|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza
Frakcje w Kościele Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Kościół
jest wprawdzie jeden, święty, powszechny i apostolski, lecz nigdy nie
był monolitem. Od samych jego początków istniało w nim wiele ścierających
się frakcji, które były nie tylko konkurencyjnymi koncepcjami widzenia
katolicyzmu i kościoła, ale i na ogół wzajemnie się zwalczały i obrzucały
błotem. Poniższy rys pozwala ujrzeć aktualne kontrowersje związane z Radiem
Maryja, w kontekście historycznym.
Przez wieki z papizmem konkurował koncyliaryzm. Z papieżami antypapieże, bądź papieże
konkurencyjni (czyli zasadniczo o równie mocnej legitymacji władzy). Z dominikanami rywalizowali franciszkanie (zob. str. 406), spory obracały się
wokół kwestii teologicznych (np. na temat niepokalania Maryi), choć wszystko
sprowadzało się do rywalizacji o wpływy i pieniądze. Później wiele wstrząsów
wywołał konflikt jansenistów z jezuitami.
Czasami
rozdźwięki te były poważne i zrozumiałe jako nieodłączne znamiona w każdej
wielkiej zorganizowanej strukturze, jako różne wizje funkcjonowania tejże
organizacji. Nierzadko jednak, biorąc pod uwagę przedmiot sporu, były tak dogłębnie
niedorzeczne, że aż gorszące. Takimi były w przeważającej większości
wszystkie spory na tle materii teologicznych. Jeden kościół spierał się z innym o to, który jest w posiadaniu autentycznego napletka Jezusa, albo głowy
św. Jana, czy piszczela św. Wawrzyńca, nie mówiąc już o gwoździu z Krzyża
Pańskiego (notabene, niecały rok temu ks. Bielański z Krakowa deklarował ze
śmiertelną powagą, iż na Wawelu mamy autentyk tego świętego przedmiotu). W ogóle wszystkie spory związane z relikwiami to jest jakby jeden wielki cyrk
katolicki. Wolter charakteryzując teologiczne niesnaski pomiędzy chrześcijanami
podkreśla pisze: "Jedni wierzą w łaskę dostateczną, inni w łaskę
skuteczną. W Awinionie mówią, że Chrystus umarł za nas wszystkich, a na
jednym z przedmieść Paryża, że tylko za większość ludzi. Tam utrzymują,
że małżeństwo to znak widzialny rzeczy niewidzialnej, tu twierdzą, że nie
ma nic niewidzialnego w tym związku. W niektórych miastach pozory widzialne
materii mogą istnieć, mimo że materia widzialna nie istnieje, i jedno ciało
może znajdować się naraz w tysiącu różnych miejsc; w innych miastach zaś
uważają, że materia jest przenikliwa… Odmienne też są sposoby
argumentowania, zależnie od tego, czy nosi się suknię białą, szarą lub
czarną, albo zależnie od tego, czy przybranym się jest w płaszcz lub ornat.
Takie są właśnie powody tej obopólnej nietolerancji, która obraca w śmiertelnych
wrogów poddanych tego samego państwa, i na skutek jakiegoś niewytłumaczalnego
pomieszania umysłów pozwala się istnieć tym zarodkom niezgody. (...) To
wszystko otworzyło bramy wszelkim plagom które przybyły z Azji, aby zalać
Zachód. Z każdego spornego wersetu powstawała uzbrojona w sofizmat i sztylet furia, czyniąc ze wszystkich ludzi szaleńców i okrutników.
Przybywszy znienacka, Hunowie, Herulowie, Gotowie, Wandalowie wyrządzili nieskończenie
mniej zła, a największym złem, którego się dopuścili, było to, że sami
na koniec oddali się tym nieszczęsnym sporom". Niezwykle wielki spór
toczył się na tle natury Jezusa: czy miał boską czy ludzką? Jeden odłam
twierdził, że miał tylko ludzką (ebionici), inni utrzymywali, że jedynie
boską, a ciało pozorne, eteryczne (doceci, monofizyci), a jeszcze inni
twierdzili, że miał dwie: tak boską jak i ludzką (nestorianie); z czasem dołożono
do tego inną kwestię: dobra są dwie natury, ale czy też dwie wole?
Monoteleci temu przeczyli, utrzymując, że Chrystus, obok dwóch natur, wolę
miał tylko jedną. Na temat zmartwychwstania spierali się ze sobą dominikanie i franciszkanie. Pierwsi utrzymywali, że krew Jezusa, po powstaniu z martwych
została „wlana" ponownie do jego ciała. Przeczyli temu franciszkanie, na
dowód okazując liczne relikwiarze z Krwią Pana (którą jakiś przezorny
chrześcijanin musiał zebrać pod krzyżem...). Poznając dokładniej całą tę
komedię nie sposób powstrzymać się od przytoczenia słów Nietzsche'go:
"Krótka przechadzka po domu wariatów pozwala stwierdzić z dostateczną
jasnością, że wiara obdarza niekiedy błogością, że błogość z żadnej idee
fixe nie czyni prawdziwej idei, że wiara nie przenosi gór, z pewnością
natomiast wznosi góry tam, gdzie ich nie było. (...) A sam Kościół -
czy nie jest katolickim domem wariatów jako ostatecznym ideałem?" [ 1 ]
Sporów
tych była niezliczona ilość (zob. str. 214). Czasami kończyło się to trwałym
oddzieleniem skłóconych odłamów, czasami zaś — spór tlił się z większym
bądź mniejszym nasileniem przez jakiś czas (nawet kilka wieków) i w końcu
umierał „śmiercią naturalną", bądź papieskim zarządzeniem (dogmat).
Z klerem świeckim
rywalizował kler zakonny. Oczywiście tutaj nie było żadnych implikacji
teologicznych, lecz zwykła walka o wpływy i pieniądze. Do jednego z setek
zabawnych zdarzeń doszło w roku 1581 w Pizie. Otóż kiedy zmarł tam pewien
dostojnik, mnisi zajęli się jego ciałem, które przetransportowali do najsławniejszego
kościoła w okolicy, gdzie miano odprawić egzekwie i modły. Ta samowola nie
spodobała się jednak urzędującym tam księżom. Kiedy następnego ranka
mnisi stali z szacunkiem nad trumną, do kościoła wkroczyli księża z zamiarem odprawienia swojej mszy. Mnisi wpadli w gniew, lecz księża przedarli
się do ołtarza głównego. Podczas ostrej wymiany zdań jeden z księży
zdzielił siarczyście mnicha. Dalej zajście opisuje Montaigne: "Był to
sygnał do bitwy, którą obie strony rozpoczęły w dobrym stylu. Od policzków
wymierzanych otwartą dłonią przeszli do okładania się kułakami, a od okładania
się kułakami do walki na kije, kandelabry, pręty do zapalania świec i wszystko, co wpadło im w ręce". Wkrótce na posadzkę kościoła spłynęła
krew jego sług. [ 2 ]
Również dziś
obecnych jest wiele konkurujących ze sobą „katolicyzmów". Zasadniczo główna
linia podziału przebiega między tymi co chcą iść z duchem czasu i tymi, którzy
widzą w tym degenerację Depozytu Wiary. Katolicyzm integrystyczny prowadzi
wojnę z nie-katolicyzmem, ale i zwalcza katolicyzm soborowo-postępowy.
Katolicyzm „otwarty" przeciwko katolicyzmowi obwarowanemu.
Kanonizacja
Escrivy, założyciela integrystycznej Opus Dei niemal w samą 40. rocznicę
rozpoczęcia II Soboru Watykańskiego, może być odbierana jako poważny cios
dla nurtu soborowego. W Tygodniku Powszechnym ks. Adam Boniecki zastanawia się
czy zbieżność ta była czysto przypadkowa, czy też celowa [ 3 ].
Ostatecznie jednak znajduje inne wytłumaczenie tej zastanawiającej zbieżności:
"A może ta kanonizacja, kilka dni przed okrągłą rocznicą, ma uświadomić
nam, że w domu Ojca mieszkań jest wiele?" Wspomina też o interpretowaniu przez opusdeistów ducha soborowego według swych koncepcji, dając
do zrozumienia, że interpretacjami tymi nie jest wcale zachwycony, zaznaczając,
że pewne cechy Opus Dei, jeśli je przeglądać przez pryzmat Vaticanum II "mogą
budzić wątpliwości".
Ks. Boniecki
pisze: "Zamiast tracić energię na zwalczanie denerwujących nas form
bycia w Kościele, lepiej znaleźć lub wymyślić formę dla nas lepszą. Małe
Siostry oraz Mali Bracia doskonale mogą istnieć w tym Kościele, w którym
istnieje Opus Dei. Zobaczymy, co przetrwa."
Niegdyś we
Francji abp M. Lefebvre powołał do życia Bractwo św. Piusa X jako alternatywę i sprzeciw wobec kościoła soborowego. Po kilkunastu latach napięć, Lefebvre
ostatecznie wystąpił ze swoją trzodą z Kościoła katolickiego, tworząc
grupę katolicyzmu tradycjonalistycznego. Polskim odpowiednikiem Lefebvre może
być uznany o. Tadeusz Rydzyk, który zbudował wokół siebie potęgę opartą
na rozgłośni radiowej Radia Maryja. W polskim katolicyzmie dochodzi na tym tle
do coraz ostrzejszych tarć. Zwłaszcza nie cierpią się środowiska
radiomaryjne i liberalne. Na stronie Ministerstwa Budowy Jaskiń Marcina Fijałkowskiego,
prawnika, zwolennika Radia Maryja Tygodnik Powszechny określony został jako "progresizm
katolicki"; Opoka to model "Kościoła katolewackiego"; Znak to
"ulubione pismo katolickich postępaków". Tygodnik Powszechny oczywiście
nie pozostaje dłużny i również ze swej strony dokłada ile może Rydzykowi,
choć w stylu właściwym dla siebie. W nr 41/2002 znajdujemy na przykład
streszczenie artykułu Piotra Cywińskiego (prezesa warszawskiego Klubu
Inteligencji Katolickiej) publikowanego w dzienniku Rzeczpospolita. Oto widzimy
na stronie 6 numeru napis na górze: „Antypolska polityka Radia Maryja".
Cywiński pisze m.in.: jest "wysoce możliwe powstanie nowej ogólnopolskiej
awantury, może znowu na gruncie antysemickim, w którą zaangażuje się pełną
parą rozgłośnia" (na okoliczność referendum akcesyjnego). Autor
komentarza dodaje od siebie: "...polityczno-społeczna warstwa działalności
środowisk radiomaryjnych jest najbardziej niepokojąca".
Obserwujemy więc z zainteresowaniem jak kościół poradzi sobie z Rydzykiem.
Przypisy: [ 1 ] F. Nietzsche, Antychrześcijanin, Wydawnictwo A, Kraków 2000, s.65 [ 2 ] za: Reston James, jr., Galileusz, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998, s.28 [ 3 ] Ks. Adam Boniecki, „Nowy święty na rocznicę Soboru", Tygodnik Powszechny, 13 X 2002, s. 3 « Organizacja i władza (Publikacja: 20-01-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2199 |
|