Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.420.502 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Pierwszym prorokiem był pierwszy nikczemnik, który spotkał grupę frajerów."
 Religie i sekty » Chrześcijaństwo » Protestantyzm

O kwakrach [3]
Autor tekstu: Wolter

„Przyjaciele" rzucili także posiew i w Niemczech, lecz mizerne zebrali plony. Nikomu nie spadobało się „tykanie" w kraju, gdzie każdego prawie Jego Wysokością lub Ekscelencją tytułują. Dowiedziawszy się o chorobie ojca Penn pospieszył do Anglii; zastał go jeszcze żywym. Wiceadmirał pogodził się z synem i ucałował go czule, chociaż nie podzielał jego przekonań religijnych; Wilhelm na próżno skłaniał konającego, aby sakramentów nie przyjąwszy umarł jako kwakier; ze swej strony poczciwy staruszek daremnie namawiał Wilhelma, żeby przystroił rękawy guzikami, a kapelusz srebrnym czy złotym galonem.

Wilhelm odziedziczył wielki majątek, do którego należały również i długi zaciągnięte przez koronę u wiceadmirała zawsze chętnego do ekspensów na morskie wyprawy. Trudno było wówczas o mniej wypłacalnego dłużnika niż król: Penn musiał wiele razy mówić Karolowi II i jego ministrom: ty, upominając się o należność. Zamiast pieniędzy rząd dał mu w roku 1680 na własność w charakterze dóbr suwerennych jedną z prowincji amerykańskich, leżącą na południe od Marylandu: i oto kwakier został suwerenem. Wyruszył do swojego państwa zabierając dwa okręty wiernych kwakrów. Ów kraj od nazwiska Penna dziś Pensylwanią się zowie; założył on miasto Filadelfię, które rozkwitło wspaniale. Zaczął rządy od przymierza z sąsiadami-Amerykanami: jedyny to traktat między tubylcami a chrześcijanami, na który nikt nie przysięgał i którego nigdy nie pogwałcono. Nowy suweren był również prawodawcą Pensylwanii: ustanowił bardzo mądre prawa, które do dziś przetrwały nie zmienione. Najważniejsze z tych praw głosi, iż nikogo za przekonania religijne dręczyć nie wolno, wszystkich zaś ludzi wierzących w Boga za braci uważać należy.

Kiedy Penn objął władzę, zaraz kupcy z całej Ameryki jęli osiedlać się w nowej kolonii. Krajowcy, zamiast kryć się po lasach, przywykli, nie wiedzieć kiedy, do miłujących pokój kwakrów; nienawidzili innych chrześcijan zagarniających i niszczących amerykańską ziemię, ale nowych przybyszów pokochali. Po niedługim czasie ci rzekomi dzicy, zachwyceni nowym sąsiedztwem, przybyli tłumnie do Wilhelma Penna prosząc go, aby ich uznał za swoich wasalów. Było to widowisko całkiem nowe: władca, którego każdy „tykał" i rozmawiał z nim nie zdejmując kapelusza, rząd bez księży, lud nie uzbrojony, wszyscy obywatele równi wobec prawa, życzliwi sąsiedzi.

Wilhelm Penn mógł się chlubić, że zapoczątkował na ziemi ów złoty wiek, dobrze z opowieści znany, a który istniał prawdopodobnie tylko w Pensylwanii. Penn udał się do Anglii po śmierci Karola II, żeby załatwić sprawy swej nowej ojczyzny. Król Jakub miłował niegdyś wiceadmirała, a teraz żywił te same uczucia wobec jego syna, toteż powitał go nie jak ciemnego sekciarza, lecz jak znakomitego męża. Polityka monarchy godziła się w tym wypadku z jego osobistymi skłonnościami: Jakub pragnął zjednać sobie kwakrów unieważniając prawa przeciw wszelkim heretykom, aby korzystając z owej swobody wprowadzić religię katolicką. Wszystkie sekty angielskie zwąchały zasadzkę i nie dały się schwytać; łączył je i łączy sojusz przeciw katolicyzmowi będącemu wspólnym ich wrogiem. Ale Penn nie uważał za właściwe i wskazane odstępować od własnych zasad, gdyż idąc na rękę nienawidzącym go protestantom sprzeniewierzyłby się królowi, u którego był w łaskach. Wprowadził w Ameryce wolność sumienia, nie miał więc ochoty, aby w Europie poczytano go za takiego, co pomienioną wolność usiłuje obalić; Penn dochował niezłomnej wierności Jakubowi II, za co ogół pomówił go o konszachty z jezuitami. Strapił się ogromnie tym oszczerstwem i musiał we własnej obronie chwycić za pióro. Tymczasem nieszczęsny Jakub II — którego charakter, jak u wszystkich prawie Stuartów, z wielkości i słabości się składał — monarcha, co jak jego przodkowie w niczym nie znał miary, utracił królestwo i nikt nie umiał wyjaśnić, jak do owych wypadków doszło.

Wszystkie sekty angielskie przyjęły od Wilhelma III i jego parlamentu te same swobody, których z rąk Jakuba przyjąć nie chciały. Wtedy to i kwakrowie poczęli korzystać na mocy prawa ze wszystkich przywilejów, które do dziś zachowali. Widząc, że sekcie jego nie grożą w ojczystym kraju żadne przeciwności, Penn udał się do Pensylwanii. Rodacy i Amerykanie przywitali go łzami, niby ojca, który do dzieci powrócił. Pod niebytność Penna przestrzegano z religijną czcią wszystkich jego praw, co się żadnemu przed nim prawodawcy nie zdarzyło. Zabawił kilka lat w Filadelfii, po czym, lubo nie miał wcale ochoty, znów puścił się w podróż do Londynu, by nowe udogodnienia dla pensylwańskiego handlu wyjednać; odtąd pędził żywot w Londynie, gdzie doczekał późnej starości, uznany za przywódcę całego jednego narodu i całej sekty religijnej. Zmarł dopiero w 1718 roku. Prawo własności i rząd Pensylwanii zachowano dla jego potomków, którzy to prawo rządzenia odsprzedali królowi za dwanaście tysięcy funtów. Stan interesów króla pozwolił jednak na wypłatę tylko tysiąca funtów. Czytelnik francuski pomyśli może, iż ministerium wypłaciło resztę w promesach i przejęło rząd w swoje ręce. Wcale nie! Korona nie mogła we właściwym czasie uiścić całej sumy, kontrakt uznano więc za nieważny i rodzina Penna powróciła do swoich praw.

Nie mogę przewidzieć dalszych losów religii kwakierskiej w Ameryce, spostrzegłem jednak, że w Londynie wiara ta z każdym dniem zanika. W każdym kraju religia panująca wchłonie po upływie dłuższego czasu wszystkie inne wyznania, jeśli ich nie prześladuje. Kwakrowie nie mogą być posłami do parlamentu ani też piastować żadnych urzędów, gdyż musieliby składać przysięgę, a przysięgać nie chcą. Muszą więc, aby zarabiać pieniądze, trudnić się handlem; dzieci ich, wzbogacone dzięki przemyślności ojców, chcą używać świata, dostępować zaszczytów, nosić zbyteczne guziki i koronkowe mankiety; wstydzą się, gdy ludzie mienią ich kwakrami, a hołdując modzie przyjmują protestantyzm.


1 2 3 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
O prezbiterianach
Poskramiacze Węży

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (1)..   


« Protestantyzm   (Publikacja: 12-07-2002 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1054 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365