|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawa wolnomyśliciela
O konkubinacie Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Konkubinat w starożytności
Konkubinat oznacza trwałe pożycie kobiety i mężczyzny [ 1 ] w związku pozamałżeńskim. W starożytnej Grecji był on uregulowany prawnie, a mężczyzna mógł żyć jednocześnie z żoną i konkubiną. W starożytnym Rzymie konkubinat istniał, kiedy zachodziła przeszkoda zawarcia zwykłego związku; nie mógł istnieć obok małżeństwa. Oznaczał trwały związek dwojga wolnych osób, zawiązany i utrzymywany celowo jako związek pozamałżeński. Jako zjawisko faktyczne występowały już w czasach republiki. Zaczęły się rozwijać i upowszechniać od ustaw cesarza Augusta w sprawie małżeństwa i obyczajów. Konkubinat był atrakcyjny szczególne dla mężczyzny: konkubina nie posiadała praw żony (np. nie miała jej honorowego stanowiska u boku męża i innych uprawnień). Dzieci z takiego związku nie miały praw do majątku ojca i dzieliły stan matki. „W społecznym odczuciu konkubinat nie przynosił uczestnikom ujmy, nawet niektórzy cesarze po śmierci żon poprzestawali na tym związku (Wespazjan, Marek Aureliusz). Dopiero w cesarstwie chrześcijańskim próbowano walczyć z konkubinatem przez pogarszanie stanowiska konkubin i ich dzieci (np. wydawano zakazy przysporzeń na ich rzecz ze strony ojca)." [ 9 ]
Czy można zalegalizować konkubinat?
Oczywiście nie, ponieważ jest legalny. Nie tylko nie jest
przez prawo zakazany, ale i pojawia się w różnych przepisach szczególnych [ 2 ].
Stąd też mowa o legalizacji konkubinatu jest, mówiąc eufemistycznie, brakiem
poczucia rzeczywistości prawnej.
O co więc im chodzi z tym całym szumem? Jak mówi pomysłodawczyni
projektu posłanka Sosnowska (pożywająca w związku konkubenckim): "Dzisiejsze
przepisy w oczywisty sposób dyskryminują ludzi żyjących w konkubinacie. To nie
jest konkurencja dla formalnego małżeństwa, ale poszerzenie obszaru wolności
obywatelskich". W nr 8/2002 Newsweeka pojawił się na ten temat dość
długi tekst (Konkubinat nas podzieli), nieco dyletancko napisany przez
trzy panie. Dowiadujemy się więc, że chodzi o zniesienie dyskryminacji: "Ustawa o konkubinacie umożliwiałaby zarejestrowanie związku w urzędzie stanu cywilnego.
Para mogłaby się wspólnie opodatkować, mieć pełną współwłasność mieszkania,
wzajemnie po sobie dziedziczyć (...) wspólne ubezpieczenia (...) Konkubenci
nie dostają renty rodzinnej w przypadku zgonu partnera. Problemem jest też dziedziczenie.
Wedle polskiego prawa spadkowego praktycznie nie można wydziedziczyć krewnych.
Rodzina, dzieci, bratankowie, rodzeństwo może np. nie uznać prawa konkubenta
do wspólnego domu, samochodu, mebli."
Niestety i to jest pomieszaniem pojęć. Warto zdać sobie sprawę z faktu, że regulacja prawna małżeństwa opiera się na przydaniu mu pewnych przywilejów
przez państwo, które nie tyle mają na celu "poszerzenie obszaru wolności
obywatelskiej", co inwestycję państwa w 'społeczną komórkę' wyróżniającą
się cechami trwałości i stabilności. Trwałość konkubinatu polega na faktycznym
pożyciu, przy łatwości jego zakończenia. Warto więc zdać sobie sprawę z faktu,
iż istotą batalii nie jest ani legalizacja, ani zmniejszenie dyskryminacji,
lecz rozszerzenie na związek konkubencki przywilejów małżeństwa.
Czy konkubinat jest dyskryminowany?
Tekst z Newsweeka ma tę samą wartość poznawczą o sytuacji
konkubinatu, co kościelne nauki przedmałżeńskie o małżeństwie. Czytelnik bowiem
zostaje 'poinformowany', że pary żyjące w konkubinacie na każdym kroku są dyskryminowane i ich faktyczne funkcjonowanie to droga przez mękę. Przyznam, że jest to dla
mnie pewna nowość, gdyż sam żyłem przez kilka lat w takim związku, lecz nie
dostrzegłem bynajmniej "surrealizmu życia w polskim konkubinacie",
ani "moralnych upokorzeń". Co więcej — ta forma związku wydawała mi się
atrakcyjna z tego względu, że nie było formalności.
Kończą autorki swój tekst z emfazą: "...koniec końców
wygrają bohaterzy naszego artykułu, jak wygrali w Holandii czy Francji. Wszędzie
tam, gdzie gwałtownie ubywa państwa w życiu prywatnym człowieka." Tak sobie
główkuję: skoro nie ma być to podważenie instytucji małżeństwa, a zarazem rozciągnięcie
na wolne związki prawa państwowego, jak tedy tego państwa może obywatelom ubywać,
skoro go przybywa?
Wróćmy jednak do tej fatalnej rzekomo sytuacji w jakiej znajdują
się żyjący na 'kocią łapę'. Otóż warto wiedzieć, że większość ułatwień wzajemnego
pożycia może być przez konkubentów osiągnięta. Wprawdzie nie z taką łatwością
jak w przypadku małżonków, ale i sam związek nie ma przecież tego samego charakteru.
Dzieci — nie ma małżeńskiego domniemania ojcostwa,
ale konkubent może skorzystać z instytucji uznania dziecka (zasadniczo w urzędzie
stanu cywilnego lub przed sądem opiekuńczym), co skutkuje tym, że dotyczą go
wówczas wszystkie prawa i obowiązki wynikające ze stosunków między rodzicami i dziećmi.
Mieszkanie — osoba, "która pozostawała faktycznie
we wspólnym pożyciu" z najemcą stale z nim mieszkając do jego śmierci, wstępuje z mocy prawa w stosunek najmu lokalu mieszkalnego [ 3 ];
można również rozciągnąć na konkubenta prawo o roszczenie względem spółdzielni
mieszkaniowej o przyjęcie w poczet członków i zawarcie umowy o ustanowienie
spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu mieszkalnego, po jego wygaśnięciu
(np. poprzez śmierć) dla drugiego konkubenta [ 4 ]
Wspólny majątek — aby doprowadzić do powstania odpowiednika
małżeńskiej wspólnoty majątkowej można skorzystać z instrumentu współwłasności w częściach ułamkowych [ 5 ]
lub umowy spółki cywilnej. Konkubenci mogą razem brać kredyty (w większości
banków)
Dziedziczenie — mówienie, że konkubent nie może dziedziczyć
jest sporym uproszczeniem, ponieważ jakkolwiek małżonek dziedziczy na mocy ustawy,
to jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby powołać do dziedziczenia konkubenta
na mocy testamentu
Ubezpieczenia i polisy — można dowolnie wskazać go
jako uprawnionego do odbioru świadczenia polisy na życie. Tzw. drugi filar reformy
emerytalnej pozwala osobie stanu wolnego wpisać kogokolwiek jako osobę uprawnioną
do świadczeń po jej śmierci.
Renty i świadczenia — Sąd Najwyższy uznał, iż mogą
żądać renty przewidzianej na mocy art. 446 § 2 kc (od osoby winnej śmierci konkubenta)
osoby, "którym zmarły dobrowolnie i stale dostarczał środkówutrzymania,
jeżeli z okoliczności wynika, że wymagają tego zasady współżycia społecznego".
Jak przytacza Newsweek: "Ustawa o pomocy społecznej definiuje rodzinę
jako „osoby pozostające we wspólnym związku i wspólnie gospodarujące".
Anna Miller, pracownik socjalny z Warszawy, potwierdza, że nie interesuje jej
stan cywilny podopiecznych: — Pracuję z taką rodziną, jaką zastaję. Jeśli deklarują,
że są razem, traktuję ich jak pełną rodzinę. Mają takie same prawa i zobowiązania
jak małżeństwo. Jeżeli np. mężczyzna nie płaci na dziecko, wytaczam sprawę o alimenty." Jak widać, nie jest tak źle.
Podatki — konkubent może odpowiadać solidarnie za
zaległości podatkowe [ 6 ].
Wprawdzie nie mogą się razem rozliczać, ale jest to uzasadnione, gdyż po pierwsze i tak się zastanawiano nad zlikwidowaniem tego przywileju (zbyt wiele państwo
traci, więc tworzenie nowych jego beneficjantów byłoby dość osobliwe i tym łatwiej
uzasadniono by likwidację wspólnego rozliczania również dla małżonków), a po
drugie mogłoby to stanowić pokusę dla związków funkcjonujących tylko dla korzyści
finansowych (może to oczywiście dotyczyć również małżeństwa, ale to już nieco
bardziej jest utrudnione, gdyż małżeństwo nie jest aktem zwykłej rejestracji).
Ten przywilej małżonków nie wynika wcale z żadnych 'wolności obywatelskich',
lecz jest wyrazem tego, iż państwo stawia na związki małżeńskie mające być opoką
struktury społecznej
Prawo karne — Kodeks karny definiując pojęcie 'osoby
najbliższej' wymienia na równi konkubentów z małżonkami. Czyli we wszystkich
przepisach Kk gdzie występuje pojęcie osoby najbliższej oznacza ono również
konkubentów; np. konkubent może odmówić składania zeznań jeśli w sprawie jego
partnera toczy się postępowanie karne; wprowadzono ponadto w niektórych więzieniach
możliwość intymnych spotkań konkubentów (jedyna obawa dotyczy bardziej zwykłych
uprzedzeń — jak powiada dyrektor zakładu karnego w Czarnem: "Zgodzilibyśmy
się na widzenie z konkubiną, a potem np. nierozwiedziona żona oskarżyłaby nas,
że rozbijamy rodzinę. Albo Kościół zacząłby nam zarzucać, że robimy bajzel z kryminału.")
Konkluzje
Jeśli ktoś traktuje poważnie i trwale związek partnerski,
wówczas dąży do zawarcia małżeństwa. Jeśli z jakichś względów nie chce podjąć
tego trudnego wyzwania życiowego, pozostaje w wolnych związkach. Ich cechą jest
to, że nie mają trwałego charakteru i nie są rejestrowane. Zobowiązania między
partnerami mają wówczas nieformalny charakter, opierający się na porozumieniu.
Jeśli ktoś chce jednak żyć bez małżeństwa w związku stabilnym, wówczas może
przy odrobinie wysiłku upodobnić w znacznym zakresie swoją sytuację do modelu
małżeńskiego. Oczywiście po pierwsze wymaga to odrobiny więcej zaangażowania, a po drugie nie ma w pełni tego zakresu co uprawnienia małżeńskie, gdyż konkubinat
nie może zastąpić małżeństwa. Małżeństwo oznacza przyjęcie większej odpowiedzialności
na siebie, pewnie, że częściej będzie w tym więcej poświęcenia niż przyjemności,
ale taka jest istota tego związku i to na nim państwo opiera swoją strukturę
społeczną, gdyż wówczas może najlepiej funkcjonować. Poprzez nieusprawiedliwione
zrównywanie konkubinatu z małżeństwem deprecjonuje się znaczenie małżeństwa i osłabia jego rolę, gdyż nie ma się co oszukiwać — po rozciągnięciu przywilejów
małżeńskich wiele par może poprzestać na konkubinacie. Oznacza to zarazem poddanie w wątpliwość aksjologii naszego prawa rodzinnego, które opiera się nie tylko
na wyjątkowej roli małżeństwa w strukturze rodzinnej, ale i na priorytetowości
dobra dziecka. Natomiast rodzina oparta na konkubinacie z cała pewnością musi
to dobro usunąć na nieco dalszy plan, gdyż z dobrem dziecka związana jest trwałość
małżeństwa. Konkubinat przedkłada dobro łatwego zakończenia związku w razie
zerwania więzi uczuciowej, przedkłada tym samym dobro rodziców nad dobro dzieci, a przez to nie może się na nim opierać pożądany model rodziny.
Nie wiem, czy poparcie dla 'legalizacji konkubinatu' bierze
się bardziej z niewiedzy o nim i o aspektach jego funkcjonowania, czy też z mody na tolerancję [ 7 ].
Konkubinat nie jest złem. Istnieje jako sytuacja faktyczna,
nieformalna (w przeciwieństwie do małżeństwa, które jest sytuacją przede wszystkim
prawną, sformalizowaną). Jest dobry jako 'przedmałżeńska rozgrzewka' dla ludzi
wchodzących w dorosłe i odpowiedzialne życie; jest nadto jedynym sensownym rozwiązaniem
dla 'wolnych duchów', których natura jest w swej istocie sprzeczna z instytucją
małżeństwa. Nie można jednakże poprzez regulację prawną wprowadzać zamęt i ustanawiać
normy, które relatywizują odpowiedzialność [ 8 ].
Prawo musi stawiać na małżeństwo, aby kształtować sprzyjające jemu postawy;
ci, którzy chcą żyć w konkubinacie poradzą sobie doskonale, gdyż 'wolne duchy'
to na ogół jednostki bardziej zaradne i przedsiębiorcze niż inni. Co innego
gdyby większość społeczeństwa żyła w konkubinacie, czując odrazę do małżeństwa,
jednak dotyczy to wedle szacunków ok. 200 tys. par.
Konkubinat może być źródłem większej przyjemności czerpanej
ze związku w porównaniu do małżeństwa. Zarazem jednak oznacza przyjęcie na siebie
mniejszej odpowiedzialności. Mniejsza odpowiedzialność — mniejsze przywileje.
To chyba logiczne i racjonalne.
Przypisy: [ 1 ] Od łac. concubina — kochanka, nałożnica; concubinus — pozostający w związku konkubenckim (z konkubiną); homoseksualiści mogą walczyć o jakąś formę legalizacji ich związków, ale nie należy tego utożsamiać z konkubinatem, jako pożyciem kobiety i mężczyzny. Legalizacja konkubinatu dla par heteroseksualnych, a rejestrowanie związków homoseksualnych to dla mnie są kwestie rozdzielne i tak chciałbym je traktować. Odmiennie niż w projekcie posłanki Sosnowskiej [ 9 ] K. Kolańczyk, Prawo rzymskie, Warszawa 1997, s.225. [ 2 ] Np. poprzez określenie: "osoba pozostająca we wspólnym pożyciu" [ 3 ] Art. 691 § 1 i 2 Kodeksu cywilnego [ 4 ] Art. 15 ust. 2 ustawy z 15 XII 2000 o spółdzielniach mieszkaniowych [ 5 ] Małżeńską wspólnotę łączną reguluje kodeks rodzinny i opiekuńczy, natomiast konkubenci opierają się w tym względzie na kodeksie cywilnym — reguluje to Księga druga, Tytuł I, Dział IV KC. Może być oczywiście zniesiona [ 6 ] Art. 111 § 1 i 3 Ordynacji podatkowej [ 7 ] Moda na tolerancję — bezrefleksyjne popieranie konkretnego postulatu, wyłącznie z racji, iż przyobleka się w płaszcz postępowo-liberalny; nie oznacza zajęcia własnego stanowiska po rzetelnym poznaniu sprawy (choćby efekt był ten sam!), lecz popieranie pewnych haseł; moda na tolerancję nie oznacza również głębokiego poczucia tolerancji — jak każda moda jest płytka i przemijająca [ 8 ] Nie znaczy to wcale, że nie można poprawiać sytuacji par żyjących w konkubinacie, jednak nie poprzez jakąś ustawę 'o legalizacji konkubinatów', lecz poprzez korekty przepisów szczególnych, tak jak funkcjonuje to aktualnie. Ustawa ta wprowadziłaby jedynie dodatkowe rozwarstwienie związków, gdyż 'stare' konkubinaty, czyli wolne i nieformalne związki, pozostałyby nadal, ponieważ wiele par nie zawiera małżeństwa z tego względu, że ceni sobie nieformalny charakter swego związku « Prawa wolnomyśliciela (Publikacja: 02-07-2002 Ostatnia zmiana: 28-07-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 899 |
|