|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Jeszcze Polska, jeszcze raz Polska. Co zrobimy z odzyskaną wolnością? Chwilowo przykościelni spierają się, czy nadal prosić Boga, żeby zwrócił ojczyznę wolną, czy żeby ją już teraz wolną zachował. Pan Bóg czeka na dalsze instrukcje. Zatroskani chcą, żebyśmy byli podobni do największej demokracji świata, czyli do Indii, Kaliszan nie widać, ci, którzy wczoraj handlowali dolarami pod kinem, budują.. | |
| |
|
|
|
|
Nauka » Zdrowie
Amerykańskie wpadki homeopatii [2] Autor tekstu: Caden O. Reless
Problem ten jednak w zasadzie nie dotyczy
homeopatii, gdyż producenci nie fatygują się na tyle, by jej skuteczność
udowadniać w rzetelnie zaprojektowanych badaniach naukowych. Nie mają również
ambicji, by udowadniać naukowo, że homeopatia jest skuteczna w leczeniu świńskiej
grypy, raka czy — dajmy na to — choroby Parkinsona. Uprawdopodabnianiu
efektywności homeopatii w oczach konsumentów ma służyć mętne
teoretyzowanie, sprzeczne ze współczesną nauką lub najzwyczajniej
niedorzeczne, ale pozwalające na przetrwanie, a nawet prosperowanie na dość głębokim
rynku paramedycznym, oraz chwytliwe kampanie społeczne, wzorowane na
wydarzeniach organizowanych przez zasłużone instytucje, takie jak obchodzony
co roku w kwietniu Tydzień Świadomości Homeopatii.
Niestety, zdarza się, że producenci preparatów
homeopatycznych w Stanach Zjednoczonych nie stosują się nawet do minimalnych
wytycznych przewidzianych prawem, przekraczając tym samym jego granice, a co więcej — narażając zdrowie nabywców na niebezpieczeństwo. Zdarza się, że
specyfiki homeopatyczne zawierają „coś jeszcze" lub też zawierają
wprawdzie przewidzianą substancję aktywną, lecz w szkodliwym dla zdrowia stężeniu.
Homeopatia, podobnie jak wszystkie dziedziny ludzkiej aktywności, narażona
jest przecież na ryzyko wystąpienia zwykłych błędów i pomyłek, pokusę
zwykłego oszustwa i działania w złej wierze, a także fałszerstwa. Z tego
powodu wielokrotnie zdarzało się w ubiegłych latach, że na żądanie FDA
wycofywane były z rynku całe partie preparatów homeopatycznych różnych
marek, niespełniające wymogów dotyczących stężenia substancji czynnej,
jakości procesu produkcji, rzetelności informacji o przeznaczeniu specyfiku i z powodu innych mniej lub bardziej poważnych uchybień. Mimo że produkty te
znalazły się na rynku, i — jak już wcześniej wspomniano — zakłada się,
że są potencjalnie nieszkodliwe, nie są więc bezwarunkowo i całkowicie
bezpieczne.
Co zrozumiałe, producenci i dystrybutorzy związani z homeopatią wolą podkreślać fakt, że specyfik homeopatyczny znalazł się
na rynku, gdyż jego produkcja jest zgodna z prawem czy wytycznymi FDA (co może
być zgodne z prawdą), ale zapominają dodać, że nie jest to równoznaczne z jakąkolwiek rekomendacją preparatu i w żaden sposób nie wyklucza ryzyka związanego z jego stosowaniem. Ponadto produkt homeopatyczny w każdej chwili może być
wycofany z rynku, jeżeli konsumenci zgłoszą jakieś nieprawidłowości i zostaną one potwierdzone przez odpowiednie kontrole.
Na przykład, problemy ze standaryzacją dawki
substancji czynnej stały się w październiku 2010 roku przyczyną wycofania z rynku homeopatycznego produktu Hyland's Teething Tablets. [ 5 ]
FDA oceniła,
że tabletki, zawierające bliżej nieokreślone dawki belladonny (pokrzyk
wilcza jagoda; liście i jagody tej rośliny zawierająca silnie toksyczne
alkaloidy) mogą stwarzać poważne ryzyko dla dzieci, którym tabletki z belladonną podawano w celu złagodzenia doznań bólowych przy wyrzynaniu się
zębów mlecznych.
Uzasadniając swoją decyzję o wycofaniu leku z rynku FDA argumentowała, że „ Hyland's Teething Tablets są wytwarzane w taki sposób, by zawierać niewielką dawkę belladonny, substancji chemicznej,
które może wyrządzić poważne szkody, jeżeli jest przyjmowana w większych
ilościach. W przypadku tego rodzaju produktu jest bardzo ważne, by ilość
belladonny podlegała precyzyjnej kontroli. W wyniku analiz laboratoryjnych,
przeprowadzonych przez FDA, ustalono, że poszczególne tabletki Hyland's
Teething Tablets zawierają inną dawkę belladonny. W dodatku, FDA uzyskała
informacje, o przypadkach dzieci, które przyjęły większą ilość tabletek
niż zalecano, ponieważ pojemnik nie posiadał odpowiedniego bezpiecznego
zamknięcia". U niektórych dzieci wystąpiły też efekty uboczne, spójne z obrazem klinicznym zatrucia belladonną.
Dodajmy, że ani FDA, ani producent nigdy wcześniej
nie przeprowadzali jakiejkolwiek oceny Hyland's Teething Tablets pod kątem
bezpieczeństwa stosowania u dzieci czy skuteczności leczniczej. Ponadto, nie są
obecnie znane żadne naukowe dowody na to, że wspomniany homeopatyczny produkt
ma w ogóle jakiekolwiek rzeczywiste korzystne działanie. Jedyną przesłanką,
która miała świadczyć o skuteczności produktu było zastosowanie w procesie
produkcji zabiegów o dawnym, jeszcze magiczno-alchemicznym rodowodzie, tj.
silnego „rozcieńczania substancji" w celu uzyskania jej „minimalnej
dawki", która powinna leczyć „podobne przez podobne" za pośrednictwem
tzw. „pamięci wody", występującej w roli rozpuszczalnika i wektora
tajemniczych leczniczych właściwości. To nie żart. To aparat pojęciowy
homeopatii, zaczerpnięty wprost z osiemnastowiecznych traktatów i przeniesiony
bez poważniejszych zmian w XXI wiek, mimo całego postępu, jaki dokonał się w tym czasie w każdej dziedzinie nauki. [ 6 ]
Dalsze kontrole ujawniły kolejne zaniedbania w procesie kontroli produkcji i w rezultacie Standard Homeopathic Company zgodziła
się na dobrowolne wycofanie swojego sztandarowego produktu z rynku.
W 2009 roku podobne problemy, związane z odpowiednią kontrolą procesu produkcji, miała według FDA firma Washington
Homeopathic Products, Inc. Ostrzegający list, wystosowany przez FDA do
kierownictwa spółki, wymienia takie uchybienia, jak kilkakrotne problemy z pozytywnym przejściem leków przez testy mikrobiologiczne (co może świadczyć o niedopełnieniu odpowiednich wymogów czystości w procesie produkcji) czy
obecność kawałków stłuczonego szkła w buteleczkach z gotowym specyfikiem.
Ponadto, firma Washington Homeopathic Products, Inc. miała problemy z udowodnieniem, że produkowane przez nią na bazie penicyliny leki homeopatyczne
rzeczywiście nie zawierają antybiotyków. Firma nie przeprowadziła w tym
kierunku odpowiednich testów, bazując jedynie na typowo homeopatycznym
przekonaniu, że odpowiednie rozcieńczenie penicyliny praktycznie wyeliminuje
jej obecność z końcowego produktu. Tymczasem u niektórych osób penicylina
może wywołać nawet w niewielkiej ilości silne reakcje alergiczne. W dodatku
była na terenie firmy przechowywana w formie sproszkowanej w takich warunkach,
które nie zabezpieczały przed unoszeniem się jej drobin w powietrzu, a nawet
mieszania się z innymi substancjami, na przykład ze stosowaną tuż obok do
produkcji innego produktu ampicyliną.
Co wprost nie do pomyślenia w przypadku produkcji
konwencjonalnych leków, w firmie brakowało sporządzonych na piśmie procedur
dotyczących procesu produkcji i kontroli jakości, które pozwoliłyby zapewnić,
że powstały produkt finalny cechuje się właściwościami zgodnymi z deklaracjami producenta, co dotyczyło tak podstawowych kwestii, jak stałość
składu, stężenia, jakości czy czystości. W firmie, która zajmowała się
produkcją homeopatycznych preparatów leczniczych dla dzieci nie opracowano
zresztą nawet podstawowych procedur sprzątania i czyszczenia urządzeń
wykorzystywanych do produkcji. [ 7 ]
Zwykłe zaniedbania w procesie produkcji i uchybienia w kontroli jakości produktów nie są jedynym problemem homeopatii w Stanach Zjednoczonym. Przy okazji epidemii grypy H1N1 w 2009 roku wielu
producentów preparatów homeopatycznych dopuściło się zwyczajnych oszustw, z premedytacją umieszczając na swoich produktach nie tyle niesprawdzone, co zupełnie
fałszywe informacje o ich przeciwwirusowym działaniu. Świadczy to niestety o tym, że wielu producentów preparatów homeopatycznych nie ma żadnych skrupułów,
świadomie wprowadza konsumentów w błąd, przypisując swoim produktom właściwości,
których nigdy nie posiadały i nawet w zamyśle nigdy nie miały posiadać,
kierując się nie tyle dobrem pacjenta, co zasadą bezwzględnej maksymalizacji
zysku. Na całe szczęście, nawet status „leku homeopatycznego" widniejącego w HPUS nie upoważnia producentów specyfiku do utrzymywania, że posiada on właściwości,
których nie potwierdzono w badaniach naukowych, zwłaszcza w przypadku poważniejszych
chorób i problemów zdrowotnych.
Pośród produktów homeopatycznych, wielu o bardzo
wymyślnych, wręcz poetycznych nazwach, które trafiły na rynek w okresie
epidemii grypy H1N1 w latach 2009-2010, znalazły się takie, które reklamowano
jako „homeoterapeutyczne wibracje z aktualnym szczepem H1N1" czy też jako
„szczepionkę przeciw grypie sezonowej 2009-2010". Niektóre z preparatów
miały zdaniem producentów zapewniać „gotowość na niebezpieczeństwo
mutacji wirusa grypy nawet wówczas, gdy nowe szczepy wirusa pozostają jeszcze
nieznane", inne miały zapewnić „równowagę górnych dróg oddechowych" i w ten sposób „łagodzić symptomy świńskiej grypy". Wielu produktom
producenci przypisywali wprost niespecyficzne działanie antywirusowe, co miało
zapewniać skuteczność w leczeniu i zapobieganiu wszystkim typom wirusa grypy, z położeniem szczególnego nacisku na wirusa tzw. grypy świńskiej.
Jako leki posiadające antygrypowe działanie, zwłaszcza w przypadku wirusa H1N1, były w Stanach Zjednoczonych reklamowane również
homeopatyczne specyfiki łatwo dostępne w Polsce, takie jak oscillococcinum,
pneumococcinum, influenzinum, nux vomica czy thymuline. Długa lista niezwykłych
właściwości leczniczych tych produktów mogłaby zresztą wpędzić w kompleksy zespoły badawcze niejednego dobrego laboratorium farmakologicznego.
Jednak, jak można było oczekiwać, żadne z powyższych
twierdzeń, dotyczących nadzwyczajnych właściwości produktów
homeopatycznych w profilaktyce i leczeniu świńskiej grypy, nie znajduje
jakiegokolwiek poparcia w dostępnych aktualnie doniesieniach naukowych.
Przeciwnie, skuteczność homeopatii jest mocno kwestionowana, a sama homeopatia
jest obiektem szerokiej krytyki w środowiskach medycznych. Nic więc dziwnego,
że FDA stanowczo odradzała stosowanie, a nawet zakup wszystkich wyżej
wymienionych „leków".
Na koniec, mając w pamięci amerykańskie doświadczenia z homeopatią w ostatnich latach, można sformułować kilka wniosków na przyszłość.
Po pierwsze, bardzo ważne jest, by w żadnym
wypadku nie traktować homeopatii w sposób uprzywilejowany i pod żadnym
pozorem nie nadawać jej specjalnego statusu, czy to w wyniku decyzji
politycznych czy administracyjnych, czy jakichkolwiek innych, w stosunku do
sprawdzonych naukowo i szeroko akceptowanych w środowisku medycznym i naukowym
metod medycyny konwencjonalnej. Może być to trudne w sytuacji istnienia grup
aktywnie lobbujących na rzecz pewnych środowisk czy rozwiązań lub nawet dążących
do narzucenia środowisku lekarzy i farmaceutów pewnych rozwiązań na drodze
prawnej (sądowej), choćby wbrew zdrowemu rozsądkowi. Negatywne następstwa
jakiegokolwiek legitymizowania homeopatii na „uprzywilejowanej ścieżce"
mogą ciągnąć się latami i paraliżować późniejsze próby osiągania
racjonalnych rozwiązań w tej kwestii. Niestety, jak wielokrotnie zwracał uwagę
prof. Andrzej Gregosiewicz, w Polsce „mleko już się rozlało", o czym świadczy
art. 21 ustawy z dnia 6 września 2001 r. „Prawo farmaceutyczne". [ 8 ],
[ 9 ]
1 2 3 Dalej..
Przypisy: « Zdrowie (Publikacja: 11-04-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1166 |
|