|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Przesądy w naszym życiu Autor tekstu: Harry Oliver
Tłumaczenie: Jakub Góralczyk
Ludowe wierzenia i przesądy
kojarzą mi się przede wszystkim z dzieciństwem. To właśnie w dziecięcym okresie
mego życia po raz pierwszy zetknąłem się z wiedzą ludową ubraną wówczas w formę
przestróg i upomnień ze strony dorosłych. Niezależnie od tego, czy byli to
rodzice, dziadkowie, rodzice znajomych, czy nawet nauczyciele, jeżeli ktoś
powiedział mi, że przejście pod drabiną niechybnie sprowadzi na moją głowę
katastrofę, nadepnięcie na szczelinę w chodniku przyniesie mi pecha, a zbicie
lustra zagwarantuje siedem lat nieszczęścia, ślepo mu wierzyłem. Co ciekawe, nie
czułem zupełnie potrzeby kwestionowania tych „prawd"; byłem święcie przekonany,
że pochłaniając gigantyczne ilości marchewki będę wręcz w stanie widzieć w ciemnościach i za brak „widzenia nocnego" długo winiłem po prostu
niewystarczające spożycie tego warzywa! Natomiast co do wszystkiego, co miało
przynieść mi szczęście — jak na przykład monety w sadzawce, podkowa lub
czterolistna koniczyna — cóż, jakie dziecko wątpi w taki rzeczy? Na pewno nie
byłem to ja. Dorastając jednak i stając się coraz bardziej niepokornym młodym
człowiekiem, w odruchu młodzieńczej frustracji nie mogłem powstrzymać się, żeby
celowo nie przejść pod drabiną tylko i wyłącznie po to, by zobaczyć, co się
stanie. O ile wiem, nie wydarzyło się nic specjalnego. Ale nie mam przecież
pewności, że niechcący nie pozbawiłem siebie odrobiny dodatkowego szczęścia! To
niezwykle interesujące; praktycznie każdy z nas, może z wyjątkiem największych
racjonalistów, wierzy w jakieś przesądy — nieważne, czy są to niezrozumiałe i mało znane drobiazgi, czy też ogólnie akceptowane społecznie „mądrości", według
których żyjemy każdego dnia nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Egzystujemy
przecież w społeczeństwie, w którym religia odgrywa coraz mniejszą rolę, a jednak każdemu nieszczęsnemu kichnięciu towarzyszy niezmiennie odpowiedź „Na
zdrowie!".
Zdarza się, że pochodzenie ludowych wierzeń i przesądów jest dość
oczywiste, chociaż o wiele częściej stanowi dla nas absolutną tajemnicę!
Korzenie niektórych naszych przesądów tkwią w starożytności, inne zrodziła wiara
chrześcijańska, ale tak naprawdę sporo przesądów powstało całkiem niedawno.
Gromadząc materiały do tej książki chciałem oczywiście wyjaśnić znaczenie
ogólnie znanych wierzeń, a jednocześnie poświęcić trochę miejsca tym mniej
znanym, aczkolwiek równie fascynującym — takim, które nie są już obecne w naszym
życiu lub stały się wyłącznie domeną określonych regionów. Wymieniłem również
sporo przesądów, których pochodzenie pozostało dla mnie tajemnicą, a które same w sobie są niezwykle interesujące i warte głębszego zbadania. Byłbym niezwykle
wdzięczny, gdyby ktoś zechciał wypełnić luki tam, gdzie moje poszukiwania
okazały się bezowocne. Piszcie na adres words@blake.co.uk.
Czarne koty przynoszą szczęście (lub pecha)
Przesąd, iż czarne koty przynoszą szczęście, jest względnie
młody, pochodzi bowiem z połowy XIX w. Zapiski jeszcze z XVII w. sugerowały, że
czarne koty powinny raczej przynosić pecha — chociaż zależało to również od
okoliczności, w jakich ów kot się pojawiał. Na przykład czarny kot kroczący w naszym kierunku miał przynosić szczęście, jednak jeśli przebiegał nam drogę,
zwłaszcza o poranku, oczywiste stawało się już, że jest wysłannikiem zła.
Zdarzało się, że osoby wykonujące niebezpieczne zawody, jak górnicy i rybacy,
nie wychodzili do pracy, gdy drogę przebiegł im rano czarny kot. Lęk przed
przebiegającym drogę czarnym kotem jest dziś wciąż żywy w Stanach Zjednoczonych i wielu innych częściach świata, w tym w Polsce. Często za jedyne lekarstwo w takich okolicznościach uważa się splunięcie.
Niezależnie od tego, czy szczęśliwy, czy nie, czarny kot od dawna utożsamiany
był z nadnaturalnymi mocami. W starożytnym Egipcie czczono Bast, boginię
przybierającą postać czarnego kota, zaś w Europie koty wręcz tradycyjnie
kojarzono z czarną magią. Czarny kot w roli domowego demona wiedźmy często
pojawia się w podaniach ludowych i książkach fabularnych; wiele źródeł podaje
również, iż często wierzono, że czarny kot jest tak naprawdę samą wiedźmą
ukrywającą się w zwierzęcej postaci. Ten silny związek z magią i nadnaturalnymi
siłami częściowo tłumaczy, dlaczego w przeszłości wierzono również w uzdrawiającą moc kotów. W ludowej medycynie czarny kot pojawia się nader często:
pocieranie jego ogonem o oko było tradycyjnym lekarstwem na jęczmyk, zaś picie
kociej krwi miało ogólnie poprawiać zdrowie. Wśród innych, nieco bardziej
makabrycznych receptur znajduje się między innymi sos z potrawki przyrządzanej z czarnego kota, który leczyć miał suchoty oraz spalona i sproszkowana kocia głowa
mająca poprawiać wzrok.
Koty mają dziewięć żyć
Wedle tego znanego wierzenia koty posiadają zadziwiającą
wręcz zdolność wymykania się śmierci i są w stanie „umierać" aż dziewięć razy.
Przekonanie to pochodzi z XVI w. i chociaż jego korzenie są niejasne,
prawdopodobnie ma swe źródło w wierze w nadnaturalną moc kotów. Dla starożytnych
Egipcjan uważających koty za bóstwa, stworzenia te były nieśmiertelne. Gdy w późniejszych czasach zaczęto utożsamiać koty z czarami, powiadano, że wiedźma
może przybrać postać kota aż dziewięć razy. Strach przed tymi demonicznymi
stworzeniami wciąż odbija się echem w zwyczaju wypowiadania przy wejściu do domu
słów „Szczęście wszystkim — z wyjątkiem kota".
Kota nie należy zostawiać samego przy ciele zmarłego
Kiedy zwłoki zmarłego członka rodziny wystawiano przed
pogrzebem w domu, koty trzymano z daleka, aby czasami nie wskoczyły na ciało lub
nad nim nie przeskakiwały. W przypadku gdyby tak właśnie się stało, kota trzeba
byłoby natychmiast zabić. W przeciwnym razie mogłoby to zagrozić duchowi
zmarłego lub skazać na śmierć kolejną osobę, jaka spojrzała na zwłoki. Zdarzało
się również, że koty więziono w odwróconej misce aż do bezpiecznego zakończenia
pogrzebu. Dokładne pochodzenie tego przesądu jest nieznane, jednak — znowu -
wiara ta jest najwyraźniej powiązana z przekonaniem, iż koty dysponują
nadnaturalnymi mocami lub są wręcz demonicznymi stworzeniami.
Istnieją inne przesądy łączące koty ze śmiercią: kot czuje rzekomo zbliżającą
się śmierć jednego z domowników i nie chce wówczas wchodzić do domu. Co więcej,
podobno koty potrafią również „kraść oddech" dzieci i dlatego też nie można
zostawiać ich z dziećmi sam na sam. Istnieją zapiski świadczące o tym, że
przesąd ten był niegdyś tak popularny, że jeszcze w XVIII w. jeden z sędziów
śledczych oskarżył kota o śmierć dziecka!
Przeniesienie choroby na kota lub psa
Jeden z przesądów głosi, że ludzkie choroby można leczyć
przenosząc je na psa lub kota. Pochodzenie tego przesądu jest niejasne; wiemy
jednak, iż narodził się on w XVIII w., kiedy to zalecanym na rany rąk lekarstwem
było włożenie palca do kociego ucha. Wierzono wówczas, że choroba przejdzie z człowieka na kota. W epoce wiktoriańskiej dorośli leczyli chore dzieci wkładając
pukle ich włosów do psiego pożywienia. Panowało wówczas przekonanie, iż choroba
przejdzie tajemniczo z dziecka na zwierzę i pierwsze odzyska kosztem drugiego
swe utracone zdrowie.
Twój kot przepowie ci pogodę
Gdy twemu kotu zbiera się na zabawę lub figle, zwiastuje to
załamanie pogody. Mówi o tym już XVIII-wieczny wierszyk:
Gdy śnieg, zamieć i wicher za płotem, A na morzu groźny sztorm,
Kot bawi się i macha ogonem, I wszelkie figle cieszą go.
Kot leżący tyłem do ognia wieszczy nagłe zmiany pogodowe,
zazwyczaj mróz lub chłody. Urządzający sobie toaletę kot wróży natomiast
deszcze: pochodzące z początków XVI w. źródło wspomina, iż nieszczęsny kociak,
który wkłada łeb pomiędzy łapy w celu „chędożenia rzyci swej" jest złowieszczym
zwiastunem ulew i burz.
[ 1 ] Częściowo tłumaczy to zjawisko tak częstego występowania kotów w przesądach
morskich, gdyż każda nagła zmiana pogody dla załogi statku mogła oznaczać nawet
śmierć. Według legend morskich koty nie tylko mogły przepowiadać pogodę, lecz
również ją kontrolować. Uwięzienie kota miało również przynosić burze, więc
kiedy żony marynarzy nie chciały, by ich małżonkowie wyruszali w morze, zamykały
swe koty w kredensie. W XIX w. Karol Darwin pisał, iż marynarze na jego statku
są święci przekonani, że ktoś uwięził kota pod wanną, aby statek nie opuścił
portu. Przesądy takie traktowano na tyle poważnie, że samo słowo „kot" było
zakazane wśród szkockich rybaków jeszcze w XX w.
Japoński Maneki Neko, kot przywołujący szczęście
W japońskich domach lub na wystawach japońskich sklepów
często napotkać można Maneki Neko, czyli przywołującego szczęście kota. Dość
okazała sylwetka kota z dzwonkiem i monetą w jednej łapie, z drugą łapą
wzniesioną wysoko w powietrze, sprowadzać ma do domu szczęście, a do sklepu
dobrobyt i klientów. Chociaż mieszkańcy Zachodu odnoszą czasami mylne wrażenie,
że kot po prostu macha łapą, tak naprawdę wykonuje on gest przywoływania w japońskim stylu. Japończycy przywołują innych trzymając w górze dłoń, której
wnętrze skierowane jest na zewnątrz, i naprzemiennie prostując i zginając palce.
Kiedy Maneki Neko w górze trzyma lewą łapę, ma sprowadzać klientów; kiedy
natomiast w górze trzyma prawą łapę, przywołuje pieniądze. Także różne kolory
Maneki Neko mają swoje uzasadnienie: czerwony oznacza ochronę przed złymi
duchami i chorobami, złoty przynosi pieniądze, biały symbolizuje czystość, zaś
czarny chroni przed złem. Czarny Maneki Neko cieszy się dużym powodzeniem
szczególnie u kobiet, gdyż ma chronić swą właścicielkę przed molestowaniem
seksualnym.
Chociaż wzmianki o Maneki Neko pojawiają się już w XVII-wiecznych pismach, w swej obecnej formie symbol ten zdobył popularność dopiero w połowie XIX w.,
kiedy to zaczęto używać jego figurki kota skarbonki. Istnieje wiele teorii
wyjaśniających popularność Maneki Neko akurat w tym czasie; jedna z nich
sugeruje, iż stało się tak, ponieważ rząd Meiji zabronił wystawiania epatujących
erotyzmem rzeźb w witrynach domów publicznych, zaś sam kot miał początkowo
przywoływać klientów. Z czasem zjawisko to zaczęto postrzegać humorystycznie i wkrótce rozpropagowano Maneki Neko jako talizman przyciągający innych klientów.
Fragment książki
Czarne koty i prima aprilis. Skąd się wzięły przesądy w naszym życiu?
Przypisy: [ 1 ] Od tłumacza: Z racji
spopularyzowanego przez XX-wieczną literaturę polską dość specyficznego,
aczkolwiek nie do końca odpowiadającego prawdzie znaczenia
staropolskiego czasownika „chędożyć" wszystkich Czytelników mających
zastrzeżenia co do znaczenia niniejszego słowa w kontekście czynności
higienicznych odsyłam do „Słownika polszczyzny XVI wieku" (t. III, s.
219, Wrocław 1968). Warto nadmienić przy okazji, iż szekspirowski
angielski jest tutaj chyba jeszcze bardziej bezpośredni niż jego
staropolski odpowiednik; w tekście źródłowym autor raczy bowiem
Czytelnika wyrażeniem „lycke hr ars". « Recenzje i krytyki (Publikacja: 16-04-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1178 |
|