|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Parada Równości 2011. Granice kompromisu Autor tekstu: Mirosław Woroniecki
Dzisiejsza Parada Równości organizowana jest jako wyraz sprzeciwu wobec
homofobii i dyskryminacji mniejszości — nie tylko seksualnych. Postulaty
tegorocznej manifestacji to przede wszystkim legalizacja związków
partnerskich, wprowadzenie do kodeksu karnego przepisu dotyczącego karalności
tzw. mowy nienawiści obejmującej kwestie tożsamości płciowej i orientacji
seksualnej, zmiany prawnych regulacji mających ułatwić proces medycznego i prawnego potwierdzenia płci osobom transseksualnym oraz nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt.
Szeroki front sprzeciwu wobec nierówności społecznych nie
był niestety wspierany przez bezwyznaniową część społeczeństwa podlegającą
przecież także różnym formom dyskryminacji, w tym zarówno prawnej jak i faktycznej.
Trudno jest mi ocenić ilość uczestników parady, lecz mogę chyba
przyjąć, że ponad dwa tysiące osób zgromadziło się
na ul. Wiejskiej przed Sejmem RP wznosząc transparenty i flagi głównie
jednak organizacji i partii lewicowych.
Działacze ruchu LGBT, organizatorzy
parady, politycy lewicy, przedstawiciele samorządu Warszawy zajęli miejsce na
górnej platformie tira ustawionego przed gmachem Sejmu i w krótkich wystąpieniach
zagrzewali do uczestniczenia w słusznym proteście i wsparciu projektu ustawy o związkach partnerskich, co szczególnie podkreślali
liderzy lewicy: Piekarska, Wenderlich i Kalisz, który jak zwykle przytoczył treść art. 1 Konstytucji RP.
Tradycyjnie już odśpiewano hymn i wzniesiono okrzyki i hasła skierowane do
towarzyszącej demonstracji kontr manifestacji młodzieży reprezentującej środowiska
nacjonalistyczne reprezentowane przez wszechpolaków i ich
brunatnych pobratymców oddzielonych szeregami policji gotowej do
odparcia ataku agresywnych, wrogo nastawionych osiłków.
Można tu było wśród
huku, sporadycznie na szczęście rzucanych petard, usłyszeć mowę nienawiści i język wrogości, żądanie wykluczenia, a nawet eliminacji okraszone
wulgaryzmami i skierowane do mniejszości seksualnych, (Zakaz pedałowania) jak i etnicznych, narodowych i religijnych.
Bóg, Honor i Ojczyzna
wywrzaskiwane przez zaślepionych nienawiścią, prymitywnie ociosanych młodzieńców w konfrontacji z pokojowo nastawionym, kolorowym i przyjaznym tłumem podważało
czystość intencji kontr manifestantów. Tak jak trudno posądzić ich o rzeczywistą wiarę w Boga, tak nie można przyjąć, że mają oni poczucie
honoru, a pojecie ojczyzny musi być dla nich słabo zrozumiałe wobec ich
zachowania w czasie odśpiewania hymnu narodowego przez uczestników Parady Równości.
Granice kompromisu tych dwóch światów wyznaczają na dziś zwarte szeregi
policji będące najlepszym wyrazem rzeczywistego podziału społeczeństwa
polskiego na cześć nacjonalistyczną, konserwatywną, ksenofobiczną zamkniętą w ciasnym gorsecie przebrzmiałych bogoojczyźnianych wartości i tę część,
która kocha ludzi i życie, jest otwarta na nowe wyzwania, tolerancyjna i wolna
wolością wyboru, rozumem i pragnieniem szczęścia dla siebie i innych
wzbogaca i ubarwia naszą codzienność . To była konfrontacja Polski
kolorowej, otwartej, radosnej z Polską szarą, wredną i smutną. Polską
ciemnogrodu, kleru i zacofania.
Z uwagi na fakt, że
pierwszy raz obserwowałem tę manifestację w sposób bezpośredni tj.
uczestnicząc w niej osobiście na pierwszym etapie pod Sejmem RP, nie mogę nie
przytoczyć opinii jakie słychać było wśród niektórych obserwatorów
zdarzenia, prawdopodobnie mieszkańców pobliskich bloków, zwabionych na
ulicę głośną muzyką i wybuchami petard. Twierdzili oni mianowicie, że
organizacja parady pod szczytnym celem obrony praw mniejszości jest fikcją
ukrywająca rzeczywiste cele tzw. lewactwa europejskiego mającego ambicje wywrócenie
do góry nogami wszelkiego porządku społecznego, szerzenie „tolerancyjnej
zarazy" której przeciwnicy zyskują od razu miano „reakcyjnych homofonów".
Nie jest więc zupełnie jednoznaczne w odbiorze społecznym przyzwolenie
na demonstrację zmian obyczajowych, nie jest powszechny pogląd o niedopuszczalności limitowania przez jednych sposobu życia innych, nie jest
ugruntowane przekonanie o niemożności narzucania przez jedną część społeczeństwa sposobu życia
drugiej, światopoglądu, wiary etc. Smutna to konstatacja przy
tak wesołym w sumie wydarzeniu i tylko żal, że na kilkunastu platformach
samochodowych, na których obecny był także szukający poparcie społecznego
Palikot, nie było reprezentacji środowisk bezwyznaniowych.
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 11-06-2011 Ostatnia zmiana: 12-06-2011)
Mirosław WoronieckiAdwokat, specjalista prawa gospodarczego, cywilnego i prawa karnego gospodarczego, historyk doktryn politycznych i prawnych, doradca organizacji pozarządowych. Przewodniczący Rady Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Dwie lewice | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1891 |
|