« Społeczeństwo Formalne bycie razem Autor tekstu: Sarah Cussen
Europa coraz wyraźniej odchodzi od tradycyjnego modelu rodziny. Zmieniające
się ustawodawstwo wspomaga różne związki dotychczas nie uznawane przez
prawo.
— Zaczęliśmy myśleć o ślubie po narodzinach pierwszego dziecka. Chodziło o zapewnienie Stigowi silniejszej pozycji, pod względem praw opiekuńczych, w razie gdybyśmy się rozstali — mówi Malene. Szybko jednak
postanowili niczego w swym życiu nie zmieniać. — Podstawą naszego związku jest to, co do siebie czujemy. Legalizując
go, utracilibyśmy naszą prywatność — uważa Stig. Mówią, że niemal połowa
ich znajomych zdecydowała się, podobnie jak oni, na wspólne życie i wychowywanie dzieci bez ślubu.
Ten model życia rodzinnego
staje się coraz powszechniejszy w większości krajów skandynawskich. Niemal
połowa dzieci pochodzi tam ze związków nieformalnych. To prawie dwa razy więcej
niż w krajach należących do Unii Europejskiej.
Żyjącym „na kocią łapę" z pomocą przychodzi zmieniające się prawo, coraz bardziej sprzyjające
niekonwencjonalnemu modelowi rodziny. W Danii na przykład, zgodnie z uchwaloną w tym roku ustawą, pary żyjące w konkubinacie zyskują równorzędne prawa
rodzicielskie, z chwilą gdy urodzi im się dziecko.
Koniec rodzinnych stereotypów
Wolne związki zmieniają
dotychczasową koncepcję pojęcia rodziny. Trzeba zapomnieć o stereotypie:
ojca zapewniającego utrzymanie i matki zajmującej się domem, którzy wychowują
średnio 2,4 dziecka we wspólnym mieszkaniu z garażem.
Jednym z czynników przyczyniającym
się do zmiany struktury tradycyjnej rodziny jest rozwód. Małżonkowie rozstają
się coraz częściej i nie wiąże się to już z napiętnowaniem społecznym,
jak bywało przedtem. Istotny jest także gwałtowny wzrost liczby samotnych
matek, z których część nigdy nie wyszła za mąż i nawet tego nie planuje.
Rośnie również grono par decydujących się na posiadanie mniejszej niż ich
rodzice liczby potomstwa czy też takich, które wolą go nie mieć.
Ważną rolę odgrywa także
podjęta ostatnio przez niektóre kraje europejskie decyzja przyznania parom
homoseksualnym części praw przysługujących związkom heteroseksualnym.
Wszystko to razem powoduje, że obraz współczesnej rodziny europejskiej
znacznie różni się od tego, jak był charakterystyczny dla poprzedniego
pokolenia.
Bezdzietni kontra dziecioroby
I tak na przykład w Niemczech w ciągu ostatniej dekady liczba samotnych ojców wzrosła o 63 proc., a samotnych
matek o 31 proc. We Francji od 1965 roku liczba rozwodów zwiększyła się
czterokrotnie, a grono decydujących się na życie w konkubinacie wzrosło od
początku lat 80. o 12 proc. Z kolei we Włoszech od 1990 roku liczba rozwodów
wzrosła o 30 proc., a współczynnik dzietności obniżył się do poziomu 1,2
dziecka na kobietę z 1,7 przed ponad dwudziestu laty i z 2,4 w 1960 roku. W Holandii 23 proc. dzieci pochodzi z nieformalnych związków.
W krajach bloku wschodniego
obserwuje się podobny trend. W Polsce w ciągu minionych dwudziestu lat liczba
dzieci pochodzących z konkubinatów niemal się podwoiła, a w Republice
Czeskiej w ostatnich dziesięciu latach liczba zawieranych małżeństw spadła o 23 proc.
Coraz więcej Europejczyków
rezygnuje z posiadania potomstwa. Taka tendencja nie tylko zwiastuje w nadchodzących
latach istotne zmiany w strukturze demograficznej społeczeństw (zwłaszcza
ubytek młodych zdolnych udźwignąć koszt utrzymania rodziców, ale może także
wywołać narastający konflikt pomiędzy rodzicami a nie-rodzicami o pieniądze
przyznawane z budżetu na cele społeczne i socjalne.
— To eksplozja, do której prędzej czy później dojdzie — mówi
Frank Furedi, starszy wykładowca na
Wydziale Socjologii Uniwersytetu Kent. Pisze właśnie książkę, w której
ukazuje rosnące niezadowolenie bezdzietnych par z preferencyjnego traktowania
„dzieciorobów".
Choć rodzina w tradycyjnym pojęciu
nie stała się jeszcze anachronizmem, zwolenników małżeństwa ubywa.
Zaskakującym przykładem nowej
sytuacji jest norweska rodzina królewska, która pod koniec sierpnia przyjęła
do swojego grona 28-letnią Mette — Marit
Tjessem Hoiby, niezamężną matkę wychowującą samotnie czteroletniego
syna. Ta kobieta zdobyła pozycję w norweskiej śmietance towarzyskiej, mimo że
ojciec chłopca został skazany za przestępstwa narkotykowe, a ona sama w przeszłości chwytała się wielu dorywczych zajęć. Wszystko to wzbudziło wątpliwości
Norwegów, co do tego, czy jest ona odpowiednią partnerką dla następcy tronu,
Haakona. — Nie chodzi o to, że jest przeciętna, lecz o to, że jest jeszcze
bardziej przeciętna niż inni — ocenił ją pewien mieszkaniec Oslo w lokalnej gazecie. Jednak fakt, że jest samotną matką, Norwedzy przyjęli bez
większych zastrzeżeń. W czasie ślubnej ceremonii biskup nie zawahał się
wyrazić uznania za to, że samotnie wychowuje syna. -
Jako samotna matka stanowisz przykład dla pozostałych — powiedział.
Kocia łapa prawie legalna
Rządy krajów europejskich nie
pozostały bierne wobec zmieniających się postaw społecznych. Na przykład w Niemczech, w 1998 roku, kiedy do władzy doszła rządząca obecnie koalicja, w ramach swych pierwszych posunięć przedefiniowała pojęcia rodziny, uznając
za nią każdy „związek posiadający dzieci". Dzięki temu rodziną
stała się zarówno niezamężna matka, jak i homoseksualna para wychowująca
dzieci. Również w innych krajach podejmuje się działania nadające
nieformalnym związkom pewne przywileje. Przed około dwoma laty francuskie
Zgromadzenie Narodowe przyznało pewne prawa parom żyjącym w nieformalnych związkach.
Obecnie rozważa się propozycje przyznania pełnych praw rodzicielskich obojgu
rodzicom dzieci narodzonych w konkubinacie. Zarejestrowani nieżonaci mężczyźni
mogliby wpisywać swoje dzieci do kart opieki społecznej, otrzymywać
powiadomienia ze szkół, ubiegać się o pomoc mieszkaniową dla potomstwa,
nawet jeśli nie zostałaby im przyznana pełna opieka rodzicielska. Mogliby także
ubiegać się o rodzinne dodatki komunikacyjne czy o ulgi podatkowe.
W Holandii pary żyjące w konkubinacie, ale spełniające pewne kryteria — na przykład wspólnie
zamieszkujące i zobowiązujące się do wspólnoty majątkowej — mogą
zarejestrować się jako związki domowe (domestic
unions). Wedle nowych przepisów zyskują wtedy prawo do spadku, renty i wieczystego użytkowania domu, jeśli jest on własnościowy. Dzięki tego
rodzaju przywilejom socjalnym również pary homoseksualne mogą sformalizować
swoje związki — po raz pierwszy w historii swego istnienia.
W Europie wschodniej obserwuje
się podobne tendencje. Czeski rząd opracowuje projekt legalizacji partnerstwa,
który zobowiązuje obie strony związku do wspólnego utrzymywania dzieci i dzielenia się obowiązkami wychowawczymi.
Ojciec ważny jak matka
W Europie w minionych dwudziestu
latach liczba dzieci wychowywanych przez jednego z rodziców niemal potroiła się.
Większość samotnych rodziców stanowią kobiety, choć jest też niewielka -
stale jednak rosnąca — liczba samotnych ojców.
W styczniu tego roku niemiecki
rząd wydał rozporządzenie, że zarówno ojciec, jak i matka mogą ubiegać się o urlop ojcowski (macierzyński) do czasu ukończenia przez dziecko trzeciego
roku życia, a we wszystkich zakładach pracy zatrudniających ponad 15
pracowników zarówno matka, jak i ojciec mają prawo do trzydziestogodzinnego
tygodnia pracy w ramach niepełnego etatu. We Francji od stycznia 2002 roku wydłuży
się czas płatnego urlopu ojcowskiego z trzech dni do dwóch tygodni. Całkowity
urlop macierzyński wynosi 16 tygodni na pierwsze i drugie dziecko; przy trzecim
wydłuża się do 26 tygodni.
Rządy powoli zaczynają
dostrzegać, że prawa ojca są tak samo ważne, jak prawa matki. Ustawodawcy
muszą uznać fakt, że samotnymi rodzicami nie są wyłącznie kobiety. Rosnąca
liczba kobiet niezamężnych, szczególnie tych przed czterdziestym i pięćdziesiątym
rokiem życia, decydujących się na samotne wychowywanie dziecka jest jednym z najbardziej zaskakujących zjawisk socjologicznych w ostatnich dwudziestu
latach. Społeczeństwo przestaje je już piętnować.
W Wielkiej Brytanii sytuacja par
homoseksualnych jest bardziej klarowna niż w innych krajach europejskich. Z kolei na początku tego roku Holandia, jako pierwsza w Europie, dała
homoseksualistom takie same prawa, jakie mają pary heteroseksualne. W Niemczech
udało się wprowadzić nowe przepisy regulujące zawieranie małżeństw
homoseksualistów oraz lesbijek, gwarantujące im te same prawa, co
heteroseksualistom, na przykład do spadku i ubezpieczenia zdrowotnego.
Wciąż jednak do rozwiązania
pozostaje wiele kwestii: na przykład prawa do adopcji. Są też kraje
europejskie, jak np. Włochy, w których pary homoseksualne w ogóle nie mają
żadnych praw. Mimo że zatwierdzenie tak zwanych związków domowych jest tam
ważnym tematem politycznym, pary homoseksualne nie zostały na razie uznane.
Społeczeństwa, politycy i rządzący
zaczynają postrzegać rodziny, zarówno te stworzone przez dwoje, jak i stanowione przez jedno z rodziców, a także przez homoseksualistów, za dobro
wspólne. Uświadamiają sobie, że o dzieci, od których zależy przyszłość,
trzeba się troszczyć — niezależnie od tego, z jakiej rodziny pochodzą.
Sarah Cussen
art. jest przedrukiem z czasopisma TIME
tłum. Sebastian Zabiegaj
« Społeczeństwo (Publikacja: 21-08-2002 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1822 |