|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Trzeba zrobić nową przeszłość [3] Autor tekstu: Romana Kolarzowa, Adam Kubiak
Książka Ewy Kurek
[ 2 ]
(dalej EK) zadziwia swobodą w bibliograficznym traktowaniu tematu. Mniej
uprzejmie, za to ściślej należy tę swobodę określić jako tendencyjny dobór
źródeł. Charakteryzując
przedwojenne dzielnice żydowskie, autorka ogranicza się do Warszawy i poprzestaje na cytatach z… Żeromskiego i Broniewskiego. Pięknie — tyle że
tematem nie jest obraz warszawskiej dzielnicy żydowskiej w literaturze polskiej.
Można odnieść wrażenie, że autorka nie odróżnia relacji dokumentalnej od kreacji
literackiej; wcześniej bowiem zgłasza pretensje do Kosińskiego, mniej więcej za
to, że Malowany ptak
jest powieścią, a nie kroniką. To jednak
szczegół, choć nie bez znaczenia — daje bowiem niejakie pojęcie zarówno o kulturze literackiej, jak i — co tu istotniejsze — o kwalifikacjach
warsztatowych. Jest to ważne także i dlatego, że ostatnia część pracy,
następująca już po Zakończeniu, a nazwana "Strach" sąsiadów — Janowi T.
Grossowi do sztambucha, to polemika, której centralnym punktem jest
dowodzenie, że JTG „(...) nie opanował dostatecznie metodyki historycznego
warsztatu naukowego". (s.286)
Dowodem na to, m. in., ma być powołanie
się JTG na pewne sformułowanie H. Arendt (o powszechności i banalności
antysemityzmu), uczynione w samej rzeczy niezbyt zręczną frazą
powiedziała gdzieś. Z tej to
niezręczności EK wyprowadza jednak wnioski tyleż pryncypialne, co osobliwe.
Zaklinając się bowiem na swoją dla Arendt admirację i znawstwo jej pism,
oświadcza, że JTG imputuje
Arendt myśli nieobecne w jej pracach,
ponieważ EK nigdzie się u Arendt z taką myślą nie zetknęła. A to znaczy, że nie zna niewielkiej rozprawy H. Arendt
pod wymownym tytułem La tradition cachée:
le Juif comme paria (Paris 1987).Broszura ta jest dostępna w wypożyczalni Biblioteki Jagiellońskiej. Była
także tłumaczona przez Piotra Kołyszkę w „Literaturze na Świecie", bodaj jako
Żyd jako parias. Ukryta tradycja (tu
muszę przyznać, że nie chce mi się sprawdzać pełnego adresu, więc pójdę raczej
śladem JTG i powiem, że w którymś numerze
LnŚ). Dla wywodów, poświęconych kwestii asymilacji Żydów, też nie
zaszkodziłaby znajomość H. Arendt Rachel
Varnhagen. Storia di un'ebrea (Milano 1988).
Bibliograficzna swoboda, historykowi już
nieprzystojna, widoczna jest w kwestiach zgoła fundamentalnych. Zdawać by się
mogło, że nie można rozważać kwestii
Żydzi polscy: cudzoziemcy czy obywatele (r. II) bez szczątkowego choćby
odwołania się do źródeł polskich.
Autorka epatuje wielkimi słowami — że Państwo Polskie, że Naród, sprawa
narodowa, zdrada sprawy narodowej… roztrząsa, „(...) czy polscy Żydzi identyfikują
się z polskim państwem, czy może tylko z małymi ojczyznami, symbolizowanymi
przez określone miasto lub wieś (...)" (s.51); rozprawia też o tym, że Żydzi "nie
zdali egzaminu z obywatelskości" podczas rozbiorów — co i nic dziwnego, gdyż
najwyraźniej nie rozumie pojmowania
obywatelstwa, dominującego do I dekady XX w. — wszystko to jednak czyni na
podstawie mniej niż skromnych danych źródłowych. Toteż anachronizmów jest tu co
niemiara; podobnież nadinterpretacji. W rodzaju
„Dla ogromnej większości społeczeństwa
polskiego zamiana polskiego białego orła na obce orły zaborców była dramatem"
(s.52) — tu autorka dlaczegoś jednak ominęła stosowny cytat z Żeromskiego...
Ominęła także zagadnienie nader drażliwe, a mianowicie kwestię, co pod pojęciem
społeczeństwo polskie należy rozumieć
choćby tylko przez cały XIX w. Drażliwość ta jest zrozumiała, o ile zna się
choćby wyrywkowo źródła z tego okresu. Dla jakiegoś powodu Jean Baudoin de
Courtenay widział nie społeczeństwo
polskie lecz dwa narody, skrajnie
zróżnicowane antropometrycznie, a pozostające w relacji
zwycięzca — podbity. Dla jakiegoś też
powodu Wincenty Witos zdawał w swoich pamiętnikach sprawę z tego, jakie poczucie
tożsamości wyniósł ze środowiska rodzinnego (a było ono nader zbieżne z mniemaniem de Courtenay’a) i jakimi drogami dochodził do odkrywania w sobie
polskości.
Cała prezentacja historii Żydów
polskich, intencjonalnie prowadzona w tym celu, aby uzasadnić
słuszność znalezienia się Żydów w latach 1939-1945 poza zasadą solidarności,
oparta jest na więcej niż wątłych materiałach. I tak, służące jako
odwołanie podstawowe, prace Bałabana nie są w ogóle konfrontowane z analogicznymi zagadnieniami w
Historii Żydów
Graetza; ani tym bardziej z pracami
bardziej współczesnymi (np. B.D. Weinryb,
The Jews of Poland: A Social and Economic History of The Jewish Community in
Poland from 1100 to 1880, Philadelphia 1978). Uderza wszelako w tym
rozdziale, gdy mowa o latach 1918-1939, absolutna
nieobecność tzw. literatury
narodowej. Nie ma tu miejsca dla Konecznego, Zdziechowskiego, Trzeciaka,
Giertycha, ani wreszcie dla Rycerza
Niepokalanej. Takich autorów po prostu nie było; i takich materiałów
zwyczajnie nie ma. Zgłaszając pretensje do Żydów polskich, że się
niedostatecznie polonizowali, EK pomija wytwornym milczeniem — bo ten wątek też
jest całkowicie nieobecny w pracy o
stosunkach polsko-żydowskich — takie zachęty i „ułatwienia" dla tej
polonizacji, jakimi były getta ławkowe,
numerus clausus oraz numerus nullus.
Nie trzeba więc łamać sobie głowy, przed kim to elitarne środowisko akademickie
[ 3 ]
starało się drzwi zatrzasnąć, skoro tych Żydów chętnych do wyjścia z „ciemnoty i ortodoksji" właściwie nie było.
Odrębną sprawą jest EK rozumienie
i>polonizacji — na str. 34 jest to
wyłożone wprost jako „(...) konwersja na chrześcijaństwo i całkowite odcięcie się
od żydowskich korzeni" . Rozumiem więc, że — symetrycznie -
amerykanizację
czy też pełną asymilację polskich emigrantów w USA należałoby widzieć
jako „całkowite odcięcie się od polskich korzeni". O ile wiem, choć mogę źle
wiedzieć, ci, którzy w USA występują z takimi koncepcjami wobec Polonii,
społeczności irlandzkiej, włoskiej i każdej innej, nie mają dobrej reputacji i określani są brzydkim słowem na r. No cóż, może to efekt tej
nieznośnej politycznej poprawności.
Rzecz
jasna, bez uwzględnienia powyżej przywołanej literatury
nie można wiarygodnie opracować takiego tematu. To zaś, co w tej materii
uczyniła autorka, nazywa się (zazwyczaj) już nie tendencyjnym doborem źródeł
lecz zgoła manipulacją źródłami. Można odnieść wrażenie, że taka też jest
preferowana przez EK metoda historyczna.
Doskonale objawia się ona w r. III Wokół
stereotypów. Judasz i Haman w jednym stali domu. Brak tu najskromniejszego
bodaj odniesienia do prac fundamentalnych dla omawianego problemu — zarówno
klasycznych (J. Isaacs, J. Trachtenberg), jak i współczesnych, zresztą krajowych
(J. Tokarska-Bakir). Pominięty został J.T.Gross i jego Upiorna dekada: trzy eseje o stereotypach na temat Żydów (Kraków
2001). A przecież, jeśli EK wykłada przekonanie, że ten autor na każdym kroku
się myli i rozsiewa grube błędy, miała wręcz obowiązek ten właśnie tekst
uwzględnić. Zamiast jednak odwołania, choćby polemicznego, do badań są cytaty,
zgoła wypisy z Lucjana Rydla. I jest teza, całkowicie bałamutna, że w polskiej
świadomości stereotyp Żyda budował się głównie, w zasadzie wyłącznie, na
podstawie „niewinnego", bo tylko prześmiewczego, obrazu Żyda w jasełkach i przedstawieniach kolędniczych. Rozumieć mogę, że symetrycznie EK bawią
polish jokes jako przejaw
„niewinnego" postrzegania Polaków w świecie. Osobiście mam je, podobnie jak
obraz Żyda czy Rosjanina w kulturze polskiej, za mało zabawne i od niewinności
dalekie. Możliwe, że rzecz ta dałaby się sprowadzić do indywidualnego poczucia
humoru (nie wszystkich Monthy Pyton bawił); jak w takim razie zrozumieć i objaśnić awanturę dyplomatyczną
wokół pewnej karykatury w niskonakładowym niemieckim piśmie?
Rolę przedstawień pasyjnych, zawarte w nich wizerunki Żydów oraz ładunek emocjonalny w te wizerunki wpisany EK
taktownie zbywa cytatami z A. Całej
Wizerunku Żyda w polskiej kulturze ludowej (Warszawa 1992). Cytaty te nie
wzbudziły zresztą żadnej refleksji u EK, a powinny — skoro publikacja A. Całej
miała swoja polemikę. I należałoby bodaj zwrócić uwagę na to, że — skoro już
porównuje się Purimszpilen i
Wieszanie Judasza — że jednak swoich
przedstawień Żydzi nie urządzali pod polskimi domami, nie kradli też do nich
odzieży ani nie wymuszali na polskich sąsiadach okupu. A o takich składowych
polskiego obyczaju Wieszania Judasza
pisze przecież A. Cała, a cytuje EK.
EK rozmyślnie bagatelizuje również
historyczną rolę duchowieństwa katolickiego w tym, co Isaacs nazwał
nauczaniem nienawiści. Gdyby nie mieć
żadnej wiedzy o tym, czym w istocie było sprowadzenie przez Zbigniewa
Oleśnickiego do Krakowa Jana Kapistrana, można by uznać, że o jakieś sprawy
błahe szło. Co jednak znaczy w cytowanym fragmencie z M. Bałabana I. t.
Dziejów Żydów w Krakowie i na Kazimierzu
1304-1868 charakterystyka Kapistrana „(...) gdziekolwiek tylko stanął,
pobudzał lud przeciwko Żydom", czym ów kaznodzieja wsławił się we Wrocławiu tuż
przed przyjazdem do Krakowa i o czym świadczy fakt, że biskup wraz z kaznodzieją
mogli żądać od króla cofnięcia
udzielonych Żydom przywilejów? — tego darmo by szukać w tych „rozważaniach
historycznych". Wypadnie więc dopowiedzieć, że „pobudzanie ludu przeciw Żydom"
to nic innego, jak możliwie neutralne nazwanie tego, co język prawniczy nazywa
podżeganiem — w tym wypadku do pogromów; i że rzadko zostawało ono bezowocne.
Utożsamienie duchownego — podżegacza z żydowskim archetypem takiej postaci
(Haman przecież tylko starał się pobudzić
króla przeciwko Żydom...) dziwić nie powinno. A zainteresowanych jakością
pobudzania ludu przez Jana Kapistrana
we Wrocławiu odsyłam do dzieła J. Tokarskiej-Bakir
Legendy o krwi. Antropologia przesądu
(Warszawa 2008).
NNie jest przy tym pewne, jak to było z tym purimszpilowym stylizowaniem Hamana na katolickiego kapłana. [ 4 ]
EK opiera się tylko na pracy A. Żbikowskiego
Żydzi /i>(Wrocław 1997). Zamieszcza też
uwagi O. Mulkiewicz-Goldberg, która zwraca uwagę, że Żbikowski nie podaje
źródła, skąd taką wiadomość czerpie. EK decyduje się jednak polegać na relacji
Żbikowskiego bowiem „(...) potwierdzają ją inne niżej cytowane źródła" (str. 101;
por. przyp. 159, tamże). Tyle że nie ma innych cytowanych źródeł, ani niżej, ani
nigdzie indziej. Formalnie warto zwrócić uwagę, że EK wykorzystuje tu fragment
prywatnej korespondencji z O. Mulkiewicz-Goldberg. Czyni więc to, co piętnuje u Grossa, choć przy tej okazji stwierdza: „(...) nigdy (...) nie przyszłoby mi do
głowy, aby wypowiadane podczas tych rozmów tezy profesora zamieszczać w publikacjach jako podbudowę tez własnych; (...) Prywatna rozmowa z historykiem nie
jest bowiem tym samym, co opublikowane przez niego tezy". (s. 278). Im dalej
zagłębiać się w pracę EK, tym silniej zaznacza się podejrzenie, że stosowanie
miar podwójnych jest immanentną właściwością jej warsztatu i metody.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] E. Kurek,
Poza granicą solidarności.
Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945, Lublin 2008, wyd. 2. [ 3 ] Mamy to już zagadane dokumentnie,
więc trzeba przypomnieć: numerus
clausus oraz numerus nullus
były wprowadzane przez poszczególne wydziały uniwersyteckie na mocy
uchwały senatu. To znaczy, że nie można tych działań scedować na
samowolę lub też
rozwydrzenie
tłumu, pospólstwa itp. a ośrodki
akademickie mają swoje dzieje, mają swoje archiwa... [ 4 ] W znanych mi przedstawieniach
Haman miewał rysy nieco operetkowe — trochę z rzymskiego legionisty,
trochę z węgierskiego honweda
czy bawarskiego myśliwego. Zwykle wedle tego, „czym chata
bogata", tj. z czego można było skombinować kostium. « Recenzje i krytyki (Publikacja: 09-05-2011 )
Romana KolarzowaProfesor Uniwersytetu Rzeszowskiego (zakład aksjologii wydziału filozoficznego). Wcześniej pracowała na Uniwersytecie Jagiellońskim, w Akademii Muzycznej w Poznaniu oraz na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Była redaktorką wydawnictwa Rebis. Była związana z organizacjami: Ruch Obrony Praw Kobiet, NEUTRUM, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Autorka książek: "Postmodernizm w muzyce" (Warszawa 1993), "Przekroczyć estetykę" (Kraków 2001), "Wprowadzenie do tradycji i myśli żydowskiej" (Rzeszów 2006), "Kilka ćwiczeń z myślenia praktycznego" (w przygotowaniu). Liczba tekstów na portalu: 4 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Krwawe majaki kultury | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1420 |
|