Następnie, pierwsze na świecie walcowanie
ciągłe blach zespawanych niczym obręcz. Dalej, pierwszą tzw. gorącą walcarkę
planetarną. Publikację pełnego spisu dokonań zostawmy inżynierom i prasie
naukowo-technicznej. Dodałbym tylko, że miał 74 patenty uzyskane w Ameryce i krajach najlepiej ekonomicznie rozwiniętych.
Od chińskich śrub do tytanowych plastrów miodu
Zastosowania produktów sendzimirowskich są nader powszechne.
Wiele metalowych elementów z blach jego metodą ocynkowanych składa się na auto,
telewizor czy odkurzacz. W każdym domu używa się różnych transformatorków i silniczków z korpusami wykonanymi ze stali krzemowej walcowanej na sendzimirze.
Wychowanek szkół lwowskich wiele wniósł do postępów techniki
wojskowej. W czasie drugiej wojny światowej zaczął produkować blachy bardzo
cienkie, ale wysokosprawne elektromagnetycznie. Wojsku otworzył tym samym drogę
do zbudowania pierwszych radarów lotniczych. Obniżenie przez Sendzimira wagi
transformatora radaru umożliwiło montaż urządzenia na pokładzie samolotu. Są i nowsze przykłady. — Dwa typy amerykańskich bombowców naddźwiękowych B70A i B70B
mają poszycie ze specjalnych materiałów typu „plaster miodu". Nie można by ich
stworzyć nie posiadając ultra cienkich, walcowanych na sendzimirze blach
nierdzewnych.
Zanim do tego wszystkiego doszło, pół wieku wcześniej
przełomowe wydarzenia miały spełnić się na Śląsku. Tu Tadeusz Sędzimir zbudował i wypróbowywał pierwszą oryginalną walcarkę i linię do ocynkowywania blach
żelaznych. Gdy je zaczęto stosować na skalę produkcyjną, wyrób bardzo szybko
znalazł nabywców. Na dobry początek, jedne z wytworzonych w Kostuchnie i Nowym
Bytomiu rolek blachy ocynkowanej zużyto w 1935 r. na pokrycie dachów nad
krakowskimi Sukiennicami. Prasa odnotowała, że po zakończeniu robót, pierwszy
recenzent, jakiś nasz nadwiślański majster dekarski powiedział „nigdy dotychczas
nie miałem do czynienia z materiałem pokryciowym tak dobrym i łatwym w obróbce".
Wkrótce powtórzyli te słowa dekarze w Zurychu. Tam trafiły pierwsze blachy
wyeksportowane. Taki był początek podboju światowego rynku blach i innych
wyrobów metalurgicznych. Dzisiaj jakość sendzimirowską uważa się na świecie za
standard tak oczywisty, że nie wymagający specjalnego eksponowania. Amerykanie
chyba w ogóle do dziś nie przypuszczają, że takie były początki.
Oceniano niedawno, że w skali światowej, rocznie na
„sendzimirach" produkuje się 90 proc, to znaczy co najmniej 600 mln ton wyrobów
metalurgicznych. To nam ukazuje skalę osiągnięć założonej przez naszego rodaka a prowadzonej dziś przez syna, Michała firmy T.Sendzimir Inc. Mieści się ona w Waterbury, jakieś 100 km na północny wschód od Nowego Jorku. T.Sendzimir Inc. ma
szereg spółek we Francji, Japonii i Szwajcarii.
Następca Tadeusza, syn Michał Sendzimir jest
inżynierem. Miejsce urodzenia: Szanghaj. Wysoki, sympatyczny pan. Odpowiada za
rozwój firmy sendzimir.com. Żyje skromnie. Dochody firmy tradycyjnie przeznacza się najpierw
na badania naukowo-techniczne oraz częściowo — na cele publiczne. W USA Tadeusz
Sendzimir wydatnie wspierał Fundację Kościuszkowską, polonijne instytucje
kulturalne, fundował stypendia dla zdolnych Polaków z Ojczyzny. Podobnie
postępuje teraz / Michał Sendzimir. Dodatkowo, w miejscu swojego zamieszkania Woodbury wspiera także lokalne amerykańskie przedsięwzięcia takie jak orkiestra
symfoniczna, szpital czy oddział organizacji charytatywnej Armia Zbawienia.
Galicyjskie korzenie rodu
Jak już wiemy, Tadeusz urodził się we Lwowie. Ojciec był tam
wyższym urzędnikiem administracji austriackiej krainy „Galicji i Lodomerii".
Wanda z d. Jaskłowska była matką nieco nietypową, zdradzała talenty artystyczne i preferowała ten rodzaj aktywności. Najchętniej, zamiast cały czas poświęcić
potomstwu, malowała obrazy. Syn musiał ją jednak bardzo kochać skoro jednej z córek nadał później imię Vanda.
Sędzimirowie mieszkali na ul. Św. Teresy 12, dość blisko
unickiej katedry św. Jerzego. Młody Tadeusz uczył się dobrze. Kolegów, miał
wielu. Niektórzy z nich stali się później osobistościami bardzo znanymi jak na
przykład bywalec domu Józef Beck, który w wolnej Rzeczypospolitej doszedł do
stanowiska ministra spraw zagranicznych.
Przyjaciele Tadeusza z lat młodości potwierdzają, że chociaż
nie stroniący od towarzystwa, bardziej niż inni cenił samotne rozmyślania,
spacery po parku i pełną skupienia lekturę. Kochał dzieła wielkich romantyków
ale też pociągała go literatura techniczna. Znosił do domu coraz to nowe książki o maszynach i niezliczone katalogi z cenami wyrobów technicznych. Często
przewagę zdobywał Sędzimir — humanista. Wtedy bardzo dobrze bawił się podejmując
próby deklamatorskie i wyśpiewując piosenki. Bywało, że te jego zamiłowania
wywoływały konsternację otoczenia. Od czasu do czasu domownicy konstatowali że
podczas porannej toalety do ulubionych zajęć tego pełnego fantazji młodzieńca
należą głośne recytacje wierszy Norwida. Zaraz potem przechodził do innych
zabaw. W najmniej spodziewanych miejscach domu zdarzało mu się też urządzać
szkolniackie eksperymenty chemiczne. Podczas jednego z nich o mało co nie
podpalił podobno matczynej sofy.
1 2 3 Dalej..
« Ludzie, cytaty (Publikacja: 22-07-2017 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10134 |
|