|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie » Teologumenony
Wieczne męki ? Autor tekstu: Michał Przech
Chrześcijanie wielu obrządków, a głównie Katolicy, drżą po nocach,
mając swiadomość nieuniknionej kary za grzechy: czy Bóg będzie miłosierny,
wobec mnie grzesznego ? Niniejszym postaram się trochę uspokoić
tych, którym wieczne męki piekielne na kształt horrorów nie dają spokoju.
Pięcioksiąg ST nie używa słowa nieśmiertelność (w znaczeniu
choć podobnym po dzisiejszego) ani razu, ponieważ Izraelici nie znali tego
błędnego konceptu, dopóki nie ulegli wpływom helleńskim w III i II wieku p.n.e.
(kanon Starego Testamentu zamknięty został wcześniej). Niektórzy z tzw.
wczesnochrześcijańskich przywódców Kościoła (studiując w 'uczelniach'
helleńskich) przyjęli naukę o nieśmiertelność duszy pod wpływem filozofii
Platona i Arystotelesa. Wywodząc się z greckiego kręgu kulturowego, ci oddani
Bogu i inteligentni liderzy Kościoła przyjęli nieśmiertelność duszy za fakt
(podobnie jak wielu współczesnych chrześcijan) nigdy nie poddając tej teorii
ewaluacji w oparciu o Pismo Święte. Jeden z nich, Tertulian (150 — 230 n.e.),
doszedł do 'logicznego' wniosku, iż skoro dusza jest nieśmiertelna, to i kara za
grzechy musi trwać wiecznie. Tak oto, w pewnym uproszczeniu, powstał koncept
piekła i czyśćca, który deformuje charakter Boga, ukazując Go jako tyrana
dręczącego w nieskończoność dusze grzeszników. Arcybiskup William Temple
napisał: "Jedno możemy orzec z całą pewnością: Wieczne katusze są wykluczone.
Ludzie zapożyczyli grecką, niebiblijną naukę o nieśmiertelności duszy. Z tym
uprzedzeniem w umysłach czytają Nowy Testament. Bez tego na podstawie samego
Nowego Testamentu dowiedzieliby się o wiecznym zniszczeniu, zamiast o wiecznej
męce. To ogień nazwany jest aeonian [wiecznym], a nie wrzucone weń życie."
Podobnie Sodoma i Gomora "stanowią przykład kary ognia wiecznego" (Jd.7). Frazy
zawsze i na wieki wieków mają w językach hebrajskim i greckim charakter względny
(np. zgodnie z Przymierzem, niewolnik mógł służyć swemu panu na zawsze, czyli do końca życia, albo tylko przez 6 lat).
Alternatywą dla życia wiecznego jest więc śmierć, a nie wieczne męki. Jeszu
powiedział: "Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jedynego dał, aby
każdy kto weń wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J. 3,16). Aż 182 razy
Biblia mówi o unicestwieniu (śmierci) niesprawiedliwych.
Jeszu mówił, że ci, którzy w niego wierzą nie pomrą, nie zobaczą/ujrzą śmierci.
Czy miał na myśli śmierć doczesną, czy śmierć ostateczną, czyli koniec istnienia
? Jeśli to pierwsze, to oczywiście nie mówił prawdy (no chyba, że nikt nigdy tak
naprawdę nie wierzył). Jeśli to drugie, to nadal nie mamy potwierdzenia, że tak
istotnie jest. Jak na razie tylko właśnie Jeszu podobno zmartwychwstał, co i tak
nie dało gwarancji (nie wynika z opisów NT), że żyje wiecznie. Jeśli nie ma
życia wiecznego, to tym samym cała religia chrześcijańska i judaizm stają się
bezcelowe i niepotrzebne (po co wierzyć w Boga, który tylko odbiera życie).
Przedstawię teraz ciekawy eksperyment
myślowy. Dotyczy on mianowicie duszy ludzkiej w sensie uznanym przez Katolików.
Otóż, jak twierdzą, do Nieba wchodzą dusze poszczególnych osób. Każda dusza jest
inna, więc niesie ona ze sobą, jako sobie tylko właściwe, informacje pochodzące z tego świata. W ciągu życia dusza doznaje doświadczeń, wiedzy oraz 'pochłania'
informacje dotyczące tego świata. Z takimi informacjami i będąc ich świadoma
wchodzi do Nieba (lub nie..). Musi więc istnieć łączność między materialnym
mózgiem/umysłem a duszą niematerialną. Ponadto, bez takiej łączności kara czy
nagroda oraz sąd ostateczny nie miały by sensu, gdyż sąd nad 'osobą' nieświadomą
tego sensu jest pozbawiony. Tu pojawia się sprzeczność, gdyż taka łączność
istnieć, z definicji, nie może (nie stwierdzono jej, gdyż byłoby to sprzeczne z prawem zachowania energii). Tak więc istnieją co najmniej dwie możliwości: dusza
nie istnieje lub istnieje nie mając łączności z mózgiem (tym samym dusze w Niebie nie są tymi samymi osobami, jeśli w ogóle są osobami). Ktoś powie, że
mózg to nie umysł, że to dusza myśli. Osoby takie odsyłam do najbliższego
szpitala psychiatrycznego w dwojakim celu: własnej obserwacji oraz własnego
leczenia (Po co w takim razie tak wielki mózg, skoro nie robi nic ? Z powodzeniem wystarczyłby sam móżdżek).
Prof. Wolf Singer (członek
Papieskiej Akademii Nauk w Rzymie, która doradza Watykanowi w kwestiach
dotyczących nauk przyrodniczych) powiedział w niedawnym wywiadzie: "Jeśli dusza
jest tym czymś wiecznym, co nie przestaje istnieć, kiedy my i wszystko to czym
jesteśmy umiera, to coś takiego w kategoriach nauk przyrodniczych nie ma swojego
miejsca. My staramy się prześledzić, jak z komórek jajowych powstają organizmy, a w końcu istoty myślące i świadome swojego istnienia. Potrafimy opisać ten
rozwój prawie bez luk w kategoriach systemu nauk przyrodniczych. To samo dotyczy
ewolucji. Oznacza to jednak także, że to, co stanowi naszą osobowość, w momencie
naszej śmierci przestaje istnieć. Jeśli rzeczywiście coś nadal trwa, to nie da
się tego przedstawić za pomocą kategorii naukowych, a więc można w to jedynie
wierzyć. (za: Forum, 20.05.2001; Rozmawiali: Rüdiger Braun, Til Briegleb)
Jest pewien, zaiste ciekawy, paradoks odnośnie Nieba.
Mianowicie załóżmy, że mamy dwie osoby. Jedna z nich (ta zła, np. Stalin lub jak
kto chce) jest bezsprzecznie odpowiedzialna za śmierć mnóstwa ludzi (milionów),
za zbrodnie przeciw ludzkości i została przez historię oraz prawie wszystkich
ludzi oceniona bardzo negatywnie. Osoba, co do której trudno mieć wątpliwości,
że nie jest w chrześcijańskim 'Piekle'. Drugą osobą może być np. święty (może
nawet Polak) lub papież. Osoba, co do której trudno mieć jakiekolwiek
zastrzeżenia natury religijnej czy moralnej, która z dużą dozą
prawdopodobieństwa trafiła do 'Nieba'. Tak więc pierwsza została ukarana
wiecznymi mękami za mniej niż 90 lat świadomego życia (nie odliczając snu !) a druga została nagrodzona wiecznym szczęściem u boku stwórcy za podobny okres na
Ziemi. Przecież to okrutna i bezczelna niesprawiedliwość !! Czy takie ma być
'sprawiedliwe' działanie owego miłosiernego Boga ? Za parędziesiąt lat działania
na Ziemi każe lub wynagradza nieporównywalnie dłuższym okresem kary lub nagrody
? Toż nawet zabójców skazujemy na co najwyżej dożywocie (i to nie w męczarniach). Tortury w piekle nie pomogą ponadto nikomu, gdyż kara ta rzekomo
jest wieczna, a według wykładni teologii rzymsko-katolickiej, stan ludzi męczonych w piekle nie może już ulec poprawie. Gdyby to było prawdą, Bóg byłby gorszy niż
Neron i Hitler razem wzięci, którzy męczyli ludzi z jakiegoś (sobie wiadomego)
powodu tylko przez relatywnie krótki okres czasu. Tylko bestia byłaby w stanie
dokonać takiego wyroku na słabej ludzkiej duszy (założyłem tu, siłą rzeczy, że
takowa istnieje). Mało tego, nawet nagradzając oszukuje. Bóstwo istniało bowiem
nieskończenie długo przed stworzeniem czasu, więc jest istotnie wieczne.
Natomiast dusze miały swój początek w czasie, więc pomimo dalszego żywota, ich
życie nie będzie wieczne tak, jak bóstwa. W dowolnym momencie po śmierci, bóstwo
będzie i tak 'starsze' niż wszystkie dusze.
Teraz
przypomnę mało znaną kwestię bliźniaków złączonych ze sobą ciałami, znanych pod
medyczną nazwą dicephalus. Chodzi mianowicie o dwie różne osoby, złączone ciałem
(np. 3 płuca,2 głowy i 2 kręgosłupy ale 1 miednica i 2 nogi). Osoby takie są
autonomiczne w sensie umysłu i odczuwania oraz wolnej woli (ale nie fizycznej).
Jest to przypadek rzadki, ponieważ osoby takie mogą normalnie żyć bez potrzeby
rozdzielenia. Załóżmy teraz, że dusza istnieje. W takim razie obie te osoby mają
różne dusze, żyjące jednak (połowicznie) w jednym ciele. Jest rzeczą oczywistą,
że obie te osoby są ze sobą bardzo związane uczuciowo i duchowo. Przypuśćmy, że
jedna z nich wybierze życie religijne i będzie osobą wierzącą, a druga zostanie
ateistą. Tak więc, ostatecznie jedna z nich mogłaby pójść do Nieba, druga
natomiast nie. Tym samym dwie dusze, żyjące dosłownie razem, zostałyby na zawsze
rozdzielone tylko dlatego, że umysł jednej z nich był wierzący a drugiej z nich
nie, w pewnym krótkim, skończonym, Ziemskim czasie. W ten sposób dwie dusze z praktycznie jednego ciała zostałyby rozdzielone na wieczność. Czy można sobie
wyobrazić większe okrucieństwo wobec nich ze strony Stwórcy ? Nie dość, że
pozwolił na ich poczęcie w tak okrutnej postaci, to jeszcze ocenia ich
ograniczoną wolność jego poznania ! Doprawdy, wielu bogów pogańskich było
bardziej sprawiedliwych.
Na koniec, zastanówmy się nad istnieniem bóstwa/Boga w czasie, w rozumieniu Europejskim (hellenistycznym). Mamy tu Boga wiecznego ze
swej natury. Był on zawsze i zawsze będzie, przez nieskończony czas na osi
czasu, na której 0 to teraz. Świat stworzył w pewnym momencie tego czasu, tak
więc świat materialny ma początek. Wynika stąd, że bóstwo, przez bardzo długi
czas (lub nawet nieskończony) nie zrobiło dla nas NIC !
Ta nieskończenie inteligentna istota nie stworzyła świata przez całe eony swego
istnienia, tak więc co 'robiła' ? Zastanawiała się jak ?
Kościół utrzymuje, iż człowiek "nie jest przypadkowym produktem procesu rozwoju.
Jest on w sposób indywidualny i całkowicie osobisty chciany przez Boga". Tak
więc wszyscy ludzie urodzeni z nieuleczalnymi wadami ciała, chorobami, dzieci
umierające tuż po lub nawet przed narodzinami są chciane przez tego 'Boga' ? Czy
więc chce on naszego cierpienia ? Czy stwarzając ludzi planował sobie te
wszystkie okropności jakie ich spotkają w życiu ? Katolicy mają swoje wymijające
wytłumaczenia tych kwestii, ale czy mogą to wyjaśnić logicznie, bez potrzeby
kreacji kolejnych atrybutów swego, już i tak absurdalnego, bóstwa (np. kolejne
wymiary czasowe) ? Powoływanie się na nowe teorie fizyczne nie ma tutaj sensu,
gdyż niczego to nie wyjaśnia, a jedynie odsuwa dyskusję na później, a ponadto,
wasz Jeszu nie potrzebował fizyki aby wierzyć w Ojca. Argumenty w rodzaju 'inne
wymiary', 'wymiary czasowe' czy 'osobliwości czasowe' są bezcelowe, gdyż
dyskusja dotyczy naszego świata, logiki oraz filozofii, a nie hipotez z pogranicza
fizyki. Szukanie Boga w 'innych wymiarach' może ludzi wierzących tylko ośmieszyć.
« Teologumenony (Publikacja: 29-07-2002 Ostatnia zmiana: 09-01-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1580 |
|