Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.011.247 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W taki oto sposób lud nieuchronnie przygotowuje swoją własną klęskę. (...) Nadmiar wolności musi skończyć się niewolą. Rządy ludu prowadzą nieuchronnie ku tyranii. Władza "próżniaków i rozrzutników" przygotowuje grunt dla władzy dyktatora pojawiającego się nieuchronnie wtedy, gdy lud nie panuje już nad wywołanym przez siebie bałaganem.
 Prawo » Prawa wolnomyśliciela

O konkubinacie
Autor tekstu:

Konkubinat w starożytności

Konkubinat oznacza trwałe pożycie kobiety i mężczyzny [ 1 ] w związku pozamałżeńskim. W starożytnej Grecji był on uregulowany prawnie, a mężczyzna mógł żyć jednocześnie z żoną i konkubiną.

W starożytnym Rzymie konkubinat istniał, kiedy zachodziła przeszkoda zawarcia zwykłego związku; nie mógł istnieć obok małżeństwa. Oznaczał trwały związek dwojga wolnych osób, zawiązany i utrzymywany celowo jako związek pozamałżeński. Jako zjawisko faktyczne występowały już w czasach republiki. Zaczęły się rozwijać i upowszechniać od ustaw cesarza Augusta w sprawie małżeństwa i obyczajów. Konkubinat był atrakcyjny szczególne dla mężczyzny: konkubina nie posiadała praw żony (np. nie miała jej honorowego stanowiska u boku męża i innych uprawnień). Dzieci z takiego związku nie miały praw do majątku ojca i dzieliły stan matki. „W społecznym odczuciu konkubinat nie przynosił uczestnikom ujmy, nawet niektórzy cesarze po śmierci żon poprzestawali na tym związku (Wespazjan, Marek Aureliusz). Dopiero w cesarstwie chrześcijańskim próbowano walczyć z konkubinatem przez pogarszanie stanowiska konkubin i ich dzieci (np. wydawano zakazy przysporzeń na ich rzecz ze strony ojca)." [ 9 ]

Czy można zalegalizować konkubinat?

Oczywiście nie, ponieważ jest legalny. Nie tylko nie jest przez prawo zakazany, ale i pojawia się w różnych przepisach szczególnych [ 2 ]. Stąd też mowa o legalizacji konkubinatu jest, mówiąc eufemistycznie, brakiem poczucia rzeczywistości prawnej.

O co więc im chodzi z tym całym szumem? Jak mówi pomysłodawczyni projektu posłanka Sosnowska (pożywająca w związku konkubenckim): "Dzisiejsze przepisy w oczywisty sposób dyskryminują ludzi żyjących w konkubinacie. To nie jest konkurencja dla formalnego małżeństwa, ale poszerzenie obszaru wolności obywatelskich". W nr 8/2002 Newsweeka pojawił się na ten temat dość długi tekst (Konkubinat nas podzieli), nieco dyletancko napisany przez trzy panie. Dowiadujemy się więc, że chodzi o zniesienie dyskryminacji: "Ustawa o konkubinacie umożliwiałaby zarejestrowanie związku w urzędzie stanu cywilnego. Para mogłaby się wspólnie opodatkować, mieć pełną współwłasność mieszkania, wzajemnie po sobie dziedziczyć (...) wspólne ubezpieczenia (...) Konkubenci nie dostają renty rodzinnej w przypadku zgonu partnera. Problemem jest też dziedziczenie. Wedle polskiego prawa spadkowego praktycznie nie można wydziedziczyć krewnych. Rodzina, dzieci, bratankowie, rodzeństwo może np. nie uznać prawa konkubenta do wspólnego domu, samochodu, mebli."

Niestety i to jest pomieszaniem pojęć. Warto zdać sobie sprawę z faktu, że regulacja prawna małżeństwa opiera się na przydaniu mu pewnych przywilejów przez państwo, które nie tyle mają na celu "poszerzenie obszaru wolności obywatelskiej", co inwestycję państwa w 'społeczną komórkę' wyróżniającą się cechami trwałości i stabilności. Trwałość konkubinatu polega na faktycznym pożyciu, przy łatwości jego zakończenia. Warto więc zdać sobie sprawę z faktu, iż istotą batalii nie jest ani legalizacja, ani zmniejszenie dyskryminacji, lecz rozszerzenie na związek konkubencki przywilejów małżeństwa.

Czy konkubinat jest dyskryminowany?

Tekst z Newsweeka ma tę samą wartość poznawczą o sytuacji konkubinatu, co kościelne nauki przedmałżeńskie o małżeństwie. Czytelnik bowiem zostaje 'poinformowany', że pary żyjące w konkubinacie na każdym kroku są dyskryminowane i ich faktyczne funkcjonowanie to droga przez mękę. Przyznam, że jest to dla mnie pewna nowość, gdyż sam żyłem przez kilka lat w takim związku, lecz nie dostrzegłem bynajmniej "surrealizmu życia w polskim konkubinacie", ani "moralnych upokorzeń". Co więcej — ta forma związku wydawała mi się atrakcyjna z tego względu, że nie było formalności.

Kończą autorki swój tekst z emfazą: "...koniec końców wygrają bohaterzy naszego artykułu, jak wygrali w Holandii czy Francji. Wszędzie tam, gdzie gwałtownie ubywa państwa w życiu prywatnym człowieka." Tak sobie główkuję: skoro nie ma być to podważenie instytucji małżeństwa, a zarazem rozciągnięcie na wolne związki prawa państwowego, jak tedy tego państwa może obywatelom ubywać, skoro go przybywa?

Wróćmy jednak do tej fatalnej rzekomo sytuacji w jakiej znajdują się żyjący na 'kocią łapę'. Otóż warto wiedzieć, że większość ułatwień wzajemnego pożycia może być przez konkubentów osiągnięta. Wprawdzie nie z taką łatwością jak w przypadku małżonków, ale i sam związek nie ma przecież tego samego charakteru.

Dzieci — nie ma małżeńskiego domniemania ojcostwa, ale konkubent może skorzystać z instytucji uznania dziecka (zasadniczo w urzędzie stanu cywilnego lub przed sądem opiekuńczym), co skutkuje tym, że dotyczą go wówczas wszystkie prawa i obowiązki wynikające ze stosunków między rodzicami i dziećmi.

Mieszkanie — osoba, "która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu" z najemcą stale z nim mieszkając do jego śmierci, wstępuje z mocy prawa w stosunek najmu lokalu mieszkalnego [ 3 ]; można również rozciągnąć na konkubenta prawo o roszczenie względem spółdzielni mieszkaniowej o przyjęcie w poczet członków i zawarcie umowy o ustanowienie spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu mieszkalnego, po jego wygaśnięciu (np. poprzez śmierć) dla drugiego konkubenta [ 4 ]

Wspólny majątek — aby doprowadzić do powstania odpowiednika małżeńskiej wspólnoty majątkowej można skorzystać z instrumentu współwłasności w częściach ułamkowych [ 5 ] lub umowy spółki cywilnej. Konkubenci mogą razem brać kredyty (w większości banków)

Dziedziczenie — mówienie, że konkubent nie może dziedziczyć jest sporym uproszczeniem, ponieważ jakkolwiek małżonek dziedziczy na mocy ustawy, to jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby powołać do dziedziczenia konkubenta na mocy testamentu

Ubezpieczenia i polisy — można dowolnie wskazać go jako uprawnionego do odbioru świadczenia polisy na życie. Tzw. drugi filar reformy emerytalnej pozwala osobie stanu wolnego wpisać kogokolwiek jako osobę uprawnioną do świadczeń po jej śmierci.

Renty i świadczenia — Sąd Najwyższy uznał, iż mogą żądać renty przewidzianej na mocy art. 446 § 2 kc (od osoby winnej śmierci konkubenta) osoby, "którym zmarły dobrowolnie i stale dostarczał środkówutrzymania, jeżeli z okoliczności wynika, że wymagają tego zasady współżycia społecznego". Jak przytacza Newsweek: "Ustawa o pomocy społecznej definiuje rodzinę jako „osoby pozostające we wspólnym związku i wspólnie gospodarujące". Anna Miller, pracownik socjalny z Warszawy, potwierdza, że nie interesuje jej stan cywilny podopiecznych: — Pracuję z taką rodziną, jaką zastaję. Jeśli deklarują, że są razem, traktuję ich jak pełną rodzinę. Mają takie same prawa i zobowiązania jak małżeństwo. Jeżeli np. mężczyzna nie płaci na dziecko, wytaczam sprawę o alimenty." Jak widać, nie jest tak źle.

Podatki — konkubent może odpowiadać solidarnie za zaległości podatkowe [ 6 ]. Wprawdzie nie mogą się razem rozliczać, ale jest to uzasadnione, gdyż po pierwsze i tak się zastanawiano nad zlikwidowaniem tego przywileju (zbyt wiele państwo traci, więc tworzenie nowych jego beneficjantów byłoby dość osobliwe i tym łatwiej uzasadniono by likwidację wspólnego rozliczania również dla małżonków), a po drugie mogłoby to stanowić pokusę dla związków funkcjonujących tylko dla korzyści finansowych (może to oczywiście dotyczyć również małżeństwa, ale to już nieco bardziej jest utrudnione, gdyż małżeństwo nie jest aktem zwykłej rejestracji). Ten przywilej małżonków nie wynika wcale z żadnych 'wolności obywatelskich', lecz jest wyrazem tego, iż państwo stawia na związki małżeńskie mające być opoką struktury społecznej

Prawo karne — Kodeks karny definiując pojęcie 'osoby najbliższej' wymienia na równi konkubentów z małżonkami. Czyli we wszystkich przepisach Kk gdzie występuje pojęcie osoby najbliższej oznacza ono również konkubentów; np. konkubent może odmówić składania zeznań jeśli w sprawie jego partnera toczy się postępowanie karne; wprowadzono ponadto w niektórych więzieniach możliwość intymnych spotkań konkubentów (jedyna obawa dotyczy bardziej zwykłych uprzedzeń — jak powiada dyrektor zakładu karnego w Czarnem: "Zgodzilibyśmy się na widzenie z konkubiną, a potem np. nierozwiedziona żona oskarżyłaby nas, że rozbijamy rodzinę. Albo Kościół zacząłby nam zarzucać, że robimy bajzel z kryminału.")

Konkluzje

Jeśli ktoś traktuje poważnie i trwale związek partnerski, wówczas dąży do zawarcia małżeństwa. Jeśli z jakichś względów nie chce podjąć tego trudnego wyzwania życiowego, pozostaje w wolnych związkach. Ich cechą jest to, że nie mają trwałego charakteru i nie są rejestrowane. Zobowiązania między partnerami mają wówczas nieformalny charakter, opierający się na porozumieniu. Jeśli ktoś chce jednak żyć bez małżeństwa w związku stabilnym, wówczas może przy odrobinie wysiłku upodobnić w znacznym zakresie swoją sytuację do modelu małżeńskiego. Oczywiście po pierwsze wymaga to odrobiny więcej zaangażowania, a po drugie nie ma w pełni tego zakresu co uprawnienia małżeńskie, gdyż konkubinat nie może zastąpić małżeństwa. Małżeństwo oznacza przyjęcie większej odpowiedzialności na siebie, pewnie, że częściej będzie w tym więcej poświęcenia niż przyjemności, ale taka jest istota tego związku i to na nim państwo opiera swoją strukturę społeczną, gdyż wówczas może najlepiej funkcjonować. Poprzez nieusprawiedliwione zrównywanie konkubinatu z małżeństwem deprecjonuje się znaczenie małżeństwa i osłabia jego rolę, gdyż nie ma się co oszukiwać — po rozciągnięciu przywilejów małżeńskich wiele par może poprzestać na konkubinacie. Oznacza to zarazem poddanie w wątpliwość aksjologii naszego prawa rodzinnego, które opiera się nie tylko na wyjątkowej roli małżeństwa w strukturze rodzinnej, ale i na priorytetowości dobra dziecka. Natomiast rodzina oparta na konkubinacie z cała pewnością musi to dobro usunąć na nieco dalszy plan, gdyż z dobrem dziecka związana jest trwałość małżeństwa. Konkubinat przedkłada dobro łatwego zakończenia związku w razie zerwania więzi uczuciowej, przedkłada tym samym dobro rodziców nad dobro dzieci, a przez to nie może się na nim opierać pożądany model rodziny.

Nie wiem, czy poparcie dla 'legalizacji konkubinatu' bierze się bardziej z niewiedzy o nim i o aspektach jego funkcjonowania, czy też z mody na tolerancję [ 7 ].

Konkubinat nie jest złem. Istnieje jako sytuacja faktyczna, nieformalna (w przeciwieństwie do małżeństwa, które jest sytuacją przede wszystkim prawną, sformalizowaną). Jest dobry jako 'przedmałżeńska rozgrzewka' dla ludzi wchodzących w dorosłe i odpowiedzialne życie; jest nadto jedynym sensownym rozwiązaniem dla 'wolnych duchów', których natura jest w swej istocie sprzeczna z instytucją małżeństwa. Nie można jednakże poprzez regulację prawną wprowadzać zamęt i ustanawiać normy, które relatywizują odpowiedzialność [ 8 ]. Prawo musi stawiać na małżeństwo, aby kształtować sprzyjające jemu postawy; ci, którzy chcą żyć w konkubinacie poradzą sobie doskonale, gdyż 'wolne duchy' to na ogół jednostki bardziej zaradne i przedsiębiorcze niż inni. Co innego gdyby większość społeczeństwa żyła w konkubinacie, czując odrazę do małżeństwa, jednak dotyczy to wedle szacunków ok. 200 tys. par.

Konkubinat może być źródłem większej przyjemności czerpanej ze związku w porównaniu do małżeństwa. Zarazem jednak oznacza przyjęcie na siebie mniejszej odpowiedzialności. Mniejsza odpowiedzialność — mniejsze przywileje. To chyba logiczne i racjonalne.


 Zobacz także te strony:
Poligamia, prawo naturalne i boskie zamysły
Żeński symbol dobra czy zła?
Płeć, socjobiologia i gender studies
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Formalne bycie razem
Poligamia, prawo naturalne i boskie zamysły

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (4)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Od łac. concubina — kochanka, nałożnica; concubinus — pozostający w związku konkubenckim (z konkubiną); homoseksualiści mogą walczyć o jakąś formę legalizacji ich związków, ale nie należy tego utożsamiać z konkubinatem, jako pożyciem kobiety i mężczyzny. Legalizacja konkubinatu dla par heteroseksualnych, a rejestrowanie związków homoseksualnych to dla mnie są kwestie rozdzielne i tak chciałbym je traktować. Odmiennie niż w projekcie posłanki Sosnowskiej
[ 9 ] K. Kolańczyk, Prawo rzymskie, Warszawa 1997, s.225.
[ 2 ] Np. poprzez określenie: "osoba pozostająca we wspólnym pożyciu"
[ 3 ] Art. 691 § 1 i 2 Kodeksu cywilnego
[ 4 ] Art. 15 ust. 2 ustawy z 15 XII 2000 o spółdzielniach mieszkaniowych
[ 5 ] Małżeńską wspólnotę łączną reguluje kodeks rodzinny i opiekuńczy, natomiast konkubenci opierają się w tym względzie na kodeksie cywilnym — reguluje to Księga druga, Tytuł I, Dział IV KC. Może być oczywiście zniesiona
[ 6 ] Art. 111 § 1 i 3 Ordynacji podatkowej
[ 7 ] Moda na tolerancję — bezrefleksyjne popieranie konkretnego postulatu, wyłącznie z racji, iż przyobleka się w płaszcz postępowo-liberalny; nie oznacza zajęcia własnego stanowiska po rzetelnym poznaniu sprawy (choćby efekt był ten sam!), lecz popieranie pewnych haseł; moda na tolerancję nie oznacza również głębokiego poczucia tolerancji — jak każda moda jest płytka i przemijająca
[ 8 ] Nie znaczy to wcale, że nie można poprawiać sytuacji par żyjących w konkubinacie, jednak nie poprzez jakąś ustawę 'o legalizacji konkubinatów', lecz poprzez korekty przepisów szczególnych, tak jak funkcjonuje to aktualnie. Ustawa ta wprowadziłaby jedynie dodatkowe rozwarstwienie związków, gdyż 'stare' konkubinaty, czyli wolne i nieformalne związki, pozostałyby nadal, ponieważ wiele par nie zawiera małżeństwa z tego względu, że ceni sobie nieformalny charakter swego związku

« Prawa wolnomyśliciela   (Publikacja: 02-07-2002 Ostatnia zmiana: 28-07-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 899 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365