|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Mózg zdumiony!
Onanizm wzmacnia organizm Autor tekstu: Anatol Ulman
Od razu, ale też by nie dawać tajnej
ekipie Rydza okazji do zbrzydzania wypowiedzi racjonalnych, zaznaczam, że
osobiście byłem i jestem stanowczym zwolennikiem obrządku łacińskiego, wedle
sentencji: Inter pedes puellarum est
voluptas puerorum. Czyli wolę z dziewuchami.
Z teorią, że samogwałt (inaczej: kapucynowanie, u pań: kapucynkowanie)
rozmiękcza, wycieńcza i do cna wysusza, póki ze żwawego nie zrobi się zdychający
kościotrupek, by przegniłą duszę oddać szatanowi na śmierdzącą wieczność,
spotkałem się pod koniec lat
czterdziestych w Zielonej Górze. Nauki takie teologiczne głosił w liceum ksiądz
prefekt Wyporek (a może, co byłoby jakoś stosowniejsze, Wyciorek), pękaty
olbrzym podobny do neandertalskiego wieprza. Niedawno skończona wojna, miast
wypalić w nim, jak we wszystkich, jakiekolwiek pokłady tłuszczu, dodała mu
zapasy słoniny uroczo dźwiganej pod biało-czerwoną skórą. Tego
wspaniałego kapłana wspominam z nieodmienną wdzięcznością, gdyż pomógł
mi, naturalnie z zupełnie inną intencją, ostatecznie zerwać niewolnicze więzi z Kościołem, o czym kiedy indziej. W każdym razie ksiądz prefekt, wysysając
młodzieńcom świeże jeszcze mózgi, głosił z pasją, że masturbacja gorsza od wszelkiego
zła towarzyszącego ludzkiemu istnieniu, w tym od wojny. Chłopców nie lubił,
czego nie będę rozwijał, by nie spotwarzać tej pięknej postaci moich chmurnych
lat.
Ponownie z tematem spotkałem się na uniwersytecie.
Zajęcia żołnierskie na Studium Wojskowym
polonistyka dzieliła z psychologią, bo tylko razem starczało nas na
humanistyczną kompanię. Kolega, wyraźnie starszy od nas gość, co na wydział nauk o duszy dostał się po porzuceniu poznańskiego seminarium duchownego, gdyż nie
chciał nabawić się zboczeń, opowiadał śmiesznie jak alumni w tajemnicy wiary
trzepali swe ptaszki, by wytrwać w cielesnej czystości. Energię do zakazanych
rękoczynów, i to jest właśnie niezwykłe, czerpali nie jak to bywa z obrazków
świńskich (wyobrażenie nagiej kobiety to właśnie świnizm w tej czarnej
podkulturze), lecz z pewnej inskrypcji wyskrobanej w ubikacji na cegle. Brzmiała
ona dosłownie jak tytuł tego felietonu. Że niby czynność wzmacnia.
Dziwna sprawa. Dopiero podczas
dyskusji na strzelnicy, gdzie uczyliśmy się zabijać człowieka celnym strzałem z kbk, pojęliśmy głęboki kontekst metafizycznej duchowości związanej z przytoczoną sentencją. Otóż klerycy całość swych wyobrażeń o świecie
opierają nie na jakiejś wiedzy, lecz wyłącznie na autorytetach. Ten wypowiedział
te, a tamten owe święte prawdy nie podlegające niczemu, zwłaszcza rozumowi oraz
jakimkolwiek wątpliwościom, i trzeba w nie twardo wierzyć. Po pewnym czasie skurczony mózg alumna innych
możliwości nie dopuszcza. Stąd ów napis na cegle brali za autorytarną prawdę, w konsekwencji za formalne, pisemne najwyższe zezwolenie. W dodatku ponoć
starożytne, bo pod cytatem wskazane było jego źródło (jakieś
Ap
6/9, lub inne). Cóż, przy
sprytnych i długotrwałych manipulacjach nie takich można się dorobić skażeń
rozsądku.
Pal diabli onanistów męskich w sukienkach żeńskich. (To chyba nawet ma jakąś nazwę, to przebieranie się
chłopaków w szaty niewieście?)
Temat zawdzięczam pewnej
książeczce, co ostatnio w księgarniach pod tytułem
Niebezpieczeństwa onanizmu. Z francuskiego przełożył i posłowiem opatrzył Krzysztof Rutkowski. Nazwisko
mnie wzruszyło, bowiem tłumacz, wybitny krytyk, znawca francuskiej kultury
napisał był przed laty ciepłą recenzję mojej pierwszej powieści (jeszcze raz
dzięki, panie Krzysztofie!).
Dziełko pochodzi z roku 1825 i przypomniane jest oczywiście dla jaj,
choć prawdę mówiąc jaja to straszne, śmierdzące nie płciowym przedmiotem
rozprawki, ale potwornością poglądów na praktyki samogwałtu, wyrażających przede
wszystkim wiekowe stanowisko Kościoła w sprawie. Autor, piastujący szereg godności
związanych z leczeniem, był wykształconym doktorem medycyny, członkiem
Królewskiego Akademickiego Towarzystwa Naukowego i w ogóle
asem.
Książeczka jest, prawdę mówiąc,
nudnym spisem imaginowanych przez tysiącletnie ciemności wszelkich możliwych
zawsze przynoszących śmierć zagrożeń dla zdrowia uprawiających
onanizm. Zawiera też Apendyks
ilustrujący straszliwe skutki masturbacji
szeregiem przeraźliwych obrazków. Ostatni ukazuje wycieńczonego trupka z podpisem: Umiera w męczarniach, ledwie 17
lat licząc.
Z punktu widzenia, jak to dawniej mówiono, niezdrowej ciekawości, najbardziej
interesujące są przypomnienia tłumacza w posłowiu, gdzie pisze:
W „Niebezpieczeństwach onanizmu"
pojawiają się również nazwiska zasłużonych pedagogów: Ch. G. Saltzmana i J.H.
Campego, którzy napisali bogato ilustrowane podręczniki naukowo-techniczne,
wyjaśniające, jak należy wiązać potencjalnym onanistom ręce, zakładać specjalnie
wyklepywane w blasze pasy cnoty ze stalowymi zębami na lędźwie, miedziane
futerały na członki, podwiązki na genitalia z gumek,
drucianych oczek i żelaznych hufnali.
Uśmiać się z ciemnoty, głupoty?
Przez tysiąclecie wydziały medyczne uniwersytetów, jak i cała
nauka, opanowane były przez czarnych
nieuków, którzy ponadto w każdym zadupiu panowali nad umysłami dzieci i młodzieży, ucząc przymusowej religii i szerząc szkodliwą, potworną niewiedzę nie
tylko w dziedzinie higieny oraz chorób. Dociekali i dociekają zawiłych
subtelności w wyobrażeniach o nieistniejącym Bogu, a jednocześnie żyją w chlewie
ignorancji, gdy idzie o realne życie.
Podobnie, jak do niedawna o samogwałcie, wciskana jest teraz wiernym
równie ciemna niewiedza o zarodkach ludzkich. I tak zawsze, na wieki wieków.
To jedynie kultura(?)
chrześcijańska ma fioła na punkcie tych spraw. Tworzące ją biedne klesze chłopy,
którym nie wolno z dziewuchami, wpadły na pomysł, by zohydzić samoobsługę, ale
nie tylko sobie, wszystkim wiernym!
Na przykład
japońskie mamusie od zawsze masturbacją uspokajały swych maleńkich
synków, kiedy rozrabiali nie chcąc zasnąć. No może dlatego Japońcy są mniejsi od
Europejczyków? Ale nie wyglądają na wycieńczonych.
« Mózg zdumiony! (Publikacja: 04-09-2011 )
Anatol Ulman Urodzony w 1931 roku pisarz, dziennikarz i krytyk literacki. Publikacje książkowe: Cigi de Montbazon (1979), Godziny błaznów w składnicy złomu. Komedia współczesna (1980), Obsesyjne opowiadania bez motywacji (1981), Szef i takie różne sprawy (1982), Potworne poglądy cynicznych krasnoludków (1985), Polujący z brzytwą (seria Ewa wzywa 07, 1988), Ojciec nasz Faust Mefistofelewicz (1991), Zabawne zbrodnie (1998), Pan Tatol czyli nieostatni zajazd na dziczy. Historia burżuazyjna z końca (2000), Transakcja z amnezją. Komedia wirtualna (2000), Dzyndzylyndzy czyli postmortuizm (Wydawnictwo Alta Press-2007), " Drzazgi. Powabność bytu" (2008). W listopadzie 2010 roku zadebiutował jako poeta tomikiem wierszy "Miąższ". Liczba tekstów na portalu: 25 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Babok Krwiożerczy (nieśmieszny) | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2191 |
|