|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Żywa wiara ateisty Autor tekstu: Adam Karski
Spędzając
miło czas przed domem zostałem nawiedzony przez dwie panie, które chciały
porozmawiać ze mną o bogu. Na moje pytanie, o którym bogu chciały by
porozmawiać, młodsza z nich wykazała się inteligencją i refleksem, słusznie
wyciągając wniosek, że jak to ładnie ostatnio określa się takich jak ja,
nie dostąpiłem łaski wiary. Po tym odkryciu pani ta potraktowała rozmowę ze
mną jako wyzwanie. Koniecznie chciała przyczynić się do tego abym jednak tej
łaski dostąpił, więc wymachując biblią zaczęła mi udowadniać, że wiara
jest stanem naturalnym i każdy człowiek musi w coś wierzyć. Jak zwykle w takich dyskusjach został poruszony przez panią fakt, że ateiści przecież też
są wierzący, gdyż ich przekonania też są rodzajem wiary, tylko w jej
rozumowaniu wiary niewłaściwej. Po grzecznym
powitaniu owych pań, gdy zorientowałem się, że oczywista inteligencja jednej z nich jest jednak mocno skanalizowana i trzymana w ryzach przez jej religijne
przekonania, szybko doprowadziłem do końca tę „dyskusję". Nie jestem
masochistą i walenie głową w mur przesądów i doktryn religijnych osób
wierzących jakoś mnie nie podnieca. Wiem, że i tak, przez dysonans poznawczy,
żadne argumenty nie trafią do osoby wierzącej, jeśli nie zacznie myśleć
samodzielnie i poddawać w wątpliwość wpojone jej wyobrażenie o świecie.
Takiej osobie można pomóc dopiero wtedy, gdy to ona wyciągnie pierwszy kamień z otaczającego jej umysł muru, gdy sama zechce dokonać weryfikacji swoich
poglądów i dążyć do swojego rozwoju. Odwiedzające mnie panie, były jednak
raczej skłonne do oddania życia za swą wiarę, a nie poddanie jej
krytycznej ocenie.
Dyskusja mająca
na celu moje nawrócenie, jak wszystkie takie dyskusje, odkąd zaprzestano stosować
tortur często zakończonych spaleniem na stosie, zakończyła się
niepowodzeniem. Jakoś nadal nie chce na mnie spłynąć łaska wiary w jedynego
stwórcę naszego padołu i otaczających go sfer niebieskich.
Pozytywnym
efektem tego spotkania jest jednak taki, że skłoniło mnie to do rozmyślań
na temat wiary lub jej braku u ateistów. Czy aby na pewno słusznie wzbraniam
się przed słowem wiara? Jeżeli przyjmiemy, że wiara to głębokie
przekonanie na temat istoty otaczającej nas rzeczywistości, powstałe na
wskutek dokonanej analizy docierających do naszej świadomości informacji, to
należało by stwierdzić, że jestem wierzący. Tak wierzę, czyli mam głębokie
przekonanie co do istoty otaczającej nas rzeczywistości.
Tak pojęta
czy zdefiniowana wiara, różni się jednak zdecydowanie od wiary osób wierzących w różnego rodzaju bogów. Różnica ta polega na tym, że wierząc na przykład w boga chrześcijan czy wyznawców islamu muszą przyjąć, że wszelkie
informacje na temat istoty naszego świata zostały raz na zawsze opisane w świętej
księdze, biblii lub koranie. Nie wolno nic zmieniać, a nawet pomyśleć, że
zawarte tam informacje mijają się z prawdą. Nie powinno się badać otaczającego
świata, weryfikować informacji płynących z tych świętych ksiąg, a nawet
samemu te informacje analizować czy interpretować. Prowadzi to do oczywistej
stagnacji, braku rozwoju w postrzeganiu świata. Wiarę taką można by
przyrównać do martwych języków takich jak choćby łacina. Jest ale
nie rozwija się, nie zmienia, nie ewoluuje, nie wykazuje oznak życia. Wiara
taka jest martwa.
Jeżeli moje
przekonania na temat otaczającej rzeczywistości nazwę wiarą, to muszę
jednak ją jakoś odróżnić od martwej wiary w zawartość świętych ksiąg.
Wiara taka przecież zmienia się, rozwija, ewoluuje wraz z nowymi odkryciami
naukowymi. Ta wiara zmusza do samodzielnego myślenia i odpowiedzialności za
tworzenie obrazu rzeczywistości. Nie daje gotowych odpowiedzi i rozwiązań
tylko informacje i zmusza do zadawania pytań, analizy i samodzielnej
interpretacji. Wraz z rozwojem może się zmieniać, nie ma tu miejsca na
uznanie jakiegoś odkrycia, przynajmniej na tym etapie rozwoju nauki, za
ostateczne rozwiązanie zagadki istnienia. Jeśli więc przekonanie ateisty o charakterze otaczającego go świata nazwiemy wiarą, to koniecznie musimy dodać,
że jest to wiara żywa.
Myślę, że
nie ma sensu spierać się z wyznawcami różnych bogów, o to czy ateista jest
naprawdę niewierzący. Może lepiej stwierdzić, że przynajmniej w części mają rację,
ateiści są wierzący, lecz w odróżnieniu od ich wiary, wiara ateisty jest żywa.
Może to skłoni przynajmniej niektórych do refleksji i dostąpią łaski
samodzielnego myślenia.
« Felietony i eseje (Publikacja: 03-10-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2291 |
|