|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » O Biblii ogólnie » Antychrystianizm
I bez argumentów naukowych Jezus nie był Bogiem Autor tekstu: Jacek Tabisz
Andrzej Bogusławski na forum Racjonalisty podzielił się z nami
wnioskami z konferencji na KUL „Nauki przyrodnicze i nowy ateizm", która
odbyła się 16 i 17 listopada 2010r. Głównym spostrzeżeniem uczestników był
zarzut płytkości i jednostronności argumentów przeciw religii opierających
się na naukach przyrodniczych. Uczestnicy stwierdzili, iż nowi ateiści są po
prostu skrajnymi naturalistami i zasugerowali, iż naturalizm jest również
ideologią, w którą rzekomo trzeba wierzyć. Jak słusznie zauważył Bogusławski,
dowiadując się o takich debatach i ich wnioskach nie można tylko wzruszyć
ramionami. Trzeba się jakoś odnieść do zarzutów, nawet jeśli są tylko
manipulacją polegającą na zawężaniu obszaru występowania zjawisk i żonglerce
pojęciowej. Jako
nowy ateista przedstawię garść argumentów z poza obszaru nauk ścisłych i przyrodniczych, iż Jezus nie był Bogiem. Otóż wiemy, że bóg Jahwe
opisywany jest przez chrześcijan jako absolutnie dobry, wszechwiedzący i wszechmogący. Dla większości nurtów chrześcijaństwa ofiara Jezusa miała
za zadanie odkupienie grzechów, zaś cała kosmologia osadzona jest na ludzkim
dążeniu do absolutnego dobra w postaci Boga.
Jak
wiemy, istnieje wiele religii. Żadna z nich też nie mówi, iż ich bogów
potwierdza ilość wierzących, choć chcieliby tak oczywiście wyznawcy religii
dominujących. W chrześcijaństwie zawarta jest znacznie większa niespójność etyczna niż w wielu innych religiach. Można zadać pytanie — „dlaczego zło istnieje,
skoro Jahwe jest dobry i wszechwiedzący?". Odpowiedzią jest zwykle zasada
wolnej woli człowieka, choć jest to nader mętna odpowiedź. Tym nie mniej i owa odpowiedź nie wyjaśnia, dlaczego niektórzy rodzą się niepełnosprawni,
albo też przychodzą na świat w miejscach, gdzie dominują inne religie niż
chrześcijaństwo, co oczywiście pogarsza ich szanse na zbawienie w rozumieniu
chrześcijan.
Systemy
wierzeń buddyjskich i hinduistycznych odpowiadają na ten problem znacznie
lepiej (wciąż nie posługujemy się naukami przyrodniczymi — po prostu
oceniamy propozycje różnych teologii). Mamy w nich doktrynę reinkarnacji i karmana. Uczynki z poprzednich wcieleń wyjaśniają to, iż człowiek rodzi się
kaleką, albo w innej religii (oddalającej go od właściwych rytuałów).
Nawet kataklizmy naturalne i ofiary masowego ludobójstwa, są tu wyjaśnione.
Po prostu w danym momencie, na obszarze wybuchu wulkanu, albo masakry dokonanej
na przykład przez katolików z Chorwacji zebrało się mnóstwo osób, które w poprzednich wcieleniach zasłużyły sobie na taki los. Jako, że wcześniej
ludzi było mniej niż teraz, można też — idąc za tą logiką — stwierdzić,
iż część z tych ludzi była wcześniej zwierzętami i dlatego, choć w doskonalszej ludzkiej formie, nie miały one zbyt szczęśliwej egzystencji.
Dodatkowym
argumentem za wyżej wspomnianymi systemami przemawia fakt, iż człowiek nie został w nich stworzony na podobieństwo bogów, zaś bogowie, wraz ze wszystkimi
istotami, biorą po prostu udział w „dzianiu się rzeczywistości". Ogólną
zasadą tejże rzeczywistości jest w hinduizmie brahman, który nie jest dobry,
ani zły, ani też aktywny. Można jedynie zrozumieć tę zasadę i pogrążyć
się w niej. Każda aktywność, dobra czy zła, jest wobec tej zasady
nieistotna. Nie można więc nikogo za nic obwinić. Nie ma absolutnego stwórcy,
który ponosiłby winę za czyjekolwiek cierpienie. Gdy hinduiści (i po części
buddyści) zamieniają brahmana na bóstwo monoteistyczne, nadal nie rezygnują z tej samej zasady. Świat i żyjące w nim istoty są jedynie przypadkowymi
emanacjami tak pojętego Wisznu, Kriszny, czy też Buddy, nie jest on ich twórcą.
Po prostu nadaje istnienie swoją obecnością i można do owej obecności powrócić.
To wszystko. Również taka teologia zakłada, iż obok Kriszny etc. istniała
zawsze prakriti, materia, której nie był on twórcą. A nawet jeśli był, to
wyznawcy nie postulują absolutnej dobroci takiego bóstwa. Mówią tylko o lili,
jego rozrywce, wychodząc z założenia, iż istota absolutnie doskonała nie
posiada już żadnych dążeń ani pragnień (w tym umoralnienia ludzi) i poprzestaje na wiecznej rozrywce. Jak łatwo zauważyć, pod kątem rzeczywistej i spójnej moralności, zgodnej z tym, co nas otacza, bogowie i substancje Indii
wygrywają z Jezusem. Jeśli istnieje jakiś bóg (a nie mamy teraz żadnych
naukowych narzędzi aby sprawdzić to inaczej), to z pewnością Kriszna,
Wisznu, Sziwa, czy też brahman jest dużo bardziej prawdziwy niż Jezus. Nawet
istnienie innych religii jest tu całkowicie logicznie i etycznie uzasadnione
(reinkarnacja i karman).
Podobnie
możemy powiedzieć o Jowiszu. Również on nie działał dla ludzi, według
wielu mitów nie był ich stwórcą, nie skupiał się tylko na nich. Podobnie
jak bogowie indyjscy, był to w dużej mierze bóg — sąsiad, współistniejący
ze śmiertelnymi istotami. Również nad nim niektórzy wyznawcy umieszczali
fatum, bezpostaciową zasadę, podobną w jakiejś mierze do indyjskiego
brahmana, choć mniej mistyczną. Te same uwagi dotyczą jego greckiego
protoplasty, Dżeusa.
Nawet bóg
wymyślony przez pisarza horrorów SF Lovecrafta ma się lepiej od Jezusa (pamiętajmy — nauki przyrodnicze cały czas nas nie obchodzą). Jego Cthulhu ma wygląd
galaktyki, występuje w innych wymiarach. Nie tylko nie jest ambiwalentny wobec
ludzi (tak jak w dużej mierze bogowie Indii i Morza Śródziemnego), ale wręcz
ich nie lubi i pragnie ich zniszczyć. Nie robi tego od razu tylko dlatego, iż
lubi siać strach i grozę, po prostu jest sadystą. Poza tym jest dość
bezrozumny i działa chaotycznie. Jest potężny, ale nie wszechmocny. Czasem można
go nawet na moment powstrzymać. Obok innych mieszkańców wszechświata jest
tylko najpotężniejszym z nich. Odpowiednio wyrafinowana cywilizacja może się
przed nim bronić, uciekać mu, choć nie może go zabić, gdyż jest nieśmiertelny.
Takich
przykładów można mnożyć wiele. Jednakże niech starczą te cztery
kandydatury — brahman i bogowie, Kriszna, Jowisz i bogowie, oraz Cthulhu. Każdy z nich jako Bóg jest bardziej prawdopodobny i wewnętrznie spójniejszy od Jezusa
.
Każdy z nich lepiej i moralniej (bo szczerzej) tłumaczy otaczającą nas
rzeczywistość. Jeśli zaś jakiś wyznawca Jezusa stwierdzi, iż pomimo braku w nich nauki, moje rozważania są zbyt rozumowe, to proszę bardzo — niektórzy
wyznawcy Kriszny uważają, iż rozum rzeczywiście jest do niczego, i jedyne co
pozostaje to chodzić po polach i ulicach miast i recytować mantrę zawierającą
esencję Kriszny. Dla nich nie ma myślenia i działania, dobra i zła, miłości i nienawiści. Jest po prostu mantra. To jest też bardziej logiczna postawa
osoby postulującej oderwanie religii od oschłego w swych sądach rozumu.
Nawet
bez nauk przyrodniczych i ścisłych, przyjmując wszystko co ludzie mówią,
odrzucając jedynie niepodważalność „kulturowej prawdy miejsca urodzenia"
możemy stwierdzić iż Jezus raczej nie był Bogiem, bowiem istnieją
kulty znacznie bardziej spójne, lepiej też tłumaczące samego Jezusa niż
Nowy Testament (zdaniem wielu hinduistów chrześcijaństwo to nie do końca
dobra karma niepełnej pobożności).
Oczywiście
mając do dyspozycji nauki przyrodnicze i ścisłe mogę powiedzieć z całą
pewnością, iż żadna z tych wymyślonych postaci nie ma wiele wspólnego z rzeczywistym światem. Pozbawiony ogromu najważniejszych informacji, nadal mogę
śmiało stwierdzić, iż Jezus nie był Bogiem, gdyż jego konkurencja jest
lepsza pod względem wewnętrznej konstrukcji wierzeń i zawartej w nich realnej
(a nie ozdobnej) etyki.
Ps.: Pisałem o Jezusie, bowiem przypuszczam, iż krytyka
mojego naturalizmu nie była prezentowana podczas debaty na KUL dla potrzeb kultu Kriszny, czy Dżeusa,
lecz dla Jezusa. Wobec Kriszny i Dżeusa profesorowie KUL są zapewne bardziej
jeszcze bezkompromisowymi ateistami niż ja. Dodam, iż uważany za
intelektualnego przywódcę nowych ateistów Dawkins również zwracał uwagę
na to, iż ludzie wierzący są najczęściej ateistami wobec wszystkich bogów
poza własnym. Podobnie jak w moim przypadku nie był to argument bazujący na
naukach ścisłych i przyrodniczych.
« Antychrystianizm (Publikacja: 10-06-2011 )
Jacek TabiszPrezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 118 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Klerykalizacja, czy sekularyzacja? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1886 |
|