|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Laicyzacja
Religia sprowadza się do kontroli zachowań Autor tekstu: Eric S. MacDonald
Tłumaczenie: Andrzej Szwatoński
Zacznę od
cytatu z niedawnego tekstu Paula Kirby z Washington
Post:
Religia jest
jednym wielkim łgarstwem budowanym na kolejnych kłamstwach: kłamstwie o grzechu pierworodnym, kłamstwie o życiu wiecznym, kłamstwie o piekle, kłamstwie o skuteczności modlitwy, kłamstwie o tym, że religia jest źródłem moralności,
kłamstwie o kreacjonizmie, kłamstwie o Wielkim Ojcu, który słyszy każde
nasze słowo i czyta każdą naszą myśl. Do tej listy musimy dodać kłamstwo mówiące,
że religia postrzega mężczyzn i kobiety jako równych. Przez tak długi czas tego rodzaju dziwaczne gry słowne uchodziły na sucho
i pozwalały aby śmierć w torturach
mogła być prezentowana jako przejaw miłości, a wieczne katusze w ogniach
piekielnych mogły być postrzegane jako konieczny akt sprawiedliwości, więc może
nie powinniśmy być zaskoczeni, że zostali także oszukani zwolennicy
religii, którym wmawiano, że systematyczne upośledzanie i uciszanie kobiet
jest aktem ich wyzwolenia i zrównania praw. Niemniej jednak jest to kłamstwo
takie samo jak wszystkie poprzednie: cyniczne i podłe kłamstwo. Czas, aby
wszystkie kobiety ocknęły się z tego kłamstwa.
W tym ważnym miejscu powinniśmy
zacząć. Religia jest cynicznym i podłym
kłamstwem. W komentarzu do ostatniego postu Tim Martin
zadaje pytanie dotyczące artykułu Gregory`ego Paula na temat Kultu
Męskości w Kościele rzymsko-katolickim:
Pytanie jakie
nasunęło mi się po przeczytaniu tego tekstu i artykułu Gregory`ego Paula
brzmi: jaki jest dowód na to, że kościołowi chodzi o kontrolowanie ludzi?
Wiem, że w dużym stopniu zajmuje się on kontrolowaniem ludzi i wydaje moralne
nakazy mówiące ludziom jak mają się zachowywać, ale jak odróżnić organizację, która
jest nastawiona wyłącznie na kontrolowanie ludzi od takiej, która nie jest? Jak wyglądałby kościół, który
„nie" służyłby kontroli zachowań?
Jak wyglądałby kościół, którego
celem nie byłoby sprawowanie kontroli? Cóż, odpowiedź jest prosta. Przede
wszystkim, taki kościół nie powinien opowiadać kłamstw. Po drugie, jeśli
twierdzi, że mówi prawdę, pytanie o prawdę powinno być zadane na poważnie, a odpowiedzi powinny być traktowane jako wkład do trwającej przez cały
czas dyskusji. Po trzecie, kościół
taki nie powinien wykluczać ze swoich szeregów połowy ludzkości. Po czwarte, nie
powinien dążyć do tego, aby jego zasady moralne i inne przekonania stawały się
prawem. Po piąte, wizerunek kościoła powinien być mniej ważny niż sprawiedliwość i dobro społeczne. Po szóste,
nikt nie powinien być wykluczany spośród wspólnoty tylko z powodu swojej
wiary w to, że oczywiste rzeczy, mające racjonalne podłoże, są prawdziwe.
Po siódme, jego zasady wiary nie powinny ulegać skostnieniu, poprzez
utrzymywanie, że zostały nam dane w świętej księdze lub przekazane przez tradycję. Jeśli
myślenie krytyczne wykaże, że w rzeczywistości takie teksty są nieadekwatne z punktu widzenia faktów lub moralności, wtedy kościół nie powinien obstawać
przy niepodważalności swoich zasad, lecz winien je korygować zgodnie z wskazaniami racjonalności. Stopień, w jakim organizacja lub
instytucja jest niewrażliwa na wymagania rozumu decyduje o tym, jak
bardzo taka organizacja jest ukierunkowana na kontrolowanie ludzi, gdyż jest
ona zmuszona do wymuszenia rezygnacji z krytycznego rozumu i z własnego rozumienia co
jest prawdą, aby zapewnić jedność i ciągłość tak pojmowanej organizacji.
Weźmy przykład absolutnego zakazu aborcji i eutanazji w Kościele katolickim, całkowite
przeciwstawianie się kapłaństwu kobiet, utrwalone przekonanie, że
homoseksualizm jest poważnym zaburzeniem osobowości. Dla Kościoła żaden argument nie będzie
wystarczający, aby te kwestie poddać pod dyskusję. Nieważne jak
bezsensowne takie żądania by się wydawały, Kościół katolicki zawsze będzie się
ich trzymał. Pozwólcie mi zacytować, watykańską Instrukcję o powołaniu teologa w Kościele
(Donum Veritatis):
...jednym z zadań teologa jest właściwa interpretacja
tekstów Urzędu Nauczycielskiego i dysponuje on w tym celu regułami
hermeneutycznymi, do których należy zasada głosząca, że wartość
nauczania Urzędu Nauczycielskiego przewyższa — dzięki opiece Bożej — wartość
użytych argumentów, niejednokrotnie czerpanych z określonej teologii. Co zaś
dotyczy pluralizmu teologicznego, jest on uzasadniony o tyle, o ile nie
narusza jedności wiary rozumianej w sensie obiektywnym.(31)
Oznacza to po prostu tyle, że
stanowisko Urzędu Nauczycielskiego jest legitymizowane jako prawdziwe nawet wtedy, kiedy fałszywość
takiej „prawdy" zostanie wykazana przez teologię!
Wiele
razy widzieliśmy przykłady tego nieprzejednania. W Wielkiej Brytanii biura adopcyjne
prowadzone przez Kościół katolicki zostały zamknięte, aby nie można było
wymusić na nich oddawania dzieci na wychowanie parom homoseksualnym. W Chile i Salwadorze (weźmy choćby te dwa przykłady) pod różnymi pretekstami, ale z powodu takiej samej niezwykle silnej presji Kościoła katolickiego, aborcja jest
całkowicie
nielegalna. W Brazylii aborcja jest dozwolona tylko wtedy, gdy życie kobiety
jest zagrożone lub ciąża powstała w wyniku gwałtu, ale nawet wtedy Kościół
ekskomunikuje tych, którzy pomagają w dokonaniu aborcji z tych dwóch
przyczyn. Zauważcie, że to nie tylko prosta kwestia preferencji religijnych,
że nie jest tak, iż kobiety-katoliczki podlegają karze, podczas gdy dla innych kobiet, które
nie podzielają przekonań katolickich aborcja jest legalna. Nie. Są to zakazy
zapisane w prawie tych państw i stosuje się je do wszystkich kobiet w równym
stopniu.
Nie jest tak również, że w innych państwach Kościół
katolicki próbuje wyłącznie przekonać swoich wiernych do uznania aborcji lub eutanazji za
niemoralne. W każdym kraju, w którym obecność Kościoła jest znacząca
wspiera on różne ruchy w ich próbach wpisania zakazu aborcji lub eutanazji do
kodeksów karnych lub zapobieganie próbom złagodzenia już istniejących praw, zakazujących
aborcji lub eutanazji. Na przykład w Kanadzie Kościół katolicki poprzez swój
episkopat, prasę kościelną i niezliczone
organizacje „pro-life", wspiera antyaborcyjną opcję jak również wszelką
opozycję wobec choćby najmniejszych przejawom pobłażliwości w odniesieniu do eutanazji i wspieranego
samobójstwa.
Ale zauważcie, że pomimo
usilnego sprzeciwu Kościoła nie ma żadnego rozsądnego argumentu, który przemawiałby
za tego rodzaju uniwersalnymi zakazami. Dobrze wiadomo, że tam,
gdzie istnieją prawa zabraniające aborcji, kobiety nadal poszukują możliwości
dokonywania zabiegów i bardzo często przeprowadzają je potajemnie w warunkach
zagrażających życiu. W efekcie cierpią kobiety, które są z góry potępiane
za swoje decyzje, niezależnie od powodu, dla którego sądzą, że posiadanie dziecka jest czymś,
czego w danym momencie nie chcą. Poprzez kontrolowanie kobiecej płodności kościół w zasadzie mówi wprost, że rola kobiet sprowadza się do rodzenia mężczyznom
dzieci. Dla Kościoła katolickiego nawet gwałt nie jest wystarczającym
powodem do aborcji, podobnie zresztą jak zagrożenie życia kobiety. Ten
rodzaj kontroli jest więc absolutny i niewzruszony. Doskonałym opisem skutków
wpływu tego typu praw na życie kobiet jest artykuł z „New York Times
Magazine" na temat aborcji w Chile: "Pro-Life
Nation" jest druzgocącym aktem oskarżenia okrutnej postawy Kościoła
katolickiego wobec kobiet.
Bardzo podobnie ma się rzecz z dyskusją o końcu ludzkiego życia, nad którym Kościół utrzymuje niesłabnącą
kontrolę. Pozostałe kościoły, które także sprzeciwiają się
jakiemukolwiek złagodzeniu praw odnoszących się do końca ludzkiego życia, w dużym stopniu pozostawiły tę kwestię w rękach Kościoła katolickiego, który dał się
poznać jako bardzo skuteczny przeciwnik ustawodawstwa dopuszczającego
wspomagane samobójstwo czy eutanazję. To jeden z obszarów, na których
fundamentalistyczni protestanci i katolicy znajdują wspólny język. Mimo tego,
że Kościół katolicki utrzymuje, jakoby kościoły protestanckie nie były w ogóle kościołami, ale „wspólnotami wiernych" — podobnie w Anglii zwykło
się zaznaczać różnicę między dysydenckimi „kościołami" a kościołem
anglikańskim — to szuka poparcia dla swojego programu kontroli nawet w takich
quasi-chrześcijańskich organizacjach. Kościół katolicki jest dobrze znany
na całym świecie z tego, że poszukuje pomocy w utrzymaniu kontroli nad
kobietami nawet w islamie.
Uważajmy jednak, żebyśmy nie
popełnili błędu. Kościół katolicki, który na całym świecie przedstawia
się jako
uosobienie odpowiedzialności i krytycznego spojrzenia na kwestie wiary, jest równie
fundamentalistyczny jak wyznawcy kultu poskramiaczy węży z pasa biblijnego w Stanach Zjednoczonych. Jego własny kult świętych
oparty jest na równie absurdalnym przekonaniu, iż można mieć pewność,
odnośnie konkretnej martwej osoby, że jest ona w bezpośrednim kontakcie z bogiem — o czym wiadomo dzięki temu, że modlitwy do takiej osoby skutkują
cudownymi ozdrowieniami. Oparte jest to na kompletnie durnym przekonaniu, że to
jedyny sposób na wytłumaczenie jakichś cudownych zjawisk, oraz że osoba, do której
się modlono jest w stanie przedstawić prośby wiernych przed tronem boga, zupełnie
jak faworyt na dworze cesarza mógł występować w czyimś imieniu, wyjednując
coś dla swoich bliskich. Aby zrozumieć absurdalność zwyczaju
kanonizowania zmarłego wystarczy na spokojnie przestudiować przykłady
dziennikarskiego szaleństwa, które pojawia się wraz z kanonizacją lokalnego
nieboszczyka (czego przykładem była sprawa Mary
MacKillop w Australii). Powody
kanonizowania to starannie zainscenizowane i spreparowane kłamstwa, których
celem jest utrzymanie pod kontrolą naiwnych wiernych, i nie
różni się to zbytnio od kultu Sathya Sai Baby w Indiach.
Ponieważ religia jest zbiorem kłamstw,
używanych dla celów politycznych, do kontrolowania życia i przekonań innych,
dlatego dłużej nie można podtrzymywać szacunku, jakim tak obficie została
ona obdarowana. Na świecie jest tak szeroki wybór różnorodnych religii, że
szansa, aby którakolwiek z nich posiadła prawdę o jakimś nienaturalnym albo
ponadnaturalnym świecie jest tak znikoma, iż wydaje się zwyczajną niemożliwością.
Wiemy także, a bardziej szczegółowo pokazał to Gregory Paul, że religie kwitną tam,
gdzie życie ludzi jest niepewne i nieprzewidywalne. Wydaje się oczywiste, że
religia, choć pełni jakiegoś rodzaju psychospołeczną funkcję, to nie
przynosi prawdy o rzeczywistości. Zatem nawet jeśli możemy zgodzić się, aby
religia
pełniła pewną rolę w życiu jednostek, to nie ma powodu, by dopuszczać ją
do możliwości wpływania na to, co stanowi prawo albo na porządek społeczny. Najwyższy czas,
abyśmy zobaczyli w religii to, czym ona jest — kłamstwem, aby ludzie mogli zacząć
ustanawiać swoje związki na bazie zasad moralnych i politycznych, gdzie jest
duże prawdopodobieństwo, że będą one oparte raczej na ludzkiej naturze, niż
na trwałym przywiązaniu do wiary, która nie posiada żadnych sensownych podstaw. Czas porzucić religię
jako formę kontroli społecznej i rozpocząć reorganizację społeczeństw na bazie racjonalnych ocen, które
powiedzą nam, co może być najbliższe prawdy.
Tekst oryginału.
Choice in Dying, 28 kwietnia, 2011r.
« Laicyzacja (Publikacja: 18-05-2011 )
Eric S. MacDonald Były pastor anglikański. Jego żona po długiej chorobie, w 2007 roku zdecydowała się na eutanazję, w czym Eric McDonald ją popierał i jej pomagał. Po jej śmierci porzucił kapłaństwo i porzucił religię. Mieszka w Kanadzie. Od grudnia 2010 roku prowadzi niesłychanie ciekawy blog, Choice in Dying, poświęcony głównie eutanazji. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 71 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Spojrzenie na Mahometa w konkretnym kontekście | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1738 |
|