|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Państwo i polityka Patriotyzm mocno kopie Autor tekstu: Norbert Paprocki
Nie ma dla mnie
czegoś takiego, jak patriotyzm. Słownikowo jest to miłość do kraju, oraz
czyny z tej miłości wynikające.
Tyle, że na co dzień ta miłość nami nie kieruje. Tak, nami Polakami-
choć nie tylko. Czy to źle? Oczywiście, że nie!
Mało tego, trzeba sobie chyba uzmysłowić, że patriotyzm to nie żadna
miłość. Nie da się kochać tak abstrakcyjnej rzeczy jak naród. Można coś
takiego ćpać i kochać ten haj- tu się zgodzę. Nie
żyję dla Polski- ty też nie- i wcale nie dlatego, że być może jesteś
Francuzem władającym polszczyzną. Nie idziemy do pracy dla Polski. Nie dla
niej zakładamy rodziny. Nie dla niej wstajemy czy golimy się- i dotyczy to także
pań. Jednym zdaniem, Kuba Wojewódzki i Marek Kondrat mają rację.
Trudno
przerwać błędne koło indoktrynacji, ponieważ tak, jak wielu rodziców wpaja
pociechom uczciwość, tak i sporo pociech dostaje się w karby polityki, gdzie
między wierszami dowiadują się, dlaczego warto promować tzw. patriotyzm i namawiać do tego procederu rodziców.
Patriotyzm
otóż, którego definicja brzmi bardzo patetycznie, to tylko sentyment owinięty
stekiem przeróżnych mitów i bzdur. Dlatego to najczęściej od rodziców i władzy
dowiadujemy się, iż patriotą być należy. Rodzice mówią nam tak, ponieważ
wiedzą to od polityków, a gdy dorastamy, ci sami politycy przypominają nam o tym, oraz powiadamiają, jak patriotyzm ów prawidłowo wdrażać w życie.
Z pewnością to, co piszę, nie jest niczym nowym- warto jednak przypomnieć
sobie, iż „patriotyzm" i jego „właściwe zrozumienie" zawsze idą z samej góry hierarchii- mechanizm podobny, co i fabryka dogmatów w Kościele
Rzymskokatolickim.
Człowiek
(Homo Sapiens Sapiens) ma to do siebie, że wkręca sobie różne rzeczy.
Niekoniecznie w tym negatywnym sensie. By nie być skrajnymi egocentrykami
(strategia ewolucyjna) wkręcamy sobie do głów idee, sentencje, motta, wartości;
to wkręty, które muszą zapełnić lukę w naszym człowieczeństwie, noszącym
jak pisał Darwin, „stempel niskiego pochodzenia". Moim zdaniem patriotyzm
(podobnie jak i religia) to wkręt niedopasowany, wkręcany na dodatek bez kołka
rozporowego.
Umiemy
zdefiniować przecież państwo, kraj. Miłość natomiast zdefiniować bardzo
trudno. Właściwie jest to niemożliwe. Nawet w odniesieniu do rodziców, czy
partnera życiowego. Z drugiej jednak strony, jesteśmy w stanie spostrzec
skutki wszystkich tych miłości = wiemy więc, przez co każda miłość jest
zdeterminowana — przez swój cel. Miłość rodzicielska, miłość do kobiety/mężczyzny
-
mają ostatecznie swój cel biologiczny — chodzi o przekazanie czy zachowanie
swoich genów, osobiste szczęście, a czasem też tylko to ostatnie. Imperatyw
biologiczny się kłania.
A
miłość do kraju? Biologicznie, nie ma ona żadnego uzasadnienia. To pole do
manewru dla socjologii oraz psychologii- bardzo nieścisłych nauk próbujących
uściślić wszystkie chore, czy zdrowe wymysły naszych kor mózgowych i związek
tych wymysłów ze społeczeństwem. Neurobiologia może pomóc w zrozumieniu,
skąd się biorą te wymysły.
Jeden z nich, patriotyzm, ma rzecz jasna swoje racjonalne uzasadnienie- ale to nie te
oficjalne. Patriotyzm jest użyteczny dla władzy. Nikt nie musi tłumaczyć ci,
jak to niby masz kochać te kilometry kwadratowe, wielkie zbiorowości ludzkie,
lasy, łąki, pola, góry, miasta, wsie. Pojawiają się od czasu do czasu
jedynie nieudolne racjonalizacje, które za chwilkę postaram się obalić. Człowiek
jako jednostka nie patrzy zazwyczaj przez pryzmat biologii. Dlatego na co dzień,
miłość do Polski nie wymaga dla niego żadnych analiz, zupełnie tak samo,
jak i miłość do konkretnego człowieka.
Wciska
się nam więc do głów, że patriotyzm jest właściwą postawą, bo jest- i koniec. Jeśli ktoś spyta dlaczego, słyszy odpowiedź, iż sprzyja to losom
Polski, a więc Polakom. Dalsza dociekliwość jest już niewskazana, albowiem
trzeba niesamowitych akrobacji intelektualnych, by wykazać, że wysoki rozwój
gospodarczy bogatych państw wynika bezpośrednio, czy pośrednio, z patriotyzmu
ich obywateli. Jedynie wojna jest polem, na którym można wykazać się
patriotyzmem.
Mamy
bowiem agresora i defensora. Takie już geopolityczne realia — żołnierze bronią
rodzimych ziem przed ich zagarnięciem. Nie ma mowy o kompromisie, albowiem
agresor nie zna dyplomacji. Jest on najczęściej inteligentnym, chciwym
psychopatą, który kieruje swoimi żołnierzami w celu spełnienia własnych
ambicji. Nietrudno jest mu wmówić obywatelom (tym walczącym i nie), iż miłość
do kraju wymaga najazdu na inny kraj. Grunt był bowiem urabiany przez wieki na
wszystkich pokoleniach- ten grunt mentalny to nic innego, niż patriotyzm.
Czy
zaborczość przeczy miłości? No cóż, może niekoniecznie? A czy miłości
nie bywa blisko do nienawiści? Czy nie występują często w parze? Tak, możemy
tak stwierdzić. A teraz, uwaga, przenieśmy to na płaszczyznę międzynarodową.
Stosowanie propagandy i retoryki wysokoemocjonalnej w połączeniu z abstrakcją
to inaczej indoktrynacja — a jeszcze prościej- pranie mózgów. Dodajemy jeszcze
demonizacji innych państw, dużo gloryfikacji własnego, i „rasa wyższa"
gotowa.
Państwo ma armię, każde inne państwo również ją ma. Ta prosta obserwacja
pokazuje, iż świat pięknych, humanitarnych idei nie przebije twardej
rzeczywistości, którą rządzi… władza! Oraz potencjalna bezwzględność
owej władzy. Z tej samej przyczyny robi się z Polaków patriotów- ponieważ w innych krajach robi się tak samo. Moim zdaniem za dużo tu czasochłonnej
profilaktyki.
Sądzę,
że warto czasem przeanalizować te kwestie; żyjemy dla siebie, swoich
bliskich, znajomych, przyjaciół. Wkładamy wysiłek w swe działania, by życie
dla nas i dla nich było przyjemne, szczęśliwe. Czy użyłem w tych zdaniach słów
takich, jak kraj, naród, czy państwo (broń boże patriotyzm)? Nie — bowiem
wspomniana przed chwilą naturalna, normalna postawa przyjmowana w miliardach
miejsc na świecie, może przynieść i gdzie niegdzie przynosi dobrobyt różnego
rodzaju- również materialny. Patriotyzm ćpają ludzie puści, pozbawieni
zainteresowań, dociekliwości i determinacji w patrzeniu światu prosto w oczy.
Niekiedy czekają tylko, aż ktoś powie coś złego o Polakach, a wtedy
wyskoczy taki z szabelką, siłą udowadniając, że Polak to korona stworzenia, a powiedzenie przykrej prawdy o pewnych rodakach to cios dla całego urojonego
„narodu".
Państwo,
czy kraj, to pojęcia z wszech miar praktyczne. Naród, czy narodowość, mogą
rozmazać się w czasie, a cóż to za wartość, która tak łatwo się
rozmazuje? Wartości uniwersalne- przyjaźń, uczciwość, życzliwość,
odpowiedzialność itd. — przynoszą obfite plony gdziekolwiek są. Patriotyzm
jest tylko workiem prochu, który potrzebuje iskierki, by przerodzić się w nacjonalizm i wybuchnąć, siejąc wokół spustoszenie.
Przyznaję,
że mam sentyment do języka polskiego, mojej miejscowości; hymn również
potrafi mnie nieco wzruszyć, ale nie umywa się do romantycznych utworów. Nie
mogę sobie w każdym razie dać wmówić, że to co czuję to patriotyzm.
Identycznie, bóg w którego nie wierzę, nie jest miłością. Jego definicją
jest bycie stwórcą kosmosu. Nie mieszajmy w tym kotle pojęciowym, aż rozmiękczą
się nam mózgi. Proponuję pozostać przy sentymencie i sentyment nazywać
sentymentem. A na koniec- nie jest tak, że pracując dla kraju pracujemy dla
siebie. Jest dokładnie ODWROTNIE. Musimy obrócić nasz tok myślenia i pomyśleć o zbiorowościach ludzkich przez pryzmat użyteczności, zamiast patosu i totemizmu.
« Państwo i polityka (Publikacja: 23-03-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1119 |
|