Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.443.799 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Sądzę, że religia, ogólnie mówiąc, była przekleństwem ludzkości".
 Nauka » Zdrowie

Amerykańskie wpadki homeopatii [1]
Autor tekstu:

Grudzień 2009 roku, mimo dość srogiej i śnieżnej zimy, można było uznać w Stanach Zjednoczonych za naprawdę gorący okres. Nie tylko ze względu gorączkę przedświątecznych zakupów, która osiągała właśnie swoje coroczne apogeum, ale również ze względu na wzbierającą falę zachorowań na tzw. świńską grypę (H1N1), która od kliku miesięcy pozostawała tematem numer jeden nie tylko w kraju, ale również za granicą, a za sprawą panicznej reakcji mediów, Światowej Organizacji Zdrowia i rządu doprowadziła naród niemal na skraj masowej histerii.

Opinia publiczna z niepokojem śledziła napływające doniesienia, w których analizowano okoliczności każdego pojedynczego zgonu z powodu grypy, rozprawiano o groźnych skutkach powikłań pogrypowych u dzieci i osób w wieku podeszłym i pilnie obserwowano rosnącą liczbę zakażeń. Prezydent Barack Obama w Wigilię Bożego Narodzenia nie zawahał się określić epidemii grypy mianem „zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego", wzbudzając tym samym obawy, czy system opieki zdrowotnej będzie w stanie poradzić sobie z oczekiwanym lawinowym wzrostem liczby zachorowań i — w konsekwencji — rosnącą liczbą hospitalizacji.  [ 1 ]

Wykreowana w ten sposób atmosfera napięcia i zagrożenia, z którą mieliśmy zresztą w pewnym stopniu do czynienia również w Europie, stwarzała na rynku produktów medycznych i paramedycznych doskonałą okazję do nadużyć i zwyczajnych oszustw. Dodatkowo sprzyjały temu informacje o ograniczonej dostępności szczepionek przeciw grypie H1N1 i występujące (częściowo wskutek agresywnego nakręcania popytu) trudności w nabyciu popularnych leków przeciwwirusowych.

W tej sytuacji odpowiedzią na zwiększone zapotrzebowanie okazała się oferta przygotowana przez producentów preparatów ziołowych, leków homeopatycznych, innych kuracji, suplementów i środków leczniczych, gotowych w każdej chwili wypełnić niszę, stworzoną przez ogromny popyt amerykańskiego rynku na medycynę niekonwencjonalną.

W ofercie producentów i sklepów internetowych związanych z tą branżą w krótkim czasie znalazła się spora ilość produktów przeciw świńskiej grypie. List ostrzegawczy amerykańskiej federalnej Agencji do spraw Żywności i Leków (FDA), sporządzony po zapoznaniu się w dniu 22 grudnia 2009 r. z witryną tylko jednego popularnego sklepu internetowego — www.e***.com, zajmującego się promocją i sprzedażą specyfików homeopatycznych, może dać pewne wyobrażenie o skali zjawiska. Znalazła się w nim lista blisko 20 preparatów homeopatycznych różnych marek, znajdujących jakoby zastosowanie w profilaktyce i leczeniu infekcji spowodowanych wirusem H1N1. [ 2 ]

Trzeba jednak zwrócić uwagę, że prawdziwej eksplozji niczym nieskrępowanej twórczości producentów preparatów homeopatycznych sprzyjało, poza paniką, co najmniej kilka innych czynników.

Po pierwsze, homeopatia posiada w oczach amerykańskich konsumentów względnie uprzywilejowany status, przynajmniej w stosunku do innych metod medycyny niekonwencjonalnej. Sytuacja ta wynika z faktu, że na mocy prawa z 1938 roku wskazówki i wymogi dotyczące produkcji i dystrybucji produktów homeopatycznych, zawarte w „Homeopathic Pharmacopeia of the United States" (HPUS), zostały wpisane do „Federal Food, Drug and Cosmetic Act of 1938". Na mocy owej (dziś już dość leciwej) regulacji prawnej preparaty homeopatyczne w Stanach Zjednoczonych są traktowane jak produkty dostępne bez recepty w powszechnej sprzedaży. W związku z tym, producenci i dystrybutorzy często powołują się na fakt, że status homeopatii jest określony przepisami prawa federalnego, co wykorzystują w celu zdobycia zaufania pacjentów i klientów, o czym będzie jeszcze mowa w dalszej części tekstu.  [ 3 ]

Po drugie, produkty homeopatyczne mogą być w Stanach Zjednoczonych zgodnie z prawem nazywane „lekami homeopatycznymi", o ile są zawarte HPUS lub w dodatkach, poprawkach i uzupełnieniach do tego dokumentu. „Lek homeopatyczny" nie musi być jednak wcale „lekiem" w myśl United States Pharmacopeia (obejmującej między innymi wykaz leków oficjalnie dopuszczonych do sprzedaży w Stanach Zjednoczonych). Terminologiczne niuanse nie stanowią większej trudności dla znawców problematyki, ale dla niewtajemniczonego, przeciętnego klienta apteki mogą być już trudniejsze do uchwycenia.  [ 4 ]

Po trzecie, w niektórych stanach lekarze mogą zdobywać specjalność w dziedzinie homeopatii, w innych — takie usługi paramedyczne mogą być legalnie świadczone nawet przez asystentów po odpowiednim przeszkoleniu. W wielu stanach usługi paramedyczne są refundowane w ramach systemu ubezpieczeń zdrowotnych.

Po czwarte, ponieważ produkty homeopatyczne zawierają (w założeniu) albo jedynie śladowe ilości substancji czynnych, albo nie zawierają ich wcale, w Stanach Zjednoczonych praktycznie nie muszą one przechodzić takich procedur oceny bezpieczeństwa stosowania i skuteczności, co leki na receptę i nowe leki przeznaczone do sprzedaży bez recepty (ang.-am. „over-the-counter drugs" lub „OTC drugs").

Nie trzeba dodawać, że dla producentów preparatów homeopatycznych, w porównaniu z producentami konwencjonalnych farmaceutyków, które muszą spełniać zaostrzone kryteria bezpieczeństwa, jest to bardzo wygodne rozwiązanie. Tym samym fakt, że leki homeopatyczne praktycznie nie działają i pozostają teoretycznie nieszkodliwe dla zdrowia konsumentów (przyjęte nawet w sporych ilościach), zostaje wskazany jako ich zaleta, która w obecnych realiach — prawnych, administracyjnych i rynkowych — daje producentom preparatów homeopatycznych sporą przewagę nad innymi uczestnikami rynku farmaceutycznego. Zwolnieni z uciążliwych, ale niezbędnych dla zapewnienia bezpieczeństwa i sprawdzenia skuteczności leku procedur, takich jak kosztowne badania kliniczne, mogą wprowadzać na rynek nowe produkty bez obaw o jakiekolwiek ewentualne negatywne konsekwencje.

Co więcej, w marketingu i reklamie często uwypukla się stanowisko, że preparaty homeopatyczne, w przeciwieństwie do konwencjonalnych środków farmakologicznych, nie mają skutków ubocznych i są na tyle bezpieczne, że nie ma potrzeby ich klinicznego testowania. Dąży się w ten sposób do sprawiania wrażenia, że homeopatia jest po prostu bezpieczniejsza od innych metod leczenia, a nawet tak bezpieczna, że w przypadku „leków homeopatycznych" wszelkie badania kliniczne są po prostu zbędne. To, że — zgodnie z wynikami wielu badań naukowych — po prostu nie działają i są nie tyle nieszkodliwe, co po prostu nieskuteczne, zostaje zawsze dyskretnie przemilczane, zazwyczaj bez ryzyka poniesienia w związku z tym jakichkolwiek poważniejszych kosztów.

Po piąte, producenci preparatów homeopatycznych muszą jednak spełniać pewne istotne, choć raczej minimalne wymogi dotyczące określenia dokładnego składu i działania specyfiku, przebiegu procesu produkcji, czystości substancji, opakowania itp. Informacja na opakowaniu powinna ponadto zawierać przynajmniej jedno główne wskazanie co do zastosowania w danym problemie zdrowotnym, listę składników, informację o stężeniu substancji czynnych oraz podstawowe informacje na temat bezpieczeństwa użytkowania.

Niestety, również ten fakt bywa często wykorzystywany do manipulowania nabywcami preparatów oraz w reklamie. Klient zostaje poinformowany, że preparat homeopatyczny, który nabył lub zamierza nabyć, spełnia wymogi określone prawem lub określone przez agencje, powołane przecież do zajmowania się bezpieczeństwem leków i żywności (np. FDA). W ten sposób autorytet instytucji państwowych, stojących za nimi urzędników i naukowców zostaje znowu wykorzystany do psychomanipulacji, prohomeopatycznej propagandy i nieuczciwej reklamy. Informacje tego typu rzeczywiście można znaleźć na stronach internetowych i wielu ulotkach, w tym również na stronie wspomnianego w raporcie FDA sklepu www.e***. com.

Można też zwrócić uwagę, że opakowania preparatów homeopatycznych, spełniające wszelkie wytyczne przewidziane prawem, bardzo przypominają szatą graficzną i tworzonym na modłę łacińską nazewnictwem opakowania leków konwencjonalnych, co dodatkowo może wprowadzać w błąd nabywcę tak spreparowanego specyfiku.

Nic więc dziwnego, że zgodnie z danymi z badań „2007 National Health Interview Survey", w 2006 roku z homeopatii korzystało prawie 4 miliony dorosłych Amerykanów, a do tego blisko milion dzieci. Można mieć nadzieję, że korzystanie z homeopatii przynajmniej im nie zaszkodziło, choć istnieją również doniesienie badawcze, które sugerują, że stosowanie tzw. „medycyny komplementarnej i alternatywnej" może wiązać z rezygnacją z konwencjonalnych metod leczenia i zapobiegania chorobom, zwłaszcza u dzieci. Sytuacja, w której homeopatia prezentowana jest jako pełnowartościowa, „systemowa" i „holistyczna" medycyna, powinna więc dawać powody do zmartwień, zwłaszcza gdy przedstawi się listę schorzeń, w których pacjenci szukają pomocy w homeopatii. Są to — między innymi — alergie, astma, depresja, zaburzenia trawienia, infekcje uszu i gardła, czyli schorzenia, które mogą mieć różne, niekiedy bardzo poważne podłoże somatyczne, a nieleczone lub leczone nieprofesjonalnie mogą mieć niekorzystne skutki dla jakości życia, zdrowia, a nawet życia pacjenta.

Na szczęście istnieją również pewne narzędzia prawne, które pozwalają amerykańskim służbom i agencjom federalnym i stanowym nieco ograniczać samowolę i rozbudzoną za jej przyczyną spontaniczną twórczość producentów i dystrybutorów preparatów homeopatycznych. Z satysfakcją można odnotować, że FDA czy Federalna Komisja Handlu coraz bardziej zdecydowanie zwalczają patologiczne zjawiska, jakich nie brakuje na rynku paramedycznych środków leczniczych.

W Stanach Zjednoczonych preparaty homeopatyczne mogą być sprzedawane bez recepty jedynie w przypadku, gdy są zalecane przez producenta (zgodnie z informacją na opakowaniu lub ulotką) w stosunkowo niegroźnych problemach zdrowotnych, takich jak łagodne przeziębienie, ból głowy czy mięśni, subiektywnie odczuwane stany zmęczenia itp. Jeżeli producent preparatu homeopatycznego utrzymywałby, że jest to substancja, która może być skuteczna w leczeniu poważniejszych chorób, w tym grypy H1N1, musiałaby ona trafić na listę leków (nie należy przy tym mylić „leku" z „lekiem homeopatycznym") sprzedawanych na receptę, a tym samym podlegałaby zaostrzonym kryteriom oceny bezpieczeństwa i skuteczności, podobnie jak konwencjonalne leki.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Pod sztandarem Niebios
Wieżo z kości słoniowej, módl się za nami….

 Zobacz komentarze (6)..   


 Przypisy:

« Zdrowie   (Publikacja: 11-04-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Caden O. Reless
Ur. w 1980 r. w Polsce. Magister nauk o zachowaniu. Główne zainteresowania autora koncentrują się wokół zagadnień przemian społeczno-politycznych współczesnego świata, socjologii, filozofii i psychologii świadomości.

 Liczba tekstów na portalu: 29  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 26  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Rozum i życie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1166 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365