|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Mózg zdumiony!
Wierność bezwstydna, sponiewierana Autor tekstu: Anatol Ulman
Na dziczy wszechpolskiej
nocami maszerują dziarsko, ubrani w łyse hełmy, bojownicy sprawiedliwej
ojczyzny. Śpiewają wątłą przeróbkę
pieśni pani MarysiK.:
Orężny stanie hufiec nasz, zaś płaszczak
będzie nam hofmanił! Ura, ura! Utwory takie patriotyczne powodują, że robi
mi się miękko i wzbierają rozmyślania o wierności ideałom. A nie bez związku z tym o niedalekim losie mimochodem wspominanych w pieśni bohaterów sprawy.
Z bólem widzę, jak na oczach bowiem naszych, to jest tłumu wodzonego przez
politykę oraz media, uśmiercono wierność, nadzwyczajną wartość niezmiernie
cenioną od zarania człowieczeństwa. Widowiskowe morderstwo miało dwa etapy:
najpierw wierność siłą odczepiono, a potem została dorżnięta, czemu towarzyszyło chlipanie niektórych, dosyć
fałszywe, katolickie.
Najpierw może w ogóle o tym
odczepianiu. Normalnie powiedziałbym, że coś od czegoś zwyczajnie odczepiono, na
przykład kobyłę od wozu. Słówko to nie
oddaje siły, rzekłbym wiązania
atomowego, z jaką coś najpierw było przyczepione,
przyspawane, związane tkanka z tkanką,
zanim to oddzielono. Lepsze byłoby pojęcie
odszczepienie, które
wiąże
się z pierwotnym wszczepieniem i czujemy tę moc odrywania, kiedy przymusowe
oddzielenie następuje.
Teraz pytanie zasadnicze: czy
wierność została złachmaniona i następnie wykończona publicznie, np. przez tego
tam głośnego obecnie wielebnego, co odszczepił się był od pionu kościelnego? Jak
wiadomo klecha zwariował od wykładania teologii, czyli
czegoś, czemu przeczy rozum i empiria.
No i mogło go dobić postępowanie przełożonego udostępniającego byle komu krypty
narodowego Wawelu. (Natanek nie tylko oddzielił
się od instytucji, by stworzyć
jej swoją własną odmianę, ale też przeszedł
na wynalazczość oraz odkrywczość. Wykombinował mianowicie Polakom nowe kolory
narodowe. Miast czerwieni, niesmacznie kojarzącej się między innymi z robotniczą
krwią, ma być amarant ze znanej piosnki o ułanach (amaranty
zapięte pod szyją), co się biją, (ach,
Boże mój, jak). Niestety nie wspomina nic o nowym, stosownym na godło ptaku
narodowym, dlatego spieszę odszczepieńcowi zaproponować, iż najlepszy byłby kruk
(samica). Czarny jak sadza ze spalonych kości, lekko zalany, rozczochrany, w zaciśniętych pazurach zaś brzozowy patyk. Naturalnie dewiza:
coś tam, coś tam, tak bardzo właściwa
dla coś tam pijących. A przecież nie
chlających rodaków nie ma i nie będzie, póki nie zginiemy!)
Słaby to jednak przykład
odczepiania: czarny od czarnych kumpli. To się nazywa praktycznie herezja i było
tego w dziejach od groma. Dawniej Natanka najzwyczajniej by na krakowskim rynku
spalono i git. Po paru wiekach spalony
zostałby przeproszony i wszyscy bardzo by się wzruszali dobrocią oraz wielkim
sercem przepraszającego, że wpadł na pomysł taki.
Nie o tej jednak, kurczę, wierności
chciałem koniecznie pogadać. Kluczę w tym temacie, a przecież dobrze wiem, co mnie tak wzburzyło, oglądanie jakiej zbrodni odpłacania
za wierność!!
Otóż
dosyć długo, przez lata prawie, podziwialiśmy w telewizorach głębię
bezdnową tego niezmiernego uczucia, przykład wierności nad przykłady! Tego się
nie da zestawić nawet ze słynnym psim przywiązaniem do pana właściciela. To
raczej, zespolona w jednym suczym egzemplarzu objawiała się wierna miłość sfory,
całego zwierzyńca. Słowem obnoszona przed narodem z dumą wierność bezwstydna.
Mnie, jako że w bogatym istnieniu byłem
też ongiś krowim pastuszkiem, przypominała przywiązanie do mnie Mućki
pana Żukowskiego pasionej na miedzach
między zbożem rozmaitem, haftowanych
pszenicą, posrebrzanych żytem. Tylko rzekłem krowinie, bez traktowania
witką, a szła za mną wpatrzona wiernie krowimi oczyma (zwłaszcza one mi się
szczególnie kojarzą), potrząsająca wymieniem pulchnym jak poducha wyposażona w cztery mleczne paluchy, i szczająca z zachwytu, że mnie wiernie kocha. Za co? Za
nic.
Przyznam, że oglądając w aparacie
telewizyjnym pewną niewiastę o rozbuchanej urodzie wiejskiej, o zdrowej
cerze krowiego wymienia, słomianej przez jej włosy, przez czas długi
żyłem w rozdwojeniu tak zwanej jaźni. Z jednej strony było mi wstrętne jej
okazywane publicznie uniżenie względem właściciela stada, jej całkowite
poniżające oddanie i niejako gotowość do natychmiastowego zagryzienia każdego
przeciwnika jej ukochanego, czczonego posiadacza bydła. Z drugiej strony
osobiście zawsze pragnąłem podobnej wierności, bezkrytycznego przywiązania i niejako miłości, w tym wypadku politycznej, choć wolałbym zwykłą. Ona, ta
ukazywana na pastwiskach medialnych, postępowała
zawsze, jak ta zidiociała staruszka, co z namiętną siłą wrzeszczała niedawno w telewizorze:
Kochamy pana!
Ach, gdyby mnie tak miłowano, zwłaszcza
gdybym za karę losu prezentował tę samą koślawą posturę oraz obłudny uśmieszek
kulistego tłustego oszusta, kulfona, specjalistę od gruszek na wierzbie.
Ta obfita blondyna w uwielbianego wczepiła się miłośnie jak
namiętny kleszcz,
dla niego tylko wrednie kłamała publiczności w oczy, fałszywie wyceniając
nieistniejące obietnice ukochanego i chwaląc jego żadną myśl. Za niego, falując
okrutnie biustem, śmiertelnie obrażała
się, gotowa chyba nawet oddać życie za ten, w istocie bezwartościowy, ideał.
Jakże łgała i wściekała się, kiedy ktokolwiek obnażał mizerię i błazeńską nicość
chytrusa. Jako że mam komiczny zwyczaj rozmawiania z telewizorem, nieraz, kiedy
wytworzyłem o zbawcy narodu na głos kąśliwą uwagę, bałem się że szalona baba
wyskoczy z monitora i natychmiast da mi zdrowo popalić! Ale też jednak chętnie
obejrzałbym z bliska te cetnary bezprzykładnej wierności!
Tymczasem, jak już głupio
niepamiętamy, wierność ta niezwykła, szalona
oraz bezwstydna została od przedmiotu uwielbienia przemocą
odszczepiona przez sam przedmiot! I to
za co? Za namawianie lubego do szczerości przed narodem. Pomyślcie, dobrzy
ludzie, co jest wart podobny przystojniak
nie tylko odrzucający nadzwyczajne uczucie o niezwykłej sile i pasji, ale z zimną bezwzględnością wyrzucający
miłującą z ferajny swojej na zbity pysk! W czci wiernej niezłomną, jak by to
wykombinował Wyspiański. Boć sama wierność to dla tego kawalera miki małe, licha
niewartość, wierność bowiem ma
powodować korzyści, zyski, przynosić zwycięstwa. Moja matka wiejska o podobnych
przypadkach mawiała: Kiedy
komuś służysz wiernie, ten ci na ostatku pier[d]nie!
I teraz dama ta cieplutka (jakże
cenna w klimacie naszym zimnym), niby porzucona tragicznie kochanka (Polka
jest najważniejsza), ma dużą szansę znaleźć się na politycznym bruku, jeśli,
zwykle bezlitośni dla przegranych,
wyborcy nie wyciągną do niej swych dobrych, miłych rąk z uznaniem oraz wybaczeniem? Co
pocznie polityczna sierota? Gdzie dostanie posadę przynoszącą miesięcznie około
trzydziestu tysięcy PLN za nic, za pyskowanie tylko i wierność hersztowi?
Przecież osoba taka już nie potrafi żyć za np. 1350, które ja, pyskaty
staruch, dostaję po czterdziestu czterech latach roboty. (Jakiś idiota
rydzomaryjec wyrzucił mi, że za taką kasę bytuję,
jak pączek w maśle!)
To jedna przykra sprawa. A przecież zanosi się na następne. Kiedy bowiem nie wyjdzie dwom następnym
osobnikom wierne płaszczakowanie
oraz jeszcze wierniejsze hufmanienie, zostaną oni, obecnie najwierniejsi z wiernych, zgodnie z tamtejszą tradycją oskarżeni o działania nieprawidłowe, przynoszące klęskę i wstyd, zatem w konsekwencji
odczepieni i wyrzuceni na zbity pysk, jak tamta, obrzydliwa raczej, wierność. Co
się zdarzy z pewnością, jeżeli geszeft z tumanieniem tumanów nie da efektów.
Natomiast, gdy się uda, będzie słuszna nagroda: tłuste ministeria, a w nich
fotele w stylu gdańskim rzeźbione w kaczuszki inkrustowane słodkim smalcem za
wierność w chwilach próby.
P.S. Mały apelik:
O Panie Nieistniejący spraw, by choć jeden biskup z równą zajadłością, z jaką ścigają teraz niejakiego Nergala, potępił ohydne zbrodnie bezczeszczenia
pamięci zabitych Żydów!
Twój AU
« Mózg zdumiony! (Publikacja: 15-09-2011 )
Anatol Ulman Urodzony w 1931 roku pisarz, dziennikarz i krytyk literacki. Publikacje książkowe: Cigi de Montbazon (1979), Godziny błaznów w składnicy złomu. Komedia współczesna (1980), Obsesyjne opowiadania bez motywacji (1981), Szef i takie różne sprawy (1982), Potworne poglądy cynicznych krasnoludków (1985), Polujący z brzytwą (seria Ewa wzywa 07, 1988), Ojciec nasz Faust Mefistofelewicz (1991), Zabawne zbrodnie (1998), Pan Tatol czyli nieostatni zajazd na dziczy. Historia burżuazyjna z końca (2000), Transakcja z amnezją. Komedia wirtualna (2000), Dzyndzylyndzy czyli postmortuizm (Wydawnictwo Alta Press-2007), " Drzazgi. Powabność bytu" (2008). W listopadzie 2010 roku zadebiutował jako poeta tomikiem wierszy "Miąższ". Liczba tekstów na portalu: 25 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Babok Krwiożerczy (nieśmieszny) | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2230 |
|