|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Zdrowie
Marketing farmaceutyczny, czyli jak wywrzeć wpływ na lekarza Autor tekstu: Marta Makowska
„A
psik" — pociągasz nosem wychodząc z przychodni i po raz kolejny spoglądasz
na całą listę preparatów widniejących na recepcie i na białej oddzielnej
karteczce (z jakimś dziwnym logo u góry). Przez chwilę pojawia się
refleksja — jak tego tyle łyknę, czy to mi na pewno nie zaszkodzi — po co mi
tyle tego? Czy lekarz na pewno zapisał mi jak to wszystko przyjmować? Jednak
te myśli są spychane na dalszy plan (przynajmniej u tych, których stać, żeby
wszystko kupić). Teraz grunt to iść do apteki, opanować gorączkę i położyć
się do łóżka. Na myślenie przyjdzie pora po chorobie.
Lekomani?
Od kilku lat
pisze się o Polskim społeczeństwie jako lekomanach [ 1 ].
Praktycznie każdy z nas ma w swoim domu małą aptekę, w której znajdują
się różnego rodzaju preparaty — część z nich kupiliśmy pod wpływem
telewizyjnych reklam obiecujących nam błyskawiczne wyzdrowienie (pozbycie się
zgagi, stresu, bólu). Jeszcze inne środki to wynik wykupienia wystawionych nam
recept i nie stosowania się do zaleceń lekarza, bądź po prostu
zostawania leków, których kupiliśmy za dużo.
Dla lekarza
najważniejsze powinno być dobro i interesy pacjenta. Nie powinien mu
przepisywać zbyt wielu leków i preparatów zbyt drogich na jego kieszeń, gdy
istnieją zamienniki. Pacjent sam, po otrzymaniu informacji od lekarza o różnicach
między tańszym a droższym środkiem, powinien móc zdecydować, który lek
woli. Czy jednak zawsze rzeczywiście tak jest?
Z punktu
widzenia firmy farmaceutycznej najważniejszym obiektem działań marketingowych
są lekarze, bowiem to oni przynoszą koncernom największe zyski. Od nich zależy
zbyt preparatów na receptę, które stanowią aż 62,3% (grudzień 2010) [ 2 ]
sprzedawanych w Polsce leków. Zastanówmy się więc, my jesteśmy wręcz
bombardowani reklamami leków bez recepty, które nie przynoszą firmom aż tak
dużych zysków. A co robią koncerny by oddziaływać na lekarzy?
Najważniejszym
narzędziem promocji jest sprzedaż osobista realizowana przez sztab
profesjonalnie przygotowanych przedstawicieli medycznych. Pytanie czy lekarze
powinni spotykać się z reprezentantami firm jest zadawane w wielu krajach na
świecie. Firmy farmaceutyczne bronią jednak kontaktów medyków z przedstawicielami tłumacząc, że najważniejszą misją ich pracowników jest
misja edukacyjna. To od nich lekarze dowiadują się o wprowadzanych na rynek
nowościach, badaniach leków czy chociażby cenach preparatów.
Opinia
publiczna nie jest jednak wobec przedstawicieli tak wyrozumiała. Przy obecnych
długich kolejkach do specjalistów pacjenci coraz bardziej obawiają się o to,
czy lekarz nie marnuje swojego czasu pracy na umawianie się z reprezentantami
firm farmaceutycznych [ 3 ].
Coraz wyższe ceny leków sprawiają,
że zastanawiamy się czy medyk przy podejmowaniu decyzji dotyczących leczenia
pozostaje w pełni niezależny i nie przepisuje nam lekarstw pod wpływem
„prezentów" [ 4 ]
od przedstawiciela. Sami reprezentanci firm, którzy są najbardziej świadomi
tego jak lekarze ulegają ich wpływom, poddają w wątpliwość ich
wiarygodność, nie mają do nich zaufania. Oto wypowiedź jednej z Pań wykonujących
ten zawód: "Podam przykład z mojego podwórka
(...) poszłam kiedyś do lekarza pumunologa jako pacjent
(...) Jeżeli lekarz przepisuje mi substancję X dwóch różnych firm i każe
mi jedną brać rano a drugą brać na wieczór i wciska mi, że to są 2 różne
leki. Ja mu nie powiedziałam, że ja pracuję jako przedstawiciel, on tego nie
wiedział, bo (cmoknięcie) bo
wolę żeby, żeby nie wiedzieli, bo jak wiedzą, że jest się przedstawicielem
to inaczej też podchodzą. Nie jako do pacjenta, tylko tak go trochę… znaczy
tak nie za bardzo się starają. Jeżeli on mi wciska, że to są 2 różne leki i żebym ja jeden brała rano, a drugi wieczorem a ja doskonale wiem, że to
jest to samo, tylko on ma układ z dwoma firmami, no to sorry."
[ 5 ] (Wywiad
nr 29) Inna respondentka powiedziała: "(...)
ale powiem ci tak, że odkąd zostałam przedstawicielem i pracuję w tej firmie
to wiem, że każdy lek jaki mi przepisze lekarz to muszę sobie sprawdzić, czy
na pewno jest tak, że to jest lek, który jest mi potrzebny." (Wywiad nr 12).
Uchylmy drzwi
gabinetu
Przedstawiciele
medyczni spotykają się z lekarzami z różną częstotliwością — zależnie
od tego jak „ważny" jest dla nich lekarz (ile ich leków jest w stanie
przepisać) oraz jak duży mają teren. Przedstawiciel odwiedza medyka raz
na tydzień, raz na dwa-trzy tygodnie albo rzadziej. Reprezentanci są uczeni różnych
schematów wizyt u lekarzy, w zależności od tego ile medyk ma dla nich czasu są
to odwiedziny 3-5 minutowe lub 10-15 minutowe. Niektórzy badani przedstawiciele
mówili jednak, że jeżeli lekarz ma ochotę z nimi dłużej porozmawiać, to
potrafią w gabinecie spędzić nawet ponad 2 godziny. [ 6 ]
Oto jak jeden z przedstawicieli medycznych opisuje standardowy schemat wizyty w gabinecie
lekarskim: „Sama wizyta też miała określony
charakter. Tam było zawsze jej otwarcie, rozwinięcie tematu i zamknięcie tem...,
zamknięcie wizyty z celami sprzedażowymi. Zawsze należało określić ile
danego leku jest w stanie, obieca, że przepisze (...) Wie pani, sprzedaż leków
jest dokładnie taką samą sprzedażą jak sprzedaż pomarańczy. Tak mówił
mi jeden z ludzi, który mnie szkolił i on ma do tego 100% rację. (...) W zasadzie
dobry przedstawiciel medyczny nie powinien dać odczuć lekarzowi, że, że on
coś tak na dobrą sprawę sprzedaje, że naciąga tego lekarza. To musi być
jego w zasadzie decyzja." (Wywiad
nr 27). Na etapy standardowej wizyty handlowej składają się: przyciągnięcie
uwagi potencjalnego klienta, wzbudzenie zainteresowania, prezentacja produktu,
wywołanie chęci zakupu i zamknięcie. [ 7 ]
Przyciągnięcie
uwagi to pierwsze słowa przedstawiciela. Uśmiech, uścisk dłoni i szczery
komplement. Bardzo często zaraz po wejściu do gabinetu lekarz otrzymuje drobny
upominek w postaci notesu, długopisu, kalendarza. Tak o sprytnym wejściu i byciu zapamiętaną przez lekarza mówi jedna z Pań: "[Trzeba]
Jakoś oryginalnie się zapisać w pamięci tego lekarza (śmiech). Ja np.
jak były te straszne upały, chodziłam z butelką zimnej wody po prostu" (Wywiad
nr 23). Warto zaznaczyć, że amerykańskie badania [ 8 ]
potwierdzają, że przyjęcie przez lekarza choćby najdrobniejszego upominku od
firmy farmaceutycznej wyzwala działanie bardzo silnej reguły wzajemności, która
powoduje chęć odwdzięczenia się. Często jednak prezenty są nieco większe
(patrz rys. 1)
Prezenty, jakie lekarze dostają od przedstawicieli
medycznych
Wartości
nie sumują się do 100% ponieważ respondent mógł zaznaczyć
wszystkie
odpowiedzi. N=328.Na
żółto zaznaczone są prezenty nie zgodne
z polskim prawem.
Źródło: Makowska M. ., Etyczne
standardy marketingu
farmaceutycznego, CeDeWu, Warszawa 2010, s. 224.
Kolejny etap
rozmowy to wzbudzenie zainteresowania. Polega on przede wszystkim na zadawaniu
pytań otwartych w celu rozpoznania potrzeb lekarza. Zidentyfikowaniu z jakimi
schorzeniami pacjentów najczęściej
przyjmuje dany lekarz oraz jakie leki przepisuje. Dzięki
tym informacjom przedstawiciel szybko potrafi wskazać użyteczność preparatu
danego producenta w praktyce medyka przechodząc do swojej prezentacji.
Wywołanie chęci
zakupu polega na tym, że reprezentant odwołuje się do wyobraźni lekarza i pokazuje
mu jak dużo uczyni dobrego, jak jego pacjenci będą zadowoleni, szczęśliwi i zdrowi, gdy będzie im przepisywał leki ich firmy. Tutaj często
przedstawiciele stosują manipulację polegającą na zastosowaniu reguły
kontrastu (zestawianie ze sobą różnych produktów, tak by ich preparat wypadł
najlepiej), regułą autorytetu (wskazując medykom zagraniczne badania, w których
ich lek wypadł znakomicie lub powołują się na znane osobistości, które ich
lek polecają), społecznym dowodem słuszności (ilu lekarzy stosuje ich lek).
Kolejny etap
to zamknięcie. Są to pytania, które zakładają, że lekarz zdecydował się
już na przepisywanie pacjentom danego medykamentu. Przykładowo przedstawiciel
może zapytać medyka jaką liczbę opakowań jego preparatu przepisze w najbliższym
tygodniu swoim pacjentom. Lekarz w ten sposób, chcąc nie chcąc, słownie
się do czegoś zobowiązuje. Jest to kolejna psychologiczna manipulacja — bo
każdy człowiek chce być konsekwentny i dotrzymać słowa jeżeli coś obiecał.
Na kolejnej wizycie przedstawiciel będzie weryfikował czy medyk dotrzymał słowa.
Oto jak mówił o tym respondent: "(...) trzeba mieć
jasno sobie powiedzieć zobowiązanie nie jest tylko pani doktor, to nie jest
niech:» — Panie doktorze, czy w tym tygodniu przepisze pan mi 5 moich leków?« Albo: » — Czy 5 najbliższym
pacjentom przepisze pani mój lek X? «. Tylko zobowiązaniem, zobowiązaniem
jest, jest, jest jakby nasz też i konkretny, cel następnej wizyty, czy to
zebranie jakiś informacji, od lekarza uzyskanie informacji na następnej, na
następnej wizycie." (Wywiad 13).
Ponieważ
wizyty przedstawicieli u lekarzy ponawiają się co tydzień, dwa, miesiąc, a nie zawsze można jeszcze coś nowego powiedzieć o oferowanym produkcie,
dlatego często stają się one niemerytoryczne i mogą w ogóle pomijać
rozmowę o leku. Przede wszystkim reprezentanci starają się by lekarz ich
polubił (uśmiechając się, prawiąc komplementy, często spotykając się z lekarzem, dbając o swój wygląd). Wiele eksperymentów psychologicznych
pokazuje, że trudniej jest odmówić osobom, które lubimy. Lekarze
bombardowani są więc nie tylko „reklamą", ale też rozmaitymi innymi
metodami, które nie sposób opisać na kilku stronach artykułu.
Wiedza lekarzy o metodach manipulacji
Niektórym
wydawać by się mogło, że sprawę oddziaływania firm na lekarzy rozwiązać
by można było poprzez całkowite zakazanie spotkań lekarzy z przedstawicielami firm farmaceutycznych. Kwestia ta jednak nie jest tak prosta — bowiem prawdopodobne jest, że takie rozwiązanie miałoby swe negatywne
konsekwencje. Lekarze później
dowiadywaliby się o pojawiających się na rynku nowościach, zmianach w sposobie dawkowania danego leku czy chociażby o prozaicznych podwyżkach czy
obniżkach cen.
W wielu
krajach na świecie metodą obrony przed manipulacją lekarzy przez firmy
farmaceutyczne, nie są zakazy spotkań, ale edukacja lekarzy. Firmy
farmaceutyczne wykorzystują powszechnie znane w handlu sposoby oddziaływania i uwrażliwienie lekarzy, na to, że nie są tak „odporni" na wpływ jak im się
wydaje, bowiem często oddziaływanie jest nieświadome może przynieść bardzo
dobre rezultaty. W Polsce brakuje takich organizacji jak te działające w Stanach Zjednoczonych czy w krajach Europy Zachodniej, które sprzeciwiają się
wszelkiego rodzaju podarunkom ze strony przemysłu (nawet długopisom) dla
lekarzy. Być może dzieje się tak dlatego, że polscy lekarze są bardziej
odporni?
Jak pokazały
moje badania przeprowadzone wśród lekarzy prawie połowa z nich 49,4% nie
zdaje sobie sprawy z tego, że firmy farmaceutyczne na nich oddziałują. 24,7%
podejrzewa, że tak jest, a tylko 25,9% jest tego świadomych (patrz rys.
2) . Częściej świadomi są mężczyźni niż kobiety.
Rysunek 2. Indeks poziomu świadomości wpływu wywieranego
przez firmy farmaceutyczne
N=328. Źródło:
Makowska M. ., Etyczne standardy
marketingu farmaceutycznego, CeDeWu, Warszawa 2010, s. 242.
To może etyka...
Współpraca
miedzy przedstawicielami a medykami odbywa się na wielu różnych płaszczyznach, a do kontaktów dochodzi nie tylko w zaciszu gabinetu [ 9 ],
ale także w restauracjach, na konferencjach naukowych, podczas spotkań
promocyjnych. Często lekarz sam musi zdecydować gdzie leży granica między
byciem w porządku wobec pacjentów a współpracą z firmą farmaceutyczną.
Wbrew pozorom
etyka to temat ważny dla obu stron. Zarówno dla przedstawicieli medycznych jak i lekarzy. Gdy zaczynałam prowadzić swoje badania w 2006 roku wszyscy mówili
mi, że mi się nie uda, że nikt nie będzie chciał ze mną rozmawiać, nikt
mi nie powie jak jest naprawdę. Okazało się jednak, że znalazłam wielu chętnych
rozmówców wśród przedstawicieli medycznych podkreślających co ich zdaniem
jest „nie w porządku" w ich pracy i dlaczego mimo wszystko jest ona
potrzebna. Także lekarze chętnie wypełnili moją ankietę i odkryli część
tajników swych spotkań z przedstawicielami.
Na szczęście
coraz więcej się mówi i pisze w ostatnim czasie o tym jak powinna wyglądać
dobra współpraca miedzy firmami farmaceutycznymi a lekarzami. Tworzone są
kodeksy etyki przez poszczególne firmy, nowelizowane są te, które wydają
stowarzyszenia producentów leków. Mają
one przedstawicielom przypominać, jakie jest ich właściwe zadanie i jak należy
etyczne postępować. Również Naczelna Izba Lekarska w 2009 roku wydała
broszurę „Lekarz, lekarz dentysta a przemysł medyczny. Etyczne, prawne i podatkowe aspekty współpracy", przypominającą lekarzom o tym, jakie
pytania powinni sobie zadać zanim zaczną współpracować z jakimś
przedstawicielem. My, pacjenci możemy, więc przynajmniej próbować wierzyć w to, że będzie coraz lepiej.
Przypisy: [ 1 ] Podgórska J., Wasilewski P. 2006. Lekożercy. „Polityka" 2: 4. [ 3 ] Obecnie jest to zabronione polskim prawem [ 4 ] Polskie prawo zezwala na przyjęcie przez lekarza prezentu do kwoty 100 zł o ile on jest związany z praktyką medyczną lekarza [ 5 ] Badanie opublikowane i dokładnie opisane w książce Makowska M., Etyczne standardy marketingu farmaceutycznego,
CeDeWu, Warszawa
2010, przeprowadzone na potrzeby pracy doktorskiej o tym samym tytule [ 6 ] Badania były robione, gdy jeszcze w Polsce nie obowiązywał zakaz
odwiedzania medyków w godzinach ich pracy. [ 7 ] Magee J.L. 2002.Program szkolenia sprzedawców. Kraków:
Oficyna Ekonomiczna : W3. [ 8 ] Orlowski J.P., Wateska L. 1992. The effects of pharmaceutical firm enticements on
physicians prescribing patterns. There's
no such thing as a free lunch. „Chest"
102: 271. [ 9 ] Od grudnia 2008 r. lekarze mogą spotykać się z przedstawicielami tylko po
godzinach pracy « Zdrowie (Publikacja: 21-07-2011 Ostatnia zmiana: 22-07-2011)
Marta Makowska Doktor nauk humanistycznych, pracuje obecnie jako adiunkt na Wydziale Nauk Humanistycznych SGGW i wykładowca w Wyższej Szkole Promocji. Od lat zajmuje się tematyką sprzedaży bezpośredniej, wywieraniem wpływu, marketingiem farmaceutycznym i etyką biznesu. Autorka książek "Sprzedaż bezpośrednia - tajemnice i mity motywacji pracowników" oraz "Etyczne standardy marketingu farmaceutycznego". Doktorat na podstwie którego powstała druga pozycja został nagrodzony I miejscem w konkursie Verba Veritatis organizowanego przez Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce (KPF) oraz Akademię Leona Koźmińskiego w Warszawie.
Liczba tekstów na portalu: 5 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: W diamentowej sieci | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2044 |
|