|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu
Jak Internet nas zmienia? [1] Autor tekstu: Maciej Twardowski
W swym słynnym dialogu „Fajdros",
Platon wspomina o obawach, jakoby upowszechnianie pisma miało mieć negatywny
wpływ na pamięć.
Podobna anegdotka dotyczy Fryderyka Nietzschego. Otóż w związku z pogarszającym
się stanem zdrowia, filozof ów skusił się w 1882 roku na maszynę do pisania.
Była to „kula pisząca" (Skrivekugle) z zakładu duńskiego pastora Mallinga Hansena. Gdy tylko Nietzsche nabrał wprawy w posługiwaniu się nowym narzędziem, jego styl pisarki — zdaniem niektórych
badaczy [ 1 ] — uległ zmianie. Stając się bardziej zwięzłym.
Ufam, że powyższe historyjki nie zaskakują. Wraz z rozwojem technologii dochodzi
bowiem do zmian w sposobie komunikacji oraz organizowania i przetwarzania
informacji. Nie chodzi bynajmniej o obserwowany współcześnie spadek czytelnictwa i niepokojący rozwój analfabetyzmu funkcjonalnego. [ 2 ]
Mowa o szerzej rozumianej zmianie wywołanej ekspansją Internetu, który — co moim
zdaniem nieuniknione — zyska w niedalekiej przyszłości status głównego medium.
Specyfika odbioru i rozumienia treści w sieci przyczynia się do zmiany tak
doniosłej jak ta, której świadkiem był Sokrates.
Na te i inne szczególne procesy zwrócił uwagę m.in. Nicholas Carr — pisarz,
doradca amerykańskich korporacji oraz były redaktor „Harvard Business Review". W równie słynnym, co kontrowersyjnym artykule „Is Google Making Us Stupid?" [ 3 ]
autor opisał swoje wrażenia w związku ze zmianą procesów kognitywnych wywołanych
rozwojem Internetu, w kontraście do „starych dobrych metod" klasycznego
czytelnictwa. Dziennikarz podzielił się z czytelnikami następującą wątpliwością:
„Nie myślę już w sposób, w który
myślałem kiedyś. Najbardziej odczuwam to, gdy czytam. Kiedyś zanurzenie się w artykule czy książce było proste. Nie miałem problemu ze spędzeniem długich
godzin zaczytując się w prozie. Do czasu. Teraz moja koncentracja zaczyna
odpływać już po 2 czy 3 stronach. Gubię wątek, szukam sobie innego zajęcia.
Czuje się, jakbym musiał zmuszać umysł do powrotu do tekstu. Czytanie stało się
wyzwaniem."
Pomijając narrację krów, które dawały kiedyś więcej mleka — jakie są — zdaniem
Carra — przyczyny zjawiska, które
zaobserwował u siebie i znajomych dziennikarzy? Otóż autor twierdzi, że Internet — choć będący dla publicysty manną z nieba — zmienia na dłuższą metę sposób
myślenia. Carr konkludował — „kiedyś byłem nurkiem w oceanie słów. Dziś najwyżej
szaleje po powierzchni na skuterze wodnym". Teza Carra jest kontrowersyjna.
Wielu z nią polemizowało. Natomiast — czy jest coś na rzeczy?
Pewnym jest, że mózg w Internecie pracuje inaczej. A samo korzystanie z sieci -
jak się niebawem przekonamy — może mieć, w zależności od warunków, działanie
pozytywne, bądź negatywne dla szeroko rozumianych zdolności umysłowych.
Internet jako aktywizator mózgu
O pozytywnym wpływie Internetu mówią m.in. badania, których wyniki znajdziemy na
łamach czasopisma American Journal of Geriatric Psychiatry.
[ 4 ] Zespół naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego pod kierunkiem dra Gary’ego
Smalla badał 24 ochotników w wieku od 55 do 76 lat. Połowa uczestników miała
doświadczenie w zakresie wyszukiwania informacji w Internecie. Pozostali zaś
nie. W obydwu grupach poziom wykształcenia, wiek i płeć były rozłożone
równomiernie.
Uczestnicy badania zostali poddani funkcjonalnemu magnetycznemu rezonansowi
jądrowemu (fMRI) w trakcie czytania książek i szukania informacji w sieci. Mózgi
badanych wykazywały podobną aktywność podczas czytania książek. Natomiast — jak
nietrudno przewidzieć — aktywność w trakcie szperania w Internecie była różna, w zależności od ogólnego obycia w sieci.
Mózgi doświadczonych internautów przejawiały większe zaangażowanie. Szczególnie w korze przedczołowej oraz ośrodkach podejmowania decyzji i rozwiązywania
problemów. Bardziej obrazowo — najmniejszą jednostką mierzącą aktywność mózgu
podczas badania fRMI jest voxel. Osoby z doświadczeniem internetowym wykazywały
średnią aktywność na poziomie 21 782 jednostek. Zaś badani bez doświadczenia -
jedynie 8 646.
Ochotnicy mieli kilkanaście dni przerwy. W trakcie których nowicjusze spędzali
godzinę dziennie na buszowaniu w Internecie. Eksperyment następnie powtórzono.
Okazało się, że wzorce aktywności „nowych" internatów stały się bardzo podobne
do „weteranów". Zaczęli inaczej myśleć. Ich mózgi stały się bardziej aktywne. W porównaniu do czytania, poruszanie się w Internecie wymaga podejmowania większej
ilości decyzji. Wybory dotyczące „kliknięć" aktywują mózg.
Oto bowiem, to, co wymagało kiedyś godzin spędzonych w bibliotece, obecnie jest w zasięgu ręki już po kilku minutach spędzonych z Google. Owe „kilka minut" to z pewnością metoda rewolucyjna. Będąca jednocześnie — zdaniem Carra — złodziejem
uwagi i zabójcą koncentracji.
Dla naszej ogólnożyciowej percepcji nie bez znaczenia pozostają długie godziny
spędzone na oglądaniu zdjęć znajomych i zdawkowych informacji na Facebooku [ 5 ]
oraz — a może przede wszystkim — długie i bezcelowe podróże przez labirynty hiperlinków i stron internetowych, na których przeważnie spędzimy kilkanaście
sekund. Nawet nie czytając zawartości — jedynie ją skanując. Szczególnie
intrygujący jest sposób, w jaki wpływa to na całokształt umysłowej aktywności
osób, które z technologią mają kontakt od najmłodszych lat życia. Ale najpierw...
Jak czytamy strony internetowe?
Na to szalenie ciekawe pytanie znajdziemy odpowiedź m.in. w dorobku światowej
klasy specjalisty usability [ 6 ]
dra Jakoba Nielsena.
Naukowiec ów ma na koncie liczne badania z zakresu eye trackingu. Celem tej
metody jest przeanalizowanie ilu uwagi poświęcają internauci danym elementom
strony internetowej.
W badaniu [ 7 ]
przeprowadzonym w 2006 roku wzięło udział 232 osób, których zadaniem było — po
prostu — przeglądanie stron internetowych. Okazało się, że większość
użytkowników postrzega dużą część witryn w identyczny sposób. Sposób, którzy
przypomina literę „F". Wzór ów
oddaje kolejność oraz czas, przez który oko internauty "spoczywa" na danym
fragmencie ekranu. W większości przypadków wygląda to dość podobnie (por. rys.
1).
Rys. 1. Eyetracking trzech stron (od lewej — artykuł „o nas" na stronie
korporacyjnej, opis produktu w sklepie internetowym oraz wyniki wyszukiwania
Google). Im bardziej czerwony kolor, tym dłuższy czas poświęcił użytkownik na
patrzenie na dany fragment strony. Źródło: Eyetracking Research, Nielsem Norman Group.
Inne badania [ 8 ]
mówią z kolei o różnicach między osobami, które miały na stronie sklepu
internetowego znaleźć konkretny produkt, a osobami, które stronę miały po prostu
przejrzeć. Zadaniem pierwszej grupy
badanych było odnalezienie kategorii plecaków w serii miniaturek. Plecak musiał
być ponadto dostosowany do ściśle określonych warunków teoretycznej podróży.
Druga grupa miała za zadanie przejrzeć stronę w poszukiwaniu nieistniejącej
kategorii rowerów górskich.
Pierwsza grupa — podczas przeglądania miniaturek — skanowała każdą linię
obrazków po kolei — od lewej do prawej. Aż do końca strony. Ruchy oczu drugiej
grupy były dalece mniej systematyczne. Badani raczej „skakali" po różnych
fragmentach strony.
Wspomniany wyżej Nielsen przeprowadził inny ciekawy eksperyment.
[ 9 ] Otóż doświadczeni internauci są w większości „ślepi" na banery, reklamy oraz
wszystko, co może je przypominać. Niezależnie od stopnia zaangażowania w lekturę
danej strony.
Badacz, w celu udowodnienia tezy poprosił
grupę internautów o znalezienie na stronie amerykańskiej agencji rządowej Bureau
of Census informacji o populacji USA. Mowa o dużych czerwonych cyfrach w prawym
górnym
rogu strony (rys. 2).
Tylko 14%
uczestników badania było w stanie odpowiedzieć na pytanie. Co wskazał eye
tracking? Otóż nie chodziło o to, że badani na cyfry nie patrzyli. „Rzucili
okiem" i zignorowali. Duże czerwone cyfry — zdaniem Nielsena — za bardzo
przypominają nachalne reklamy.
Rys.2. strona Bureau of Census
Te i inne badania wskazują, że internauci w większości nie czytają tekstu w „klasyczny" sposób — słowo po słowie. Jedynie skanując stronę. Co oczywiście
jest często wykorzystywane w sektorze e-commerce. Czy to dla nas znajome?
Co Google robi z naszymi mózgami?
A jeśli nie z naszymi, to przynajmniej z mózgami tych, którzy w Internecie są
obecni niemal od narodzin. Otóż zgodnie z badaniami [ 10 ]
przeprowadzonymi przez
Online Computer Library
Center
osoby, które od najmłodszych lat przywykły do „internetowego" sposobu myślenia
zupełnie inaczej podchodzą do kwestii wyszukiwania informacji przez
informatyczne systemy w bibliotece. Okazuje się, m.in., że 89% przebadanych
uczniów, zaczyna poszukiwania od wyszukiwarki internetowej (od wyprawy do
biblioteki tylko 2%). 93% jest natomiast usatysfakcjonowanymi swoimi
internetowymi poszukiwaniami.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Por. np. F. Kittler, Friedrich,
Gramophone, Film, Typewriter, Stanford University Press, Stanford
1999, s. 203, 206. [ 2 ] Badania Instytutu
Książki i Czytelnictwa z 2008 roku pokazały, że jedynie 38% polaków miało w danym roku kontakt z książką. Jedynie 23% społeczeństwa kupiło jakąkolwiek
książkę. 11% osób czyta regularnie. Odnotowano również spadek (o 16%)
czytelnictwa u nastolatków. Przeprowadzający badania wskazali również na
pojawiające się zjawisko analfabetyzmu funkcjonalnego wśród studentów. Por.
Raport
Czytelnictwo i Dostęp do książki, Obywatele Kultury, 2010. [ 3 ] N. Carr, Is Google making as
stupid?, The Atlantic, lipiec/sierpień 2008. [ 4 ] G. Small, T. Moody, P. Siddarth, S. Bookheimer,
Your Brain on Google: Patterns of
Celebral Activation During Internet Searching, „American Journal of
Geriatric Psychiatry", Styczeń 2009. doi:10.1097/JGP.0b013e3181953a02 [ 5 ] Nie będzie tajemnicą, że Facebook jest — mimo wszystko — przypadkiem
szczególnym. Dla przykładu — zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez
Lightspeed Research dla Oxygen Media na próbie 1 605 dorosłych
użytkowników FB. Okazało się, że dla 1/3 kobiet w wieku 18-34 lat,
sprawdzenie Facebooka jest pierwszą czynnością tuż po przebudzeniu. [ 6 ] Użyteczność (usability) zajmuje się ergonomią interaktywnych urządzeń i
aplikacji. Przez ergonomię rozumiemy m.in. intuicyjność nawigacji,
łatwość dostępu do poszukiwanej informacji oraz zrozumiałość komunikacji
z punktu widzenia użytkownika. [ 8 ] S. Shrestha, K. Lentz, Eye Gaze Pattern while Searching
vs. Browsing a Web Site, „Usability News", Styczeń 2007. [ 9 ] J. Nielsen,
Fancy Formatting, Fancy Words =
Looks Like a Promotion = Ignored,
Alertbox, wrzesień 2007. [ 10 ] College
Students' Perceptions of the Libraries and Information,
A Report to the OCLC Membership. Dublin, OH: OCLC, 2006. « Nauki o zachowaniu i mózgu (Publikacja: 04-07-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1981 |
|