|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo
Zło chrześcijaństwa [3] Autor tekstu: Lloyd Graham
Warto jednak wiedzieć co elity intelektualne tamtych czasów mówiły
na temat młodej religii chrześcijańskiej:
„Śmiertelny zabobon" — Tacyt.
„Nowa wiara jest przewrotnym, absurdalnym zabobonem" — Pliniusz. Jeśli więc
przywódcy ludu byli takimi ignorantami i naiwniakami, to co można powiedzieć o szarych masach?Lecky pisze że „pod względem edukacji był to okres ciemnoty
jakiej nie znała dotąd historia". „Do ich gmin należeli głównie ludzie biedni i niewykształceni, odczuwający jakąś wewnętrzną potrzebę przyjęcia ewangelii;
ludzie, których niska pozycja społeczna była czymś co najczęściej wytykali im
ich wrogowie żywiący wyraźną niechęć do tej nowej religii" — pisał G.P. Fisher.
Celsus z kolei mówił o nich „Tylko plebs, prostacy, głupi niewolnicy, kobiety i dzieci dają się na tę wiarę nawrócić", oraz „Prostackie, służalcze masy,
które dotąd były niemal zupełnie lekceważone przez ludzi naszej greko-romańskiej
kultury, wdarły się na scenę naszego życia". Hodges pisał na temat Celsusa: „Miał do
nich niechęć za ich ubóstwo i ignorancję. Robili wrażenie zarozumialców i impertynentów,
którzy chcieli być nauczycielami, chociaż nigdy nie chodzili do szkoły".
„Nie będę siedział w zgromadzeniu na którym gęsi i żurawie bełkotliwie
ujadają jedne na drugich" — Św. Grzegorz Nazianzus.
„Wielu chrześcijan (zapewne pod wpływem listów Pawła — dop. tłum.) zaczęło
zabawiać się spirytyzmem i magią pochodzącą z greckich misteriów, przez co
wielu z nich zbzikowało i nie odzyskało dotąd równowagi i trzeźwości
psychicznej" — G.R.S. Mead. „Oberwało im się nieźle. Pełno nieszczęść spadło na nich w postaci wojen i prześladowań" — pisał dalej Lecky. „Pierwsi chrześcijanie byli ludźmi
których arogancja była wprost proporcjonalna do ich ignorancji" — Massey. A Julian,
który starał się znaleźć sposób na obudzenie ich z głupoty, załamał w końcu
ręce i powiedział: „...najdziksze bestie nie zachowują się często tak
drapieżnie wobec ludzi jak chrześcijanie wobec siebie nawzajem." Innym znów
razem powiedział: „nie ma bardziej dzikiej bestii niż rozgniewany teolog".
„Zabobon pusty i szalony" — Swetoniusz. Wszystkie te fakty nasi apologeci zakamuflowali, a nasi wprowadzeni w błąd kaznodzieje, nauczyciele, dramaturdzy i scenarzyści prezentują tych
pierwszych chrześcijan jako święte stadko, walczące i umierające za jedyną
prawdziwą wiarę. Zaś tych prawdziwie świętych prezentują jako ciemnych pogan.
Współczesny wciąż nie zorientowany w temacie świat traktuje te opinie jako
pogański bunt przeciwko „światłości świata", nie wiedząc, że były one w istocie ostrzeżeniami i przepowiedniami duchowej klęski nas wszystkich.
Widzimy więc, że pierwsi chrześcijanie byli prześladowani nie za głoszenie
dobrej nowiny, lecz za odgrzebywanie starych absurdów, starych mitów i okrywanie ich płaszczykiem historii. Pojawił się któryś już z kolei „Syn Boży",
poczęty i narodzony w sposób cudowny z dziewicy, jako trzecia cześć Trójcy i wędrowny kaznodzieja z Galilei. Nic dziwnego że Porfiriusz nazwał to
„bezczelnym, barbarzyńskim bluźnierstwem". Jednak banda fanatyków zwanych
chrześcijanami domagała się uznania takiej religii, co dla wielu
współczesnych było czymś równoznacznym z nawrotem do ciemnoty z okresu przedpotopowego. Nie powinno było dojść do tego, ale niestety doszło. Noc kulturowa ogarnęła
całą Europę. Wielowiekowy dorobek mędrców potępiono i spalono publicznie ich
księgi — „światłość świata" zatriumfowała, a oko rozumu oślepło.
A co się tyczy spraw seksu, wiemy że zdaniem wielu religiantów ta „masowa
produkcja" ma odbywać się na prawym łożu, w przeciwnym razie jest grzechem.
Tylko słowa księdza wybełkotane podczas ceremonii ślubnej czynią grzech
cnotą. Jeśli seks ma służyć tylko prokreacji (według prawa Bożego), to
dlaczego pożądanie seksualne budzi się w człowieku milion razy w jego życiu?
Jeśli stosunki cielesne mają odbywać się tylko w łożnicy małżeńskiej, to
dlaczego popęd seksualny rozwija się w wieku dwunastu, a nie dwudziestu lat.
Właśnie ten za młody, jak na naszą obyczajowość wiek, jest męką i tragedią
naszej młodzieży i cywilizacji. U niektórych, ów popęd seksualny jest tak
silny, że czyni z młodego człowieka mordercę i gwałciciela. Takie przestępstwa
oczywiście nazwiemy złem, ale na źródło z którego one pochodzą nie powiemy nigdy marnego słowa.
Paweł oburza się w swoich listach na „zmysł ciała" jako źródło zła i pożądliwości. Ale żaden święty jakoś nie zrozumiał dotąd, że wola ciała jest to w istocie
wola Boża. Seks jest to kosmiczna żądza działająca w człowieku, astralne źródło
pożądania przyjmujące formę biologiczną. W sferze natury, biologicznego życia,
właśnie ono jest „stwórca", a jedynym celem tej siły jest płodzenie,
rozmnażanie się, i to za wszelką cenę. A to, czy akty jakie towarzysza temu
rozmnażaniu odbywają się na prawym lub nieprawym łożu, najmniej tego „stwórcę" obchodzi.
Uczono nas,że stworzona materia jest zła, ale jej
Stwórca jest istotą dobrą, nieskończoną i wszechobecną, że jest On sprawiedliwy i że sprawiedliwość rządzi wszechświatem. Co za nonsens! We wszechświecie nie
panuje żadna sprawiedliwość. Panują w nim tylko bezwzględne prawa. Nie ma też w nim wszechobecnego dobra, tylko ponure, bezkresne galaktyki. Cokolwiek istnieje,
istnieje tylko z konieczności, a nie ze zrządzenia świętej Opatrzności; a wszystko
co żyje cierpi, z powodu prawa nieświętej Przyczynowości. Nasz świat jest pełen
cierpienia, tragedii, chorób i kataklizmów, a my wciąż szukamy przyczyny tego
status quo, słusznie odrzucając wyjaśnienia oferowane nam przez religie.
W opowieści o kuszeniu Jezusa zawarte jest coś,
na co warto zwrócić uwagę. Czytamy tam że szatan zaoferował Jezusowi świat i wszystko
co w nim się znajduje. Ale jak mógłby zaproponować mu taki „towar" gdyby nie był jego
właścicielem? W tym właśnie tkwi sedno sprawy. Szatan to właśnie materia i cała jej energia. Cała ta opowieść to po prostu alegoria potwierdzająca nasze
podstawowe założenie, a mianowicie, że nieożywiony świat materii wraz ze
swoją energią pełni rolę dominującą, że genetyczna świadomość jest „nieczynna i uśpiona".
Jedyną „świadomością" tutaj jest coś, coma charakter epigenetyczny,
ale jak widać, to „coś" jest wciąż niezdolne do kontrolowania tych okrutnych,
niszczycielskich mocy. Tylko w taki sposób można wytłumaczyć dlaczego nasz
urojony Bóg miłości i litości patrzy obojętnie jak te siły niszczą nas, istoty ludzkie.
Ani chrześcijaństwo jako religia, ani Kościół nie datują się od tak zwanych
„czasów Jezusa", a nawet od I wieku n.e. Są to dzieła kapłanów z III i IV
wieku, którzy kreując je, czerpali całymi garściami ze źródeł pogańskich aby
doprowadzić je do tego czym są one dzisiaj. Fakt, że to wszystko oparte było na nieznajomości
ezoterycznego sensu treści tych materiałów źródłowych świadczy o poziomie inteligencjiautorów
tych dzieł. Warto zastanowić się w tym miejscu: dlaczego tak się stało, że gdy tylko
zakończył się przedchrześcijański okres kultury greko-romańskiej,poziom
inteligencji przeciętnego człowieka spadł do tak niskiego poziomu, że ów
czysto mityczny Chrystus uznany został za postać historyczną i opokę nowej
religii (Jezus jako postać historyczna prawdopodobnie istniał, tyle że istotnie,
nie był to ten sam Jezus co Pawłowy Chrystus wiary, którego Kościół uznał za osobę Trójcy — dop. tłum.)
Trzeba wziąć pod uwagę, że w trzecim wieku cała nauka, filozofia i mitologia grecka zniknęła, została w znacznej części spalona w ogniu, a Rzym ostał się
jako główne mocarstwo świata. Ale Rzymianie różnili się od Greków, i to
znacznie. Przede wszystkim, brakowało im helleńskiej miłości do nauki, nie
obchodziła ich zbytnio filozofia, nawet wypędzili filozofów ze swojego
królestwa. Potęga była ich bogiem, a wojna i podbój innych ludów ich „fachem".
Kiedy więc Imperium osłabło i w końcu upadło, jego mieszkańcy nie mieli
żadnego wewnętrznego światła przyświecającego im drogę, żadnej siły
wewnętrznej zdolnej ich podtrzymać na odpowiednim poziomie.
Niewielka była grupa żyjących jeszcze intelektualistów. Masy coraz głębiej
pogrążały się w biedzie i niedostatku, nie tylko intelektualnym, lecz także
moralnym. Dlatego stały się łatwym łupem dla kapłanów. W tym właśnie sęk, że
czynnik ekonomiczny odegrał w tym wszystkim największą
rolę, co zresztą można zauważyć nawet w naszym współczesnym świecie.
Zauważmy, że wszystkie ruchy społeczne nastawione są głównie na walkę o sprawy
materialno-bytowe, co ma szczególne znaczenie w przypadku genezy chrześcijaństwa.
Szare masy zawsze bardziej zainteresowane są sprawami bytowymi aniżeli
filozofią, zwłaszcza masy, które nigdy nie miały dostępu do filozofii.
Kiedy więc upadł rzymski dobrobyt i rosła w siłę biedota, ludzie szukali
jakiegoś wyjścia, jakiegoś „Nowego układu". Chrześcijaństwo zaoferowało im
takowy układ, a głodne masy chętnie na niego poszły. Chrześcijaństwo było
niejako komunizmem owych czasów, a chrześcijanie byli „wywrotowcami", jak
pierwsi komuniści np. w Anglii. Pytanie inkwizytorów XX wieku brzmiało do
niedawna „Czy jesteś lub byłeś komunistom?". W owych czasach pytano
oskarżonych podczas procesów: „Czy jesteś lub byłeś chrześcijaninem ?".
Rzymianie tradycyjnie kpili sobie z wszystkich religii. Kiedy jednak fanatyzm
religijny spotęgował frustrację mas walczących o sprawy materialne,
owi „wywrotowcy" stali się groźni i swój bunt i niezadowolenie zaczęli
demonstrować przez podpalanie obiektów w mieście. I oczywiście byli karani,
nie tyle za pożary, które rozniecali, co za pesymizm wobec życia i wrogość
wobec rodzaju ludzkiego. I tacy ludzie przeszli do historii jako święci
męczennicy za wiarę...
Takie było ekonomiczno-społeczne podłożepierwotnego
chrześcijaństwa i żaden obiektywny historyk temu nie zaprzeczy. Ale jest jeszcze drugie
podłoże, o którym prawie nikt nie wie, bo chrześcijaństwo nałożyło światu klapki na
oczy. Chodzi o zanik u ludzi zdolności abstrakcyjnego myślenia — cechy tak
powszechnej w okresie przedchrześcijańskiego oświecenia. Głównie dzięki tym
dwóm czynnikom — społecznemu i intelektualnemu chrześcijaństwo zdobyło siłę przebicia.
Tylko duchowa ignorancja jaką rozwinęła się z takich właśnie
powodów była przyczyną powszechnego uznania mitycznej symboliki za Boży plan zbawienia.
Tylko miernota umysłowa mogła uwierzyć w takie rzeczy jak niepokalane
poczęcie, narodzenie z dziewicy, przemienienie Pańskie czy zmartwychwstanie.
Są to przecież tylko symboliczne określenia, odnoszące się wyłącznie do
Twórczej Zasady. A ile czasu i energii, ile milionów kazań i stron papieru
zmarnowano na propagowanie tych nienaturalnych, nie dających się udowodnić
rzeczy! A wszystko przez nieznajomość idei Rzeczywistości.
Wiedząc o tym, powinniśmy zacząć domagać się odrzucenia rzeczy
niesprawdzalnych i absurdalnych z logicznego punktu widzenia. Kiedy zrobimy
ten pierwszy krok to może w pełni zrozumiemy dlaczego takie rzeczy są nikomu
niepotrzebne do życia. Przyjmij coś tylko jako hipotezę, a szybko zrobią ci wodę z mózgu.
Nie tylko ewangelie i listy apostolskie, lecz cały Nowy Testament
to nic innego jak misterna przeróbka dzieł Dawnych Mędrców dokonana przez kapłanów
na ich własny użytek. Czy naprawdę tak trudno zauważyć, że te potworne „dzieła Boże" nie są
odzwierciedleniem boskiej mądrości, lecz tylko dowodem i następstwem ślepych
ruchów jednego z ciał niebieskich i okrutnych sil przyrody? Gdyby ten świat
był dziełem Doskonałości, to sam byłby doskonały, nie wyłączając nas
samych… Ale jest on, niestety, tylko „nie dokończonym" dziełem Boga. A dokończenie go jest naszym zadaniem. „Życie jest darem natury, lecz piękne
życie jest darem mądrości" — mawiali Grecy.
1 2 3 4 Dalej..
« Chrześcijaństwo (Publikacja: 18-05-2002 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 198 |
|